Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2023, 21:59   #16
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Cytat:
Napisał rudaad Zobacz post
Od około roku bawię się głównie w prowadzenie RPGów, ale w 90% swojego mistrzowania czuję, że tylko ja daję, w każdym swoim odpisie z siebie wszystko. Buduję nastrój, wymyślam świat, akcje, wydarzenia i muszę przeprowadzić graczy za rączkę po scenariuszu, bo sami z siebie nie chcą dać mi niczego do zabawy.

To co piszę chyba nie jest odosobnionym przypadkiem. Powiedzcie mi proszę wieloletni doświadczeni MG jak wy sobie radzicie z takimi odczuciami ?
Być może za bardzo przejmujesz się tym wszystkim. Czasem łatwo zapomnieć się w pragnieniu stworzenia czegoś bardziej wartościowego w sensie artystycznym. I właśnie tworząc to coś bardziej wartościowego traci się z pola widzenia fakt, że to tylko zabawa, w której główne skrzypce powinna odgrywać kreatywność i wspólnota gry. Dlatego jednolinijkowe sesje są najlepszą formą pisanego rpg - zawsze były i zawsze będą. Ograniczenie formy pobudza ludzi do wzmożonej kreatywności nad przełamaniem tychże ograniczeń i zbudowaniem czegoś wyjątkowego z takiego materiału. O wiele łatwiej zbudować nastrój w długich, literackich opisach niż w wielu zdaniach, w których co drugie, co trzecie jest pisane przez inną osobę. Oczywiście w pierwszym wypadku ty piszesz licząc, że inni podłapią, a w drugim nie mają czego podłapywać, bo od początku jesteśmy zespołem i albo coś z tego będzie albo nie.

I zazwyczaj jest, bo po to ludzie rekrutowali się. Zazwyczaj ludzie, którzy uczestniczą w moich rekrutacjach nie mają złudzeń do czego zgłaszają się.

Prowadziłem również sesje z większymi odpisami - trylogia Żul Zaciemnienie - i tam gra działała, bo byli mocno zaangażowani gracze (a przynajmniej część z nich patrząc na panele graczy - część z nich to martwe dusze, które może parę razy odpisały). Dopóki byłby jeden zaangażowany gracz to gra działałaby.

Ostatnio prowadziłem jednolinijkowca dla nieznanej mi wcześniej osoby z internetu (chyba nie AI, choć skoro teraz AI pisze scenariusze jak na przykład cały pierwszy sezon Rings of Power to ciężko powiedzieć kto w internecie jest prawdziwy) i było fajnie. A było fajnie, bo tamta osoba chciała uczestniczyć w tej zabawie. Tyle wystarczy. Nie piękne, a funkcjonalne opisy. W grze (nie mylić ze światem gry) mniej "ja", a więcej "my".

Pozdrawiam.
 
Anonim jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem