Widząc, co kombinuje Sullivan, Zack podszedł do jakiegoś pustego hibernatora i z całej siły pociągnął tak, aby wyrwać klapę. Jak się nie uda, to po prostu rozbije szybę i ostrymi kawałkami owiniętymi w materiał będzie chciał pociąć pajęczynę. |
-Spróbujmy razem - mówi Sullivan do Zacka. Już raz współpracowali przy szafie, więc z wiekiem od hibernatora też powinno pójść. Podchodzi i pomaga, jeśli trzeba. |
Michaił po dłuższym czasie zastanowienia doszedł do wniosku, że nie ma co tak siedzieć. - Dobra... nie ma co siedzieć. Ty... ćpunie (Moon), właściwie jak ty masz na imię? Masz przejrzeć jak najdokładniej te dokumenty co są tu rozpieprzone po pokoju. Może znajdziesz jakieś informację o tym co w tej zimnicy trzymano. Ty Łysy (Endrju), pokaż że umiesz wykorzystać to co masz w rękach i zestrzel klimatyzator. Spróbujemy ocieplić trochę ten pokój. Michaił podchodzi do jednego z krzeseł i wyłamuje w nim jedną z nóg. - Ja natomiast spróbuje sprawdzić co jest za następnymi drzwiami... ach i Łysy, weź mnie ubezpieczaj jak już pożegnasz się z klimatyzatorem. |
- No i kurwa wszystko jasne - Endrju lubil konkrety. - Tylko czytaj kurwa na glos, chce wszystko slyszec. Gdy Ruski wychodzi z pomieszczenia, Endrju strzela z karabino cos w klimatyzator. |
Bloody wydała z siebie krótkie - Ałć! Gdy zorientowała się jak szybko ubywa zawartości szafki dodała - Nie pozabijajcie się. Sama sięgnęła po ping ponga i zaczeła podbijać piłeczkę czekając na rozwój sytuacji. |
- Albo kurwa zmieniam zdanie. - Endrju mial swoj wlasny plan. - Cpunu, daj Ruskiemu noz, on niech ogarnie co tam sie odpierdala w tamtym pomieszczeniu, moze mroz wylaczy bo pizdzi strasznie, a my pokminimy w papierach. Jak bedzie otwieral drzwi to Endrju chowa sie za jakims stolikiem albo za czymkolwiek zeby jak najmniej go dosiegnelo |
Dupre wygladal na bardzo niezadowolonego. Obudzeni ludzie w ogole nie zdawali sobie sprawy z tego, co sie dzieje. Mutant wlasnie sie budzil. Zakryta fotokomorka nie byla odpowiednim zabezpieczeniem. W sumie nie byla zadnym zabezpieczeniem. Jesli bedzie chcial i tak przejdzie... - Nie mamy czasu... Nie mamy czasu... - mowil cicho do siebie - Trzeba sie ukryc, zaraz bedziemy mieli duzy problem. - poinformowal tych, ktorzy jeszcze o tym nie wiedzieli. Spojrzal na most. Byl jeden. Drugi bedzie dopiero ukladany. Co dalej? Sterowka. Prawdopodobnie jedno wyjscie. Drupre nie dal sie zapedzic w slepa uliczke. Trzeba wybrac inna droge. Do arsenalu nie mial planow sie pchac. Udal sie w kierunku wesolej gromadki uzbrojonych golasow. Uslyszal fragment rozmowy. - Nie strzelaj, poki nie bedziesz mial powodu. - rzucil niepytany do uzbrojonych - Mamy pare chwil, zeby przejsc dalej. Sterowka? Plantacje roslinne? Hibernatory? Dziwne jak na typowy kompleks. Arka... Kto do cholery na arce niszczylby roslinnosc? |
- Trzymajcie się mnie to karta będzie dla wszystkich - Red spojrzał na czerwonego koloru obiekt w dłoni. - Mamy tylko po dwie ręce, no nie. A skafandry nie mają, kurwa, kieszeni. Kto robi skafandry bez kieszeni, co? Potem wyszedł na korytarz oceniając odległość drugiej dziury. Może, jeśli weźmie solidy rozbieg, da radę przeskoczyć na drugą stronę. Najpierw oceni odległość. Jeśli wyda mu się, że nie da rady, nie podejmie ryzyka. Jeśli oceni swoje szanse na znaczne, weźmie solidny rozbieg i przeskoczy na drugą stronę wyrwy. W końcu jaką średnice mógł mieć ten cholerny wybuch. |
- To co robimy z tym arsenałem? Mogę spróbować zamknąć go na dobre to nam nic nie przylezie ze środka. |
Poszedł w stronę Reda. Też zastanawia się nad skokiem. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:03. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0