Irion Choć już dawno nie miałem w ustach tak dobrego posiłku, staram sięnie okazywać mojego głodu. Wolę nie być głodnym niż przejedzonym, więc opróżniam talerz, wstaję i idę do kamerdynerów w poszukiwaniu płaszcza i luźnej koszuli. Nie pogardzę dobrymi i mocnymi spodniami. "Kończmy Panowie i chodźmy do tego Kadłubka czy jak mu tam..." Wybieram granatowy, długi płaszcz i czarną, jedwabną koszulę. Kaftan skórzany skryje siępod nimi bez większych problemów. Szerokie, czarne spodnie by nie zdradzały szczupłych z porównaniem do torsu nóg. "Może umówmy się za pół godziny na dziedzińcu, dobrze?" Bardziej stwierdziłem niż zapytałem po czym z nową garderobą wyszedłem z sali do swojego pokoju. |
Hugo Za pół godzny. Stanowczo mówie do siebie. Po chwili ide w ślady Iriona i wybieram sobie zielone spodnie, koszule i czarny długi płaszcz z kaplturem. Następnie udaje się do swojej izby. Po pewnym czasie po wyjściu z pomieszczenia widzicie jak zmierzam na dziedziniec z radosną miną. Kikucik jak można się tak nazywać? hahahahaha... |
Ekthelion Ja kończę spokojnie posiłem, wycieram usta, po czym prostuję sie w krześle i przeciągam się. Przyglądam sie jak reszta wybiera sobie ubrania. Nie mają gustu... Ja tam nie lubie sie stroić i rzucać w oczy... |
Agnar Do sali widziecie wchodzącego powoli, bez żadnego pośpiechu krasnoluda. Jest calkwicie łysy, jego skóra niemal w całości pokryta jest tatuażami. Jest to solidnie zbudowany osobnik. Jego twarz nie zdradza żadneych emocji, a już napewno wstydu, mimo spóźnienia. W ręku dzierży kij o nieregularnych kształach z obydianową kulą na jego końcu. Ubrany jest w mocne, skórzane spodnie oraz kamizelkę z tego samego materiału.Na samym wejściu wita się ze zgromadzonymi uczestnikami śniadania: -Witajcie, jestem Agnar. Widzę, że już po śniadaniu?? No cóż... Zostałem tu zaproszony przez Pana Alsuviusa. Niestety nie udało mi się dotrzeć wcześniej. Czy, któryś z Panów byłby na tyle uprzejmy przekazać mi informację dotychczas zebrane?? Po czym siadam przy pierwszym wolnym miejscu przy ławie. |
Ekthelion Wstaję od stołu ignorując krasnoluda i jego pytanie, po czym udaję się na dziedziniec, tą samą drogą co Hugo. Nie lubię wykonywać takiej brudnej roboty... |
-Wutaj - powiedział Hung do nowoprzybyłego - a więc spawa jest taka... Sługa zaczął po raz enty swój wykład. Pół godziny później wszyscy byli na dziedzińcu. -Dokąd macie się zamiar wybrać najpierw? - spytał Hung z progu willi. |
Hugo Jak to gdzie? Do Kikucika! Odpowiadam z radosną miną. |
Ekthelion Karcę trochę wzrokiem Huga aby zobaczył lekką pogardę w moim wzroku. Zwracam swoje spojrzenie na Hunga, zdobywając się z wysiłkiem na w miarę przyjemny wyraz twarzy i ton głosu. Którędy do tych slumsów? |
Hung wskazał przed siebie. - Tam. A zresztą doprowadzą was tam smród, coraz większa liczba ladacznic i latające noże - powiedziął i uśmiechnął się jaby to był najlepszy kawał. |
Hugo Więc w drogę! Mówie tak aby wszyscy usłyszeli. Zaczynam powoli iść w stronę wskazaną przez Hunga. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:10. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0