lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   Londyn 2005 (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/2015-londyn-2005-a.html)

Lorn 21-12-2006 12:49

Monique
Przed nimi na wprost, jakieś 250 metrów dalej, widać było już pomnik. Główna aleja była asfaltowa i szeroka na około 4 metry, a w bok odchodziły małe wąskie ścieżki poukładane z dużych, białych kamieni, wijące się pomiędzy drzewami, krzewami i kląbami. W świetle kilku zaledwie lamp dostrzegali w oddali połyskujące dwa oczka wodne i dwie fontanny wkomponowane w architekturę zieleni.

Idąc aleją spojrzeli po sobie porozumiewawczo, na ich twarzach malowała się niepewność. Tomas nagle zatrzymał się i przyjrzał się ogniowi. Monique i Michael popatrzyli na niego.
- To nie jest ognisko - powiedział cicho w skupieniu – ten ogień się porusza. – dodał z wyczuwalnym tonem zagrożenia w głosie.
Pochylił się i przeskakując mały żywopłot puścił się biegiem po trawie pomiędzy drzewami, cicho jak dziki kot.

Rhamona 21-12-2006 13:19

Monique Blanch

Z takiej odległości nie potrafiła potwierdzić tego co twierdził Tom. Ten ogień dla niej tkwił w miejscu.
Monique jak na dzisiejszą noc miała już dość kłopotów, nie chciała pakować się w następne tarapaty, ale przecież i tak tkwiła w tym po uszy!
- Cholera, mam już dość na dziś - szepnęła do siebie.
Podbiegła ostrożnie do Toma, oglądając się za ojcem.
Teraz gdy widok nie przesłaniały gałęzie, Monique mogła lepiej przyjrzeć się wszystkiemu.

Lorn 21-12-2006 14:20

Monique
Michael biegł tuż za nią, dołączyli do Tomasa który zwalniając kroku, przyczajony zbliżał się do ostatniej linii drzew, przed centralnie położonym placem. Biegnąc rzeczywiście dostrzegli wyraźny ruch płonącego kształtu, który początkowo ustawiony w pionie, nagle położył się płasko na asfalcie niedaleko pomnika. Ich pewność co do tego, że było to ciało rosła z każdą chwilą. Ogień jednak szybko strawił palną materię i obecnie były to już tylko przygasające i dymiące się szczątki. W pobliżu których dostrzegli niebieski, plastikowy kufer, przypominający lodówkę niesioną przez Michaela.
Rozejrzeli się. W pobliżu nie było żywego ducha.
- Czysto – powiedział cicho Tomas, jakby był właśnie na jakiejś akcji zbrojnej. Jego oczy płonęły własnym blaskiem przebijając się przez mrok nocnych cieni.
- Jeszcze chwila i wyciągnie jakiegoś gnata – pomyślała z przekąsem Monique, ale wcale nie było jej do śmiechu.
Tomas pierwszy wyszedł na otwartą przestrzeń spoglądając w głąb pozostałych trzech alei, ale wyraźnie nie dostrzegając tam nikogo, zwrócił się w kierunku dymiącego się ciała.
- To ktoś z naszych… – powiedział przez ramię – straszna śmierć. – skrzywił się na ten widok, ale jego twarz powiedziała Monique, że widział już gorsze rzeczy.

Rhamona 21-12-2006 15:18

- Kurwa! - zaklęła pod nosem Monique - To miał być Sługa Informatora. Miał mieć dla nas list... - spojrzała na dopalające się i dymiące szczątki - Kurwa! - zaklęła znowu.
- Jedyne co możemy zrobić to poczekać na rozwój sytuacji, bo inaczej dostaniemy z kulki ognia! - Monique sięgnęła po telefon i przełączyła dzwonek na same wibracje, trzymała go w dłoni - ... zaraz powinien zadzwonić - powiedziała jakby dokańczając myśli.

W jej głowie kłębiło się ich teraz sporo ...a może to był Tremere, a nie Assamita? Po co zabijałby swojego Sługę a tak w ogóle, który Wampir ma Nieśmiertelnego Sługę? Albo potężny albo... potężny.

Michaell musiał widzieć na jej twarzy totalne zakłopotanie, z każdą głuchą sekundą zamieniającą się w przerażenie.

Nightcrawler 24-12-2006 18:18

Erick

Zatrzymał się gwałtownie ustawiając się na wprost drzwi tak by zasłonić sobą Nicole. Jednocześnie delikatnie przesunął ją za siebie, po czym wolno odwracając głowę w jej stronę szepnął:
-tu dzieje się coś nie dobrego, cofnij się pod ścianę jeśli usłyszysz krzyk lub odgłosy walki biegnij po pomoc- umilkł unosząc ręce do połowy gardy i powoli wchodząc do pomieszczenia.
Spojrzał na Nicka następnie zagłębiając się w mrok poszerzył swe zmysły i powoli wzrokiem podążył za spojrzeniem pisarza. Myśli wirowały jak szalone, gdy Nick skoczył za parawan jego garderoby. Zauważywszy nieznany cień Eric ruszył na pomoc pisarzowi...

Lorn 27-12-2006 16:04

Nick już szykował się do skoku kiedy tylko kontem oka zauważył, że ktoś właśnie przekroczył próg garderoby, był jednak na tyle skoncentrowany na swoim celu, ze nie zdecydował się na oderwanie od niego wzroku. Intuicja podpowiadała mu, że musi to być Erick.
Jego ciało zagrzało się od spalonej krwi wypełniając go uczuciem mocy, jak po dużej dawce adrenaliny. Jego napięte do granic możliwości mięśnie, wystrzeliły go z całą siłą w kierunku przeciwnika. Wpadł na drewniany, indyjski parawan przewracając go swoim impetem na ziejącą czernią ludzką sylwetkę.
Kolejna dawka krwi rozgrzała jego ciało, aż boleśnie wbiły się w jego pierś stalowe szczęki głodu. Bestia poczęła się wyrywać odciskając na jego twarzy przeraźliwy grymas szału. Było to jednak tylko małe szarpnięcie, które Nick na szczęście jeszcze opanował.
- wytrzymaj… jeszcze trochę - powtarzał sobie w myślach – zaraz nastąpi ukojenie.

Mężczyzna, który wszedł do pokoju rzucił się za Nickiem w tą samą stronę jakby próbował pomóc.

Nick wpadł z parawanem w mrok pokoju, parawan położył się pod nim strzaskany płasko na ziemi. Lecąc nie poczuł żadnego oporu, kiedy uderzył w czarną postać, był pewien, że nie uciekła, nie zdążyłaby. Tak jakby przeleciał przez nią razem z meblem.
- Gdzie on się podział? – zastanawiał się ciężko zdumiony, ale przekonany, że musiał to być mężczyzna. – ale jak… pytania, pytania, same pytania. - Podnosząc się z podłogi natrafił na błądzący po pokoju wzrok stojącego przy nim Ericka


Erick stał nad nim obok leżącego parawanu, podobnie zmieszany, omiatał wzrokiem pokój próbując znaleźć jakikolwiek ślad tego kogo chcieli pochwycić. Nadnaturalne zjawisko wywołało w nim jednak pewne skojarzenia.
- Nicole – pomyślał, przypominając sobie ich wcześniejszą rozmowę, jej historię i szereg zagadkowych zdarzeń, które wtajemniczona grupa Nieśmiertelnych łączyła z jej osobą. - A lustro… kto w ogóle zbił lustro? – powoli składał wszystko do kupy, ale brakowało mu kilku informacji.

Lorn 28-12-2006 16:33

Monique
- Nie ma co czekać, liczy się każda chwila! – zaprotestował Tomas - Tutaj nikogo już nie ma. W mroku się przede mną nie ukryje, a niewidzialnego pewnie wy dostrzeglibyście sami.
Michael i Monique spojrzeli po sobie, po części zgadzając się z jego spostrzeżeniem.

- Skoro miał mieć list, to może jest w środku, - pokazał ręką na lodówkę Tomas - albo leży spalony pośród tych szczątek. Nawet jeżeli tak jest, o ile jednak nie połamał się na kawałeczki, to jest pewna szansa na odczytanie tekstu z popiołu. Ubranie nie spaliło się do końca, więc jeśli list był w kieszeni, to szansa jest większa, że coś z niego ocalało. Trzeba by delikatnie rozgarnąć te szmaty. – kucnął pomiędzy zwłokami, a lodówką, zastanawiając się gdzie zajrzeć najpierw.

- Poczekaj, nie spiesz się tak! – zareagował szybko, ale ściszonym głosem Michael i ruszył zdecydowanym krokiem w stronę pomnika.
Tomas, który właśnie miał zamiar zajrzeć do lodówki, zatrzymał swoją rękę i przykucnięty obok dymiących się szczątek spojrzał na niego. – Masz jakiś plan, co do tego pudełka?
- Mam, -
odparł prosto Michael i także ukucnął obok lodówki - zobaczmy kto dotykał go ostatni. Sprawdźcie delikatnie te resztki, ale nie dotykajcie ręką niczego, jeśli w ogóle coś znajdziecie. – wyciągnął powoli dłoń i położył ją na uchwycie pojemnika.

Solfelin 28-12-2006 17:31

Odwrócił wzrok od Ericka, nieruchomo obserwując otoczenie i salę. Nagle oprzytomniał, szybko biegnąc do wyjścia i zamykając drzwi od środka. Wewnętrzna siła, boska i diabelska, Krwi i Bestii, wyciskały na nim duże wrażenie, intesywne uczucie pragnienia oraz głodu, razem wziętych, zmieszanych do stanu, w którym łatwo mogłyby wybuchnąć.

Ciągle testując swoją wolę, w czuwaniu na czarną postać i odpieraniu ataków zwierzęcia w sobie, powiedział pół-głosem, niby to krzykiem, niby szeptem:
- Zapalcie coś!

Lorn 28-12-2006 19:58

Nick i Erick
Sylwia dalej stała skołowana w pobliżu lustra, około trzech metrów od drzwi, i jakby nie rozumiała nic z tego co robili dwaj krewniacy miotający się po pokoju. Opierając się udami o długi blat ciągnący się od drzwi, aż do przeciwległej ściany, trochę przestraszona zacisnęła na jego krawędzi swoje dłonie, rozpaczliwie wodząc wzrokiem za żwawo przemykającymi sylwetkami znajomych kainitów. Jakby zdana była zupełnie na ich łaskę.

Nick rzucił się w stronę drzwi, a gdy je zamykał dostrzegł tylko stojącą dwa metry za nimi Nicole, z rękoma na piersi zaciśniętymi jak do modlitwy. Zakrwawiona jak wcześniej na policzkach i na sukni patrzyła na niego w skupieniu błagalnym, pełnym nadziei wzrokiem.

Zamykając drzwi poczuł jakby odebrał jej tą resztkę nadziei, ale cóż… musiał to zrobić. Zatrzasnął je szybko i bez słowa, zostawiając ją samą na słabo oświetlonym korytarzu, a ich trójkę otulając całkowitym mrokiem.

Erick zobaczył jeszcze tylko jak Sylwia milcząco próbując powstrzymać Nicka wyciągnęła za nim rękę, kiedy zapadła C I E M N O Ś Ć.

Zamalowane na czarno szyby niewielkiego lufcika nie przepuszczały nawet odrobiny światła.
Widzieli tylko dwa ledwie dostrzegalne pasemka żółci, przebijającego się przy progu światła, rozdzielonego cieniem stojącej za nim Nicole.

Erick wiedział dobrze, że nie dysponuje tutaj żadną żarówką. Wszystkie awarie tego typu załatwiał zawsze konserwator teatru.

- Chyba sobie żartujesz… - zaprotestowała Sylwia, gdy tylko zapadł mrok. W jej głosie malował się strach. – nie chodzę z latarką do teatru. Nie zostanę tu ani chwili dłużej. – jej głos powoli przechodził w lament - Jeżeli coś tu jest… - jej słowa urwały się nagle i nikt nie miał już wątpliwości dlaczego.
Mimo, że powietrze stało nieruchome poczuli nagle zimny powiew obejmujący od dołu ich ciała niczym lodowa topiel. Temperatura w pokoju gwałtownie obniżyła się chłodząc im dłonie i mrożąc stopy. Chłód szybko wędrował ku górze.

- Wypuść mnie, chcę stąd wyjść. – krzyknęła przerażona Sylwia. Oderwała z trudem przymarznięte do parkietu pantofle i w ciemności rozległ się stukot jej obcasów stawianych niepewnie jak na lodzie. Drobnymi kroczkami zaczęła iść w kierunku drzwi.

Zza drzwi doszło ich uszu ciche kwilenie Nicole.
- Błagam Cię Nick! Nie rób im krzywdy… oni Ci nic nie zrobili… oni są niewinni. – słowa wreszcie załamały się w jej gardle przechodząc w bolesny płacz.

Solfelin 28-12-2006 21:26

- Cicho sza! - powiedział niemal gniewnie, co wydawać się mogło, że było bardziej wynikiem napierającej Bestii. Po chwili powtórzył swoje pytanie. Po usłyszeniu negatywnej odpowiedzi, czy milczenia czy wymawiania swoich racji, zaczął nerwowo szukać czegoś po kieszeniach. Wyciągnął zakurzoną, mało używaną zapalniczkę.

Zastanowił się przez kilka momentów. Wiedział, że jej ogień to już coś. Jeszcze kilka momentów przeczekał, aż nagle przypomniał sobie o kwilącej Nicole. Może później. - odrzekł sobie w myślach, a Potwór Krwi przeszył jego umysł, serce, rozlewając swoją złość po żyłach i tętnicach, spotkał się jednak z Wolą i Wyższym Ja, czyli umysłem, który powstrzymał go tak, że skapitulował jeszcze na pewien czas.

Jednak zaraz nabrał siły i znów uderzył. Nick czuł mieszaninę uczuć i emocji. Z jednej strony chciały go wziąć wszystkie nerwy, a z drugiej był jak opanowanie spokojnego oceanu.

Zrobił jeszcze jeden wysiłek woli, nabierając odwagi i zapalając zapalniczkę. Nie wiedział, że taka prosta czynność okaże się taka trudna. Gdy to mu się w końcu udało, zauważył, że coraz to łatwiej jest mu mówić, gdy rzucił.
- Skąd się to tutaj wzieło?
Dopiero teraz odczuwając chłód oraz kawałki lodu gdzie niegdzie w pokoju. Nadal poszukiwał, niemal desperacko przeciwnika, omijając, umyślnie i rozważnie, sylwetki Sylwii i Ericka, by ochronić ich w ten sposób przed namierzeniem przez Niższe Ja.

Wszystko wokół pokrywał szron. Nick, przeczuwając, że zaraz straci giętkość w kościach oraz pulsującej w nim Krwi jest coraz mniej, do tej pory zatrzymywaną Sylwię wstrzymał raz jeszcze. Zawołał do Ericka, - Chodź szybko tutaj i stań przy drzwiach. Gdy bili tam zbici w trójkę, nakazał jak najprędzej, gdy otworzy drzwi, wyjść. Po czym otworzył drzwi tak zręcznie i sprawnie jak mógł, a w kilkanaście sekund później, już po własnym wyjściu, zamknął je.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:59.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172