Pięknie dziękuje panie starosto, mam nadzieję, że to osłupienie nie wynika z durnoty gracza litościwie, kurtuazyjnie i z grzeczności opisanej jako fantazyja :) Przyznam, że niezwykłą przyjemność mi sprawia odgrywanie postaci tak okrutnie potraktowanej przez los, złamanej i pogubionej. Uznałem, że opisy przeżyć wewnętrznych i stanów emocjonalnych nie oddadzą dobrze zgryzot Czarniawy, stąd samobójczy, okrutny, podły atak, w którym wykrzykuje swój ból, gniew i nienawiść (także do samego siebie), próbując przy okazji odzyskać względem siebie resztki szacunku.

Opis oczywiście proszę traktować jako deklarację a nie czas dokonany, na wszelkie werdykty się zgadzam i dyskutować nie zamierzam. Niemniej bez względu co by się działo wąpierz nie wycofa się z pola walki i zrobi wszystko, żeby swoich przeciwników zgładzić lub samemu skonać.

Imić Arthurze gdzieżby tam śmiał waszmościa o jakieś durnowate zachowania zachowania podejrzewać i jeszcze perfidnie te oskarżenia w jakieś kurtuazyjne fatałaszki ubierać. Tak podłe i haniebne zachowania, ni jak nie leżą w mej naturze.
Faktem jednakoż wszem i wobec znanym jest, że gdy sarmackiej części duszy naszej dajemy się ponieść, tędy nie zawsze są one w pełni skrupulatnie przemyślane i nie raz, nie dwa bez brania pod uwagę konsekwencji czynów takowych. W tym przeto po prawdzie urok fantazyi szlacheckiej tkwi i cała jej atrakcyiność. Tuszę, że się cała czereda w tem ze mną zgodzi.

W pełni rozumiem, że ból wąpierze duszy, przekułeś waszmość w czyn i w tem właśnie piękno tak brawurowych działań tkwi.

Na nagięcie linii czasu i przestrzeni, jakoż już wspomniałem oko przymykam, gdyż uznaję prym fantazyi szlacheckiej i duszy sarmackiej nad sztywną i ponurą rzeczywistość. Tędy nie strofuj się waszmość, tak drobnym występkiem i zasad przekroczeniem.

Moja już w tem głowa, aby całość jakoś poskładać i sens temu fabularny nadać.

Pewność jednakoż mieć waszmościowie możecie, że theatrum infernalne ze wszytkimi koniecznymi fajerwerkami w Gruzdowie miejsce mieć będzie.

Theatrum infernalnej rozpoczęte, moi czcigodni państwo.
Ognie piekielne, rzeź krwawa, pojedynek, spowiedź diabelska i jeszcze jakieś mary pogańskie, jednym słowem atrakcyi, co niemiara. A wszytko, to w małym poleskim dworze Duniewiczów.
Oj, na długo, na długo w Gruzdowie ten listopad popamiętają.

Scena mam nadzieję nadość dokładnie, żem opisał. Gdyby jakoweś jednak pytanie i wątpliwości były, to je z miejsca rozwieję, jeno mi je tutaj waćpaństwo opiszcie.

Teraz ruch do was należy.

Imić Deszatie - chciałbym poznać waszmości plan na pojedynek z trzema adwersarzami. Jako w poście Lewko szermierzem jest niezrównanym, ale przeta wiadomo, że i Hercules kupa.... Takoż zarysu Twojej strategii na tę bijatykę oczekuje.

Imć Arthur Fleck - Ty masz swobodę w działaniu dość dużo. Jeno o dwóch rzeczach pamiętać. Primo, coby szał bitewny czeladzi i panów braci podtrzymać, to koncentracyię wysoką musisz mieć. Pojawienie się Lidki już z miejsca ją z lekka podkopuje. Wiadomo, że krwawa bijatyka z miejsca nie ustanie, ale musisz mieć na względzie, że swój mentalny arkan musisz stale kontrolować.
Secundo, krwawa rzeź ma to do siebie, że wszędy wokół krew ludzka się leje i w górę tryska. Czarniawa, wąpierzem wszak jest, przeto nie muszę chyba mówić, co to dla niego oznacza. Tym bardziej, że dawno już konkretnego posiłku w ustach nie miał, a i wiela energii na czarostwo i inne diable sztuczki poświęcił.
Z innych ważnych rzeczy, to napomknę jeszcze o tem, że Oleh, co to chorągiew maryjną dzierży i śpiew zaordynował wprost naprzeciwko lewitującego Czarniawy stoi. Także miej się na baczności, bo kto to wie, co temu chłopu do głowy strzelić może.

Waćpani Rot - Twój Kociebor takoż swobodę ma dużą i niemal wszytko zrobić może. NIkt mu nie zagraża, ani na życie nie dybie. Jeno uważać musi, coby się pod jakiś przypadkowy coś nie nadziać.
Ruszyć możesz oczywiście w stronę, gdzie się Lidka z jęgą objawiły, ale oznacza to tela, że do Lewki się zbliżysz i całej trójki, co to się z nim na szable bije.

Imić Lynx Lynx - z racji, ze na konweracyię z Osmółką się zdecydowałeś, tędy list zapieczętowany do ciebie ślę, gdzie spisane będzie czarno na białym, co też ten czarcik bydlęcy Otyłemu Panu wyznał. Od ciebie rzec jasna zależy, czy fakty te zachowasz dla siebie, czy też całej czeredzie we właściwym czasie objawisz.

Na koniec jedna uwaga do wszystkich. Z racyi, że w tem momencie dynamiczną scenę mamy, to proszę, aby responsy wasze były w miarę możliwości deklaratywne. Ograniczcie się proszę waćpaństwo li tylko do zasygnalizowanie tego, co uczynić chcecie, bez opisywanie reakcji postaci niezależnych. Jeżeli chodzi o jakieś drobne i nieznaczące fakty, to rzecz jasna możecie założyć to, czy tamto. Jednakoż jeśli o ważne postacie i wątki chodzi, to na zakładajcie, że wasza deklaracyia w oczywisty sukces się przemieni. Nie mówię, że tak się nie stanie, ale ja o tem zdecyduje.
W tem miejscu przypomnę jeszcze o szlacheckim prawie weta.
Gdyby jakaś moja decyzja względem waszej postaci lub całego wątku z jakiegoś ważnego powodu wam nie przypadła do gustu, to krzyczcie liberum veto i swoje pretensyie opiszcie.
Jeśli poparte będą one logicznymi i racjonalnymi powodami, na ten przykład wytknięciem mi jakiegoś przeoczenia, abo nie uwzględnienia jakiegoś faktu, abo umiejętności, to veto zostanie w mocy i będę musiał kombinować jak sytuacyię odkręcić.
Tuszę, że takich sytuacji nie będzie, ale wiedzcie, że takie prawo macie.

Mości Lynx z racji mojego urzędu i odpowiedzialności, jaka na mnie spoczywa, zmuszony jestem exhortatio, wobec waszmości wystosować.
Szable w powietrzu świszczą, ogień piekielny pod niebiosa strzela, a waszmość milczysz, jak grób. Jakże to tak? Toż to się nie godzi.

Oczywistym jest, że imić Bimbrowski dalej w spokoju może na parapecie siedzieć i wszytko z zadumą kontemplować, ale to daj waszmość znać o tem.

Jeżeli czasu, li też sił twórczych ci nie staje, to upraszam waszmości, byś brevis nota w marginaliach nakreślił, cobym mógł dalej z akcyią ruszyć.

Bimbrowski będzie dalej przyglądał się sytuacji trawiąc co usłyszał od Osmółki.

edit// Od jutra wracam do normalności. Weekend był trochę zajęty :D

Fantazyia iscie sarmacka i infernalna mnie poniosła. Raczcie takoż wybaczyć waszmościowie ten iście poetycki i lapidarny w swej treści respons.

Dyiariusz choć przygotowany, to elastyczny być musi i na wasze zagrywki odpowiadać powinien. Takoż niewiele więcej mam do powiedzenia, ponad to, żeście za sprawą uroków Kociebora w niezwykłym miejscu się znaleźli.
Nie jest to piekło. Nie jest to czyściec, li też insze wam znane miejsce poza światem materialnym. Nikt z was nigdy tutaj nie był i nikt nie wie, kto też do was przemawia.
Niewątpliwie bliżej mu do królestwa demonów chłopskich, li też pogańskich, ale nie jest to żaden ze znanych wam biesów, demonów, czy też istot słowiańskich.

EDIT:
Szybki respons z mojej strony. Byt mroczny waćpaństwu odpowiada i obłapia, niczym dziewkę w jakimś podłym zamtuzie.
Ja ze swoje strony umyślnych z listami prywatnemi do każdego z was osobna ślę.
Miłego deliberowania życzę mości państwu.

Odpis w dyariuszu zamieściłem, ważka i istotna w nim kwestia to list we dworze znaleziony, który Lewko po próbach odczytania wielce mu trudu nastręczających, (bo słabo on wyuczony w czytaniu i pisaniu ) brzemię to na postać Kociebora zrzucił. Tedy do naszego Starosty Piekielnego trzeba będzie Waćpannie umyślnego posłać, by tenże tajemnice owego pisma objawił ;) Ze swojej strony proszę wybaczenia za te niedogodności, ale ktoś tak w xięgach magicznych oczytany jak Imć Kotowski, łacno z listem sobie poradzi ;)

Zgodnie z życzeniem waszmości, list na ręce wskazanej persony przekazałem.
Teraz co dalej z nim będzie, to już nie mnie decydować.

Jesteśmy w stanie określić kiedy ma świtać? Bimbrowski nie chce dostać kolejnego udaru słonecznego XD, a nie wiadomo ile czasu minęło skoro z tyle na dworku się pozmieniało.

List w sesji zamieszczony.;)