Wątek: Sodraland 2527
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2024, 18:19   #71
Baird
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Miejsce: Hr. Skogland; Ebenstadt; Dzielnica Centralna, ul. Tkaczy; ulica
Czas: 2527.01.31; Angesstag; przedpołudnie
Warunki: - ; na zewnątrz: dzień, zachmurzenie, d.sil.wiatr, chłodno (mod 0)


Jeszcze zanim wybiegli naprzeciw tłumu Czarodziej sięgnął do sakiewki wiszącej mu przy pasie i wyciągnął z niej małą fiolkę z czerwoną cieczą w środku, którą zacisnął w lewej dłoni.
Gdy Temerarios w końcu się zatrzymali Kruger chwycił miecz w prawą dłoń po czym uniósł go nad głowę i donośnie wykrzyknął.
- Temerarios formować dwuszereg! Strzelcy z przodu! Reszta w drugiej linii. - Czarodziej stanął między formującymi się towarzyszami i tłumem po czym krzyknął do tłuszczy.
- Który tam taki wygadany?! Wyjdź przed tłum, a nie się za kobietami i starcami chowasz heroldzie Starych Bogów! A może winnem powiedzieć Heroldzie Chaosu! Rozejdźcie się do domów ludzie! Ten między wami to kultysta chaosu, który chce was omamić wizjami raju, a sprowadzi na was potępienie i demony! Wydajcie wichrzyciela w ręce prawa i rozejdźcie się do domów! -

- Warmund dobrze prawi! Jak będą blisko to wyskoczymy zza strzelców! Posłuchajmy Krugera!- wykrzyczał Gummiohr z całych sił po jakby rozkazach maga ognia co do reszty Temerarios w tym i jego. Gdy Ostlandczyk zwracał się do swoich, to Warmund już w tym czasie zaczął przemowę do tłumu na przeciw. Usłyszał jednak ważniejszą część przemowy i znów krzyknął ile miał sił w płucach.
- Ludzie!!! Przez Waszego herszta przemawia pomiot chaosu! Nie dajcie się!!- stanął następnie w drugim rzędzie, tak jak kolega zasugerował.

- To wszyscy mamy chować się za Sylvią? - zapytał zmieszani Eskil. Bo jak się pozbierali już na miejscu okazało się, że tylko łowczyni miała ze sobą łuk. Większość Temerarios przyszła do ich głównej siedziby na śniadanie i naradę więc nie zbroili się jak na wojnę. Nawet jak ktoś miał to przyszedł bez pancerzy i ciężkiej broni. Co najwyżej z jakąś u pasa. Nawet rosły imperialny gwardzista miał przy sobie tylko krótki Katzbalger bo na śniadanie nie zabierał swojego wielkiego miecza ani napierśnika. I okazało się, że tylko Cicha ma przy sobie broń zasięgową. Reszta co najwyżej mogła próbować zebrać coś z pokrytej błotem i kałużami ulicy aby ciskać tym w przeciwników.

Na próbę organizacji szeregów przez Warmunda i Kristofa zrobiło się pewne zamieszanie. Właściwie poza de Soto to właściwie nie mieli wśród siebie żadnego lidera i w grupie nie było ścisłej hierarchii a relacje mieli raczej koleżeńskie. Stąd nie byli nawykli aby ktoś wśród z nich przewodził pozostałym. Tym razem w tak nerwowej sytuacji jednak próbowali się jakoś zorganizować. Chociaż słowa obu towarzyszy potraktowano raczej jako przyjacielską sugestię niż rozkaz. W końcu ognisty czarodziej nie należał do osób charyzmatycznych więc nie było mu łatwo innych nakłonić aby podążali za jego przywództwem. Jednak pomimo zamieszania ustawili się w szpaler jaki stanął w poprzek ulicy zagradzając tłumowi drogę. Lazarus trzymał poklepywał się płazem miecza po nodze i stał w centrum grupy wyróżniając się na tle innych swoją masywną sylwetką nawet bez pancerza. Ze dwa kroki przed nimi stanęła ich jedyna łuczniczka z łukiem w dłoni i strzałą w drugiej.

- Mogę ich trochę oślepić. Ale jak podejdą bliżej. - powiedziała Franziska nie mając do bezpośredniej obrony nic poza swoim kosturem. Tremerarios obserwowali reakcję tłumu na słowa kolegów. Ten poruszał się niespokojnie i wydawało się, że ich słowa nie wywarły na nim większej reakcji. Nie wiadomo co z odległości paru kamienic tamci przez własne krzyki i zamieszanie usłyszeli. Nadal jednak było widać wrogie nastawienie i nikt tam jakoś się nie rozchodził. Pałki, kamienie czy pięści nadal im wygrażały.

- Przyjaciele! Nie musimy ze sobą walczyć! Wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami w tej udręce! Przecież księżna nas nie zostawiła! Codziennie przypływają rzeką łodzie z jedzeniem! Musimy razem przetrwać ten trudny dla nas czas! Wszyscy jesteśmy na tym samym wózku! Marzniemy i jemy to samo! Tak samo niepokoimy się o los naszych bliskich i czy ich i nas nie dotknie ta przeklęta zaraza! Uczeni księżnej pracują nad lekiem na tą plagę! - Iskra w swoim barwnym rzucającym się w oczy kubraku i wielkim, czerwonym berecie krzyknęła swoim czystym, mocnym i wytrenowanym głosem. Przedarł się on przez gwar innych głosów. I teraz przez chwilę widać było jak jej słowa wywołały jakąś dyskusję te parę kamienic dalej.

- Kłamią! Nie słuchajcie ich! Widzicie?! Już szykują broń! Chcą nas zmasakrować! Musimy przez nich przejść zanim się zbiorą! Chcą nas zagadać a ich kumple już nas pewnie okrążają aby nas wyciąć w pień! Nie będą brać jeńców a jeśli nawet to wiecie co będzie?! Lochy, tortury i publiczna śmierć na stosie! Tak zawsze robią! Chcą stłamsić oddech wolności! A księżna?! I co z tego, że przysyła żywność?! Kto ją przejmuje?! Ratusz i ich pupile! Żrą to między sobą a my dostajemy nędzne resztki! Ale dość tego! Dziś sami weźmiemy co nam się słusznie należy! - ten sam głos co wcześniej i wprawiony był w takich przemowach. Widocznie nie zamierzał się pokazać tak jak go próbował nakłonić Warmund. A sąsiedzi w tłumie coś nie wypchnęli go przed szereg. Jednak błyskawicznego efektu tych słów nie było widać. Rozzłoszczony tłum dalej był krewki i bliski punktu zapalnego ale chwilowo zastanawiał się co począć. Gdyby parli dalej musieliby się zetrzeć z wąską linią Temerarios.

- Ten tchórz mówi same kłamstwa!! Nikt Was nie okrąża dobrzy ludzie!! Jesteśmy tacy jak Wy, nie chcemy nikogo wrzucać na stos!! Nie będziemy też atakować!! Nie dajcie się manipulować. Księżnej trzeba przekazać nasze zmartwienia, ale pokojowo!! Możemy sobie pomóc!! Tylko wydajcie tego fałszywego krzykacza i porozmawiamy na spokojnie!!!- Kristoff po czasie odważył się odezwać więcej. Na pewno wpływ na Niego miała Iskra, która swoją przemową dodała skrzydeł, przynajmniej jemu. Gummiohr opuścił broń w dół, ale jeszcze jej nie wyrzucił na ziemię, czekał na jakąkolwiek reakcję.

Kruger korzystając z momentu gdy Iskra i Kristoff zagadywali tłum odpowiedział Franzisce.
- Tak. Poczekaj aż podejdą bliżej.- Warmund odwrócił się twarzą w stronę Temerarios, po czym odkorkował kciukiem fiolkę wypełnioną mieszanką krwi i oleju wylewając jej zawartość w dłoń i część na ziemię. Wtedy piromanta zaczął splatać wiatry magii wokół ich grupy by napełnić wszystkie serca żarem.

 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem