Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-06-2015, 12:07   #1
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Rezydencja z zewnątrz zdecydowanie nie wyglądała na taką... willę. Dosyć staromodną i w zasadzie cholernie straszną, co by się zgadzała z wrażeniem z zewnątrz, ale jednak wciąż willą. W środku okazywała się większa niż z początku się wydawało, ale to i dobrze. Więcej okazji do znalezienia... czegoś co mogłoby mu pomóc. Może i schronienia, może i broni, albo sojusznika.
Dziewczyna staczająca się ze schodów do tej ostatniej kategorii raczej się nie zaliczała. Co prawda rozpoznał w niej jakąś sukę z autobusu, ale nawet jeśli próbowała w jakiś rozpaczliwy sposób prosić go o pomóc, to nie miał zamiaru się w to wplątywać.
Drzwi po prawej wyglądał zachęcająco, poza tym mógłby je za sobą zamknąć może nawet na jakiś zamek, by maszkara nie mogła go dogonić. W razie gdyby były zamknięte, albo nie spodobałoby mu się to co znalazłby w środku, skorzystałby z jednego z przejść w głąb parteru.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 14-06-2015, 20:42   #2
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Erik nie widział powodu do kontynuowania walki z prosiakiem. Wyjątkowo to był głupi i powolny przeciwnik, więc niech wali się na głupi ryj. Wycofał się do miejsca z ołtarzem mając nadzieję, że nie wpadnie na innego potwora. Jeżeli wpadnie to użyje swojego świecznika. Albo nawet zapalniczki. Jego celem był ołtarz i znajdujące się tam odłamki kawałka. Miał takie wrażenie, że te odłamki prosiaka to mogą teraz być Świniogłowym i jeżeli tak będzie w rzeczywistości to Erik znajdzie jakąś dłuższą broń - w stylu takiego długiego świecznika czasem znajdującego się przy ołtarzu (walczyłby wówczas niby dzidą).

O dziewczynach już zapomniał. Jak będą chciały mu pomóc to dobrze, a jak nie to niech wypierdalają. Nie pomogły za pierwszym razem to pewnie i nie pomogą teraz. Nie to, że obrazil się na nie - po prostu nie liczy na ich pomóc. Czuł się jak na rave w latach 90. kiedy z głośników grał Scooter, a wśród tłumów krążyło extazy. Postanowił wyjąć z prosiaka z ołtarza serce (czy cokolwiek tam dziwnego znajdzie) i spalić serce (jakby to była jakaś broń to użyje przeciw prosiakogłowemu) używając śpreja od Ortis (wcześniej go jej zabrał, jeszcze jak Willians żył) i zapalniczki. Jakby udało się popryskać prosiakogłowego to spróbuje go podpalić (na przykład gdyby znów wpadł na ścianę czy tam przewrócił się), ale to tak drugorzędnie. Pierwszorzędnie trzeba było zniszczyć cokolwiek co było w prosiaku. Nie mogło być gorzej, więc to raczej nie była wkręta.

Jeżeli prosiak i prosiakogłowy to to samo no to trzeba będzie ukatrupić prosiakogłowego korzystając z dużej ilości uników, mebli, ścian i broni o jak największym zasięgu, żeby nie dac się trafić.

Oczywiście, gdyby prosiakogłowy mocno przeszkadzał przy przeszukiwaniu prosiaka na ołtarzu i podpalaniu to najsamprzód trzeba było obronić się przed prosiakiem.

W zupełnej ostateczności Erik będzie krzyczał do dziewczyn, żeby jednak pomogły.

Jakby miał teraz umrzeć to pomodli się prosząc Boga o miłosierdzie dla wszystkich dusz Old Harvest. Krzycząc o ile pozwoli na to sytuacja, a w myślach jeśli nie. Nie będzie przede wszystkim myślał o smrodzie, czy bólu, bo takie myślenie do niczego nie prowadzi - wiara to potęga.
 
Anonim jest offline  
Stary 14-06-2015, 21:24   #3
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Podzielała zdanie Jima. Skoro rzeźnik poleciał na górę to pozostawało im albo powrócić do trupiarni, albo dalej podążać wybranym korytarzem.
Wracając w górę narażali się na konfrontację ze świńskim ryjem.
Pomimo przeraźliwej muzyki Lola nie widziała możliwości żeby wrócić do rzeźni. I tak do końca świata będzie śniła o tych makabrycznych rzeczach, które zdążyła zobaczyć. Pozostać w korytarzu nie mogli, bo potwór mógł w każdej chwili zorientować się, że nie nawiali w kierunku poczekalni i zbiec za nimi w dół.

Kiwnęła więc głową na znak zgody i ruszyła za Jimem zaciskając w dłoni zabrany z magazynku scyzoryk.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline  
Stary 15-06-2015, 00:18   #4
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Więc jednak wypadałoby wyrazić swoją dobroduszność oraz mniejsze lub większe zaangażowanie w sprawę i znaleźć te walające się serce.

Pontiemu należało zostawić największe zagrożenie a samej zająć się logistyczną próbą jego rozwiązania... Wybiec do pieprzonego ołtarzowego smrodu, z latarką swojej komórki odnaleźć pieprzone serce, za pomocą pieprzonych kartek z pieprzonego dzienniczka psychopatów, puścić z dymem zapalniczką ze swoich fajek.

Nic trudnego!

Nic trudnego byłoby, gdyby człowiek robił to bez stresu, bez poczucia zagrożenia, czy bez wizji śmierci. Póki Ponti był obok lub w okolicy, można było to przynajmniej trochę odwlec w czasie. Choć w sumie po co się przejmować czymkolwiek, jak można okłamywać samą siebie, że problem, mimo swojej namacalności, nie istnieje? Przecież tutaj nic się nie działo... Wystarczy spalić to pieprzone serce... A ojciec zadzwoni, przyjedzie i odwiezie Vill do domu. Po paru dniach o wszystkim zapomni... Proste...
 
Proxy jest offline  
Stary 15-06-2015, 18:49   #5
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
VILL, PONTI, ORTIS

Zaczęli się cofać. Vill i Ortis – szybciej. Ponti – zaangażowany w okładanie świniaka lichtarzem, nieco wolniej, bardziej czujnie.

Dziewczyny dopadły do ołtarza pierwsze, wiedzione tym impulsem, tę dziwną intuicją, niemal podpowiedzią z nieznanego źródła. Przezwyciężając opór psychiczny, chociaż nie powstrzymując odruchów wymiotnych i brudząc sobie ubrania i dłonie, zaczęły gmerać w śliskiej, przegniłej padlinie.

Czuły, jak ich palce zagłębiają się w coś o konsystencji dżemu. Coś lepkiego, śliskiego, niemal ciekłego. W ich nozdrza uderzyły fale fetoru, a z miejsca, w które wsadziły swoje palce zaczęły … wypełzać długie, wijące się larwy. Setki białych robali wysypało się z rany, niczym ryż z rozerwanej torebki. Ryż, który wił się i drgał na podłodze, próbując pełzać, przemieszczać się, uciekać.

Vill nie wytrzymała. Wrzasnęła przeraźliwie, dławiąc się swoimi wymiocinami, odskoczyła w tył, w panice, w bezrozumnym, chwilowym amoku. Krzycząc odbiegła w bok, pod ścianę, byle dalej od tej ohydy.

Ortis jakimś cudem wytrzymała tę obrzydliwą penetrację i w końcu poczuła, że jej dłoń zaciska się na czymś twardym i kształtnym. Wyciągnęła szybko dłoń, oblepioną cieknącym, cuchnącym śluzem, w którym wiły się białe larwy i spojrzała na to, co trzyma w dłoni.

To był czerwony, brudny kamień w kolorze krwi i w kształcie serca.

Gdyby nie brud i zgniłe płyny ustrojowe wieprza , byłby nawet ładny.

Tymczasem nieźle już zziajany Ponti uciekł przed kilkoma kontratakami spaślaka i udało mu się dopaść wielkiego lichtarza, na którym zazwyczaj mocowano gromnice. Ujął go, niczym włócznię, próbując przyszpilić potwora, lecz narzędzie okazało się niezwykle ciężkie i nie poręczne. Nadludzkim jednak wysiłkiem udało mu się wbić szpikulec w bebech przeciwnika. Zwierzolud zakwiczał, kiedy z rany polała mu się krew.

I wtedy stało się coś nieoczekiwanego. Zamiast upaść, w jakiś niepojęty sposób bestia chwyciła świecznik i machnęła nim z całej siły. Ponti poleciał w tył, upadł, boleśnie tłukąc się plecami o ławki. Spaślak runął na niego, obciekając krwią z przedziurawionego bebecha, ze zmasakrowanym ryjem, ale nadal niepowstrzymany i śmiertelnie niebezpieczny.

Ortis, nie wierząc w to co robi, przyłożyła zapalniczkę do kamienia a ten … zajął się gwałtownie ogniem, parząc jej lekko skórę na dłoni.

Spaślak zapłonął, zakwiczał przeraźliwie i upadł, kilka kroków od oszołomionego Pontiego – trawiony przez żarłoczne płomienie. Wnętrze kościoła wypełnił potworny smród topiącego się tłuszczu. Świniak rozlał się po podłodze, jak płonąca kałuża nafty.

Zapłonęły również kawałki padliny na ołtarzu – potężnym, jasnym płomieniem, w którym słychać było wrzask wściekłości. Nieludzki. Wrzask demona. Brzmiał, jak obietnica zemsty. Okrutnej, bezlitosnej i krwawej.


PETROVSKI

Dopadł drzwi i przebiegł przez nie zamykając je z trzaskiem. W samą porę, bo zobaczył, jak jego „pogruchotana” koleżanka, na czworakach, niczym jakieś zwierzę, ruszyła w jego stronę. Jej twarz …

Wolał nie myśleć o jej twarzy.


Szybko oddalił się od drzwi i ruszył eleganckim, lecz lekko zaniedbanym korytarzem.



Po obu stronach korytarza znajdowały się drzwi. Zdawało się, ze nieskończony szereg drzwi, ale nie było aż tak źle. Petrovski naliczył ich po cztery z każdej strony. Wszystkie podobne do siebie. Solidne, drewniane, ładnie zdobione. Na każdych drzwiach wyrzeźbiono dziwaczny rysunek czaszek. Jedna zatykała oczy, druga uszy, a trzecia usta.

Do drzwi którymi tutaj wszedł ktoś zaczął się dobijać. Słyszał, jak te trzęsą się w futrynie, dygocą.

Korytarz kończył się schodami w górę i oknem. Dużym, przesłoniętym kotarą i zakratowanym.

Uderzenia w drzwi ucichły.

COLLINS, FOX


Ruszyli korytarzem z rozdygotaną żarówką W stronę źródła hałaśliwej muzyki. Serca biły im, jak szalone, a dłonie zaciśnięte na prowizorycznej broni, ślizgały się do potu.

Kiedy byli gdzieś mniej więcej w połowie drogi, światła nagle zgasły i wokół nich zapadły ciemności. Ciemności i cisza, bo muzyka ucichła równie nagle, jak gasnące światło.

Fox krzyknęła. Nie był to głośny okrzyk, ale i tak rozszedł się echem po korytarzu. Czy był na tyle głośny, by skierować tutaj rzeźnika? Mieli nadzieję, że nie.

Nagle poczuli, że pada na nich deszcz. Że na włosy, na barki, a potem na uniesione w instynktownym odruchu twarze, skapują zimne, wilgotne krople.
Poczuli metaliczny, charakterystyczny odór krwi. Doskonale im znany chociażby z tego miejsca, z którego przed kilkoma minutami zwiali.

Zadrżeli.

Cisza skończyła się po kilku uderzeniach serc.

Przeciął ją dziwny dźwięk. Mlaszczący, lepki, obleśny. Jakby po ścianach czarnego korytarza, po suficie, po podłodze w ich stronę pełzały jakieś beznogie, śliskie, nie wydające innych dźwięków istoty.

Czy były niebezpieczne? Czy zdołaliby przez nie przejść, jeśli kontynuowali by swój wybór, czy też lepiej było zaryzykować i wrócić tam, skąd przyszli wybierając inna alternatywę?

Sami musieli zadecydować.
 
Armiel jest offline  
Stary 17-06-2015, 09:12   #6
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Mgła. Śpiew. Ward miał po raz kolejny wrażenie że, trafił do kiepskiego horroru. Nie było to już po raz pierwszy, bo wszystko co tutaj się działo odbiegało od normy. W gruncie rzeczy powinien już dawno zwariować, albo leżeć na ulicy z rozwalonymi bebechami dusząc się własną krwią.
Suki jedyny powód dla którego odnajdywał w sobie siłę. Był też drugi. Ten bardziej skryty. Nie chciał wyjść na tchórza przed resztą. Bał się że jest w jakiejś cholernej ukrytej kamerze, gdzie inni go obserwują, a to wszystko jest po prostu kiepskim żartem.

Nieznajomy zniknął w ciemnościach pozostawiając ich na ulicy samych sobie. A on, Thomas Ward, nie zamierzał stać tu jak panienka na drodze, szukająca okazji. Złapał koleżankę za rękę i wciągnął ją do środka budynku.

W innych okolicznościach mogło by to być nawet sprzyjające. W tych..sprzyjało ich szybszej dekapitacji.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 18-06-2015, 17:36   #7
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Nim zdołała zastanowić się co dalej została po prostu wciągnięta do budynku, w którym przed chwilą zniknął nieznajomy.
Chciała coś powiedzieć, opieprzyć Thomasa, zaprotestować. Nabrała łapczywie powietrza tylko po to by za chwilę wypuścić je z płuc. Nie było o czym gadać. Ta decyzja byłą równie dobra a zarazem równie zła jak każda inna. Oczy przez chwilę przyzwyczajały się do ciemności, jej palce zaciskały się na dłoni chłopaka w sposób, który na pewno sprawiał mu ból. Nie kontrolowała tego.
Po chwili zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu próbując dojrzeć w ciemności cokolwiek. Szukała szansy.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline  
Stary 19-06-2015, 08:02   #8
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Lillian spaliła...kamień, jakkolwiek niedorzecznie by to nie brzmiało. Dlaczego jeszcze cokolwiek ją dziwiło? Akurat to miało najwięcej sensu z całego tego potoku bredni na jaki natknęła się od samego rana. Ognień zadziałał i tylko to się liczyło. Wreszcie, pierwszy raz od początku koszmaru w sercu Ortis pojawił się płomyk nadziei - nikły co prawda i mogący w każdej chwili zgasnąć, ale pieprzyć szczegóły. Wreszcie udało się im zrobić coś sensownego, miast szarpać się biegać w kółko w ślepej panice. Zranili przeciwnika i ciągle żyli.

Ksiądz jednak nie miał nasrane pod kopułą, a pisał prawdę...Prawdę!
Czyli zostało im jeszcze pięć serc do utylizacji...luzik. Spacerek po kwiecistej łączce podczas niedzielnego popołudnia, jeno od czego zacząć?

- Chuj wie gdzie jest ten leśny ołtarz, albo krąg w zbożu. Szpital jest przy wjeździe do tego pierdolnika, dom Ekkosza będzie pewnie tą najbardziej wyjebana w kosmos willą na dzielni. Skoro kamieni jest pięć, może miejsca ich położenia tworzą pentagram. Dałoby się to dziadostwo wyrysować i dzięki temu określić niewiadome lokacje. Szóste diabeł ma w klacie, więc to cel ruchomy i do zaliczenia na samym końcu. Palcem po dupie nic nie wskóramy. Potrzebujemy mapy - dziewczyna wychrypiała, z fascynacją przyglądając się swoim dłoniom. Czerwono-brunatne z resztkami świńskich tkanek pod paznokciami i oblepione robalami. Można było pomyśleć, że właśnie kogoś zamordowała...gdyby nie ten smród. Potrząsnęła głową i w trybie pilnym oddaliła się od ołtarza pod pretekstem zajęcia się Pontim.

- Ogarnijmy sobie coś do obrony i zmywajmy się stąd - burknęła stając nad chłopakiem niczym kat nad umęczoną duszą - Mam dość tej zgnilizny.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 19-06-2015 o 08:05.
Zombianna jest offline  
Stary 19-06-2015, 10:16   #9
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Cholera jasna! Czy w tym pieprzonym kurwidołku na każdym kroku czekały na nich jakieś pieprzone niespodzianki?
Jak już ta kakofonia przestała drażnić ich uszy to z sufitu poleciały strugi krwi.
Co to było?
Lori nienawidziła ciemności, nienawidziła krwi i ..... nienawidziła całej tej sytuacji.
Jim oświetlił korytarz lampką z komórki. Zrobiła to samo.
Niewiele to dało. Po suficie i ścianach sunęły jakieś.. cienie? Wielkie pijawy???? Robale??!?! Robale!!!!!

Nagły strach, który postawił wszystkie włoski na jej karku i fala obrzydzenia, prowadząca nieomal do wymiotów. Przerażenie sięgające zenitu!
Musiała uciekać! Prosiak z tasakiem w łapach przestał być nagle taki wielki.
Loretta spojrzała przerażonym wzrokiem na Jima, odwróciła się na pięcie i bez słowa zawróciła pędem.

Tylko nie ROBALE!!!!!

Zdawała sobie sprawę, że rzeźnik może ciągle jeszcze czaić się w korytarzu, ale nie mogła powstrzymać swojego lęku. Gdyby była zbudowana z klocków lego rozsypałaby się w jednej chwili, tak bardzo drżała na całym ciele.
Gotowa staranować każdą przeszkodę na swojej drodze popędziła korytarzem. Chciała dobiec do schodów i tam ocenić dalej sytuację.
Jeśli korytarz będzie pusty pójdzie schodami w górę, jeśli będzie słyszeć sapanie prosiaka wróci do rzeźni i spróbuje wyjść zamkniętymi drzwiami.
A jeśli prosiak będzie czekał przy schodach.... wtedy niech bóg się nad nią zlituje...
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline  
Stary 19-06-2015, 13:02   #10
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Hałasy ustały i coś mu mówiło, że wcale nie było to dobrym znakiem. Przynajmniej mniej więcej wiedział, że kreatura była, a teraz? Znikła i pewnie pojawi się w najmniej oczekiwanym momencie.
Drzwi po bokach korytarza i były tajemnicze i na pierwszy rzut oka po prostu złe. Jednak miały mimo to, albo dzięki temu jakąś dziwną, kuszącą propozycję. Propozycję, z której Victor po prostu chciał skorzystać bo nie widział dla siebie innej opcji. Jeśli drzwi miałyby być zamknięte, poszedłby dalej, w górę schodów.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172