Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2022, 23:10   #276
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
***

Corday już zbliżając się do domu Bonnet widziała, że jest coś nie tak. Capitolskie pojazdy zastąpiły takie z oznakowaniem Bractwa. Przed drzwiami frontowymi stał oddział żołnierzy, a w kierunku vana co jakiś czas chodzili członkowie Dyrektoriatu Administracji Bractwa.
Irya zatrzymała swój pojazd na chodniku po drugiej stronie drogi względem podjazdu domu Bonnet. Krótką chwilę zastanawiałam się czy lepiej nie będzie odjechać, ale wiedziała, że tak czy inaczej Braciszkowie będą mieli jej dane. W końcu to ona własną ręką to zamieszanie w tym miejscu zapoczątkowała. Wyłączyła silnik i rozejrzała się za autem Specjalnych. Nie dostrzegła go.
- Nawet nie zadzwonią, nie powiedzą co się dzieje - mruknęła z ironią.

Niespiesznie wysiadła z auta, schowała ręce w kieszeniach płaszcza i powoli skierowała się ku domu Heretyczki. Z bliska nie dostrzegła nic co już wcześniej zdołała zarejestrować. Specjalni, po przejęciu sprawy przez Bractwo, nie wykazali się nadgorliwością i dali sobie spokój. Z jednej strony Bonnet gryzła ziemię, a z drugiej po co drażnić Bractwo. Na razie nikt nie zwrócił na nią większej uwagi.
Nie zatrzymywała się, na bezczela szła prosto do drzwi domu Bonnet. Obeszła przy okazji vana Bractwa tak, by dyskretnie zajrzeć do środka. Wewnątrz zauważyła komputer i pojemniki z papierami w formie teczek i notesów czy książek.
Już była prawie przy drzwiach gdy jeden z członków Administracji Bractwa przystanął i zainteresował się jej osobą.
- Kim pani jest? - zapytał, a stojący obok żołnierz jakby dopiero zorientował się co do jej obecności. Hełm zasłaniał jego twarz, więc nie można było domyślić się jego intencji, ale stał się czujny.
Irya przystanęła na wykroku.
- Inspektor Corday - przedstawiła się bez zawahania. - To ja zastrzelilam Heretyczkę - liczyła że tyle wystarczy mu żeby wytłumaczyć swoją osobę z przebywania w tym miejscu. Na wszelki wypadek już rozmyślała nad innymi wymówkami, żeby tylko dostać się do środka budynku.
Członek bractwa zmarszczył brwi jakby starał się łączyć jakieś znane mu fakty.
- Jak pani widzi mamy już wszystko pod kontrolą. Nie jest pani potrzebna.

Irya zmarszyła brwi w niezadowoleniu. Pod kontrolą to ona miała to miejsce gdy skończyła z Bonnet, a oni przyszli tylko na gotowe.
- W trakcie tego zajścia zgubiłam pióro. Musiało mi wypaść. Zależy mnie na nim, bo ma dla mnie dużą wartość sentymentalną, ale też nie mało kosztowało - bez zawahania uraczyła go tą wygodną wymówką.
Mężczyzna nie przejął się zbytnio, ale widząc zatroskanie u rozmówczyni nie zignorował jej.
- Najprościej byłoby poczekać aż skończymy. Jeśli nie będzie go w środku to proszę się zgłosić na nasz posterunek.
- Zrobiłabym dokładnie tak, gdyby mi nie zależało. Jak teraz go nie znajdę to już nigdy go nie zobaczę, bo ktoś nieopatrznie może uznać je za datek - odparła i swoją postawą dawała do zrozumienia że nie odpuszcza.
- Jeśli miał kontakt z heretykiem to nasi Mistycy mu się przyjrzą. Jeśli okaże się zbędny to zostanie przekazany do utylizacji. Wtedy będzie go pani mogła odzyskać. Zresztą pewnie i tak jest już w samochodzie.
- Nie miał kontaktu z heretykiem - Irys teatralnie przewróciła oczami. - Skoro i tak już macie wszystko zapakowane do vana to co za problem, że się tam rozejrzę? Jestem śledczym, wiem jak się zachować na miejscu zdarzenia - nalegała dalej.
- Ale mógł mieć kontakt z Mroczną Harmonią jaką posługiwał się Heretyk. Zgodnie z wytycznymi Księgi Światła nie możemy dopuścić cywilów do przedmiotów podejrzanych o spaczenie.
To przypomniało Iryi słowa Charlesa o tym jak Heretycy używając swoich czarów na przypadkowym przedmiocie mogą uciec przed pościgiem Bractwa. Uświadomiła sobie, że jej próby przegadania tego tu Braciszka były daremne.
- Kiedy tu kończycie? - nagle zmieniła podejście.
- Pół godziny. Może godzina. Zerknął przez ramię w kierunku drzwi.
Corday wyciągnęła lewą rękę z kieszeni i spojrzała na zegarek. Mogła ten czas wykorzystać na zjedzenie czegoś.
- Ok, tylko mi klucze zostawcie pod wycieraczką - odparła do niego i odwróciła się na pięcie idąc do swojego auta. Nie usłyszała potwierdzenia, ani zaprzeczenia. Najwidoczniej Bractwo wróciło do swoich spraw.

***

Wróciła po kwadransie i zaparkowała w tym samym miejscu co ostatnio. Na fotelu pasażera leżała kanapka spakowana w papierowa torbę i puszka słodkiego napoju.
Bractwo wciąż kręciło się po domu więc Irya rozpakowała kanapkę i zaczęła jeść.

Minęła dobra godzina zanim pojawiły się oznaki, że personel Bractwa zaczyna się pakować.
- Nareszcie - mruknęła Irya pod nosem, bo nie lubiła czekać. Wysiadła z samochodu i ruszyła do domu denatki. Kluczy pod wycieraczką nie było, ale gdy złapała za klamkę, drzwi były otwarte.
Weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. W pierwszej kolejności zamierzała się rozejrzeć po całym domu, próbując określić metodologię badania terenu jaka stosowało Bractwo. Mogło jej się to przydać na przyszłość, bo w końcu byli doświadczeni w zwalczaniu Heretyków to i znali ich zwyczaje. A już tą wiedzę mogła wykorzystać choćby po to żeby lepiej rozpracowywać kolejnych Heretyków, ale też żeby pomóc lepiej chronić Charlesa.

Większość pomieszczeń domu nie wyglądała na przeszukiwane, ale widać było ewidentnie, którymi Bractwo się zainteresowało. Przedmioty leżały na podłodze tam gdzie było podejrzenie znajdowania się skrytki, a przewrócone meble gdzie mogło być wejście do ukrytego pomieszczenia. Widać, że ktoś brał pod uwagę architekturę budynku i nie szukał bez sensu. Była tutaj jakaś logika. Gabinet i sypialnia były mocno przeczesane.
Porównując to z tym co znalazła u Yamady to wyglądało, że Heretycy są strasznie powtarzalni. Aż ją zaczęło korci żeby sprawdzić jak to jest z Charlesem.
Ale też pozostawiało to miejsce na niedopatrzenia. Corday założyła rękawiczki i o ile najbardziej przeszukane pomieszczenia raczej tylko zlustrowała spojrzeniem, to inne już dokładniej sprawdzała, zaglądając za obrazy, pod spód krzeseł i blatów, czy pod dywany które nie wydawały się być wcześniej ruszane przez bractwo.
Nie wiedziała czego konkretnie szuka, ale też niczego nie znajdowała. Powoli dochodziła do wniosku, że Bonnet nie miała żadnej dodatkowej skrytki, a jeśli trzymała coś przydatnego to Bractwo właśnie położyło na tym swoje łapy.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline