Ciemność nie ustępowała Iryi i ciągnęła się w nieskończoność. Kilkanaście lub kilkadziesiąt sekund później zostały wyważone frontowe drzwi.
- Inspektor Corday? - znajomy głos zabrzmiał od drzwi, a zmysł wzroku powolutku zaczął wracać.
- To Heretyczka - odpowiedziała, nadal celując bronią w kierunku gdzie ostatnio czuła obecność Heretyczki. - Oślepiła mnie - ostrzegła i lewą dłonią zaczęła odruchowo pocierać oczy.
- A-ha - powiedział przepełniony wątpliwościami głos Robertsa z okolic biurka.
- Nie żyje - dodał Johnson kucając przy zwłokach.
Wszystko było rozmazane, ale z każdą sekundą ze wzrokiem Iryi było coraz lepiej.
- Dobrze - Inspektor odetchnęła z ulgą na potwierdzenie zgonu. Próbowała skupić na czymś wzrok, ale na razie tylko przyprawiało ją to o irytację i początek bólu głowy. Zabezpieczyła swoją broń i na pamięć schowała ją do kabury pod koszulą. - To jaka jest procedura po zlikwidowaniu Heretyka, co chłopaki? - zapytała żartobliwym tonem, głównie dla przerwania niezręcznej ciszy, czując na sobie wzrok Specjalnych.
- No właśnie - Johnson potarł brodę. - Póki co nic na niego nie wskazuje, a zginęła od broni inspektora, a nie agenta specjalnego.
- Będzie musiało wystarczyć moje zeznanie z rozmowy z nią i o tym jak mnie zaatakowała swoimi czarami. Plus pewnie jakiś Cleaner w krematorium potwierdzi obecność mrocznej harmonii na zwłokach - odparła Corday. Chwyciła się brzegu biurka, żeby łatwiej jej było utrzymać równowagę. Na przemian pocierała oczy i intensywnie mrugała, jakby to miało jej pomóc w odzyskaniu ostrości widzenia.
- Cleaner nie stwierdzi mrocznej harmonii na zwłokach heretyka - wtrącił Johnson obdarowując ją dziwnym spojrzeniem - W martwym heretyku nie ma co wykrywać, bo jest martwy.
Corday rozłożyła ręce w geście, że nie wie co mu na to odpowiedzieć, ale przynajmniej potwierdziło się to co sama zaobserwowała tu, czy w sytuacji że świadkiem w sprawie Andersona.
- No to będzie musiało wystarczyć to co mi powiedziała, plus moja nieskazitelnia kartoteka - uznała i widząc już coraz lepiej kształty, zaczęła rozglądać się po gabinecie martwej Heretyczki.
- Nieskazitelna kartoteka będzie pomocna, ale z tego co mówiła to jej główne przewinienia to opieprz Yamady w miejscu publicznym i chodzenie do niego na obiady - Johnson zrobił krzywy uśmiech.
Irya nie odpowiedziała na to od razu. Najpierw zamknęła oczy na dłuższą chwilę, a gdy je otworzyła, w końcu widziała normalnie.
- Nareszcie - powiedziała pod nosem i ostatni raz przetarła oczy. - Podsłuchiwaliście? - zapytała. Retorycznie bo zaraz odpowiedziała za nich. - Nie, nie podsłuchiwaliście, bo byście nie mieli wątpliwości - stwierdziła. Podeszła do biurka Heretyczki i zaczęła przeglądać szuflady. - Na pewno znajdę jakieś trupy w jej szafie.
- Nie mielibyśmy wątpliwości odnośnie czego? - agenci popatrzyli po sobie. - Do niczego się nie przyznała. Nawet nie ma mocnego dowodu na to, że wiedziała co je u Yamady.
- Na tym etapie znajomości już byście mogli mieć do mnie nieco zaufania - powiedziała Inspektor z ironią w głosie. - Z resztą co to za Cleanera macie że tylko u żywych Heretyków stwierdza mroczną harmonię? My w Southside płacimy za usługi takiemu co i u trupa rozpoznaje jej ślady - wspominając o tym, zajrzała pod blat biurka, szukając tam skrytek na jakie natrafiła u Yamady. Skrytek żadnych na pierwszy rzut oka nie było widać. Za to w szufladzie biurka znalazła terminarz. Przeglądając z grubsza, był wypełniony spotkaniami z klientami. Adresownika nie było, ale za to natknęła się na wizytownik.
- Nie chodzi o zaufanie tylko o papierologię jak przyjadą technicy. Mamy trupa i papiery nie powinny budzić wątpliwości dlaczego jest trupem - stwierdził Johnson, a chwilę po nim odezwał się Roberts.
- Cleaner to żaden wyznacznik i dlatego z nich nie korzystamy. Ich opinia to jak ekspert na rozprawie sądowej. Opinia do podważenia, a nie dowód. A ten wasz cleaner to chyba za kasę wam jakieś pierdoły opowiada. Jak od trupa czuć harmonią to dlatego, że był nią potraktowany, a nie, że był heretykiem.
- To w takim razie trzeba by zbadać obiekt, który Heretyk potraktował czarami. Mnie? - sarknęła i spojrzała po Specjalnych.
- W zasadzie to nie taki zły pomysł - Roberts rzucił do Johnsona. - Dzwoń do techników i po kogoś z Bractwa. Jak będą jakieś nieprzyjemności to ich opinii nikt nie będzie podważał.
- Eeee... - w pierwszej chwili chciała odmówić, ale to była najlepsza opcja. Zapewne Charles się wkurwi, ale przynajmniej miała pewność, że ma na sobie pewne ślady mrocznej harmonii. - Dobra, nie ma się co zastanawiać, dzwońcie - pokiwała głową. Przy okazji podeszła do zwłok i przeszukała kieszenie, chcąc znaleźć telefon. Nie miała go przy sobie, ale leżał na podłodze niedaleko ciała. Musiał wypaść jej z dłoni.
Agenci wydziału specjalnego chwycili za swoje telefony i przystąpili do czynności proceduralnych. Krzywo na nią patrzyli kiedy kręciła się po gabinecie, więc z tym co już znalazła usiadła sobie w fotelu i zaczęła przeglądać, szukając na szybko czegokolwiek co może potwierdzić że Bonnet jest Heretykiem. Bo swoje bycie Cleanerem wolała zachować w tajemnicy najdłużej jak to było możliwe. Gdy po pierwszym przekartkowaniu terminarza Bonnet i porównaniu go z datami jakie były w datowniku Yamady znalazła powiązania to przypomniało jej się, że warto poinformować komendanta jak rozwinęła się sytuacja, żeby nie czepiał się, że dowiaduje się o tym z drugiej ręki. Na chwilę więc odłożyła swoje znaleziska i sięgnęła po swój telefon.
Cytat:
Napisał do Szefu Melduję, że Bonnet potwierdziła się być heretykiem, a że użyła na mnie swoich czarów to ją kropnęłam i teraz Specjalni pomagają mi ogarnąć procedury |
Wysłała wiadomość do Sinclaira i wybrała kolejny kontakt.
Cytat:
Napisał do Charles Nie wiem czy się wyrobię z robotą do kolacji, bo napatoczył mi się heretyk i źle się to dla niego skończyło. Nie wiem ile zajmą procedury. Dam znać jak mnie puszczą. Pamiętaj o lekach |
Posłała to do Morgana. Przynajmniej nie będzie miał miejsca na pretensje, że go nie uprzedza o czymś co jest ważne.
Żaden z nich nie odpisał, ale nie było to nic co by ją zdziwiło.