Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2022, 22:12   #85
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
***

Marines dowiedzieli się, że Rodriguez odzyskał przytomność. Bardzo szybko stanął na nogi. Marines szli o zakład, że musiał maczać w tym palce Cortez. Jednak żadna pomoc Mistyka w zakresie ich ran nie była im zaoferowana.

Inkwizytor już po kilkunastu godzinach przechadzał się po obozie i wtykał nos w nieswoje sprawy. Zdarzało mu się zaczepiać obsługę obozu i zadawać im bezpośrednie pytania. Dochodziły do nich słuchy, że największy problem z tym mają Brygady, a w szczególności Ci, których dowódcą był Lee. Ten sam który przywitał Payton na lądowisku.

McBride dla rozrywki postanowił zainteresować się tematem. Niby przypadkiem przydybał Cortesa gdy ten akurat nic nie robił i nie był w towarzystwie tego ledwo wyciągniętego śmierci z ramion Inkwizytora.
- Co się kroi? - zagaił Christopher, który praktycznie bezszelestnie zjawił się za plecami Mistyka.
- Nudzi się, no i ma do tego dobrą intuicję - odparł nie odwracając głowy i nadal rozglądając się po placu.
- A co mu Brygady zrobiły? - zapytał z zaciekawieniem snajper. - Lee krzywo na niego spojrzał?
- Pewnie jeszcze sam tego nie wie. Jakby wiedział, to dalej by nie szukał.
- Albo wie, że Brygady może sobie gnębić do woli, nie to co z innymi formacjami - stwierdził konspiracyjnym szeptem Chris i skrzyżował ręce przed sobą. - Ale że, co? Ma przeczucie? Wywąchał wśród nich Heretyka?
- Każdego może sobie gnębić do woli - Cortez w końcu obdarował snajpera spojrzeniem. - Nie ma znaczenia czy to Brygadzista, Marine czy sam pułkownik - powiedział wpatrując się z zaciekawieniem w twarz swojego rozmówcy.

Shania podeszła do rozmawiających i zagadneła:
- Zawsze na takie misje zabieracie nowicjuszy? Czy po prostu nie spodziewaliście się aż takiego oporu?

- To nie byli nowicjusze - Cortez pohamował oburzenie. - Ale fakt, nie spodziewaliśmy się Templariuszy Koła, ani samego Karaka. Te ruiny musiały w jakiś sposób koncentrować Mroczną Harmonię. Zniszczenie ich było najlepszym rozwiązaniem.
- Ci templariusze Koła to takie kozaki? Fakt mieliśmy przewagę liczebną, ale zniwelowało ją zaskoczenie, a wybiliśmy ich. Gdyby nie ta sztuczka z porywaniem trupa szefa to mielibyśmy komplet trofeów w mniej niż pięć minut. A gdyby nie ten burak obok - Shania skinęła głową w kierunku Chrisa - to miałabym dwóch nefarytów na koncie. Może pan nam zdradzić jakieś słabe punkty wrogów? Wygląda na to, że trochę ich tu może być. Trzeba sprawdzić resztę wyspy, mogą mieć kryjówki w lesie.

- Zawsze do usług - wyszczerzył się snajper do Shani na jej pretensje. - Ale za długo się zbierałaś i gdybym się nie wtrącił to któreś z was mogłoby nie wrócić z tej misji - dodał tonem bohatera całego zdarzenia.

- Za szybko strzeliłeś, gdyby ci nie naszedł na pocisk to musiałabym poprawiać po tobie - nawet nie spojrzała na McBrida - Następnym razem nie szarp tak za cyngiel. Chyba, że ci się obluzował od tego ciągłego chodzenia z palcem na cynglu?

- No widzisz, moja sława mnie wyprzedza i wrogowie sami pchają mi się pod kule - zaśmiał się snajper. - Poza tym wiesz, Razyda i tak liczy się jako więcej niż jeden nefaryta, więc i tak prowadzę w statystykach - mrugnął do Shani.

- Razyda jest większy od nefaryty - odparła Shania - ciężko nie trafić w niego. Zresztą ja mam jeszcze dwóch pomiagierów na liście. To w sumie 3, ty masz nefaryte i razyde, więc tylko 2.

- Nie mam zastrzeżeń do tego jak sobie poradziliście - Cortezowi udało się dojść do głosu.- Tak samo nie byliście przygotowani na wroga jak my. A na takiego z jakimi walczyliśmy potrzebny byłby cięższy sprzęt. No i inaczej potoczyłoby się to gdyby był z nami ktoś specjalizujący się w innym aspekcie Sztuki. - Wymownie popatrzył na Rodrigueza. - Bardziej wojownik, a nie śledczy.

- Zapomniałaś o nekromagu i jego akolitach - Chris zacmokał z dezaprobatą. - Padł od moich kul - przypomniał jej i się uśmiechnął. - Cortez, nieprzygotowani to my byliśmy za pierwszym razem. Za drugim trochę zdziwieni. Ale teraz to się tego mogliśmy spodziewać.

- Panie Cortez - Odezwała się Anna, gdy powolnym krokiem dołączyła do rozmawiających. - Co z Dekurion? Udało się uratować jej rękę? - spytała z wyraźną obawą w głosie.

- Bracie Cortez lub Lordzie Mistyku Cortez - odruchowo poprawił ją i zwrócił się w jej kierunku. - Nie wiem. Jest duże ryzyko, że nie. Czy martwi cię ten fakt?

- Tak. Martwi - odpowiedziała szczerze Anna. Pomijając fakt, że równie dobrze to ona mogła być na jej miejscu, utrata kończyny była makabrą której Purna nikomu nie życzyła.
- Jeśli można jakoś pomóc... - zaczęła, ale nie bardzo wiedziała jak skończyć. Oddanie krwi czy szpiku kostnego to za mało, a na władaniu sztuką się nie znała.

- Na sztuczną z Cybertronika nie ma co liczyć, bo przecież ich nie uznajecie - wtrącił się Chris. - No chyba, że umiecie odrastać członki - dodał z wpatrując się wyczekująco w Mistyka.

- Żaden członek Bractwa nie przyjąłby wszczepu Cybertroniku - Cortez powiedział z odrazą. - A nasza siostra na pewno znajdzie swoje miejsce i nadal będzie przydatna - dodał, ale Marines mieli wrażenie, że nie powiedział wszystkiego co miał na myśli.

- Mam wrażenie, że nie mówisz wszystkiego co myślisz bracie Cortez - rzekła Shania. W odpowiedzi została obdarzona wymownym spojrzeniem, które potwierdzało jej domysły, ale jednocześnie informowało, że więcej się w tym momencie nie dowie.

McBride w przyjacielskim geście położył dłoń na ramieniu Mistyka.
- Stary, wiesz dobrze, że gdyby nie nasze przygotowanie to żadne z was stamtąd by nie wyszło, a w najlepszym razie wasze trupy zasiliły by siły Legionu - wytknął mu Chris. - Jeśli masz coś na myśli to dobrze, żebyś akurat nam o tym wspomniał - dodał z naciskiem, żeby Cortez nie migał się od odpowiedzi. - Obiecuje, że zostanie to między nami.

- Ja się przyznaje, nie odrobiłem pracy domowej z mrocznych plugastw. Czym w ogóle są templariusze koła? - Sliver faktycznie nie wiedział za wiele, a chciał móc się spokojnie przechwalać w barze. Zawsze była szansa na darmową kolejkę.

Cortez otworzył już usta aby odpowiedzieć coś McBride’owi, ale wykorzystał sytuację i skupił się na pytaniu Silvera.
- Siły Ilian nie są tak liczne jak te innych Mrocznych Apostołów. Templariusze to jedyny rodzaj ich wojsk. Templariusze Koła razem ze strażnikiem Karakiem żyją na obiekcie w kosmosie w kształcie znaku Ilian. Ich umysły są zdegenerowane nawet w porównaniu do zwykłych templariuszy. Żyją tylko walką i walczą z każdym kogo tylko wyczują. W przypadku braku wrogów walczą ze sobą. To najbardziej zaprawieni w boju spośród wszystkich wyznawców Ilian.

- Więc elita, tutaj, na zadupiu wszechświata. Czemu? - Zapytał zwyczajnie John, mając nadzieję, że mistyk coś jednak powie całkiem wprost.

- Wydaje się, że to kwestia tych ruin. Emanowały mroczną harmonią. Poza tym sami byliście świadkami zwiększonej aktywności innych Apostołów w tym regionie. Może zanosi się na coś większego - Cortez zapatrzył się w punkt przed sobą.

- Potrzebujemy więcej amunicji - stwierdziła Shania - i lepszej broni. Jak Bractwo poprze podania to powinni nam przysłać coś extra.

- Taa, nawet nie wiedzieliśmy że Legion Ciemności postanowił sobie zrobić wyjazd integracyjny z widokiem na złociste plaże i fale ciepłej wody - zironizował Christopher. - A słyszałeś - zwrócił się bezpośrednio do Corteza. - W tej drugiej miejscówce też było coś na kształt ołtarza. Może one im ułatwiają te teleportacje. No i przy tamtej miejscówce Akolici przebrali się za siły Bauhausu. Pytanie czy chcieli infiltrować Bauhaus… Co raczej byłoby trudne…. Raczej szykowali zasadzkę. Może na Mishimców, ale bardziej pewne, że na prawdziwych Bauhausowców.

- Co właściwie wiadomo o tych ruinach? Są stare, więc chyba nie byliśmy pierwszymi, którzy je odkryli - zauważyła Anna.

- O ruinach wiedzieliśmy od jakiegoś czasu, ale najwyraźniej do tej pory nie były punktem zainteresowania Legionu. To co mówicie o Kohortach jest dosyć ciekawe. Bardzo rzadko przebierają się w zbroje korporacji. Dumnie noszą swoje barwy. Być może Semai też przy tym maczał palce. Nie zdziwiłbym się jakby starali się zaostrzyć konflikt w tym rejonie. Musicie pokazać nam ten drugi ołtarz - zgodził się z sugestią Chrisa.

- Obóz wsadziliśmy, ale McBride znalazł ich obozowisko niedaleko obozu. - stwierdziła Shania.

- Ja nic nie wiem o drugich ruinach. Ale jeśli mamy tam iść, to najlepiej w pełni sił i w jak największym składzie. Więc wracając do tematu Dekurion... - powiedziała Anna.

- Nie będzie problemu. Mogę wam zaznaczyć na mapie - wyszczerzył się McBride.

- Bardzo śmieszne - wycedził Cortez bez jakiejkolwiek wesołości w głosie. - Pokażecie nam to miejsce.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline