Czarodziej trochę zmarzł w nocy, więc jedzenie przyrządzone przez Sigrun było miłym początkiem dnia, za które podziękował.
Po przybyciu reszty towarzyszy Warmund sprawdził skrzynkę z kluczami swoim wiedźmin wzrokiem czy aby nie ma tam magii.
Piromanta ostrożnie przybliżył dłoń do zamka, po czym jedynym palcem powoli otworzył zasuwkę.
- Boom!- Kruger wybuch śmiechem po wystrzeleniu onomatopei.
- Żadnej magii, tylko klucze.- powiedział łapiąc oddech.- Gilbercie może uda ci się znaleźć coś co wczoraj przegapiliśmy.- Mag wskazał na skrzyneczkę z kluczami.- Franziska możesz mu pomóc, ktoś z wiedźmim wzrokiem nadal powinien zostać na miejscu. Jakbyś mogła rzucić zaklęcie czystości na podłogę w korytarzu, nie mówię tu ze względu na siebie i - Kruger zrobił cudzysłów palcami - zacieranie moich śladów, ale o szacunek dla gospodyni, bo jednak jej podłoga się niszczy, a tego w planie nie miałem, nie spodziewałem się że pół kompanii za mną tu wejdzie.-
Po słowach Kristoff'a, czarodziej podumał chwilę.
- Mam znajomą praczkę, pomogłem jej raz z łobuzami, możemy udać się razem do pralni popytać o von Schwarz. Jak nam nie zejdzie za długo to możemy sprawdzić potem te dziurawe dzbany.- |