lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [Pathfinder] Skull & Shackles (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/11752-pathfinder-skull-and-shackles.html)

Someirhle 21-10-2012 22:06

...co się stało? Naburmuszony poszedł zająć się innymi swoimi sprawami. Bo nie stało się nic.

Anonim 21-10-2012 22:08

Shackleton widząc jaki kiep z Kallena postanowił mu pomóc... plan wymyślił na szybko i był debilny. Najpierw rozejrzał się do okoła, bo zrobi to tylko wtedy gdy nikt nie patrzy. Jeśli patrzy to dupa i Kallenowi w tym momencie się nie pomoże. Jeśli natomiast ma pewność, że nikt nie patrzy to wrzuca pochodnię do jakiejkolwiek dziury w pokładzie. Może zacznie się jarać i będzie zabawnie. Oczywiście jeśli ktoś się patrzy to nic z tego nie będzie, bo Shackleton swojego dupska nie będzie aż tak nadstawiał nawet w podzięce Kallenowi za wcześniejszy ratunek. Jeśli Plan Pochodnia nie da się zrealizować to mówi do Zimnego:
- To się elf Kallen wpierdolił. Chodźmy bliżej zobaczyć co się będzie działo.

Tadeus 21-10-2012 22:09

Gdy Mael Iosu w końcu wyszedł na pokład w poszukiwaniu jakiegoś towarzystwa faktycznie dotarły do niego całkiem przyjemne dla ucha skoczne akordy gnomiej liry. Wystrojony niewysoki muzykant, którego widzieli pierwszego dnia zemdlałego pod masztem radził sobie ze swoją lirą całkiem dobrze, gdzieniegdzie do tańca podrywając pierwszych wstawionych już lekko piratów.


- Ajj, przyjacielu, czyżby ta beczułka to był to dar dla zacnego wodzireja? - wykrzyknął rozradowany muzykant, zamiatając na powitanie modnym kapeluszem z piórem. - Słyszałem, żeś ze swoimi towarzyszami ledwo umknął z życiem ścierając się odważnie ze stworami z piekielnych morskich otchłani! Może zechciałbyś o tym opowiedzieć ku uciesze gawiedzi, a ja przygrałbym ci dla odpowiedniej dramaturgii na mej wiernej legendarnej lirze o zwiewnym, elfim imieniu?

xeper 22-10-2012 13:13

Zgarnął pieniądze, dziwiąc się, że dostał tak dużo. Spodziewał się, że dostanie marne kilka złociszczy, a na ladzie wylądowała sporych rozmiarów sakiewka.

- Dziękuję miłej pani, polecam się na przyszłość – uśmiechnął się do orczycy i wyszedł ze składziku. Na pokładzie zobaczył zbiegowisko. W kręgu marynarzy znajdował się gnom muzykant wyposażony w lirę. Zapowiadało się na występ muzyczno-wokalny. Ragnar rozglądnął się w poszukiwaniu jakiegoś trunku, a gdy go już znalazł, dołączył do pozostałych piratów.

- Tylko nie koloryzuj za bardzo – zakrzyknął wesoło do Zimnego, któremu gnom zaproponował opowiedzenie o walce. - I nie wyolbrzymiaj swojej roli!

Anonim 22-10-2012 17:04

Shackleton zastanawiał się gorąco jak pomóc Kallenowi. Aż mu czacha dymiła, a mózg płonął. No właśnie! Płonął! A jakby tak podpalić statek? W zasięgu wzroku nie było żadnej pochodni, ale może dałoby radę podpalić żagle zwykłą świeczką? Niestety Shackleton był marny w skradaniu, a na pokład zawsze ktoś dziób mógłby wystawić i przyłapać Shackletona na gorącym uczynku. Siłacz powiedział tylko do siebie cicho:
- No to Kallen ma przejebane. - i poszedł za Zimnym zobaczyć co się dzieje z jakimś gnomim grajkiem.

Od tej chwili jednak w głowie Shackletona pojawiła się misja poboczna (do tych wszystkich głównych, które już miał pod beretem jakiego nie miał): spalić statek. Znaleźć sposób, żeby go podpalić i w odpowiednim momencie "płoń dziwko płoń".

Qumi 22-10-2012 18:30

Kallen myślał, że schody prowadzą na główny pokład... ale się pomylił. Teraz musiał szybko coś wymyślić.

-Ah, proszę o wybaczenie... nie wiedziałem, że jest pan kapitan teraz zajęty... - odpowiedział. Nie miał co kłamać, więc postanowił powiedzieć coś od serca.

- Chciałem tylko powiedzieć, że jestem bardzo wdzięczny za łódź, która nas uratowała i pańskie przewodnictwo jest dla mnie bardzo inspirujące. Chciałem spytać, więc czy mógłbym jakoś się odwdzięczyć? - dodał entuzjastycznie. To co powiedział było prawdą. W porównaniu do Plugga czy Scourge, kapitan był dla Kallena prawdziwym wzorem. Bardzo go polubił i chętnie by coś dla niego zrobił.

Anonim 22-10-2012 20:10

Shackleton miał tylko nadzieję, że Kallen nie jest totalnym kiepem i nie będzie gadał do kapitana, który już pierwszego dnia powiedział wszystkim radośnie, że pierwszą rzeczą jaką oczekuje to nie odzywanie się do niego. Choć prawdopodobnie dokładnie to zrobi Kallen. Shackleton na szybko przyjrzał się z kim przebywa i czy może jakiegoś buntu nie udałoby się... cośtam cośtam. To kolejny głupi pomysł...

Shackleton naprawdę chciał pogadać z gnomem, ale teraz jest czas na działanie, a nie gadanie. Shackleton popędził do niziołczej panienki, którą wcześniej pomógł uratować. Może ona teraz powie co się dzieje, gdy się gada z kapitanem i czy można nie być przeciągniętym pod kilem.

Wnerwik 22-10-2012 21:14

Zazdrosne skurwiele - tyle mógł powiedzieć o Plugg'u i Scorge'u. Znając życie to im bardziej kapitan będzie ich lubił tym bardziej oni ich będą nienawidzić, zazdrośni o swoją pozycję na statku.
Właściwie, Raeganowi byłoby to kompletnie obojętne, gdyby nie to, że nastawiali innych członków załogi przeciwko nim. Półelf nie chciał, by ktoś mu zrobił samobójstwo. Przecież na statku było tyle niebezpiecznych rzeczy, prawda? Mógł wypaść za burtę, zapić się na śmierć albo przypadkowo wpaść na pozostawiony na pokładzie nóż.
Wolał tego uniknąć. Trzeba będzie kiedyś wypchnąć za burtę tych śmieci, niech sami sobie łowią pieprzone kraby.

W czasie gdy jego kumple udali się do składziku on udał się do Rosie, by odebrać swoje rzeczy, a także by zapytać ją o jej samopoczucie. Zawsze był szarmancki, czy to wobec szlachcianki czy niziołki-piratki.
No dobra, nie zawsze, ale nie wszyscy muszą o tym wiedzieć, prawda?

Następnie zamierzał udać się do składu, by odrobinę pohandlować. Zamierzał odkupić swój rapier, jedwabną linę i plecak. Chciał też sprzedać niepotrzebny krótki miecz.

Gdy już skończy zakupy chciał znaleźć któregoś z czarodziejów - Kallena albo Zimnego, by zidentyfikować ukradzioną wcześniej różdżkę i eliksiry. Oczywiście, tak na boku, by nikt nie zobaczył.

Someirhle 22-10-2012 22:55

-Nie wydaje mi się, żeby temu durniowi coś jeszcze mogło pomoć. Nawet, gdybym chciał mu pomagać. Idziesz, Shack? Tutaj możesz tylko jeszcze oberwać za niego.-
Wyszli na górny pokład, gdzie Shackletona jednak poniosło gdzieś z chęci pomocy wiedźmiarzowi. Zimny nie miał do niego żalu, ani go to ziębiło, ani grzało -to nie był jego problem, o, z pewnością nie. Odpowiedział więc gnomowi spokojnie i uprzejmie, z uśmiechem, wyrzucając z pamięci kilka niepotrzebnych spraw:
- Słyszałem, że jeśli spiję Cię zanim odśpiewasz swoje, to przeciągną nas obu pod kilem, ale możemy łatwo temu zaradzić - i twoje rozwiązanie podoba mi się szczególnie, choć nie wiem czy godzien jestem twego akompaniamentu, mistrzu - ukłonił się lekko, na poły żartobliwie - Zaiste, wspaniała to będzie gawęda przy twej pomocy... A ty Ragnarze, skoro chcesz odpowiednio odmalować swoją rolę w tym starciu, może dołączysz do nas? Masz potężny głos, wiele mógłbyś zdziałać, razem rozbujajmy tę łajbę! A potem spijemy się porządnie, żeby zabić smak goryczy, co by na to? - dodał szeptem

Jeśli przyplącze się Raegan, to i jego chętnie przygarnie do trupy aktorskiej - im więcej tym weselej. Skorzysta też ze zdolności zmianu koloru skóry by w razie potrzeby "nabrać wyglądu sahuagina" i pozdychać przekonująco.

Chwilę jeszcze spędził uzgadniając pewne szczegóły, a w szczególności wypytując gnoma o zdarzenia ze statku, tak by w opowieść wpleść choćby i niemożliwie przekolorowany fragment o bitwie na Goryczy - to powinno ucieszyć publikę. Po czym zaczął gawędę:

Zaczęło się jak każdy kolejny dzień tutaj, smrodem ryb i soli i nie wiedział jeszcze nikt, co stanie się z Besmary woli.
Opowiadał krwawo i wokół latały bełty topory i zaklęcia, i takoż przeszedł gładko do bitwy na statku, gdzie korzystając z wydobytych fragmentów podbudował ego każdemu, ile mógł, kłamiąc zgrabnie wedle potrzeby, w razie czego spojrzeniem prosząc o pomoc gnoma, tak by ten przejął inicjatywę. W razie czego zrobi przerwę i wytoczy baryłkę (zachło mi w gardle, wypijmy, towarzysze, za zwycięstwo), by ratować nastrój i nastawienie słuchaczy do siebie.

Tadeus 23-10-2012 00:14

Raegan z satysfakcją wyliczył, iż po licznych transakcjach z chcącą się już wyraźnie zwijać orczycą zostało mu w sakiewce jeszcze ponad 13 złotych monet, co wydawało się przyzwoitym wynikiem, jeśli wziąć pod uwagę, że odzyskał prawie cały swój ekwipunek.

Gdy wrócił na pokład zauważył nie bez zdziwienia, że większość jego towarzyszy aktualnie przebywa w swoim towarzystwie. Mael Iosu i Ragnar siedzieli blisko grajka, dogadując z nim szczegóły występu, bądź po prostu komentując jego szczegóły, zaś Shackleton zagadywał właśnie Rosie. Jedynym, którego nie był w stanie dojrzeć na pokładzie był Kallen. Po twarzy Rosie dostrzegł jednak, iż rosły mężczyzna musiał powiedzieć jej coś, co ją poważnie przejęło.

Shackleton znalazł niziołkę bez większych problemów i również jej reakcja na jego pytanie nie była dla niego niespodzianką.
- WSZEDŁ GDZIE?! - wytrzeszczyła oczy. - Na wszystkie wcielenia Arodena! Nie zostawią mu nawet skrawka skóry na karku! Jasna cholera... Nie mogłeś go uprzedzić? Co z ciebie właściwie za kompan? Przecież niemal dzielicie hamaki!

Tymczasem Mael Iosu wraz z gnomem grajkiem zaczęli swoje przedstawienie, uzupełniane od czasu do czasu komentarzami Ragnara. Ten zauważył, że do grupy przysiadł się również jego kompan Giffer, który wcześniej, zapewne ze strachu, stronił od publicznego okazywania ich znajomości.

Ragnar diplomacy check d20+0 vs 10 = 12
Giffer attitude friendly > helpful

+400pd dla drużyny


Teraz uniósł kufel zachęcając do dalszych opowieści. Może ośmieliły go opowieści o ich wprawie w boju i zaczął czuć się przy nich bezpiecznie? Kto wie.

Ragnar aid performance(intimidate) d20+5 vs 10 = 17
Mael Iosu performance check(bluff) d20+8(+2 za zafundowaną kolejkę)(+2 za pomoc Ragnara) vs 15 = 20

+100pd dla Mael Iosu


Barwna opowieść na dwa głosy i lirę pomieszana z kolejką grogu postawioną marynarzom przez Mael Iosu zrobiła swoje. Wielu z piratów, nawet tych, którzy byli im do tej pory wrodzy kiwało głowami z uznaniem.

Kallen w tym samym czasie był w bardzo poważnych tarapatach. Najwyraźniej w ferworze walki nie zastanowił się, czemu żaden z marynarzy nie używał na statku akurat tych konkretnych schodów, obecnie było jednak za późno. Do tego postanowił postawić na szczerość, co mogło być dobrym rozwiązaniem, ale niekoniecznie na pirackim statku...

Kallen diplomacy check d20+2 vs 20 = 4


Kapitan słysząc jego wytłumaczenia zamarł... A potem wybuchnął ciężkim, brzydkim rechotem.

Gdy drzwi do kajuty oficerskiej otwarte zostały ze sporym hukiem marynarze na pokładzie zamarli zaś muzyka ustała. Pojawił się tam Plugg przywołujący do siebie siepaczy Scourge'a. Chwile później wyciągnięto stamtąd elfiego wiedźmiarza. Siedząca wśród wrogich im piratów Samms zaszlochała chcąc do niego podbiec, jednak mocno sprowadzono ją na ziemię, szarpiąc ją za ramię i wciągając z powrotem do grupy.

Plugg rozwinął dziewięć "ogonów" swojego bicza, czekając spokojnie aż skazaniec zostanie przykuty do masztu.
- Najwyraźniej ten oto marynarz nie słuchał kapitana Harrigana, gdy ten pierwszego dnia poświęcił swój cenny czas, by wytłumaczyć mu panujące na pokładzie prawa... - zaczął podwijając rękawy.

mishap check [15,10,10,9] no mishaps

- NIECH WIĘC BĘDZIE TO PRZYPOMNIENIE DLA WSZYSTKICH! - wykrzyczał uderzając w miękkie ciało.

1d4+1 = 5


- KAPITAN MOŻE MÓWIĆ DO WAS!

1d4+1 = 3

- JEDNAK WY, BEZCZELNE PSY, NIE MACIE PRAWA ZWRACAĆ SIĘ DO NIEGO!

1d4+1 = 5

- MACIE SŁUCHAĆ UWAŻNIE WSZYSTKIEGO CO DO WAS MÓWI

1d4+1 = 5

- JEDNAK NIE WAŻCIE SIĘ MARNOWAĆ JEGO CZASU OTWIERAJĄC WŁASNĄ OBSRANĄ GĘBĘ!

1d4+1 = 2


Plugg go nie oszczędzał, a kot uderzał zdecydowanie mocniej niż bicz Scourge'a. Każde uderzenia posyłało w powietrze szeroką czerwoną mgiełkę krwi, i drobne skrawki pociętej przy uderzeniu skóry.

1d4+1 = 5+3+5+5+2= 20 (hp -10)

Constitution check d10+2 vs 10 (stabilizing) = 6 fail


Przy tak silnych uderzeniach ciężko było stwierdzić, w którym dokładnie momencie wiedźmiarz stracił przytomność, każdy z ciosów wstrząsał bowiem jego ciałem, nadając mu pozory samodzielnego ruchu. Gdy pierwszy mat skończył, ciężko dysząc, z ciała popłynęła szeroka strugi krwi rozszerzająca się w sporych rozmiarów kałużę.
- NIEEEEE! - wrzasnęły niemal jednocześnie Samms i pół-orczyca. Obie wyrwały się z tłumu pędzać do ciała. Spojrzały na siebie zaskoczone, jednak niemal natychmiast zwróciły się ku umierającemu, rwąc tkaniny ze swojego ubrania by zatrzymać krwawienie.

Grok heal check d20+2 vs 15 = 5
Samms heal check d20+5 vs 15 = 23 [stabilized]


Gdy obie zabandażowały go najlepiej jak mogły, kwatermistrzyni chwyciła jego nieprzytomne ciało na tyle delikatnie, na ile pozwalała jej potężna orcza muskulatura i zaniosła je pod pokład. Samms pobiegła za nią znacząc okrwawione deski pokładu śladem łez.

Plugg strząsnął krew z bicza, patrząc z niesmakiem na czerwone plamy zdobiące jego drogą kamizelkę.
- Koniec przedstawienia, wracajcie do odpoczynku, marynarze.
Po czym wrócił do reszty oficerów stołujących się nadal w kajucie kapitana. Nawet nie wyjrzeli, by obejrzeć widowisko.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:08.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172