Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2022, 10:51   #90
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
***

Marines zajęli pozycję do przeprowadzenia zasadzki.
- Gotowi? - usłyszeli głos Morrisa w słuchawkach. Nie zdążyli odpowiedzieć.
- Ktoś tam jest! - krzyknął jeden z oddziału Mishimy i wycelował broń w Shanię. Reszta ruszyła w jego kierunku, aby cel znalazł się w ich polu widzenia.

Shania

September widząc, że skradanie skończyło się wystrzeliła granat i posłała serię na wszelki wypadek. A potem skuliła się za drzewem, gotowa schować się głębiej.

Granat wystrzelił dokładnie w sylwetkę Samuraja, ale ten odruchowo uskoczył. Ładunek uderzył w drzewo i sypnął odłamkami po okolicy. Przeciwnik uderzony w klatkę i brzuch krzyknął z bólu, ale utrzymał się na nogach. Dziewczyna poprawiła krótką serią, ale pociski zrykoszetowały od pancerza na nodze i tylko drasnęły go w pierś.

Chris

Ktoś musiał nie mieć farta i dać się dostrzec mishimcom, co jednocześnie zwróciło uwagę ich wszystkich w jeden punkt. A to było bardzo na rękę snajperowi. Bezgłośnie doskoczył z ostrzem do najbliższego mu wroga i stojąc za jego plecami, jedną dłonią zakrył mishimcowi usta, a prawą wyprowadził wprawne cięcię, rozcinając mu szyję, aż do kręgosłupa. Przeciwnik nie wydał nawet jęku, nie wiedząc co go zabiło. Christopcher przytrzymał go by nie opadł na ziemię, a jednocześnie martwe ciało zrobiło mu za osłonę przed karabinami żółtych.

Morris

Morris przycelował i krótko przytrzymał spust. Jedna z kul weszła prosto w oczodół. Przeciwnik bezgłośnie zwalił się na ziemię.

John

Człowiek od wsparcia stał kawałek dalej, na wypadek, gdyby coś poszło nie tak. Nie sądził, że ktoś da się za szybko zauważyć. Kiedy usłyszał wrzawę Mishimców, podbiegł i otworzył pełen ogień.

Cała seria trafiła w górną część ciała najbliższego samuraja. Rany korpusu nie miały znaczenia gdyż pociski, które trafiły w głowę zrobiły z niej papkę. Zwłoki były w takim stanie, że pewnie nie przydałyby się już nawet Legionowi Ciemności.

Mishima

- To zasadzka! - krzyknął jeden z samurajów. - Dowódco! Niech się Pan wycofa! Będziemy Pana osłaniać!
W odpowiedzi Samuraj idący w środku grupy skinął głową i dobył ceremonialnych mieczy.

Anna

Anna przez moment dostrzegła między zaroślami sylwetkę mężczyzny, w pancerzu Mishimy z nieprzystosowanymi do walki w dżungli czerwonymi elementami. Wycelowała, ale zanim zdążyła rozpocząć ostrzał, cała zasadzka została wykryta i obrany cel uskoczył do tyłu poza zasięg widoczności.
Paprocie i drobniejsze krzewy nie miały prawa zatrzymać pocisków, ale Purna wolała nie strzelać na ślepo - nawet jeśli nie ryzykowała tym trafienia swojego.
Pozostając nisko, na ugiętych nogach, ruszyła powoli do przodu, z gotową do oddania strzału bronią wycelowaną przed siebie. Gdy w jej polu widzenia pojawiło się dwóch delikwentów, przycelowała w głowę jednego z nich i oddała strzał. Purna składając się do strzału widziała jak samuraj, osłaniając swoim ciałem dowódcę, stara się wypatrzyć wroga. Nieskutecznie. Dokładnie wymierzyła i posłała pojedynczą kulę, która trafiła go od dołu prosto w policzek. Był martwy gdy padał na ziemię.

Purna była zadowolona ze swojego strzału, ale walka nie dobiegła końca. Ona sama miała jeszcze jednego w polu widzenia... Nie trudno było się zorientować, że dowodzący oddziałem Mishimy człowiek musi być kimś ważniejszym - zamiast walczyć, tylko go osłaniali. Powinien zatem dużo wiedzieć o całym desancie, a oni chętnie by się czegoś dowiedzieli. Jednocześnie sierżant Morris chciał ich sprawdzić pod kątem heretyzmu. Komenda “poddaj się” nie wchodziła w grę, gdyż to było niehonorowe.
- Rzuć broń! - krzyknęła tak krótko jak to było możliwe, aby trudniej było zlokalizować skąd dochodził głos.
Jednocześnie wycelowała karabin w lewą nogę dowodzącego.

Ariel

Ariel rzuciła się parę kroków do przodu, jak tylko zobaczyła wyraźnie mishimca od razu otworzyła ogień. Chłodna kolba karabinu oparła się jej na policzku. Krzyki ludzi ucichły nabrała powietrza i ściągnęła spust. Krótka seria przecięła powietrze.

Pociski jednak nie doszły celu. Dowódca samurajów skoczył w jej kierunku. Ręka dzierżąca miecz wykonała minimalny i oszczędny ruch, a w powietrzu pojawiło się tyle błysków co pocisków posłanych przez medyczkę. Azjata dopadł do niej, zamarkował cięcie, przed którym Ariel chcąc nie chcąc musiała się zasłonić, a zaraz potem poczuła sprawny chwyt zmuszający ją do upuszczenia karabinu i chłodną stal na swoim gardle.
- Jestem Tanakka Sho. Dowódca trzydziestego piątego oddziału samurajów z wyspy Hinko. Kim wy jesteście i czego tu chcecie? - krzyknął zaraz potem.

- A ja jestem kurwa twoja jebana śmierć… - Wysyczała i rąbnęła go potylicą, poprawiła butem w stopę i szarpnęła napinając swoje potężne muskuły. Chciała dobyć swojego miecza i pokazać sikającemu pod wiatr, że Capitol daje rady!
Mimo dobrych chęci jej potylica trafiła w pustkę, a chwyt pozostawał zbyt mało swobody aby mieć możliwość wyrwania się. Jednak jej wysiłki zostały w pewien sposób nagrodzone. Poczuła silne kopnięcie pod kolano wymuszające przyklęknięcie. Ułamek sekundy później seria z karabinu nadleciała z boku gdzie ukrywał się Morris. Samuraj puścił Ariel, aby w ostatniej chwili odbić pociski trzymanym w lewej dłoni Wakizashi. Mężczyzna musiał zdawać sobie sprawę z sytuacji w jakiej się znalazł gdyż moment później odskoczył w zarośla.

Ariel dobyła swojego miecza i rzuciła się za nim w krzaki krzycząc.
- Stój żółty tchórzu i walcz jak przystało na prawdziwego kitajca!! - chciała go wyprowadzić z równowagi… Choć obecnie to chyba bardziej była wyprowadzona ona…
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline