Tybet i mroczne tajemnice. ♥ Moje klimaty. Muszę kiedyś poprowadzić jakąś sesję opartą na podobnym motywie.

Podoba mi się temat kóz. Odpisałem już na gdocu, nie mam trochę czasu, żeby teraz tak tam siedzieć, więc tekst rozbiłem w ten sposób, że każdy może cośtam dopisać zanim chłopki zostaną pożegnane (choć obligatoryjnie tam powinny być fragmenty od MG).

Sesja ciekawa, choć mam nadzieję, że temat inwalidy wojennego nie jest definitywnie zamknięty - kawałek rozmowy Marca z tym człowiekiem opiszę w swoim odpisie wkładając fabularnego buta w zamykające się drzwi tego wątku.

Odnośnie zbitej szyby i pogróżek to Marc wyrazi zdziwienie, że Ottone od razu nie zgłosił sprawy na policję. Jak się nie zgłasza takich rzeczy to potem kończy się z poderżniętym gardłem w biblioteczce.

Tutaj mały komentarz. Jeśli mógłbym zmienić narzuconą przez MG decyzję w sprawie poradzenia sobie z wybitą szybką, to chciałbym zaznaczyć, że w pierwszej kolejności Ottone zamierza zgłosić to na policję, o ile Claude nie zasugeruje, by zrobić inaczej.

Zapewne jeszcze dziś Lemmi pojedzie do zakładu szklarskiego, w celu zamówienia nowego szkła. Zapłaciłby też za zamontowanie jej.

Świntuszek z tego Castora. Żeby tak kozy? No no... Nie podejrzewałem...

:look:

Zawsze możemy je zjeść... Kurde, Luis nie oskóruje. No to chyba trzeba będzie je jednak spławić. ;/ Ale zawsze można wypytać co i jak i od jak dawna i w ogóle.

To znaczy Marc jedną kozę postawi w piwnicy, drugą kozę na strychu, a trzecią jak się da to przymocuje w holu głównym. Jedna z kóz zostanie zeżarta i przynajmniej Luis i Claude będą mieli potwierdzenie, że coś słyszeli na strychu.

A może skoczymy do rymarza albo choćby stajni utrzymującej kucyki, po siodła, a w razie napadu sił nieczystych, ochotniczym oddziałem kawalerii ruszymy do boju?

Więc trzeba będzie zamówić więcej kóz, a ja mojej będę musiał wyhodować skrzydła... :D

W tej kolejce nic nie dorzucam. Z Panną l Anglais udaję się do biblioteki. Skupiam na księdze tybetańskiej i wyprawie na. Tybet.