Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-01-2022, 20:17   #11
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Kiedy Trenton wybrał na miejsce spotkania przestrzeń niedaleko dworca Spoon nie protestował. Prawdę mówiąc chyba ulżyło mu trochę, że nie będzie oglądał Reginy. Bo z Torreadorami to w sumie nigdy nie wiadomo. Jeszcze gotowa była całą akcje odwołać, bo „coś”.
Kiedy wsiedli do samochodu Spoon nauczony posługiwać się nowym "inteligentnym telefonem" wybrał nieco dłuższą trasę. By zahaczyć o miejsca w pobliżu klubów. To był dobry sposób na szybkie polowanie. Jednak… Dziwna pora sprawiała, że ludzi na ulicy praktycznie nie było. Ale kiedy w końcu zaczynał tracić nadzieję, znalazł jednego gościa.
Był no co tu dużo mówić wczorajszy, ale z drugiej strony wyglądał też na żywotnego. Spoon przejechał obok niego i zatrzymał się przecznicę dalej zostawiając Cath w samochodzie.
Wrócił do niej po niecałych 15 minutach razem z portfelem mężczyzny.
-To była czysta akcja. Gość nawet się nie zorientował, że coś jest nie tak. - Wampir pobieżnie obejrzał przywłaszczone fanty. Zawsze był to jakiś bonus a uwiarygodniało „napad”.
W końcu usatysfakcjonowany ruszył prosto do dzielnicy Ambasad żeby zabrać Cath do domu.

***
Po chwili byli już bezpieczni w schronieniu. Spoon spojrzał na zegarek na komórce. Idealne zgranie czasowe. Tylko… No… Byli sami.
Zaniepokojony zadzwonił do Tonego. Ale wyglądało na to, że albo ma wyłączony telefon albo jest poza zasięgiem. W końcu przeniósł wzrok na Cath.
-Nie podoba mi się to. – mruknął.
- Mi też. - odpowiedziała Venture.
-Czułem, że pomysł z rozdzielaniem się był zły. Ale nie mogłem już dłużej czekać. I sama zresztą widzisz, Arwyn już jest na celowniku tego całego Antigenu. – Spoon przetarł włosy nerwowym charakterystycznym dla niego gestem.
-Mam tylko szczerą nadzieję, że nic im nie jest. Bo Bloody Hell nie wiem czy potrafiłbym ich znaleźć. – W końcu spojrzał na elektroniczne urządzenie na którym wyświetlały się zdjęcia ze środka muzeum.
-Dobra skupmy się na jutrzejszym dniu. – Wampir spojrzał na broń którą posiadali.
-Mamy kilka granatów ręcznych które zabrałem z magazynu Anny i dwa Colty. Jeden dla mnie drugi dla Ciebie. – Podszedł do rzeczy zorganizowanych przez Tonego.
-Wezmę też karabin. Dam radę ukryć i go i colta pod płaszczem. A w kieszeń wezmę granaty.- Spoon chwilę się zastanawiał.
-I… Cóż… Wolałbym ubrać coś innego niż to w czym widzieli mnie ci ludzie w magazynie, ale może wystarczy, że przefarbowałem włosy. – uśmiechnął się szeroko do Cath.
-Idę o zakład, że ci frajerzy szukają charakterystycznego blondyna w czarnym płaszczu, a nie przeciętnego szatyna w hmn.. no… ciemnym płaszczu. – przeciągnął się i potarł oczy.
- Może da radę popracować nad twoim wizerunkiem - mruknęła Ventrue.
- Co jak co dodatki wiele zmieniają. - Następnie zajrzała do szuflady z szalami Astrid.
-Też masz wrażenie, że teraz te noce są jakieś krótsze? – zapytał przyciągając sobie tableta, żeby zobaczyć rozmieszczenie wszystkich wejść do muzeum.
Zaczynał już czuć zmęczenie… Zamknął oczy. Tylko na chwilę…
***
Spoon słyszał nerwowe rżenie konia. Konia, który tańczył pod nim niespokojnie. Otworzył oczy i rozejrzał się dookoła zdezorientowany. Widział wojsko… Widział rudowłosą kobietę. Tylko… Był dzień, był kurwa dzień?! To… To niemożliwe. Bloody Hell… Co się dzieje? Koń powtórnie zarżał wyczuwając niepokój jeźdźca.
Ale po chwili Whiliam już zrozumiał. Wiedział gdzie był. Ściągnął lejce żeby opanować konia i ruszył z innymi za WOLNOŚĆ!
***
Tego co działo się potem nie sposób opisać. Tak pewne zwycięstwo po prostu wyślizgnęło im się z rąk. Przeciekło przez nie jak woda, czy raczej... krew... Rzymianie stawili opór. Jak oni kurwa dali radę odeprzeć konnicę? I skąd oni sami mieli konnicę? Bloody Hell co się tu działo? Kurwa muszą walczyć, bo ich wyrżną! Po prostu ich tu zaraz wyrżną!
Spoon usłyszał przerażone rżenie i jego koń upadł. Tylko dzięki fuksowi zdołał uskoczyć zanim zwierz go przygniótł. Brodził w zmasakrowanych ciałach. Złapał jednego z uciekających, słyszał jak zadaje mu pytanie o Budykę.
Podążył za wskazanym kierunkiem by zobaczyć odpowiedź. Ujrzał kłębowisko Rzymian.
-No jasne…. – powiedział i wbrew wszystkiemu co go otaczało uśmiechnął się szeroko. Mocniej zacisnął rękę na uciekinierze.
-No weź się w garść do kurwy nędzy! Musimy pomóc Budyce!– powiedział chwytając miecz popędził na wroga z bojowym okrzykiem.
Spoon rycząc nabrał prędkości i wybił się w górę spadając na wrogów wziął zamach i ściął zaskoczonemu legioniści łeb. Chwilę później uderzył w stojącego obok niego żołnierza przecinając mu ostrzem tętnice. Krew trysnęła z szyi. Wzrok Spoona spoczął na kolejnym przeciwniku. Skrzyżowali miecze. Spoon zebrał siły przeniósł ciężar na lewą nogę i wyprowadził kopnięcie. Gdy zaskoczony przeciwnik wygiął się do tyłu uderzył odcinając mu dłoń dzierżącą miecz.
-Budyka! - zaryczał.
- Budyka!!! - powtórzył. Próbował wyłowić ją w tłumie.
Po dłuższej chwili zauważył kobietę. Walczyła z ziemi. Włócznią. Jej koń konał obok. Wokół krążyła trójka rzymskiej jazdy. Nagle została trafiona w bok z tyłu. Upadła na kolano. Drugi z jeźdźców zarzucił linę wokół niej. Wokół już zbierała się grupa kolejnych żołnierzy. I wtedy zauważyła go.
- Ratuj…. moje…. córki… - krzyknęła tuż przed tym jak jeden z żołnierzy kopnął ją w plecy.
Spoon czuł jak łzy spływają mu po twarzy. Tak bardzo chciał jej pomóc. W końcu krótko skinął jej głową i rzucił się do ucieczki spełnić ostatni rozkaz Budyki. Nawet nie rozkaz, a prośbę. Liczyła na niego, nie mógł jej teraz zawieść.
Ruszył w miejsce gdzie zostawił swojego konia mając nadzieję że jego ogier się pozbierał. Potrzebował go… potrzebował konia.
Zastał swoje zwierzę martwe. Rozejrzał się dookoła. Potrzebował transportu. Konia… Wykorzystując ogólne zamieszanie ruszył do jednego z Rzymskich żołnierzy który z wierzchowca okładał dwójkę jego współbraci. Spoon wykorzystał chwile gdy żołnierz się wychylił chwycił go za dłoń pociągając za sobą. I… Szczęście mu dopisało. Mężczyzna stracił równowagę. Spoon nie oglądał się na to co zrobią mu jego ludzie. Wskoczył na konia i skierował się na poszukiwanie córek Budyki.
Nie było to łatwe.
Po drodze cały czas wierzchowiec mijał uciekających żołnierzy piechoty. Żołnierzy, którzy nie mieli szans w starciu z lekką rzymską konnicą. Wszyscy byli martwi, a ci którzy nie zginą od razu trafią do niewoli. W kajdanach będą budować wielkie imperium. W kamieniołomach. Na drogach przecinających cały znany świat. Ścisk w gardle był niesamowity. I jeszcze się zwiększył gdy dotarła do wzgórz. Setki wojów napierało na tabory. W czasie ucieczki część cywilów została zdeptana. Ich armia zabijała się sama o siebie. I o swoje linie zaopatrzenia. Czuła to. Od początku powtarzała Budyce, że muszą się pozbyć cywilów. Że to niebezpieczne.
Ścisnęła mocniej lejce. Są!
Faktycznie, trzy dziewczyny były na wozie i próbowały się przedrzeć przez tłum spanikowanych ludzi. Wóz jednak nie miał jak przejechać i zostały w tyle. Gdyby zeszły, to nadal mogły zostać stratowane przez szykujący się do ucieczki tłum.
Spoon natychmiast skierował wierzchowca w stronę wozu. Nie dbał o ludzi których będzie musiał stratować żeby się tam dostać. To były dzieci Budyki, ich nadzieja. Jej nadzieja. Zabierze je stamtąd. Musi.

Wizja stopniowo rozmyła się….. To było wspomnienie… I rzeczą całkiem w porządku było by to gdyby to było jego wspomnienie. Jednak nie było.
Czuł jak jego świadomość się odrywa od wspomnień wojowniczki. Jeszcze był nią lecz… Już coraz mniej. Wiedział, że zabrał dziewczyny. Trzy rudowłose, najstarsza była już kobietą i miała trzynaście albo nawet czternaście wiosen. Pozostałe dwie były podlotkami. Zapewnił im spokojny wieczór. Musieli się tylko jakiś czas ukryć, a potem odbudują rebelię.
Wpatrywał się w ogień gdy usłyszał szelest. To co zrobił było odruchem. Przetoczył się w lewo dobywając gladiusa. Szykował się do walki. Nawet sparował jedno uderzenie. Ale przeciwnik był szybki. Bardzo szybki. Nadludzko wręcz. Wytrącił Spoonowi broń i powalił. Nagle poczuł jak unosi się nad ziemię ciągnięty za długie włosy.
- Widziałam cię. Niepokonana w walce. Szybka. I taka pełna gniewu.
- Za włosy trzymała ją blondynka w skórzanej zbroi. W drugiej dłoni trzymała okrwawiony miecz. Jak mogła być tak szybka?
- Przysłużysz się sprawie buntowniczko!
Ugryzła go. Ugryzła w szyję. I wtedy świat się rozpłynął. A później poczuła smak czegoś cudownego. Smak vitae. Spoon nie mógł się mylić. To była starożytna krew. Krew tak blisko Kaina, jak nigdy nie było mu dane być. I jego zmysły po prostu oszalały i natychmiast skoncentrował się na byciu tam, w tej dokładnie chwili. Cudowna, ekstaza prastarej krwi wołała do niego. Nie, krzyczała. Chciał by ta magiczna chwila trwała wiecznie. Czy mogła trwać wiecznie? Jednak szybko okazało się że nie mogła. Z trudem się oderwał.
Blondynka szczerzyła do niego kły.
- Gratuluje. Stałaś się rebeliantką. Spadkobiercą Kartaginy. Ja mam na imię Lannosea. Wypędzimy obcych z Brytanii. Będziemy kąpać się w ich krwi. Powiedz mi wojowniczko jak się nazywasz?
- Gwenliian - Spoon zamarł słysząc swój głos. Zrozumiał kim był. Zrozumiał kiedy ją przemieniono. Cień wokól ogniska oplótł go bardzo mocno. Przez moment była tylko ciemność. A gdy się wybudził po głowie chodziło mu tylko to kiedy zmarła Budyka i ile lat Gwenliian Ferch Arwyn walczyła o Brytanię.

Spoon był przestraszony. On… Pił krew Arwyn, Kiedy…? Jak…? Czy Brusilla wiedziała. Oczywiście to głupie musiała wiedzieć. Arwyn była na czele Bruhja. To był zaszczyt. Dostąpił zaszczytu, tak. Na pewno nie było inaczej.
Nie… Nie zrobił nic złego. I… To… To dobrze, że to sobie przypomniał to im pomoże. Mu pomoże…
Potrząsnął głową pozbywając się resztek wspomnień.
-Cath. - zawołał chcąc mieć ją przy sobie. Chcąc osadzić się w teraźniejszości. Wyciągnął dłonie po tableta na których chwile temu sprawdzali muzeum. Szukał czy znajdzie jakieś wzmianki o Budyce i o Lannosea. To mogło być teraz ważne.
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 18-01-2022 o 20:50.
Rot jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180