No dobrze panocki, bo widzę, że GIF-zgłoszenie to mało, doklejone zdanie też mało a siedzenie trzeci dzień z Warlockiem przy mechanice karty również. Spisać wszystkiego porządnie też nie dacie, więc wrzucę wam pokrótce: Hydrangea (pozdro dla kumatych) będzie Ghoranią (bez Ghorus Seed, bo zbyt OP dla Warlocka) sorcererką z Verdant Bloodline. Bardzo nabroiła u swoich ludzi, przez co musiała uciekać w podskokach aż z terenów leśnych obok Nex. Dopiero fabularny tydzień temu miała pierwszy poważny kontakt z cywilizacją. Jest rośliną tak więc traktowanie jej w każdym aspekcie jako ruszającą się roślinę będzie jak najbardziej accurate. Zaczepieniem kontaktu do drużyny najpewniej byłaby postać Nami. Wodny dziwoląg to tak jakby natywna siła natury. Cytat:
Jak roślina może procesować myśli, bądź rozmowę słowną? Wolno. Co robi się z reguły z roślinami? Zżera. W tym przypadku również, w szczególności, że jest smaczna. Jak mięsożerne istoty nie są jakimś zagrożeniem tak roślinożerne... Oj już będzie problem. |
Teraz wszyscy zrobią wegetarian[*] Cytat:
|
Cytat:
|
Cytat:
Często zaglądam na forum Paizo i ludzie tam dostają piany na pysku, gdy ktoś wspomina o tierach :p Sporo się zmieniło od czasów edycji 3.5. Wleciało masę atutów, archetypów, niektóre były mocne, a inne słabe, ale taki był zamiar twórców Pathfindera. Same klasy uległy sporym zmianom i jeśliby jako największą wartość klasy wskazać umiejętność jak najszybszej dezintegracji wrogów, przy możliwie jak najmniejszych stratach własnych, to cała ta piramida się sypie, bowiem przy takiej liczbie opcji praktycznie każdą klasę można uczynić naprawdę mocną lub wyjątkowo słabą (jeśli dobierze się zupełnie nieprzydatne, czy nawet szkodliwe (bo i są takie opcje) elementy). Właściwie to wydaje mi się, że pod względem obrażeń na rundę postacie walczące wręcz lub mieszające walkę wręcz z magią potrafią wyciągnąć znacznie więcej od pospolitych magów, ale na całe szczęście walka w D&D to nie tylko ilość obrażeń, ale także zdolność ich unikania, buffy, leczenie i manipulacja otoczeniem, a w tym oczywiście czaromioty z dostępem do wszystkich 9 kręgów magii mają najwięcej do powiedzenia. Cytat:
Cytat:
|
A z tierami to taki żarcik miał być, ale dzięki za wyczerpującą odpowiedź, dużo wyjaśnia. Wizard to obok kapłana moja ulubiona klasa, lubię babrać się w komórkach, chowańcach, craftowaniu... W starszych edycjach jedna z najtrudniejszych klas pod względem gry, przynajmniej na niskich poziomach. PS W pierwszej sesji 5E na tym forum trafiło mi się w drużynie trzech wojowników i dwóch barbarzyńców. Wojownikiem nawet ciekawie się gra ze względu na manewry, a i "eldritch knighta" z dostępem do zaklęć można ukręcić na PHB. |
Skoro Proxy opisał, no to też dam cośtam ~ Moja postać to istota wodna. Włosy zawsze spięte z tyłu, przez co na bocznych ścianach szyi widoczne są skrzela. Ogólnie kobieta sprawia wrażenie niegłupiej, choć jej spryt w interesach czasami zaskakuje (pozytywnie). Jej proces myślowy - w porównaniu do koleżanki liściastej - jest błyskawiczny. Spokój, opanowanie i wyrachowana kalkulacja, to cechy które najbardziej rzucają się w oczy. Myślenie systemem zero-jedynkowym zauważalne. Wyraźnych mięśni brak, obecne czaropodobne zdolności. Najczęściej tworzy wodę - nikt nie wie po co, bo i tak jej skóra jest wystarczająco śliska i mokra (jakkolwiek to nie brzmi) Jej armor to typowe zakryj cycki. Undine nie lubi być nadto odziany, bo mu wszystko przeszkadza, więc taki T-shirt like "kolczuga po młodszej siostrze" jej wystarczy. Dół też zakryty, ale jakąś zwiewną, białą i prawie przezroczystą szmatą (całkiem ładną i jedwabną!) W dodatku towarzyszy jej mały, człapiący kolega, na którego woła "Śledziu" |
Bikini Mail! :shock: W sumie czego innego się spodziewać po żonie Posejdona? :p Na chwilę obecną mam pięć kart postaci: - Flamedancer i jego łotrzyk (brakuje fabularki) - Clutterbane i jego czarodziej - Proxy i jego zaklinaczka (brakuje fabularki) - Nami i jej szamanka - Abishai i jego samuraj |
Tak jakby trochę, brakuje wojów D: |
Cytat:
|
Takie małe info dla przyszłych graczy (właściwie to miałem o tym napisać w komentarzach, ale pewnie zapomnę, więc teraz piszę): W trakcie podróży przez dzicz korzystam z tabeli spotkań losowych, przy czym nie wszystkie spotkania oznaczają walkę (właściwie to 75-80% starć można uniknąć, a jest też sporo takich spotkań, które nie mają nic wspólnego z bezpośrednim zagrożeniem), a w zależności od lokacji dostępne spotkania są inne (zazwyczaj jest ponad 30% szans, że nic się nie wydarzy). Zwykle zaglądam do tabeli raz na każdy dzień spędzony na szlaku (czasem mogę dwa razy z niej skorzystać, ale to raczej nie będzie częste), więc im szybciej się poruszacie tym lepiej dla was (nie dość, że skracacie sobie podróży to również jesteście mniej zagrożeni). Dlatego właśnie polecam kupić sobie wierzchowce za wasze pierwsze zarobione złoto, bo zwykły koń w ciągu jednego dnia (8h podróży) pokona 40 mil w przeciwieństwie do 24 (przy prędkości 30 ft) zwykłego człowieka, a wiadomo, że grupa będzie poruszać się z prędkością najwolniejszego jej członka, więc jeśli ktoś będzie przeciążony, będzie nosić ciężki pancerz lub należeć do jednej z wolniej poruszających się ras to ta prędkości ulegnie jeszcze większym spowolnieniu (przy 20ft jest to 16 mil na dzień). |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:28. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0