Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Warhammer Wkrocz w mroczne realia zabobonnego średniowiecza. Wybierz się na morderczą krucjatę na Pustkowia Chaosu, spłoń na stosie lub utoń w blasku imperialnego bóstwa Sigmara. Poznaj dumne elfy i waleczne krasnoludy. Zamieszkaj w Starym Świecie, a umrzesz... młodo.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-10-2023, 21:50   #31
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Wschodnia, ul. Krucza; kamienica von Schwarz
Czas: 2527.01.28; Backertag; zmierzch
Warunki: - ; na zewnątrz: noc, mżawka, powiew, b.zimno (mod -10)

Kristof nie spodziewał się zbyt wiele zagadując strażników, ale zaskoczyły go również rozmiary niepowodzenia. Szczególnie, że jego wygadany kumpel również nic nie wskórał.

Po słowach Rosarii, odprowadził jeszcze ją wzrokiem, patrząc jak zgrabnie się przemieszcza jednocześnie podnosząc nieco suknię aby bardziej jej nie pobrudzić. Nagle dość mocne uderzenie w ramię otrzeźwiło go. To był na szczęście Eskil.
- No dobra, chodźmy, ale tak swoją drogą, co się stało z Sigrun?
Przejście do tylnego wejścia trochę im zajęło, szczególnie, że musieli iść okrężną drogą, aby strażnicy ich nie przechwycili. Dodatkowo po drodze trafili na specyficznych osobników. Dwójka ludzi siedziała w bramie na przeciw podwórza kamienicy w której miała mieszkać poszukiwana magini. Ewidentnie chronili się przed deszczem, ale jednak nie otworzyli drzwi do kamienicy, którą obrali za schronienie. Przez jakiś czas wahali się czy przeskakiwać przez ogrodzenie aż Kristof widząc, że przyglądają się ich poczynaniom rzucił tylko szybko - zapomnieliśmy kluczy do głównego wejścia-. Następnie dwójka z grupy de Soto przeskoczyła przez płot i znalazła się już tylko o krok od zamkniętych drzwi. Zapukali w nie głośno, mieli nadzieję, że Rosaria zorientuje się, że to oni, jeśli oczywiście była w środku. Na wszelki wypadek odsunęli się lekko na bok, aby nie dosięgnęły ich żadne płomienie...
 
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07-10-2023, 16:41   #32
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 11 - 2527.01.28 bkt; zmierzch

Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Wschodnia, ul. Krucza; kamienica von Schwarz
Czas: 2527.01.28; Backertag; zmierzch
Warunki: - ; na zewnątrz: noc, mżawka, powiew, b.zimno (mod -10)



Wszyscy






https://i.imgur.com/hWWB3Sd.jpg


- W ogóle nas nie powinno tu być. Nie wierzę, że dałam się wam na to namówić. - powtórzyła po raz nie wiadomo który Rosaria gdy weszła do salonu. Właściwie wszyscy tu się stopniowo zgrupowali. Kusił rozpalony ogień w kominku i świece w kandelabrach jakie dawały rodzinnego, domowego i ciepłego blasku na pohybel ten zimowej aurze jaka panowała na zewnątrz. Eskil rozpalił ten ogień gdy już wraz z Kristofem dostali się do środka. Gdy szlachcianka zapytała go czy to rozsądne uliczny cwaniak roześmiał jej się w twarz.

- No chyba nie sądzicie, że nasza dobrodziejka się nie pozna, że ktoś jej buszował na chacie co? - roześmiał się szczerze i bez skrupułów. - Drzwi rozwalone w drzwazgi, trzeba będzie wstawiać nowe. Na koszt Warmunda oczywiście bo to jego sprawka. To się taka gitna i umna damulka nie pozna, że ma drzwi nowe? A ciebie co, jakieś macki złapały zaraz na wejsciu, błota pełno naniesione z dworu, wszędzie widać ślady, że ktoś tu łaził to i chyba musiałaby być głupia i ślepa aby się poznać, że ktoś jej właził w paradę. Aha jakby nagle tu się zjawiła to ja stąd znikam i sobie z nią radżcie sami. Bo ja bym wolał nie podpaść jakiejś czarownicy włażąc jej na chatę bez pytania. - Eskil bez skrupułów wyłuszczył swój tok rozumowania w swoim ulicznym, bezpośrednim stylu. Widocznie w ogóle nie brał pod uwagę możliwości, że imperialna magister miałaby się nie poznać w nieproszonej wizycie. O nowych drzwiach jakie dopiero miały być wstawione nawet nie było co mówić aby ktoś kto tu był wcześniej nie poznał się w różnicy. A co do błotnistych śladów butów też miał rację. Może trochę przesadzał ale w świetle lamp czy świec jakie zapalili zwłaszcza na dole i na schodach było widać te ślady zdradzające, że ktoś tu w parę osób sobie chodził.

- No dobrze. Ale chociaż nie róbmy tu bałaganu. Przecież to nasza koleżanka. I mamy ją najłonić do współpracy na życzenie Maestro. - westchnęła szlachcianka co od początku zdradzała najmniej ochoty na buszowanie po cudzej kamienicy. Albo właśnie miała moralne opory bo nieco zdążyła się poznać z ową von Schwarz i nie chciała jej robić przykrości. A oczywistym było, że mało kto reagował sympatią jak się mu grzebało w jego rzeczach. Więc niejako odbiła sobie na Warmundzie.

- A ty Warmund co ty takie głupoty rozpowiadasz? Co tobie się wydaje? Że jesteś jakimś łowcą z estalijskiej Inkwizycji? Co za głupoty tym strażnikom naopowiadałeś? Że mamy odstawić Vivian przed oblicze Maestro? No brzmi jakby miała być aresztowana. Wybij to sobie z głowy takie gadki. Jakby Maestro chciał ja aresztować to by napisał do ratusza a nie do nas. Skoro napisał do nas to znaczy, że chce załatwić sprawę szybko i dyskretnie. Inaczej to cała straż miejska by jej szukała i wcale by nas nie potrzebował. - fuknęła na kolegę z imperialnych szkół magii dając wyraz swojemu niezadowoleniu na takie zachowanie. Zresztą w jej oczach on był głównym winnym tego bezpardonowego wejścia do kamienicy jej koleżanki. No i tego, że ani słowem nie uprzedził jej o tej mackowatej pułapce przed wejściem w jaką wpadła tak samo jak on. Tego Eskil i Kristof co prawda nie widzieli ale słyszeli jej krzyki i odgłoy szamotaniny gdy stali przed tylnym wejściem. Stali i czekali. W końcu usłyszeli kroki, szczęk zasuwy i w drzwiach stanęła Rosaria trzymająca kandelabr w jednej dłoni. Wpuściła ich ale miała zarumienione policzki i “nieco” potargany wygląd łącznie z fryzurą. Co mocno ją sfrustrowało i dolało oliwy do wiadra złości jakie potem wylała w tej reprymendzie na Warmunda.

No ale jak już i tak całą czwórką znaleźli się we wnętrzu to już zaczęli sprawdzać co tu jest. Kamienica na wielkość była taka sobie. Rosaria wspomniała, że Vivian odkupiła ją od jakiegoś kupca co wpadł w kłopoty finansowe. Większosć szlachty i dobrze sytuowanych obywateli miasta mieszkało w okazalszych rezydnecjach, kamienicach, często w lepszych dzielnicach a możni mieli zwyczaj mieć “domek za miastem”. Pod tym względem imperialna uczona nie mogła się z nimi równać no ale i też względnie niedawno przybyła do miasta a jej zainteresowania sprawiały, że i tak często z niego wyjeżdżała.

Niejako potwierdziło się to w piwnicy. Jedno z pomieszczeń było wręcz zawalone sprzętem podróżnym. Kilofy, łopaty, plecaki, uprzęże na wierzchowce, ubrania podróżne, beczki, skrzynie, kufry co tylko potwierdzało podróżnicze zamiłowania von Schwarz. Piwnica jak to piwnica, głównie znajdowało się tu magazynowo - gospodarczo zaplecze. Od pralni i suszarni poczynając po magazyny z beczkami z winem i prowiantem na drogę. Zapewne na te podróże jakie gospodyni tak uskuteczniała ale kto wie? Teraz podczas kwarantanny to był całkiem cenny zasób.

Parter okazał się też typowy. Z pietyzmem był urządzony salon do jakiego teraz stopniowo pociurkała się czwórka śmiałków aby zastanowić się co kto znalazł i co dalej. Widać było, że to pomieszczenie przeznaczone na spotkania z gośćmi i do rozmów. Ze dwa stoły, ozdobne krzesła, kominek z zapasem drewna, regały z książkami, barek z alkoholami jednym słowem w sam raz aby Vivian mogła tu ugościć kogoś ze smakiem i na poziomie. Tych zaproszonych i mile widzianych gości. Właściwie nawet można tu był pewnie urządzać też przyjęcia chociaż na ograniczoną liczbę gości. Oprócz tego z tyłu domu znajdowała się kuchnia, spiżarnia i podobne pomieszczenia robocze po to aby domownikom żyło się tu wygodnie.

Piętro było przeznaczone na izby mieszkalne i sypialne. Z czego ze dwa były przeznaczone zapewne dla gości a jedno przypominało graciarnię w jakiej zebrano mniej potrzebne graty. Tylko jedno z pomieszczeń pasowało na w pełni użytkowaną przez gospodynię i nosiło elementy cech osobistych. Tutaj było biurko z lustrem gdzie gospodyni miała swój zestaw kosmetyków i mogła dbać o wygląd osobisty i szafy z ubraniami. Zwłaszcza z sukniami, halkami i bielizną. Z czego niektóre wydawały się tyleż finezyjne co śmiałe, że nawet Rosaria na chwilę zamrugała oczami. Ale stwierdziła, że to prywatne rzeczy jej koleżanki więc nie ma tu co oglądać i pozamykała te szafy. Na drugim krańcu korytarza była jeszcze garderoba z całą gamą ubrań. Od sukni balowych przez ubrania podróżne w jakich można by jechać na badania w głębi lasu czy pustyni. Na tym piętrze były też solidne, zamknięte drzwi. Ale nie udało się znaleźć do nich klucza więc nie było wiadomo co jest za nimi.

Drugie piętro było przeznaczone na pracownie i pomocnicze pomieszczenia. Tu gospodyni urządziła sobie pomieszczenie do prac jaki pewnie każdy mag, alchemik czy cyrulik potrzebował do badań i pracy. Pełno to było alembików, retort, szklanych rurek łączących coś z czymś i butli pełnych preparatów. Jedne były straszne inne obrzydliwe. Przynajmniej dla postronnych. Bo zakonserwowane organy, oczy ludzkie i w ogóle nie ludzkie, obcięte kończyny jakiś potworów, zasuszone zioła sprawiały odpychające wrażenie. Albo czaszki i szkielety ludzi jak i innych stworzeń. Eskil wydawał się dostać dreszczy na ten widok i niezbyt miał ochoty aby tam za czymś grzebać. Rosaria też wolała nie chociaż lepiej panowała nad sobą i namawiała aby tam nie grzebać aby czegoś nie popsuć albo nie uruchomić jakiejś pułapki.

Ostatnim poziomem kamienicy był strych. Na nim jak to na strychu, były sznury do wieszania mokrego prania oraz znów jakieś kufry i skrzynie zakurzone jakby tu stały od dawna. W jednym miejscu były narzędzia oraz deski i cegły jakby tu zaczęto murować jakieś pomieszczenie ale widocznie nikt tego nie skończył.

- No to ktoś, coś znalazł ciekawego? - zapytał Eskil rozwalając się wygodnie na jednym z obitych pluszem krzeseł i częstując się z barku kolorowym trunkiem na jaki na co dzień pewnie nie byłoby go stać.

- Zostaw to. To nie twoje. - syknęła na niego Rosaria dając wyraz swojemu niezadowoleniu na bezczelne zachowanie kolegi.

- Jak dla mnie to jej nie ma tu od paru dni. Ale wyszła sama. Nikt jej nie porwał i póki Warmund nie rozwalił jej drzwi to nikt się tu nie włamał. Myślicie, że dała dyla z miasta? To by było coś. Jak zna sposób to chętnie bym się z nią zabrał. - łotrzyk nie zwrócił na słowa szlachcianki większej uwagi. Upił łyk trunku z kielicha i podzielił się swoimi spostrzeżeniami w swój bezczelny, nonszalancki sposób. Sądząc po warstewce kurzu i innych wskazówkach mógł mieć rację, że od paru dni nikt tutaj nie urzędował. Co mniej więcej by się zgadzało z tym czego się wczoraj dowiedzieli w Domu Magów, że tam Vivian też ostatni raz była z kilka dni temu.

- Trochę mnie dziwi, że mieszka tu sama. Myślałam, że ma jakąś służbę albo ochronę. Ale chyba tylko na gotowanie, pranie i sprzątanie przychodzą ale nie mieszkają z Vivian. - Rosaria podzieliła się swoim spostrzeżeniem jakie jej rzuciło się w oczy. Faktycznie było jakieś pomieszczenie w piwnicy i na zapleczu parteru jakie pasowałyby do pomieszczeń dla służby i chyba czasem były użytkowane ale nie teraz.

W piwnicy znaleźli odpływ w pralni. Co było normalne w takich pomieszczeniach aby woda mogła spływać i nie podtapiać podłogi. Ale wokół niego były ciemne zacieki co Eskil od razu rozgorączkował się, że to krew pewnie z jakichś mrocznych obrzędów a w końcu ta von Schwarz była magiem. Na co Rosiara zripostowała, że po pierwsze nie wiadomo czy to krew a po drugie równie dobrze to mogła być krew z kuraka zarżniętego na obiad. Warmund mógł zaś od siebie dodać, że nawet jeśli to byłaby krew to w wielu obrzędach i rytuałach używa sie krwi, czy zwierząt czy ludzi, czy samego maga a nie wszystkie były mroczne i plugawe. Zresztą zacieki były dość drobne więc pewnie nie tak, że kogoś tu zarżnięto. Chociaż resztę mogła zmyć woda i mogło tego być wcześniej wiecej jak argumentował łotrzyk. W każdym razie nie doszli tutaj do żadnego konsensusu ale jak już zaczęli rozmawiać co kto znalazł to i sprawa tej krwi w odpływie wróciła.

W kuchni Eskil upierał się, że piec ma drugie dno. I tylko trzeba tam dobrze pogrzebać a na pewno coś tam jest ukryte. Nawet wziął pogrzebacz i zaczął wygarniać popiół ale poza nim jakoś nic nie chciało wylecieć. Łotrzyk namówił nawet Rosarię aby się pochyliła i sama sprawdziła co ta zrobiła. I nawet przyznała mu rację, że być może coś tam jest w głębi gdzie światło ze świecy już prawie nie sięgało i była tylko gra świateł i mroku w groteskowych kształtach grudek popiołu. Teraz też namawiał aby tam wrócić i sprawdzić porządnie. Warmund i Kristof co tam też zajrzeli nie dopatrzyli się niczego poza zimnym szaro - czarnym popiołem w palenisku. Ale kto wie? Wtedy jeszcze mieli resztę domu do sprawdzenia.

Najwięcej ciekawostek chyba znaleźli na piętrze jakie chyba było głównym poziomem użytkowym dla gospodyni. Tam były te wciąż zamknięte drzwi do jakich nie znaleźli klucza. Rosaria z góry zapowiedziała Warmundowi, żeby wybił sobie z głowy rozwalenie kolejnych drzwi i to tym razem wewnątrz domu.

Wejście do sypialni było pod wpływem zaklęcia. Chyba magiczny alarm ale do końca Warmund tego nie był pewien. Zapewne miał alarmować włąścicielkę, że ktoś właśnie jej włazi do sypialni. Jak to działało gdy jej tu nie było tego nie wiedział. Wiedział, że proste zaklęcie budziłoby śpiącą w tej sypialnie ale bardziej skomplikowane mogło działać na większe odległości. W każdym razie poza tym, że zaklęcie zareagowało na ich wejście to nic zauważalnego się nie stało. Reszta chyba nawet go nie zauważyła.

Właśnie tam, na dnie jednej z szaf z ubraniami stał kufer podróżny. Solidna, podróżna skrzynia w jakiej można zamknąć i przewieźć rzeczy na odległość. Też nie znaleźli do niego klucza. Do tego Warmund widział jak rama skrzyni zakrzywia Eter niewidzialny dla zwykłych śmiertelników. Też musiała być pod wypływem jakiegoś zaklęcia. Wytłumiała magię czegoś ze środka ale musiało być tam coś takiego bo nie całkiem. Nie miał jednak pojęcia co to takiego. A sama skrzynia była obłożona zaklęciem wiatru niebios ale nie był pewny jej charakteru. Skoro to była skrzynia na cenne fanty to pewnie albo jakiś alarm albo pułapka. A poza tym była jeszcze standardowa dziurka od klucza. Możliwe, że użycie oryginalnego klucza pozwoliłoby otworzyć skrzynię bez szwanku a może trzeba było wypowiedzieć jakieś zaklęcie jakie znała gospodyni.

Podobnie znaleźli skrytkę u wezgłowia łoża. Najłatwiej było magistrowi bo widział trzecim okiem pulsowanie czegoś co zakłóca Eter. W skrytce był ukryty nóż. Nóż solidnej roboty a do tego aż ociekał morderczą magią śmierci tak bardzo, że nawet jak ktoś z pozostałej trójki wziął go do ręki to stawały włoski na ramieniu. Rosaria swoim zwyczajem prosiła aby odłożyć go na miejsce i najlepiej stąd wyjść.

Na piętrze zaś wśród jednej z pracowni trafili na dziennik eksperymentów. Co przynajmniej dla Warmuda nie powinno być zaskoczniem bo każdy uczony powinien profesjonalnie opisywać przebieg swoich badań. Dziennik był zapisany w magicznym jakim magowie zwykle opisywali swoje rytuały, czary i badania. Tutaj było zapisane z jedna czwarta księgi i jak zwykle było w nim pełno wykresów, rysunków, obliczeń i potrzebowałby czasu aby nad tym zgłębić. Pewnie z parę dni co najmniej. Od ręki zorientował się, że uczona opisywała jakieś ruiny i chyba te rysunki to dotyczyły właśnie nich. Jakieś uchwycone bramy, korytarze, detale płaskorzeźb i rzeźb. Widocznie Vivian była też całkiem utalentowana rysowniczką. Rysunki wyglądały na starożytne resztki Remains może nawet Khemri co chyba kiedyś panowały na tych terenach.

Ostatnie strony były poświęcone czemuś dziwnemu. Nie było skali więc trudno było ocenić czy to jakiś uchwyt, kolumna czy rzeźba. Ale przedstawiała… Właściwie nie wiadomo co. Zwłaszcza jak nie było wiadomo czy to już całość czy jakaś część czegoś większego. I sądząc z opisu sama gospodyni też nie do końca zdawała sobie sprawę z czym ma do czynienia.

“Jeśli dobrze to rozwikłałam to jest to starsze niż Remains, Khemri z czasów gdy świat był skuty lodem a przodkowie ludzi łupali kości i kamienie. Czy dobrze to rozwikłałam? Sama nie wiem. Aż się boję konsekwencji takiego epokowego odkrycia. Trzeba by zmienić znaną nam historię świata a “stare rasy” mogłyby wpaść w kompleksy. Chyba, że niewłaściwie oszacowałam wiek i te glify i to nie jest aż tak stare.”

Wydaje się, że na sąsiednich stronach był opisany jakiś rytuał dotyczący wydobycia wiedzy z jakiegoś przedmiotu ale tak na szybko to Warmund nie był w stanie rozwikłać o co tam chodzi. Na samym końcu była krótka wzmianka, że milady zamierza się udać do Dionisio bo ponoć może mieć podobne artefakty. Nie było jednak daty więc trudno było powiedzieć kiedy to zostało napisane.

Zaś na strychu nie było chyba nic ciekawego poza tym pomieszczeniem jakie zaczęto budować ale widocznie nie dokończono. Chociaż Eskil odkrył tam solidne uchwyty pod belkami stropowymi jakby coś tam było zawieszane. Albo dopiero miało zawisnąć. Ale czy tak było czy nie to po samych uchwytach nie szło zgadnąć.

W każdym razie teraz powoli wszyscy zebrali się w salonie gdzie już jakiś czas temu łotrzyk napalił w kominku. Teraz przyszło im się ogrzać i rozmówić co tu by można dalej zrobić. Na pewno to stwierdzili tyle, że gospodyni tu nie było i to pewnie przez kilka ostatnich dni. Wtedy usłyszeli pukanie w okno i na zewnątrz była jakaś postać. Eskil zerwał się pierwszy, otworzył okno i okazało się, że to Sigrun. Wcześniej jak szli na tyły kamienicy a kolega się o nią pytał tylko wzruszył ramionami. - Co ty się mnie pytasz? Przecież byłem razem z tobą a ona z Warmundem i Rosarią. Ponoć poszła po jakiegoś stolarza co by zrobił te drzwi. - rzekł mu wtedy nieco zirytowanym tonem. Okazało się, że teraz norsmeńska żeglarka wróciła.

- Przyszłam ze stolarzem. Przyszedł wziąć rozmiary. - powiedziała wskazując na postać opatuloną długim płaszczem z jakąś torbą w ręku jaka niemo skinęła głową.

- To niech bierze. Warmund ma pojemny mieszek to chętnie zapłaci. - zawołał wesoło Eskil dając znak rzemieślnikowi aby brał się do roboty i za siebie gdzie kolega mag siedział w salonie.

- I co? Znaleźliście coś? - zapytała toporniczka ciekawa co się działo jak jej nie było.

- Właź do środka. Tylko nie drzwiami bo cię przetarga tak samo jak naszą Rose. - zaśmiał się łotrzyk i otworzył szerzej okno aby koleżanka mogła wejść do środka. Właściwie wskoczyć bo w końcu była gibka i w pełni sił. No i w spodniach a nie długiej spódnicy jak koleżanka. Ta zaś tylko prychnęła na wspomnienie swoic zmagań z magicznymi wiciami jakie ją pochwyciły gdy weszła do środka. Znów posłała Warmundowi krzywe spojrzenie aby zaznaczyć, że wciąż mu to pamięta. A póki co Sigrun wylądowała w salonie i rozglądała się ciekawie zaś Eskil zachęcił stolarza aby brał się do roboty z tym braniem miary na nowe drzwi a póki co zamknął okno aby ciepło nie uciekało no i dało się swobodnie rozmawiać.

- No to co znaleźliście? - zapytała ponownie ciemnowłosa Norsmenka. Malowanie twarzy tylko podkreślało jej północne pochodzenie. Spojrzała po pozostałej czwórce czekając na jakąś relację.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-10-2023, 00:21   #33
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Wschodnia, ul. Krucza; kamienica von Schwarz
Czas: 2527.01.28; Backertag; zmierzch
Warunki: - ; na zewnątrz: noc, mżawka, powiew, b.zimno (mod -10)
- Co ty się mnie pytasz? Przecież byłem razem z tobą a ona z Warmundem i Rosarią. Ponoć poszła po jakiegoś stolarza co by zrobił te drzwi. - rzekł mu nieco zirytowanym tonem Eskil gdy czekali aż ktoś otworzy im drzwi.
- Co się tak irytujesz, nie wypiłem aż tyle, żeby nie pamiętać, że ze mną byłeś. Tak sobie głośno pomyślałem...- Kristof odpowiedział starając się zachowywać po cichu
W końcu usłyszeli jakiś dziwny hałas, następnie jakby odgłosy walki a konkretnie zapasów. Po chwili kroki, które stawały się coraz głośniejsze i ktoś przesunął zasuwę i otworzył drzwi. To była Rosaria, ewidentnie w podłym nastroju. Rozpoczęli przeszukiwania...
... Kristof chodził w środku z wielką uwagą, aby nie stanąć na jakąś magiczną pułapkę. Zaś jeśli chodzi o przeróżne rzeczy wewnątrz kamienicy to nie dotykał niczego co wcześniej nie było już w rękach jednego z jego towarzyszy. Największe wrażenie robiły na nim rozmiary pomieszczeń i całego apartamentu. Szczególnie gdy porównywał to do mieszkania w którym mieszkał ze swoją matką. W piwnicy najdłużej się przyglądał magazynowi z winem, były to dość duże osoby jak na jedną osobę. Chyba, że magini była często odwiedzana, albo może to nie było wino. Gdy wszedł na piętro, chwilę poświęcił na oglądaniu zawartości jednej z szaf, dopóki Rosaria jej nie zamknęła. Następnie rozejrzał się chwilę za kluczem do zamkniętych drzwi, ale zdawał sobie sprawę, że raczej ukryty jest w jakiejś szufladzie, a tych nie miał zamiaru otwierać. Wyższe piętro chciał jak najszybciej zapomnieć, zaś strych sugerował mu, że poszukiwana chciała tutaj zostać dłużej, skoro zaczęła budować kolejne pomieszczenie. W końcu doszło do spotkania z Sigrun i stolarzem...
...Kristof streścił zwięźle wszystkie informacje z przeczesywania kamienicy razem z tym co już ustalili w salonie. Po streszczeniu dodał uwagi od siebie
- Uważam, że to jedna z głupszych rzeczy jakie zrobiłem odkąd pracuje dla de Soto, no, ale skoro jesteśmy już w tym razem... Wydaje się, że naszej Vivian nie ma już chwilę, dobrze byłoby tu czekać na nią i osobiście przeprosić - w tym momencie spojrzał dość nieśmiało na Wamunda, a następnie kontynuował już normalnie patrząc to na jedną to na inną osobę
- ktoś oprócz naszego maga powinien zostać, bo myślę, że nasz kolega weźmie odpowiedzialność za zniszczenia, które sprawił. A inna osoba potrzebna, bo trzeba obserwować czy przypadkiem ktoś ze służby przyjdzie do pracy. Trzeba by było wtedy zdobyć informację. Fantastycznie, gdyby udało się znaleźć klucze do zamkniętych pomieszczeń i skrzyni. Ja teraz jeszcze raz przejdę się po jej domu, Sigrun idziesz ze mną? Potem pójdę do Warana, może szef jeszcze będzie, a jak nie to jutro podejdę do niego z samego rana i może zacznę szukać służby naszej Vivian. Jak ktoś tu zostanie to przyjdę później zobaczyć jak sprawy się mają..
Gdy skończył złapał kandelabr, podniósł go ze stołu i udał się na jeszcze jeden, ostatni tego dnia obchód po domu. Jego myśli przez chwilę zajęła scena gdy wchodził do kamienicy razem z Eskilem. Słyszał jakby jakby ktoś wołał jego imię, ale nie był w stu procentach pewny, bo skupiony był na unikaniu pułapek. Obchód tym razem już nie sprawiał mu tyle problemów bo zapamiętał drogę i miejsca godne uwagi...
 

Ostatnio edytowane przez Cioldan : 24-10-2023 o 09:56.
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-10-2023, 12:07   #34
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Na zebraniu w salonie Kruger podał dziennik von Schwarz swoim towarzyszą i zapytał czy rozpoznają ruiny, Rosaria rozpoznała pierwsze ruiny jako leżący niedaleko Twaflodsland. Warmund w tym czasie gdy oni przeglądali obrazki podszedł do stolarza zbierającego miarę na drzwi i po krótkiej rozmowie uzgodnił cenę, jednak odrobinę mu brakowało w sakiewce jaką dał Sigrun. Piromanta poprosił przy okazji stolarza by zamek w nowych drzwiach używał tego samego klucza jak stare drzwi.
Mag ognia wrócił do środka i zapytał Kristofa o kilka brakujących monet.

W dalszej części narady Kruger zgodził się na propozycje Kristofa by odszukać służki von Schwarz. Zaproponował też Sigrun by ta została z nim na parterze do rana.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14-10-2023, 13:46   #35
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 12 - 2527.01.29 bzt; przedpołudnie

Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Wschodnia, ul. Krucza; kamienica von Schwarz
Czas: 2527.01.29; Bezahltag; przedpołudnie
Warunki: jasno, sucho, ciepło ; na zewnątrz: dzień, mżawka, um.wiatr, b.zimno (mod -10)


Wszyscy





https://i.imgur.com/qMvzO2k.jpg


Wydawało się, że ostatnio wszystkie drogi Temerario prowadzą do narożnej kamienicy von Schwarz. Bo chociaż na raty to jednak już zauważalna część z nich znalazła się tu w ciągu ostatnich dwóch dni. I teraz, gdy zaczynał się trzeci nie było inaczej.

Noc w opustoszałym budynka Warmundowi i Sigrun minęła dość spokojnie. Wilczyca z północy stwierdziła, że dawno nie spała w szlacheckim łóżku więc pozwoliła sobie przenocować w sypialni gospodyni. Więc czarodziejowi z Imperium został cały salon do dyspozycji. Spotkali się dopiero rano gdy Norsmenka zeszła na dół i zaczęła krzątać się po kuchni aby zorganizować coś do jedzenia. Poruszała się przy tym nieco na ślepo jak to zawsze bywa w przypadku gdy trzeba się zorganizować w nowym dla siebie miejscu. Kruger zaś spędził noc w salonie gdzie przyjemnie grzało od kominka jak się było blisko niego. Ale zimowe zimno nawet przez szczeliny drzwi do salonu szybko kradło to ciepło jakie bez wahania uciekało przez drzwi wejściowe jakich wciąż nie było.

- Damulka stawia. - prychnęła z rozbawienia Norsmenka stawiając na stole drewniane i gliniane misy pewnie przeznaczone dla służby bo wątpliwe aby szlachetnie urodzona uczona pożywiała się z tak prostych naczyń. Ale jak zaznaczyła Sigrun nie chciało jej szukać czegoś wykwintnego i brała to co znalazła w kuchni pod ręką. Parujące jedzenie było przyjemną receptą na ten zimowy chłód. Bo przez noc kominek wygasł więc w salonie zrobiło się zimno. A podręczny składzik drewna był na wyczerpaniu i jak dalej mieli w nim palić trzeba było przynieść nowych szczap z piwnicy. Sigrun uznała, że to dola czarodzieja skoro ona zrobiła dla nich śniadanie to dobrze aby się sam też czymś wykazał. Potem usłyszeli stukanie do frontowego okna i gdy toporniczka podeszła okazało się, że to przyjechał Gilbert.




https://i.imgur.com/zIQpTng.jpg


- Pochwalony. Widzę, że el comandante nie przesadzał, że rozwaliliście drzwi wejściowe. - powiedział trochę rozbawionym a trochę nie głosem wskazując w bok na wciąż pustą framugę i resztki spalonych drzwi.

- Nie my tylko Warmund. Ale już znalazłam stolarza, zapłacił mu to nowe drzwi się robią. - Sigrun szybko odcięła się od afery z rozwalonymi drzwiami.

- Tu jakaś pułapka jest co? - Bretończyk pokiwał głową i zapytał o kolejną wieść jaką widocznie już usłyszał od innych. Za jego plecami widać było świetlistą magister na oczywiście białym koniu jaka stała obok jego karego wałacha.

- No jest. Zaraz za drzwiami. Właźcie oknem albo od tyłu to wam otworzę. - Norsmenka nie bawiła się w ceregiele i dała znak jak można bezpiecznie dostać się do środka. Na zewnątrz znów padała mżawka, było zimno i nieprzyjemnie co dało się odczuć zwłaszcza przy otwartym oknie. Po chwili Bretończyk jak i Franziska weszli do środka salonu.

- El Comandante kazał ci przekazać, że my mamy odnaleźć tą von Schwarz i grzecznie poprosić o współpracę. A nie aresztować. Więc mamy działać z finezją i dyskretnie. A nie robić ogniste przedstawienie na pół kwartału i gadać jakieś głupoty, że von Schwarz ma z rozkazu księcia i maestro i tak dalej. Dyskrecja i finezja Warmund. Tak mamy działać. Jakby maestro chciał ja oficjalnie odnaleźć to by posłał list do ratusza a nie do nas. - bretoński rycerz zaczął od przekazania słów reprymendy od szefa wobec imperialnego magistra. Popatrzył uważnie na kolegę aby sprawdzić czy do tego dotarło to ostrzeżenie. I gdy się upewnił to zaczął roglądać się po salonie.




https://i.imgur.com/ZdiUagA.jpeg


- Widzę, że Vivian nie ma. Znaleźliście jakiś ślad gdzie ona może być? - zapytała świetlista magister z Marienburga. Mimo panującej mżawki była czysta i sucha ale czar ochrony przed deszczem był dość powszechny i prosty. Często był jednym z pierwszych jaki poznawali adepci magii. Mogła więc sobie pozwolić na podróżowanie z odkrytą głową ale jednak miała futrzaną czapę ozdobną piórkiem wedle kislevskiej mody.

Jeszcze rozmawiali ze sobą. Dwójka nowoprzybyłych widocznie wiedziała już co nieco albo od trójki co tu była wczoraj wieczorem ale nie została na noc albo od El Comandante z jakim widocznie rozmawiali. I z rana szef polecił im aby się udali do kamienicy i sprawdzili jak się sprawy mają. W końcu oboje wyglądali całkiem dostojnie i znali się chociaż z widzenia z zaginioną magiczką. Gilbert tyle o ile ale Franziska jako koleżanka z Domu Magów była w dość dobrych relacjach z imperialną uczoną. I nawet była w tym domu gościem z raz czy dwa. Relację utrudniały częste wyjazdy Vivian poza miasto ale i tak zrobiła na kolegach i koleżankach raczej pozytywne wrażenie swoją historyczną pasją i wiedzą o starożytnych kulturach i językach. Zresztą dokładnie z tego samego powodu maestro polecił de Soto ją odnaleźć. Na tych rozmowach zastał ich Kristof.

Zdążył przyjść z domu gdzie z rana zapytał ją czy zna kogoś ze służby von Schwarz. Samo nazwisko co prawda obiło się jego matce o uszy ale oczywiście szlachetnie urodzonej uczonej nigdy nie spotkała osobiście. Chociaż słyszała plotki o uczonej co zamieszkała w niezbyt okazałej i bezpiecznej okolicy co wszystkich mocno dziwiło. Ale domyślali się, że pewnie uczona nie ma takich zasobów jak jej koledzy i koleżanki ze znamienitych, tutejszych rodów i pewnie kupiła kamienicę na jaką było ją stać. I jak wnioskowała matka pewnie jak się dorobi to przeprowadzi się do czegoś okazalszego. No chyba, że nie zamierza zostawiać na dłużej to też nie ma sensu inwestować w nie wiadomo co.

A o jakichś jej służących też niezbyt wiedziała. Ale kojarzyła okolicę. Na rogu ulicy była pralnia. I tam okoliczne gospodynie znosiły rzeczy do prania. Więc jak wielka pani zatrudniała jakieś służki to pewnie też tam powinny nosić swoje pranie. Więc można by tam popytać.

Wczoraj zaś jak jeszcze tu był to niewiele znalazł ponad to co i tak przeszukali już wcześniej. Ale sam był sobie winny skoro nie chciał zaglądać i dotykać czegoś co już ktoś inny nie przeszperał. Więc tak naprawdę niewiele mu zostało jak liczyć, że ktoś albo on sam coś przegapił. Znalazł co prawda niewielką, ozdobną w formie małego domku, szafeczkę zawieszoną na ścianie. Często w takich skrzyneczkach trzymano klucze ale była zamknięta na zaszczepkę. Jak nie chciał sam nic ruszać ani otwierać to nie miał pojęcia czy w środku są klucze czy coś innego.

W kuchennym piecu pogrzebał pogrzebaczem ale poza popiołem nic ciekawego nie wygrzebał. Albo im się coś wcześniej przywidziało w tych mrocznych czeluściach wnętrza albo nie udało mu się tego czegoś znaleźć. A gdy poprosił Sigrun o sprawdzenie odpływu w pralni posłała mu bardzo krzywe spojrzenie więc wiedział od razu, że jej to nie ucieszyło. Ale zrobiła to. Nachyliła się nad odpływem i powęszyła uprzedzając, że każdy kto będzie się z niej śmiał dostanie w pysk. Żachnęła się gdy szybko odsunęła twarz od wylotu odpływu z wyrazem niesmaku na twarzy.

- Tak, krew. Nie wiem czyja. Ale śmierdzi odpadkami. Nic dziwnego. Przecież to odpływ. Na dole jest kloaka albo łączy się z kanałami więc śmierdzi jak cholera. - oznajmiła wczoraj wieczorem. I właściwie nie było to nic niezwykłego. W końcu po to właśnie montowano odpływy aby odprowadzić różne ścieki i odpadki gdzieś w dół. Zwykle albo kopano na dole dół kloaczny albo rurę do kanałów miejskich. Na same oko Kristofa to były to jakieś brązowe zacieki. Mogła być krew. A mógł być kompot albo coś co wcześniej było chociaż z grubsza czerwone.

Na strychu nie znalazł nic niezwykłego. No były uchwyty, Eskil wczoraj zażartował, że może magini chciała sobie zamontować huśtawkę. Tak się zapalił do tego pomysłu, że przekonywał do nich wszystkich. Uchwyty na belkach sufitowych faktycznie mogłyby służyć do zawieszenia także i huśtawki. Chociaż strych był dość nietypowym miejscem na taką rozrywkę jak i do huśtawki wystarczyłyby dwa uchwyty a tu były cztery. Rosaria kazała popukać mu się w głowę ale ulicznik za bardzo się tym nie przejął. Sam Kristof chociaż wrócił wieczorem na strych i w świetle kandelabru oglądał te ichwyty i podłogę to jakoś niczego niezwykłego się nie dopatrzył. Za to dostrzegł sporo własnych śladów jakie narobili od tego kurzu i pyłu budowlanego gdy chodzili i oglądali ten strych we czwórkę. Zdaje się, że poza Eskilem inni nawet nie próbowali zgadnąć co to miało być i po co gospodyni kazała wznieść to wszystko. Zwłaszcza jak widocznie nie było ukończone.

A te rysunki jakie Warmund dał do oglądania w dzienniku z pierwszego piętra też były dla niego całkiem obce. Chociaż te kolumny przy bramie jaką Rosaria określiła jako remańską to wydawały mu się podobne do wejść do Ogrodów Morra jakie widywał w Ostlandzie. Ale szlachcianka uznała, że jeśli nawet to pewnie to było imperialne naśladownictwo starożytnych wzorców remańskich.

W każdym razie jak wrócił do kamienicy w ten mżysty, chłodny późny poranek to okazało się, że przybyli już bretoński rycerz i marienburska uczona. Wczoraj wieczorem co prawda w “Waranie” już ich nie zastał ale widocznie ktoś im przekazał co nieco o tej kamienicy.

- Aha i siostrzyczki Myry przetrzepały swoje magazyny i znalazły ten bicz. Jak maestro przybędzie do miasta to go zapraszają do siebie. - Franziska przekazała im wieści jakie ich ominęły gdy nie byli w ich kwaterze głównej.

- To macie jakiś ślad gdzie jest milady? Albo chociaż od jak dawna jej nie ma? - zapytał Gilbert patrząc na trójkę jaka buszowała tu już wczoraj.

- Przynajmniej od paru dni. Jej zapach w sypialni jest stabilny ale dość zwietrzały. Nikt tam nie spał od paru dni, może tygodnia. Ale nie dłużej. - odparła Sigrun dość obojętnym tonem. Zresztą cała kamienica sprawiała podobne wrażenie jakby już od jakiegoś czasu nikogo tu nie było. - Z jedzeniem to samo. Jak szukałam czegoś na śniadanie to wszystko już zleżałe było, niektóre rzeczy się zepsuły i musiałam wyrzucić. - wspomniała kasztanowłosa Norsmenka co zastała dziś rano w kuchni.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24-10-2023, 13:08   #36
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Centralna, ul. Boczna; mieszkanie Gummiohrów
Czas: 2527.01.29; Bezahltag; ranek
Warunki: jasno, sucho, ciepło ; na zewnątrz: dzień, mżawka, um.wiatr, b.zimno (mod -10)
Kristofa obudził zapach świeżo pieczonego chleba. Jego matka, wstała nieco wcześniej, żeby przygotować chleb i okrasę do niego na śniadanie. Jedzenie wydawało się skormne, ale z odrobiną soli (żeby starczyła na długo, bardzo długo) był to jeden z ulubionych posiłków od których zaczynał dzień. Gdy wyszedł z pokoju, matka od razu Go zaczepiła rozmową
- słuchaj, wczoraj wydawało mi się, że widziałam w ogrodach rodzinę Schmidtów- w tym momencie jej syn prawie się zadławił. Nie widział nikogo ze swojej ojczyzny od lat. Rita kontynuowała wypowiedź - tyle, że widziałam tylko dwójkę dzieciaków... Nie miałam pojęcia, że oni też tutaj przybyli. Ciekawe tylko co z ich rodzicami...- mówiąc to jednocześnie się ubierała do pracy.
- to ciekawe, ale mam teraz w pracy zamieszanie i potrzebuje wiedzy, a Ty w tych ogrodach możesz sporo usłyszeć, więc powiedz mi czy wiesz coś o uczonej von Schwarz, a jeszcze lepiej o jej służkach- spytał Kristof, a jego matka, stanęła blisko drzwi już gotowa do wyjścia.
- von Schwarz... tak obiło mi się o uszy. To ta uczona co mieszka w jakiejś kamienicy, a ludzie się dziwią. Jak dla mnie to albo zamieszkała tu na chwilę, albo po prostu na wszystko pracowała sama, bez pomocy bogatej rodziny, także nic dziwnego, może oprócz wyboru okolicy... A jej służek nie znam, jednak wiem, że tam na rogu jest pralnia, parę razy sama w niej byłam, ale na pewno chodzą tam służki, bo ma dobrą renomę. Dobra, bo zaraz będę musiała biec!
- Dziękuję! I przestań się ubierać ciągle na czarno, on żyje.. - podziękowania na pewno usłyszała, jednak drugiego zdania możliwe, że nie, bo już mówił je ciszej, a ona zamykała drzwi.
Kristof dojadł do końca kolejną kromkę, przepłukał buzię i jamę ustną, ubrał się ciepło i wyszedł prosto do kamienicy w której wczoraj spędził z kompanami dość sporo czasu.

==========
Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Wschodnia, ul. Krucza; kamienica von Schwarz
Czas: 2527.01.29; Bezahltag; przedpołudnie
Warunki: jasno, sucho, ciepło ; na zewnątrz: dzień, mżawka, um.wiatr, b.zimno (mod -10)
Idąc na miejsce wczorajszego włamania, Kristof przypomniał sobie sytuację jaka wydażyła się przed wejściem do kamienicy. Przecież ktoś wołał go po imieniu, jakby znał jego głos. Była tam jakaś dwójka ludzi, ale było już ciemno, a oni kryli się w bramie wejściowej do kamienicy na przeciw. Zresztą nie zwrócił uwagi większej na wołanie go po imieniu, gdyż był skupiony na wejściu do mieszkaniania magini. Zaszedł więc kamienicę od tyłu aby zobaczyć czy owej dwójki nadal tam nie ma, jednak nikogo nie zastał. Już szykował się do skoku przez murek, ale stwierdził, że nie będzie się wygłupiał i wejdzie frontowym wejściem. Na miejscu zastał Warmunda, Sigrun, a także nowoprzybyłych - Gilberta i Franziskę. Skłonił się w pasie, stanął daleko od świetlistej magister, która budziła w nim strach, a jej piękną prezencję uważał jedynie za sztuczkę magiczną. Jednak usłyszał jak mówi o odnalezieniu przez kapłanki Myry tajemniczego bicza.
- To ktoś z nas powinien się udać tam, gdy będą przekazywać ten bicz maestrowi, mieliśmy przecież wspólnie go przekazać, tak się umawialiśmy- wtrącił od razu, mimo, że nie wszyscy widzieli jak się ukłonił na powitanie.
Po tym jak Sigrun wypowiedziała się o zepstuym jedzeniu, Kristof dodał od siebie
- znalazłem jeszcze tam na ścianie- wskazał palcem miejsce - takie wiszące pudełeczko, jakby na klucze. Nie otwierałem, bo wcześniej okazało się, że wiele rzeczy było tutaj zabezpieczone magią. Może otworzy skrzynię albo jeszcze jakiś inny pokój. Na strychu są jakieś uchwyty nie wiadomo do czego potrzebne, a w piwnicy w odpływie dość sporo krwi. Poza tym, myślę, że trzeba się udać do pralni, jest tu na rogu, a tam ponoć chodzą służki z okolicy z brudnymi rzeczami. Von Shwarz na pewno miała choć jedną służącą, także może w ten sposób ją odnajdziemy.- przerwał na chwilę, aby dać czas na jakąś odpowiedź, albo przetrawienie informacji i dodał po cwhili - Jest jeszcze jedna sprawa. Z Eskilem dowiedzieliśmy się o dziwnych wydarzeniach przy Dziurawych Dzbanach. Ponoć pomagają tam w leczeniu zarazy i krążą plotki, że nawet mają jakiś lek. Tak tylko sugeruję, że ktoś mógłby tam pójść i popytać. Ja chętnie potowarzyszę, ale mistrzem plotkowania to nie jestem...
Kristoff jeszcze wysłuchał do końca wypowiedzi reszty i na koniec zaproponował przedstawienie faktów i przypuszczeń szefowi osobiście, aby wyznaczyć priorytety i plan działania
 
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24-10-2023, 22:06   #37
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Czarodziej trochę zmarzł w nocy, więc jedzenie przyrządzone przez Sigrun było miłym początkiem dnia, za które podziękował.
Po przybyciu reszty towarzyszy Warmund sprawdził skrzynkę z kluczami swoim wiedźmin wzrokiem czy aby nie ma tam magii.
Piromanta ostrożnie przybliżył dłoń do zamka, po czym jedynym palcem powoli otworzył zasuwkę.
- Boom!- Kruger wybuch śmiechem po wystrzeleniu onomatopei.
- Żadnej magii, tylko klucze.- powiedział łapiąc oddech.- Gilbercie może uda ci się znaleźć coś co wczoraj przegapiliśmy.- Mag wskazał na skrzyneczkę z kluczami.- Franziska możesz mu pomóc, ktoś z wiedźmim wzrokiem nadal powinien zostać na miejscu. Jakbyś mogła rzucić zaklęcie czystości na podłogę w korytarzu, nie mówię tu ze względu na siebie i - Kruger zrobił cudzysłów palcami - zacieranie moich śladów, ale o szacunek dla gospodyni, bo jednak jej podłoga się niszczy, a tego w planie nie miałem, nie spodziewałem się że pół kompanii za mną tu wejdzie.-

Po słowach Kristoff'a, czarodziej podumał chwilę.
- Mam znajomą praczkę, pomogłem jej raz z łobuzami, możemy udać się razem do pralni popytać o von Schwarz. Jak nam nie zejdzie za długo to możemy sprawdzić potem te dziurawe dzbany.-
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-10-2023, 14:58   #38
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 13 - 2527.01.29 bzt; przedpołudnie - południe

Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Wschodnia, ul. Krucza; kamienica von Schwarz
Czas: 2527.01.29; Bezahltag; przedpołudnie
Warunki: jasno, sucho, ciepło ; na zewnątrz: dzień, zachmurzenie, um.wiatr, b.zimno (mod -10)



Kristoff, Warmund, Sigrun, Franziska, Gilbert



- Jak siostry mają ten artefakt to niech go trzymają. W końcu do nich Maestro też napisał. A reszta to już nasz le commandant pewnie dogada się z ich przełożoną albo Maestro. Nam przecież ten bicz do niczego nie jest potrzebny. - Gilbert sam z siebie nie zdradzał wielkiego zainteresowania tajemniczym artefaktem jaki kapłanki Myrmidii przechowywały w swoich świątynnych kazamatach.

- A ja jestem go trochę ciekawa. Z opisu wynika, że to wytwór z jakichś dawnych czasów. - Franziska lekko zaoponowała bo w przeciwieństwie do bretońskiego kolegi wydawała się być ciekawa jak może wyglądać ten nietypowy przedmiot.

- Pewnie jakiś badziew. Do walki to są dobre miecze i topory. Reszta to szmelc. No łuk może być do ostrzelania kogoś ze statku albo do polowania w lesie. Reszta to szmelc. - Sigrun wzruszyła obojętnie ramionami i chyba ów bicz interesował ją jeszcze mniej niż Gilberta. Patrzyła na sprawę pod użytkowym kątem a dokładniej jako myśliwy i wojownik więc bicz zdecydowanie przegrywał w jej oczach z bardziej praktycznymi narzędziami. - No chyba, że byłby drogi. To by można komuś sprzedać. Albo jakby miał jakieś cenne kamienie można by wydłubać i sprzedać. - nagle oczy jej się zaświeciły zdradzając dusze norsmeńskiego rabusia i zdobywcę łupów gdy jednak dostrzegła pewne zastosowanie nawet dla mało praktycznego przedmiotu jeśli można by go spieniężyć.

- Nawet o tym nie myśl. W tą sprawę są zamieszani sami ważniaki. Lepiej im nie podpadać. - magiczka uniosła palec do góry i zrobiła zabraniający gest ku Norsmence. Ta uśmiechnęła się nie tak całkiem niewinnie i znów wzruszyła ramionami.

- A te uchwyty na strychu pewnie. Wszyscy je widzieliśmy. Przecież Eskel cały wieczór gadał o tej durnej huśtawce. - wojowniczka z północy zmieniła temat na inny o jakim wspomniał Kristof. Jasnowłosa magister pokiwała głową ale Gilbert jakiego wczoraj tu nie było zaczął się dopytywać o te uchwyty. Skończyło się na tłumaczeniach a w końcu on też poszedł je zobaczyć ale też nic nie wymyślił do czego by mogły służyć. I zeszli z powrotem na piętro gdy okazało się, że Warmund otworzył stylizowaną na domek skrzyneczkę ścienną jaką znalazł Kristof. W środku były różne klucze. Ale nie były nijak oznaczone co by mogły otwierać. Bretończyk więc zdjął cały domek ze ściany aby mieć je wszystkie pod ręką i tak poszli do zamkniętego gabinetu. Po którejś tam próbie udało się otworzyć zamknięte do tej pory drzwi. I ukazało się nowe pomieszczenie.




https://i.imgur.com/Uqn6qHs.jpg


Jako, że ta ściana kamienicy była zbudowana z kamieni to wnętrze przypominało nieco wystrój starszych zamków. Te nowsze bowiem zwykle budowało się z wypalanej cegły. Przynajmniej w Imperium bo tutaj to różnie z tym bywało. Przez chwilę bretoński rycerz jaki otworzył drzwi blokował pozostałym widok samemu stojąc w przejściu nim pierwszy wszedł do środka.

- Tylko niczego nie ruszajcie. To są prywatne rzeczy milady i w ogóle nie powinno nas tu być. - bretoński szlachcic chyba był mocno skrępowany tym aby naruszać czyjąś prywatną przestrzeń bez zaproszenia. Do tego gdy chodziło o szlachetnie urodzoną damę i uczoną jaką znał chociaż ze słyszenia a może nawet i się spotkali. Ale mimo wszystko wszedł do gabinetu a za nim pozostali temerarios.

Trudno było nie przegapić pamiątek i trofeów z różnych zakątków świata. Z czego część wyglądała całkiem obco i egzotycznie. Kristoff nigdy takiego rodzaju i stylu rzeźb, zdobień i przedmiotów nie widział. Warmund na własne oczy raczej też nie. Chociaż mógł domyślać, że pochodzą z dalekiej Lustrii. Zresztą znał plotki o czarno - czerwonej milady, że właśnie wcześniej badała tamtą krainę.




https://i.imgur.com/V3t0qpx.jpg


- To z Lustrii. Sama mówiła, że tam była i opowiadała co tam przeżyła z jaszczurami i Amazonkami. Niesamowite. - odparła Franziska z fascynacją wpatrując się w wytwory dalekiej cywilizacji. Nawet nie było wiadomo czy stworzyła je rasa ludzka czy jakaś inna. Brakowało nawet tak w miarę znajomych wzorów krasnoludów czy elfów jakie nawet laik mógł rozpoznać po charakterystycznym stylu. To co tu widzieli było niepodobne do niczego co znali.

- To samo co w sypialni. Nie było jej tu z parę dni, może tydzień. - powiedziała w pewnym momencie Sigrun gdy już się napatrzyła na różne artefakty uzbierane przez milady z różnych egzotycznych krain. Z pewnym zdziwieniem i przyjemnością odkryła tarczę i skrzyżowany miecz z toporem jakie pochodziły z jej rodzinne Norski. Nawet rzuciła jakąś nazwą ale pozostali mieli zbyt małą wiedzę o jej północnej ojczyźnie aby ją rozpoznać. Dwaj obywatele Imperium za to widzieli komplet mosiężnych kielichów z pamiątkowymi rytami z Middelheim. Dało się dojrzeć wilczy łeb będący symbolem Ulryka i tego miasta.

- Z naszej milady niezła podróżniczka. - rzekł z uznaniem Bretończyk gdy już mniej więcej obejrzał to co było na wierzchu. Można było odnieść wrażenie, że Norsmeńska piratka to by się mogła tu czuć bardziej swobodnie jednak duet bretońsko - marienburski pilnował aby nikt tak się właśnie nie poczuł. Nawet czy zajrzeć do szuflad biurka się zastanawiali czy wypada. W końcu jednak magister uznała, że może tam być jakaś wskazówka co się mogło stać z jej koleżanką więc komisyjnie można spróbować je otworzyć. W środku było to co można się spodziewać po uczonej czyli papiery, przyrządy do pisania, zapas atramentu, cienkich pędzelków do kaligrafii i różnych takich szpargałów. Ale była też niewielka książeczka. Po otwarciu okazało się, że to chyba ręcznie pisany dziennik. Franziska otwarła go na ostatniej zapisanej stronie i chwilę czytała w milczeniu. Jednak zdając sobie sprawę, że nie wszyscy tutaj są uczeni w mowie i piśmie zaczęła czytać na głos.

“Te ślady i wzory są starsze niż wyglądają. Podobne do tych jakie spotkałam w ruinach starożytnego miasta o nieustalonej nazwie. Tam wzornictwo było podobne. Nie spodziewałam się jednak, że znajdę coś podobnego także tutaj w mieście. To fascynujące! Wszystko wskazuje, że to miasto zbudowano na o wiele starszych ruinach. Starszych niż Imperium, może remańskich. Zapewne stąd te plotki o dawnym bruku czy podłogach piwnic jakie słyszałam odkąd tu przyjechałam. Gdy wizytowałam Ekberta wydawało mi się, że dojrzałam wj jego wyjątkowej kolekcji coś obiecującego ale muszę tam wrócić i poprosić aby znów pomógł mi się przyjrzeć ten diadem. Szkoda, że taki dziwak z niego i trudno z nim się porozumieć. Może jest geniuszem ale chyba na skraju obłędu. Jutro jednak zamierzam udac się do Artefaktów Dionisio. Słyszałam, że potrafi mieć bardzo stare rzeczy. Popytam czy nie ma czegoś co mnie interesuje. Z tego co udało mi się ustalić ta starożytna amfora mogła trafić do niego.”




https://i.imgur.com/2rfzteA.jpg


I uczona pokazała obrazek naczynia podobnego do dzbana. Widocznie gospodyni miała także talent rysowniczy bo zrobiła szkic na tyle dokładny, że można było sobie wyobrazić jak ten przedmiot może wyglądać w rzeczywistości.

Potem zaczęli rozmawiać o tej ostatniej notatce w dzienniku jaka była z 22-go czyli prawie sprzed tygodnia. Ów Dionisio nie był im znany ale coś ze słyszenia kojarzyli, że rzeczywiście ma jakiś sklep z antykami tutaj w mieście. I to chyba ten sam o jakim wczoraj przeczytali w roboczym dzienniku z pracowni imperialnej uczonej. Tylko nikt z ich piątki nie znał go osobiście. Sigrun rzuciła, że trzeba by zapytać Julii albo Eskila albo kogoś z tutejszych temerarios. Tylko żadnego z nich akurat nie było na miejscu.

Za to o Ekbercie to chyba chociaż trochę słyszeli wszyscy. Może nietutejsza milady co względnie niedawno przybyła do miasta była zdziwiona jego zachowaniem ale jednak Ekbert nie na darmo był nazywany “szalonym” albo “dziwakiem” bo rzeczywiście wydawał się być balansować na granicy poczytalności. Był starszym już wiekiem baronem z zasłużonego rodu z czasów podboju Skogland z rąk goblinów i pająków. Jednak podobno od dawna interesował się magią, astronomią, teatrem i poezją i potrafił być mecenasem i patronem takich przedsięwzięć. Uwielbiał wszelką starożytność ale ponoć z czasem całkiem się w tym zatracił i teraz wszyscy zdawali się mówić o nim jako dość nieszkodliwym ale dziwaku jaki mieszka w swojej rezydencji. Sam specjalizował się w sztuce “mechatroniki” co zdaje się było czymś pośrednim pomiędzy sztuką krasnoludzkich kowali run a imperialnymi magistrami metalu. W każdym razie uchodził za utalentowanego konstruktowa magicznych “wichajstrów” jak to się mówiło na mieście. Więc całkiem możliwe, że zaprosił do siebie młodą i elegancką uczoną na zwiedzanie swojej kolekcji starożytności. Ale chyba nie zrobił na niej dobrego wrażenia przez swoje dziwactwa a nie wiedzę jakiej nikt mu nie odmawiał. Z czego bywalcy Domu Uczonych mogli go czasem tak spotkać ale rzadko bo o nim się częściej mówiło niż sam się tam pokazywał. I to wcale nie dlatego, że tak jak bladolica milady często wyjeżdżał z miasta właściwie to podobno w ogóle rzadko opuszczał swoją rezydencję co brano za jeden z objawów jego starczego dziwactwa.

- Dobra, nie ma co tu więcej oglądać. - Gilbert uznał, że nic więcej tu nie znajdą więc gestem dał znać, że czas opuścić to pomieszczenie. Franziska schowała dziennik do szuflady i też stała na straży aby nie przydarzyło się tu nic niestosownego. Potem Bretończyk znów zamknął drzwi i schował klucz do “domku” z resztą kluczy. Gdy białogłowa usłyszała sugestię Warmunda na temat czyszczenia podłoga z błota naniesionych wczoraj śladów spojrzała na niego krytycznie. Bardzo krytycznie.

- Najpierw w środku dnia, na środku ulicy, rozwalasz magicznym ogniem frontowe drzwi czego nie sposób przegapić, potem opowiadasz straży jakieś bzdury jakby Vivian miała być aresztowana a teraz nagle przejmujesz się o jej prywatność i posesję? - zawiesiła głos na chwilę aby irytacja była wyraźniej wyczuwalna. - Tak, myślę, że chodzi ci o zatarcie twoich śladów. Więc jak chcesz je zatrzeć to poszukaj wiadro, nalej tam wody, weź szczotkę i zabieraj się do roboty. Albo zapłać komuś kto to zrobi za ciebie. Bo twoja sugestia, że ja mam to zrobić jest niedorzeczna i niegrzeczna. - powiedziała zdecydowanym tonem aby dać wyraz jak bardzo nie spodobała jej się ta uwaga. Ponieważ jednak był środek dnia i te rozwalone wczoraj na oczach całej ulicy drzwi nadal były nie wstawione to ktoś musiał tu zostać. Więc Bretończyk i Marienburka zostali na ochotnika aby przypilnować domostwa zaginionej koleżanki.




Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Wschodnia, ul. Krucza; pralnia
Czas: 2527.01.29; Bezahltag; południe
Warunki: jasno, sucho, ciepło ; na zewnątrz: dzień, zachmurzenie, sil.wiatr, b.zimno (mod -10)



Kristoff, Warmund, Sigrun



Gdy wyszli na zewnątrz dalej był pochmurny, zimowy dzień i kałuże razem z błotem i końskim nawozem obficie zalegały na miejskim bruku. Nie dało się nie zauważyć, że nie jest to medalowa okolica miasta. Do tego zerwał się silny wiatr jaki bez trudu szarpał ubraniami i trzaskał szyldami sklepów czy gospód, gdzieś stukała obluzowana okiennica i było mało przyjemnie. Pralnia o jakiej mówiła matka Kristofa była na końcu ulicy i po drodze więc naturalne było aby tam zajść. Sigrun uznała, że bez sensu jest wracać do “Warana” tylko po to aby zawracać głowę El Comandante tylko po to aby ten pewnie i tak kazał im sprawdzić ten trop. Tak czy siak pralnia była po drodze gdziekolwiek dalej więc tam zaszli. Widok nie był zbyt zaskakujący ani ekscytujący. Pralnia bowiem wyglądała jak pralnia.




https://i.imgur.com/lF2g7hS.jpg


W środku zastali kobiety w różnym wieku. Wszystkie albo biły kijankami w mokre pranie, szorowały je na tarkach, wieszały to co już uprane na sznurkach lub jeśli nie robiły akurat nic takiego to plotkowały sobie w najlepsze. Trójka obcych gości sprawiła, że zamilkły i obrzuciły ich pytającymi spojrzeniami. Zapewne wszystkie były tutejszymi matkami i żonami jakie prały rzeczy swoich rodzin lub zawodowymi praczkami jakie prały komuś na zlecenie.

Po krótkiej rozmowie trójka temerarios dowiedziała się, że tak, tutaj też przychodzi Magdalena jaka pierze rzeczy dla tutejszej milady co niedawno się tu wprowadziła. Niedawno czyli gdzieś na jesieni albo w lecie albo jakoś tak. Co mniej więcej się zgadzało z tym co wiedzieli o milady von Schwarz. No ale praczki twierdziły, że Magdalena skarżyła im się, że milady chyba ostatnio wyjechała gdzieś bo drzwi zamknięte na cztery spusty a w ogóle jej nie uprzedzała. A wcześniej zwykle tak. Więc początkowo dziewczyna przychodziła codziennie sprawdzić czy pani nie wróciła ale w końcu przestała bo ile razy można stukać w zamknięte drzwi. Dlatego teraz jej tu nie ma i teraz pierze i sprząta dla kogoś innego ale jak by milady wróciła to pewnie Magda wróciłaby do niej chętnie bo robota była dobra.

- No? To co teraz? - zapytała Sigrun obu kolegów patrząc to na jednego to na drugiego. W międzyczasie zrobiła się już połowa dnia no i zerwał się ten silny wiatr więc było na zewnątrz mało przyjemnie. Paru rzeczy się jednak dowiedzieli i Norsmenka była ciekawa co teraz zamierzali począć.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03-11-2023, 12:14   #39
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Wschodnia, ul. Krucza; pralnia
Czas: 2527.01.29; Bezahltag; południe
Warunki: jasno, sucho, ciepło ; na zewnątrz: dzień, zachmurzenie, sil.wiatr, b.zimno (mod -10)

Kruger popatrzył na Sigrun i odpowiedział.
- Ja wracam do siebie. Potem wrócę do domu von Schwarz. Potrzebujemy kogoś z lokalnych kto pomoże w odnalezieniu Dionisio. Kristoff, możesz wrócić z Sigrun do Warana po Julię lub Eskila i razem poszukać sprzedawcę artefaktów. Tymczasem bywajcie, widzimy się później.- Czarodziej pożegnał się ciepło i ruszył w kierunku apartamentu.

Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Plac Targowy, apartament Krugera
Czas: 2527.01.29; Bezahltag; południe
Warunki: jasno, sucho, ciepło ; na zewnątrz: dzień, zachmurzenie, sil.wiatr, b.zimno (mod -10)

Magister płomienia powrócił do swojego lokalu, czarodziej przez moment myślał, że sługi może obecnie nie być w domu, ale w końcu odnalazł go w swoim gabinecie odkurzającego regały. W katalogach Krugera nie było tak imponujących zbiorów jak te które posiadała pani von Schwarz, niektórzy nazwali by ją hieną cmentarną lub łupieżcą grobów. Krugerowi nasuwał się jednak inny termin oparty na słowach w klasycznym, archeologus, uczony w przeszłości. Zbiory Warmunda to dość znane w kręgach imperialnej szlachty podręczniki do walki mieczem jakich wiele, oprócz tego traktaty o magii bitewnej oraz katalogi zaklęć i komponentów. Oprócz tego wszędzie walały się listy gończe, ogłoszenia o pomoc i różne gazety, niektóre bardzo stare.
Mag zwrócił się do swojego służącego.
- Zostaw to co teraz robisz. Mam dla ciebie ważniejsze zadanie.
Czarodziej zabrał cały swój sprzęt, i to samo poradził służącemu, po niecałym pół godziny byli gotowi do drogi.
W drodze do kamienicy von Schwarz, Warmund wyjaśnił sytuację Klausowi i nakazał posprzątanie korytarza, a następnie przypilnowanie wejścia do czasu wstawienia nowych drzwi przez stolarza. W kwestii poszanowania cudzej własności czarodziej wolał zostawić tam Klausa niż liczyć, że Julia lub Eskil nie skorzystają z okazji by trochę poszabrować.

Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Wschodnia, ul. Krucza; kamienica von Schwarz
Czas: 2527.01.29; Bezahltag; popołudnie
Warunki: jasno, sucho, ciepło ; na zewnątrz: dzień, zachmurzenie, um.wiatr, b.zimno (mod -10)

Kruger wraz ze swoim służącym wszedł przez próg kamienicy.
- Zacznij od błota w wejściu, chcemy zminimalizować zniszczenia posadzki. Z resztą co ci będę dużo mówił. Sam dobrze wiesz, że trzeba będzie ją po wszystkim wypastować. - Czarodziej zwrócił się do służącego.
Gdy Klaus zabrał się do pracy magister płomienia znalazł Franziske i Gilbeta po czym przedstawił im swój plan.
- Idę do Ekberta. Podejrzewam, że to właśnie tam może być Vivienne, nie znam osobiście jej metod pracy i możliwe, że to co znalazła u tego starego szaleńca na tyle ją pochłonęło, że nawet nie zdaje sobie sprawy że już jej tyle nie ma. Istniej też druga opcja, że coś poszło nie tak, i teraz siedzi zamknięta w piwnicy u Ekberta, jeśli dalej żyje. Dlatego ruszam tam w tej chwili, ale przydał by mi się dodatkowy miecz jakby coś poszło nie tak, a i dodatkowa para jedwabnych ust się przyda by poszło tak jak trzeba. Idziecie ze mną to sprawdzić? -
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05-11-2023, 10:12   #40
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Wschodnia, ul. Krucza; pralnia
Czas: 2527.01.29; Bezahltag; południe
Warunki: jasno, sucho, ciepło ; na zewnątrz: dzień, zachmurzenie, sil.wiatr, b.zimno (mod -10)

Kristof wysłuchcał propozycję Warmunda i przytaknął.
- planowałem już dawno temu wybrać się do szefa i opowiedzieć mu osobiście o ostatnich wydarzeniach. Sigrun chodź ze mną
====

Młody Gummiohr dotarł w miarę szybko do Warana i Barana. Opowiedział de Soto o wszystkich nowych poszlakach w sprawe Vivian, również o służce która od kilku dni nie mogła się dostać do kamienicy. Pułapka jaką zostawiła von Schwarz też była zastanawiająca, jakby spodziewała się, że ktoś będzie buszował w jej posiadłości. Także zasugerował zbadanie sprawy leczenia zarazy przy Dziurawych Dzbanach. Nie chodziło już o znajomego handlarza, ale o zdobycie cennych informacji przed przyjazdem maestra.
- także szefie, proponowałbym udać się najpierw do tego całego Ekberta, a zaraz potem do Artefaktów Dionisio. Chętnie wziąłbym ze sobą Sigrun, ale przydałby się nam też jakiś złotousty. Wiesz jak jest ze mną jak dojdzie do wyciągania informacji przez plotki... chociaż się ucze!
entuzjastycznie opowiedział Kristoff.


====

Gdy dotarli na miejsce do Ekberta, zaczęli przesłuchanie, oczywiście w formie przyjacielskiej.
 
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172