lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   [Old WOD] Welcome to Miami (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/15100-old-wod-welcome-to-miami.html)

Eliasz 04-05-2016 17:02

Młody szaman starał się ukryć malujące się na jego twarzy zadowolenie z udanego rytuału. Nie szło mu to za dobrze, na pewno nie tak jak całe show z nim związane.
W momencie gdy wzrok wszystkich skupił się na wahadełku zataczającym małe kółka nad dzielnicą Little Haiti , nie musiał w zasadzie nawet nic dodawać. Może prócz informacji o których wahadełko nie raczyło wspomnieć.

- Będzie trzeba pojechać na miejsce, może uda się zwietrzyć jej zapach. W najgorszym razie można próbować podpytać bokora , jeśli jeszcze tam urzęduje. Jeśli szamanka wkroczyła na jego terytorium, a na to wskazuje wahadło, to mógł ją wyczuć , może wie co się z nią dzieje lub potrafi ją znaleźć.

Po chwili przedstawił najbardziej nasuwające się mu podejrzenia - Może udała się do niego po pomoc? Celowo wyłączając komórkę i ucinając z sobą kontakt by nie być wyśledzoną. Lub co równie prawdopodobne została złapana przez bokora i stąd ten brak kontaktu. Stąd raczej niczego się nie dowiemy, będzie chyba trzeba pojechać na miejsce i się rozejrzeć. Tylko... nie prowokujcie kapłana, nie chciałbym się zmienić w żywe zombi ...

Przez głowę indiańca przeleciała migawka z czarno białego filmu o kapłanie voo-doo dmuchającym białym proszkiem w twarz wrogów i zmieniających ich w bezwolne i posłuszne żywe trupy. Aż wzdrygnął się na taką perspektywę i pamiętał by zachować ostrożność i bezpieczny dystans chroniący przed dmuchnięciem proszku w twarz...

Hakon 06-05-2016 09:52

Michael przyglądał się spokojnie spod ściany na cały rytuał. Fajna sprawa z taką mocą. Znajdywanie kogoś od tak. Niezłe. Trochę by to inaczej rozegrał bo taka forma była jak dla niego za długa i za wiele akcesoriów.
Swordich postanowił, że jak spotka się z szefostwem zapyta czy mogliby go uczyć lub dać wskazówki do nauki tego rodzaju magii. Przydatna sprawa.

-No dobra. To zbieramy się Panie Adrianie. Będziemy się sprężać bo możliwe, że tu każda minuta na wagę złota, a raczej życia jest.- Wtrącił się kiedy rytuał był już zakończony i ustalony cel podróży.
Kiedy wychodził ukłonił się z lekka Alfie wilków i udał się do Mustanga.
-Jak jedziemy? Kto z kim?- Zapytał wsiadając do niebieskiej gabloty.
Kiedy ruszyli jechali spokojnie. Michael nie chciał by się rozdzielili gdzieś w mieście i bawić się w poszukiwania. Marcus jeździł jak oferma. Wolno, nudno i beznamiętnie. Czy on nie wie, że każde auto potrzebuje czasem trochę ruchu? Dojechali wreszcie na miejsce dwa kwadranse później.

Mike 06-05-2016 14:41

Gdzieś na Indian Creek
Price popatrzył na rozmówcę wyczekująco.
- Wykorzystamy okazję rytuału Billa, zwołaj swoich z okolicy. Nie powinno być podejrzane, że zjeżdżają się na imprezę.
Stary ahorum skrzywił się.
- Tak szybko? Wolałbym z tym poczekać…
- Nie ma po co
- przerwał jego rozmówca - korzystamy z okazji. Poświętujecie, a potem bierzemy się za prawdziwą robotę. Bo rozumiem, że w tej sprawie mogę liczyć na pełne poparcie Pomiotu Fenrisa?
Price powoli skinął głowę.
- Jeśli zrobimy to szybko, nikt się nie połapie zanim nie będzie po wszystkim.



Bill
Właśnie pakował się do pociągu gdy zadzwonił jego telefon. Przepuszczając jakąś grubą babę marszcząca se na jego zapach wyjął telefon.
- Tak?
- Gdzie jesteś?
- usłyszał głos Price’a - Zresztą nie ważne. Dziś wieczorem zostaniesz mężczyzną, bądź o dwudziestej pierwszej. Nie spóźnij się.
Nie zdążył odpowiedzieć, gdy usłyszał przerwane połączenie. Tak, jego mentorowi nie można było zarzucić zbytniej wylewności.


Arthur, Marcus, Michael
Małe Haiti nie robiło wielkiego wrażenia. Niska zabudowa, połatane ulice, trawa zbrązowiała od słońca. Zaparkowali koło niewielkiego sklepu. Bryka Michaela była ostro nie na miejscu, za to pickap Marcusa idealnie wpasowywał się w okoliczny krajobraz.

Wokoło toczyło się leniwie życie, gdyby nie samochód Michaela nikt by na nich nawet nie spojrzał. Kilku smarkaczy siedzących na krawężniku po przeciwnej stronie ulicy pokazywało sobie palcami niebieskiego mustanga i z ożywieniem rozmawiało. Zapewne gdzie by pojechali mając taką brykę.

Eliasz 07-05-2016 14:50

Indianiec wyszedł z pickupa i rozejrzał się po dzielnicy. Wyglądała na nieco wyludnioną, może nie licząc gromady dzieciaków wpatrzonych w wóz Michaela. W zasadzie jacyś mieszkańcy też toczyli swe spokojne żywota, jednak to nie z ich powodu, ani dla krajobrazu przybyli w tą dzielnicę.

- Zapytajcie dzieciaki o bokora, ja podpytam w sklepie.

Dzieciaki były zapewne łatwiejszym źródłem informacji, jednak indianiec nie był pewien czy nie wystraszy maluchów swoim wyglądem . Może pierzchną nim będzie miał okazję zagadać?

Sklepikarz był pod tym względem łatwiejszym celem - nie miał dokąd uciec, musiał pilnować przybytku. Rozejrzał się czy aby nie pakuje się do warzywniaka , szukał raczej stoiska w którym mógłby zakupić alkohol. Na tyle już poznał ludzkie zwyczaje że wiedział że w gości przychodzi sie z prezentem ... a przynajmniej że tak wypada, poza tym sam zakup miał polepszyć wizerunek indiańca w oczach sprzedawcy - a to zwykle ułatwiało uzyskanie informacji.

Wchodząc rozejrzał się nieco po czym wskazał na półkę za ladą sprzedawcy.
Na oko pięćdziesięcioletni, śniady mężczyzna wyglądał jakby pół życia spędził w tym sklepiku. W radyjku leciała jakaś smętna marokańska czy latynoska muzyka. Arthur jej nie poznawał, na pewno nie była to nowoczesna muzyka amerykańska. Żaden pop , hip pop czy inna szmira których linie melodyczne były krzykliwe i nie harmonijne, o tekstach piosenek już nawet nie było nawet co wspominać.

Sprzedawca uniósł brew wyraźnie lustrując indiańca i chyba zastanawiając się co w ogóle on tu robi, chwilę później jednak ściągnął z górnej półki, wskazaną pół litrową butelkę Johnego Walkera

Arthur wyciągnął portfel i zapłacił , przejmując jednak butelkę z lady zapytał

- Szukam bokora , potrzebuje zrobić nieco innych zakupów . Spojrzał pytająco na sprzedawcę. Wiedział że on wie, że Arthur wie . że on wie. Miał tylko nadzieje że spokojny ton , prośba podszyta troską , wystarczą by został pokierowany gdzie trzeba. Pieniądze w takich przypadkach niewiele znaczyły, mogły nawet pogorszyć sprawę więc nie próbował nawet łapówki.

Hakon 07-05-2016 18:24

Michael zaparkował za wozem Marcusa. Wilkołaczy szaman wszedł rzucając im by zagadali z dzieciakami, które przyglądały się i komentowały z ożywieniem niebieskiego mustanga.
Młody mag rozejrzał się po okolicy. Nic ciekawego. Stare budynki, które już lata świetności miały za sobą i to sporo czasu temu. Miejscowi nie zwracali uwago na nich jedynie na samochód, którym przyjechał. Przystawali i po obejrzeniu od razu kierowali wzrok na Swordicha. Ten rozglądał się wnikliwie aż jego wzrok zatrzymał się na chłopakach na krawężniku.
Ruszył do nich zerkając na boki przechodząc przez ulicę.
-Jak tam chłopaki? Podoba wam się bryka?- Zagadnął do nich przystając o metr od pierwszego.
-Chcecie z bliska zobaczyć, lub wsiąść?- dzieciaki z ożywieniem pokiwały głowami.
-OK. Pokarze wam mustanga jak mi wskażecie gdzie mieszka Bokor. Znacie go zapewne jak wszyscy tu.- Kiedy mówił ostatnie słowa zaczął przyglądać się dzieciakom analizując ich emocję przez magiczną penetrację i sprawdzaniem jak reagują mięśnie odpowiedzialne za stres, strach itd. Kilka razy w życiu sprawdzał już tak prawdomówność rozmówców. Różnie to wychodziło, ale zazwyczaj z dzieciakami i ludźmi nie nauczonymi ukrywania emocji wychodziło łatwo.
Każdy mięsień czy nerw inaczej funkcjonował na kłamstwa i mówienie prawdy. Tak samo jeśli chodzi o strach i miłość. Bicie serca, oddech, spięcie mięśni szczęki czy innych. Wszystko dawało znaki. Wystarczyło to obserwować. Dzięki nabytym umiejętnością nie musiał podpinać pod aparaturę człowieka bo sam skanował organizm.

Brilchan 08-05-2016 18:03

Ahrun popatrzył się ze zdziwieniem na komórkę, po czym, wzruszył ramionami. Akurat kupił bilet i wsiadł do autobusu kilkoro współpasażerów posłało mu nieprzyjazne spojrzenia krzywiąc się z powodu zwierzęcego odoru, lecz starczyło wypraktykowane groźne spojrzenie, aby nagle uznali, że podeszwy ich butów są niezwykle interesujące oraz że wolą posiedzieć przy otwartym oknie albo wstrzymać oddech, bo, po co zawracać głowę kierowcy albo robić przykrość temu groźnie wyglądającemu panu?

Bill usiadł z tyłu wyciągnął komórkę i wysłał SMSy z informacją o imprezie do muszkieterów, Marcusa, Michaela tego ostatniego poprosił żeby przekazał Arturowi, że też jest zaproszony, bo nie chciało mu się akurat przepisywać numeru z wizytówki. Kiedy już to zrobił wysłał Cass info z godziną, o której mniej więcej powinien dojechać zaczął zastanawiać się czy ta cała wyprawa nie spowoduje, że się spóźni na własną uroczystość? Uznał, że w razie, czego poprosi o pomoc rajdową apteczkę i na pewno się wszystko uda!

corax 09-05-2016 13:40

Kruczyca spojrzała na kubek, na Pana A., ponownie na kubek.
- Nie lubisz mrożonej herbaty? – zdziwiła się uprzejmie i przeniosła spojrzenie na drugiego ratownika, podstawiając do niego kubek – A ty?
Zrobiła dwa kroczki bliżej ku Panu A. i z uśmiechem na buzi odegrała rolę życia: „uwodzicielki”:
- Potrzebuję pomocy bo szukam mało uczęszczanej plaży na romantyczny spacer… jestem tu przejazdem i nie znam okolicy, a Ty wyglądasz na obeznanego z… ciekawymi miejscami… - spojrzała z niewinnym zalotem w rybią twarz czekając na odpowiedź – Pomożesz?

Mike 09-05-2016 16:24

Little Haiti
- Szukam bokora, potrzebuje zrobić nieco innych zakupów.
Sklepikarz schował pieniądze do kasy i odparł:
- Wallmart jest kawałek stąd. Tam na pewno wszystko pan znajdzie. Podać coś jeszcze?

Na ulicy tymczasem Michael zagadnął małolatów.
- My nie dajemy dupy. Nawet jak ktoś ma fajną brykę - odparł jeden z nich.
- Nie znamy żadnego bokora - dodał drugi, ale mag wyczuł jak skoczył im puls.

Cass
Rybiooki popatrzył chwilę i odparł:
- Idź na południe, tam mało kto chodzi. - Chwilę patrzył bez słowa po czym dodał - Może dlatego, że prądy oceaniczne topielców tam wyrzucają.
Jego partner parsknął śmiechem.
- Stary, nie widzisz, że ona cię rwie? - gestem odmówił herbaty.
- Nie potrzebuje rwania, ani łażenia po piachu żeby zaliczyć laskę.
- Nie przejmuj się mała, on już tak jest. Ma też dobre strony… musi mieć.
- powiedział drugi ratownik - Tylko nie wiem jakie. O! Zajebiście pływa! Ale to chyba nie pociesza cię za bardzo, co?

corax 09-05-2016 17:02

- A co potrzebujesz? - pisnęła Cass z ciekawością zanim zdążyła się zastanowić co mówi. Nieco stremowana swoją rolą dodała szybko - Znaczy... nie to, żebym nie wierzyła, że .... - poddała się, lekko czerwieniąc i rzucając spłoszone spojrzenie na drugiego ratownika - Słyszałam o dzikiej plaży na północy... fajnie tam jest?

- Nie pociesza mnie wcale, bo ja kiepsko pływam... boję się wody w zasadzie - kruczyca zrobiła smutną minkę odruchowo siorbiąc herbatę przez rurkę i kręcąc się lekko na boki. Obserwowała Pana A.
- A skąd te blizny? - dopytywała się ciekawie, przestępując z nogi na nogę, dumając, że to jest totalnie lamerskie pytanie.
"Yo, rekin, skąd masz blizny?" - fuknęła na siebie w duchu. - "Co za klasa, Cass, doprawdy..."

Mike 09-05-2016 21:59

Pytanie o swoje potrzeby rekinołak zignorował. Podobnie jak kolejne. Lustrował uważnie plażę. Dopiero pytanie o blizny wywołało reakcję:
- Byłem nieuważny przy jedzeniu - powiedział z szerokim uśmiechem, w którym nie było ani grama wesołości.
- Idę na patrol - powiedział do drugiego ratownika, zabrał pomarańczowa boję i ruszył przez plażę.
- Odpuść go sobie, mała - powiedział ratownik - koleś traktuje laski instrumentalnie. Może i ten jego brutalny urok jest fascynujący, ale będziesz przez niego płakać. Nie pytaj o nic więcej, po prostu przyjmij dobrą radę.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:57.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172