Wątek: RPG w Szkole
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2007, 19:16   #16
kitsune
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
No dobra. N3 mnie przywoływał do tablicy, Grey teraz też. Powiem od siebie. Uczyć w szkole zacząłem 7 lat temu. Kiedy przyszedłem, z marszu dyrekcji (a mam świetne szefowe) powiedziałem, że ja to bym chciał uczyć niebanalnie i niekonserwatywnie. Metoda ulubiona oczywiście drama. Kto zna , ten wie. Kto nie zna, to powiem, że drama pedagogiczna przypomina elementami RPG. Przykładowe dramy to np. sąd nad bohaterem literackim etc., a można zrobić naprawdę fajne rzeczy.

Obie dyrektorki zareagowały uśmiechami i stwierdzeniem, bym przynajmniej pouczył z pół roku. I co się okazało,? Uniwersytet nijak mnie nie przygotował do wykonywania zawodu. Na dydaktyce i metodyce chrzaniliśmy o dramach o wspaniałym rozwijaniu dzieci i w ogle. Za to nikt mnie nie nauczył, co robić w klasie, gdzie ortografię zna 3-4 osoby (to standard, bywa gorzej). Gdzie niektórzy pytani o państwo na K odpowiadają Kraków (autentyk!). Nie nauczył , co robić, gdy uczeń mówi, że nie zamierza w ogóle się uczyć, robić cokolwiek. Gdy dyscyplina jest największą bolączką. racja, nikt nie mówił, jak zapanować nad klasą. Nawalili mi w głowę idealistycznych metod nauczania, a problemem okazało się przeprowadzenie normalnej lekcji metodą podawczą (wykład) czy ćwiczeniową.

Z mozołem uczyłem się tych rzeczy ok. 3 lat, znaczy podstaw. bo wciąż się uczę, jak docierać do uczniów. Pierwszy rok był taki, że myślałem, iż nigdy się ie przyzwyczaję, że nie uporządkuję dzieciaków, nie zapanuję nad nimi. Okay, zapanowałem. Czy to znaczy, że przeprowadzenie dramy stało się możliwe? Spróbowałem. Prosta, najprostsza chyba drama - sąd nad Tristanem. Lekcja porażka. uczniowie nie rozumieli idei, nie potrafili wejść ze sobą w dyskusję. Klasa była nienajgorsza, co z tego, skoro w szkole takich rzeczy nie robili? Zamiast dyskutować między sobą, być kreatywnym, tworzyć pewną opowieść o Tristanie, rekonstruować i dekonstruować ją, to wszystkie komunikaty kierowali do mnie. I wychodziła zwykła lekcja.

W tamtym roku przeprowadziłem kilka dram. m.in. obrady parlamentu tebańskiego (tragedia "Antygona"). Podzieliłem klasę na trzy grupy:
- partia popierająca prawa jednostki, czyli Antygony (lewica )
- partia monarchistyczna za Kreonem (prawica)
- partia środka (bez ustalonych zasad)
Uczniowie wcześniej przygotowali program partii, wzorując się na realnych partiach polskich. Zbierali argumenty, przydzieliłem rolę szefów partii i zacząłem obrady. Wytłumaczyłem, że akcja naszej dramy toczy się współcześnie. Taka uwspółcześniona "Antygona". Że Antygona wciąż jest uwięziona, że lud szumi na ulicach, że Kreon chce wprowadzić stan wojenny. i zacząłem dyskusję. W jej trakcie reagowałem, wprowadzając różne wydarzenia. Np. Hajmon, syn Kreona i ukochany Antygony przysłuchiwał się obradom, kiedy prokreonowcy chcieli ją skazać opisywałem jego reakcje, kiedy parlament się kłócił (jak w Polsce), nie wytrzymał i wyszedł. Potem opisałem, ze siły specjalne Kreona aresztowały syna jak wynajmował najemników do odbicia Antygony. Takich wydarzeń było multum. Początkowo uczniowie byli w szoku, bo zmieniało im to na bieżąco polituykę, ale z czasem, zaczynali wykorzystywać to w dyskusji. Kiedy lud wyszedł na ulice, przedstawiciel partii proantygonicznnej powiedział, że to przez Kreona idzie rewolucja. Wtedy szef partii Kreona powiedział (do dzis pamięta):
- Wiecie, i tak się musimy dogadać. Bo jeśli nie to za tymi drzwiami (wskazał na drzwi klasy) czeka już wojsko Kreona i ono was przekona do ustąpienia.



I wszystko byłoby okay. ale to wyszło w jednej klasie. W dwu niestety tak sobie, bez polotu. Zabrakło ludzi , którzy byliby kreatywni. A teraz ciekawostka, kto był w tej klasie najbardziej aktywny, gdzie drama wyszła? Około sześciorga uczniów. Z czego jeden grający regularnie w RPGi (szybko zajarzył o co mi chodzi), a dwóch mających kontakty i grających sporadycznie.

Tak szczerze. Fajnie, pewnie można wykorzystać RPG w szkole. Ale tak naprawdę nie jest to tak miło i latwo, jak niektórzy myślą. najpierw trzeba klasę do tego przygotować (moją przygotowywałem 3 lata, dając coraz bardziej nietypowe zadania). Nauczyciel musi poświęcić sporo czasu na przygotowanie się. Tego czasu zwykle nie ma, bo tonie w papierach (ok. 50 % mojej pracy po szkole to papiery właśnie). Oczywiście w szkołach z dobrymi uczniami (dobieranymi etc.) jest to łatwiejsze. W skrócie - rocznie prowadzę takich lekcji góra 3-4. na więcej zwykle nie mam czasu albo jeszcze inaczej. W tym roku mam taką klasę trzecią, że jestem pewien, ze podobna lekcja nijak nie wyjdzie, bo wymaga ona , by uczniowie się do niej przygotowali.

Nie chciałbym, by to brzmiało brzydko (to nie jest mój cel), ale by zrozumieć, co się da w szkole zrobić, trzeba w niej przepracować trochę. To tyle z mojej strony. Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłem.

Pozdr
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem