|
Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
28-02-2012, 16:39 | #1 |
Reputacja: 1 | [obyczajowa] I nie pozostał nikt. Abraham Sterling delektował się filiżanką aromatycznego earl greya i paterą świeżych owoców. Tegoroczne lato było dla szanownego doktora wyjątkowo obfite w dary losu. Jego poprzednik przeszedł wreszcie na zasłużoną emeryturę, a rada nadzorcza szpitala doceniła wkład Sterlinga w funkcjonowanie placówki i powierzyła mu posadę dyrektora. - Profesor Abraham Sterling, Dyrektor Azylu dla Mentalnie Chorych imienia Isabelli Hastings - westchnął z satysfakcją, wciągając zapach przyprawionej plasterkiem cytryny herbaty. Z okna jego gabinetu roztaczał się piękny widok na zieleniące się w łagodnym, popołudniowym słońcu łąki, lasy i ogrody. Część z nich została przepisana na szpital, ale większość rozpościerających się po horyzont włości pozostawało własnością Rodu Hastings. Sterling wepchnął sobie do ust garść soczystych malin, na cześć swoich dobroczyńców. Hastingsowie, a dokładniej Sir Harold, obecny lord Hastings i jego żona Lady Margaret, założyli fundację, dzięki której powstał Azyl około dwudziestu lat temu, gdy starsza siostra Harolda, Harriet, nagle straciła rozum. Profesor Sterling nie bardzo współczuł młodej damie - dzięki niej starożytny ród angielskiej arystokracji ruszyło sumienie. Hastingsowie oddali pod Azyl część swoich ziem oraz piękną gotycką posiadłość otoczoną malowniczymi lasami i łąkami. Sami pozostali w swojej rodowej siedzibie - Hastings Hall, wysoko na wzgórzu, gdzie niczym odwieczni nadzorcy, górowali nad całą okolicą. Sterling mógł bez problemu dostrzec ogromną, zabytkową konstrukcję przechadzając się po korytarzach północnego skrzydła swojej instytucji. Z tych rozmyślań wyrwało go pojawienie się na podjeździe dorożki pocztowej. Dziś już otrzymał swoją dawkę epistolografii. Ciekawe, ktoś musiał zapłacić niezłą sumę, by poczmistrz zdecydował się na dostarczenie wiadomości o tak niespotykanej porze. O ile się nie mylił, przesyłkę odebrała Jenny Doyle, młodziutka pielęgniarka o ognistych irlandzkich korzeniach. Zaraz dowie się, co to za nie cierpiąca zwłoki informacja. I rzeczywiście, nie minęła chwila, a na korytarzu za drzwiami dało się słyszeć stukanie drobnych obcasików słodkiej Jenny. Jak zwykle nie zapukała i od razu wparowała do jego gabinetu z listem w wyciągniętej ręce. - Panie profesorze, to do pana, polecone - odgarnęła piegowatą dłonią falę niesfornych czerwonych loków z oczu i wręczyła mu ozdobną kopertę z wykaligrafowanym adresem i nazwiskiem. Dawno nie widział czegoś tak stylowego, ostatnimi czasy przeważała fascynacja maszynami do pisania. - Dziękuję Jenny - mruknął rozcinając papier srebrnym nożykiem z pozłacaną rączką stylizowaną na wężową głowę. Treść zaproszenia, bo było to właśnie oficjalne zaproszenie na bal, zaskoczyła go niezmiernie. - Co się stało, panie profesorze? - zapytała zaciekawiona Jenny. - Skandal, moja droga - uśmiechnął się Sterling - Młody Egon Hastings, dziedzic, żeni się z panną Dalią Black, aktorką. - Ale - zawahała się panna Doyle - Czy on nie miał się żenić z tą panienką … jak jej tam było? - Elizabeth Herbert, hrabianką Montgomery - Sterling prychnął rozbawiony, nie mógł się doczekać tego balu - Stąd skandal, droga Jenny. - Ale proszę pana! - zakrzyknęła zdziwiona - To nawet nie zostało wysłane z Hastings Hall! Czy Państwo w ogóle o tym wiedzą? Na tak niewinnie postawione pytanie Sterling wybuchł gromkim śmiechem. Ten dzień robił się coraz lepszy. ~~"~~ Przyznaję, otwarcie mocne nie jest, ale moi drodzy, to dopiero zachęta. Hitchcockowskie zagrywki zostawiam sobie na pierwszy właściwy post, który pojawi się dokładnie 17 marca, czyli za dwa tygodnie z okładem. Jak mogliście się zorientować, sesja rozgrywała się będzie głównie na terenie wiejskiej posiadłości arystokratycznego rodu Hastings, całkowicie zmyślonego przeze mnie. Czasy to dwudziestolecie międzywojenne (1923r.). Wszyscy mają tu jakieś swoje tajemnice i ukryte zamiary, do których dążą nie zawsze bezkrwawymi metodami, więc przygotujcie się mentalnie na możliwość zostania załatwionymi na amen. Żartuję (trochę). Jeżeli dojdzie do takiej sytuacji, że wasza postać stanie w obliczu śmiertelnego zagrożenia, najprawdopodobniej uratuje się cudem i w ostatniej chwili, ale jeżeli sytuacja będzie naprawdę beznadziejna, to niestety będę zmuszona zabić was na śmierć. W takim przypadku będziecie mogli wrócić z nową postacią (swoim złym bratem bliźniakiem, albo czymś równie kuriozalnym). Poza elementami PvP w wersji każdy na każdego, sesja skupiała się będzie na szeroko pojętych elementach obyczajowych (rozgrywki między postaciami, spiski, zmowy etc.) dlatego proszę byście przemyśleli swoje postaci głównie pod względem ich osobowości i sposobu w jaki będziecie chcieli je odgrywać. Wszelkie umiejętności dodatkowe, jak strzelanie z procy, czy jazda koniem do tyłu na skos muszą wynikać z historii postaci - będą więc raczej w sferze logicznej i nie oczekuję byście je wypisywali w karcie postaci, tylko uzasadnili ich użycie w toku gry. Kolejny ważny punkt, wstępna rekrutacja, wstępną rekrutacją, ale możliwe będzie podłączenie się do sesji w dowolnym momencie. Także jeżeli zechcecie swoją postać uśmiercić i zagrać kimś innym, nie będę protestowała, byle to się fabularnie i motywacyjnie trzymało kupy. Ostatnia sprawa, jeżeli nie będziecie mięli od razu miliona pomysłów na postać, to możecie zawsze odegrać kogoś z bogatej obsady tej sztuki - lista poniżej. W takim wypadku musicie jednak liczyć się z tym, że coś niecoś wam narzucę z góry. Mam nadzieję, że ten eksperyment wyjdzie nam zacnie i będziemy się razem dobrze bawili.
__________________ I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks Ostatnio edytowane przez F.leja : 28-02-2012 o 17:57. |
| |