To może lepiej rozpisać procentowo, na przykład Pycha (60%) Pokora (40%)?

Takie rozwiązanie to mi się kojarzy z Pendragona. Trafiłem, że tym się inspirowałeś? Tam miało to realne przełożenie na mechanikę - na przykład ktoś mógł sobie jakieś inspiracje czerpać z takich cech, i czasem scena mogła być totalnie zgięta przez jakiś wykoksowany w ten sposób współczynnik. Na przykład zły rycerz uwalniający swój gniew, albo rycerz czerpiący inspirację z miłości do damy, która właśnie została obrażona przez innego.

Koncept w każdym razie ciekawy, i pokombinuję z tymi cechami.

Przypomina mi to ten artykuł (uwaga, długi :) ). Kluczowy akapit:

W Phandelver nie grałem, ale w sumie po pierwszej walce przerwałeś, a zapowiadała się ciekawie.

To nie będzie potrzebne. Taki udział procentowy zmieniałby się w zależności od sytuacji, w której postać się znalazła. Paladyn może okazać 100% pokory wobec awatara boga, którego wyznaje i 100% pychy wobec chłystka, który wyzwie go na pojedynek. W wielkim uproszczeniu można to sobie sprowadzić do zdania typu: "z reguły jestem... ale..." np. "Z reguły łatwo wpadam w gniew, ale tym razem go wysłucham", "Z reguły jestem hojny, ale od razu widać, że chcesz mnie oszukać więc... Straże! Do lochu z nim i 40 batów!" Na te skłonności może wpływać wiele czynników, chodzi jedynie o generalną tendencję.

W sumie to znalazłem je na jakimś forum o rpg, ale są spore szanse, że autor inspirował się właśnie Pendragonem. :)

Szkoda, że nie chcesz wracać do WW, bo była świetna, ale rozumiem Cię. Gra ma być przyjemna i dla graczy i MG. A w razie reaktywacji Kurhanów bądź Phandelver będziesz brał tych którzy brali w nich udział czy może będziesz zbierał skład na nowo? :)

Póki co chcę sobie tylko pograć. :)

Nie rozumiemy się :)
Pycha 60% oznaczałaby, że w większości przypadków postać będzie pełna pychy.
Pycha 90% - ukaże pokorę przed bogiem czy królem, ale jakiś byle rycerz czy sędzia w mieście to niższy od niego poziom.

Ale to nie moja sesja :)

Kerm, te cechy mają tylko charakter pomocniczy przy tworzeniu postaci. Nie chciałbym, by w jakiś sposób Was ograniczały. Jeżeli część z nich trudno przypisać do Twojego pomysłu na postać to można ją pominąć, opisać procentowo, lub słowami. W trakcie rozwoju fabuły te tendencje też mogą ulegać zmianie, a w skrajnych przypadkach nawet kilka z nich naraz. Taki Ebenezer Scrooge z "Opowieści Wigilijnej" w jedną noc ze skrajnie chciwego zazdrośnika potrafił zmienić w hojnego filantropa. :)

Właściwie, jeśli MG dopuszcza multiklasowanie, to miałbym inny koncept niż wizard i wtedy klasy mogły by się nie powtarzać. Chcę wypróbować coś innego niż czaromiot.