lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [Pathfinder] Skull & Shackles (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/11752-pathfinder-skull-and-shackles.html)

Anonim 04-10-2012 21:15

W momencie, gdy większość zajmowała się nieprzytomnym elfem Shackleton pomyślał, że i tak stracił rozmówców. Kaźnie nie kaźnie mało go to interesowało, bo już nie takie rzeczy przeżył. No właśnie - przeżył, a tutaj najwyraźniej można też umrzeć... z drugiej strony pocieszające były słowa kapitana, że nie można zabijać nikogo bez jego zgody, więc wystarczy mu nie podpaść, a przynajmniej pomści śmierć Shackletona. Przemyślenia te przerwała mu papuga latająca wokół trupa w klatce. Postanowił odważyć się podejść bliżej i przyjrzeć się trupowi. Oczywiście jeśli jakiś oficer krzywo patrzyłby się na to to Shackleton poszedłby sobie. Chętnie natomiast zagadałby do kogokolwiek kto w miarę przyjaźnie wygląda - to znaczy kogoś kto na pierwszy rzut oka nie zaszlachtowałby za samo spojrzenie. Shackleton nagle chciał się dowiedzieć trochę więcej o tym pływającym miejscu i może złapać jakieś plotki, które by się później przydały.

Podchodząc bliżej klatki Shackleton uzmysłowił sobie, że przecież nie tak łatwo do niej dojść. Jeśli nikt jej nie pilnuje to spróbuje do niej się wspiąć, ale jeżeli chociażby będzie cień szansy, że jakiś psychopata go dostrzeże to sobie daruje. Lepiej spróbować zagadać do kogoś w miarę przyjaznego tak jak postanowił na samym początku. Z niewiadomych przyczyn do głowy Shackletona przyszedł pomysł, że typ z klatki jest kimś istotnym... a może po prostu nie chciał skończyć jak on, więc dobrze by było wiedzieć jaki był błąd tamtego typa.

Nawet jeśli to niebezpieczne to dotarcie do trupa korciło go jakkolwiek było to irracjonalne. Szansa, że cokolwiek znajdzie przy zwłokach była znikoma. I do tego papuga mogła go zdradzić w każdym momencie. Ryzyko, ryzyko, ale kto nie ryzykuje ten nie zyskuje... jednak robienie tego na oczach kogokolwiek nie byłoby ryzykiem, a samobójstwem. Shackleton dokładnie się rozgląda i jeżeli pozostanie tylko papuga to potraktuję ją jako ryzyko, wszystkich innych jako samobójstwa, a samobójstwa nie zamierzał popełniać.

Wnerwik 04-10-2012 21:30

Raegan odwrócił się, gdy niziołka wskazała coś palcem za jego plecami.
- Samobójca - stwierdził rzeczowym tonem, jakby się na tym znał. Opróżnił swój kufel, po czym zmrużył oczy, przyglądając się scenie. - Albo od tego upadku postradał umysł - dodał, gdyż dojrzał, iż tym domniemanym samobójcą jest elf z którym brał udział w "wyścigu".

- Widzicie? Przez tę całą farsę się spłoszyła, gdyby nie to może udałoby mi się dowiedzieć czegoś ciekawego - rzucił do grupki, która stała nad zmaltretowanym elfem. Mówił z taką swobodą, jakby znali się od lat.
- Tak w ogóle, to Raegan jestem - przedstawił się. - Uznałem, że w waszym towarzystwie będzie... bezpieczniej. W końcu wszyscy jesteśmy tu nowi, prawda?

- Wybacz, nie znam się na opatrywaniu - odpowiedział na pytanie mężczyzny z widocznym, choć zapewne udawanym smutkiem. - Ale mogę spróbować pomóc. Tylko na razie może pójdźmy za tym dużym, co? - Nie czekając na odpowiedź ruszył za blondynem niosącym rannego elfa. Po drodze uważnie wypatrywał pijanych i samotnych marynarzy których mógłby okraść, lecz nie liczył zbytnio na szczęście w tej sprawie.
Gdyby naprawdę chciał kogoś okraść powinien zostać na pokładzie jeszcze dłużej, lecz był tak cholernie zmęczony, że następnego dnia mógłby spaść podczas pracy... Czego oczywiście wolał uniknąć.

Tadeus 04-10-2012 23:39

Shackleton mimo późnej pory nie miał zamiaru się poddawać. Przyczaił się niedaleko klatki z trupem wyczekując aż w pobliżu nie będzie nikogo, kto mógłby przeszkodzić mu w jego planie, po czym pospiesznie wdrapał się na górę starając się jak najciszej i najsprawniej zejść po łańcuchu do klatki. Kosztowało go to niemało wysiłku.

fortitude Shackleton d20+7 vs 10 = 15 - no fatigue

climb Shackleton d20+9 vs 10 = 22

Ale w końcu znalazł się na klatce. Papuga nastroszyła groźnie pióra przyglądając mu się podejrzliwie. Nie miał czasu do stracenia, szybko wsadził dłoń między kraty próbując wyczuć w mroku cokolwiek, co nie było nadgniłym ciałem trupa. W końcu w porwanym ubraniu znalazł jakiś metalowy przedmiot. Wyciągnął go w ostatniej chwili nim papuga wydarła się jakby ją mieli mordować i rzuciła w jego stronę próbując ugodzić dziobem jego twarz.
- Arr!!! Maszt ci w rzyć! Maszt ci w rzyć!

Zeskoczył ciężko na dół umykając nim ktokolwiek go zobaczy. Dopiero później, w świetle pochodni ujrzał, iż jego zdobyczą był wytrych. Reagan miał mniej szczęścia i nie natrafił na żadną łatwą ofiarę, wykorzystał więc spacer na dokładne zbadanie wnętrza statku.

Dzień drugi.


Przeżyli jedną dobę na Goryczy i choć nie było łatwo zyskali wiele nowych przydatnych doświadczeń, które mogły uczynić ich życie na pokładzie łatwiejszym. Poznali też mniej więcej rozkład statku, co znacznie ułatwiało formowanie przyszłych planów.


Z rana obudził ich pokładowy dzwon, obwieszczający początek dziennej pracy. Wszystko wskazywało na to, że tej nocy nikt nie zbliżał się do ich stłoczonych w kącie hamaków, mimo że jeszcze wieczorem widzieli jak niektóre grupki wyraźnie ich obgadują, pokazując od czasu do czasu palcem. Coś knuli, tylko co? Dowiedzieli się, gdy chcieli wyjść z ładowni, by stawić się na czas na pokładzie. Drogę zastąpiło im czterech rosłych drabów. Kojarzyli większość z gęb. Chłopaki Scourge'a.
- Spieszy się gdzieś? - odparł najpotężniejszy z nich - wielki łysol z przechodzącą przez prawy policzek szramą - odpychając po chamsku, próbującego dostać się na górę undina. Nie wyglądali jakby mieli zamiar ich przepuścić. Za to unieśli potężne ramiona do ciosów. Połowa z nich miała za pasem noże jednak najwyraźniej nowi mieli zostać tylko porządnie obici. Wokół nie było nikogo innego. Żadnych świadków.

Inicjatywa!

Gracze d20+2+3+3+6+7/5 vs d20+ 4x2 /4
Gracze 19+21/5 vs 10/4

Zaczynają gracze!

Someirhle 05-10-2012 13:23

Obudził się. Znów bujanie i smród tej przeklętej łajby. Wstał - odezwały się obite wczoraj kości.
A teraz jeszcze te dupki. Drakh. Wystarczy tego dobrego.
Lulshafan anigeron anirdafon! - nawet szybka gestykulacja sprawiała ból... Ale mimo tego uśmiechnął się wrednie, gdy burza kolorowego światła uderzyła na grzecznie zgrupowanych zbirów. Powinno położyć przynajmniej dwóch...

Color spray (Will save; DC 16)

P1: d20-1 vs 16 = 16 save
P2: d20-1 vs 16= 8 no save *
P3: d20-1 vs 16 = 14 no save *
P4: d20-1 vs 16 = 14 no save *

*The creature is unconscious, blinded, and stunned for 2d4 rounds, then blinded and stunned for 1d4 rounds, and then stunned for 1 round.

Splunął pogardliwie na jednego z nieprzytonych piratów, a ten który nadal coś widział, zobaczył zamiast niego turkusowozielone diablę wcielone spoglądające na niego wrogo - Nie twój zasrany interes gdzie idę. Mam przejść obok ciebie, czy po tobie? - Jedną dłoń zacisnął w pięść, a druga wędrowała ku ukrytemu w ubraniu nożowi.

Pewnie mu się za to oberwie, ale to i tak lepiej niż oberwać najpierw od nich, a potem zebrać baty za opieszałość przy przydzielonej robocie, gdy ponownie obite ciało odmówi posłuszeństwa.
A tak może nauczą się gnojki odrobiny szacunku. Albo poszukają łatwiejszej zwierzyny.

Chwilę później po ostatnim z czwórki pozostał tylko odgłos szybko oddalających się kroków.
Przyklęknął przy jednym z ciał i obszukał je szybko, pozbawiając sakiewki i noża. W międzyczasie kolor jego skóry powoli powracał do normy... Ludzkiej normy. Kolejny nóż rzucił Raeganowi, po czym wstał (nie odmówiwszy sobie by najpierw zdzielić jednego po mordzie, tak by miał po nim pamiątkę) i bez słowa ruszył na główny pokład, by zgłosić się na swoją wachtę.

Qumi 05-10-2012 14:39

Kallen niespodziewał się aż tak agresywnej reakcji... ale zapamiętał to sobie. Oj zapamiętał. Plugg może o tym nie wiedzieć, ale wiedźmy i wiedźmiarze nie na darmo mieli złą sławę.

Teraz jednak musi poczekać, być wytrwałym w czekaniu. Czym dla elf jest przecież dzień, miesiąc a nawet rok?

Wiedźmiarz obudził się nieco obolały, ale zdrowy. Nie był specjalnie zaskoczony pojawieniem się obdartusów, ale zaskoczył go pokaz mocy Zimnego, czy jak go tam zwali.

Kallen kucnął przy jednym ze zbirów.

- Dobra robota! Przydałoby się im dać jakąś nauczkę, nie sądzicie? Jakoś upokorzyć... hmmm... może mam jakieś ziółko odpowiednie przy sobie... eh... zapomniałem że wszystko mi zabrali.. - westchnął.

Qumi 05-10-2012 14:49

- Niestety nic nie ma. - skrzywił się.

- Wystarczyłoby włożyć rękę do wody żeby się poszczali... - rozejrzał się dookoła.

Qumi 05-10-2012 20:21

Znajdując w oddali wiadro z wodą Kallen wrednie się uśmiechnął. Pobiegł do wiadra, zabrał je ze sobą ostrożnie, położył na ziemi i włożył do niego dłonie omdlałych piratów. Gdy się obudzą będą mieli sympatyczną niespodziankę.

Wnerwik 05-10-2012 20:47

- Cholera - zaklął półelf, gdy drogę zastąpiła im banda zbirów. Co mogli zrobić? On nawet nie miał broni, nie było się gdzie ukryć... Może gdyby rzucić w nich lampą, która oświetlała pomieszczenie? Choć jeśli podpaliliby statek to...
Cóż, trzeba było spróbować dyplomacji, choć piraci nie wyglądali na rozmownych. Już miał rzucić jakiś piękny tekst, który sprawiłby, że zostaną przyjaciółmi i w ogóle, gdy jeden z jego towarzyszy postanowił pokazać własną wersję rozmów dyplomatycznych.
Po których trójka drabów leżała na ziemi, reszta uciekała, a Raegan wpatrywał się ze zdziwieniem w "dyplomatę".
- Ten, no... yyy... - Zaczął. Chyba pierwszy raz ktoś sprawił, że zabrakło mu języka w gębie i nie wiedział co powiedzieć. Odruchowo złapał nóż rzucony przez maga (czy kimkolwiek ten dziwny typ był). - Dzięki - dodał, nieco zdziwiony jego "wspaniałomyślnością", chowając za pasem nóż.
- Zawsze możemy ich rozebrać. Ja mogę powiesić gdzieś wysoko ich ubrania. Zabawnie będą wyglądać próbując je zdjąć w samych gatkach... - Zaproponował. Pomysł całkiem ciekawy, ale kto się podejmie zdjęcia tych cuchnących szmat z ciał piratów? Na pewno nie on.

Anonim 05-10-2012 20:48

Shackleton był zadowolony ze znaleziska. Nie wiedział jeszcze do czego to może mu się przydać, ale już miał kilka pomysłów w głowie. Przede wszystkim jako rzecz do handlu, ale narazie nie będzie się przed nikim pucował, że ma w swoich rękach taki przedmiot wielkiego kunsztu. Zaiste toż to skarb w momencie, gdy nie ma się niczego. No i papuga coś gadała, warto zapamiętać wszystko co związane z tym trupem.

W dzień Shackleton postanowił pracować i o ile nie byłoby to zbyt niebezpieczne spróbować zagadać do kogoś nie odstraszającego jak na przykład panienka, która zawsze chodzi bosa po statku. Pewnie jest dziwna, bo drzazgi wbijają jej się w stopy, gdy tak ich używa. A może własnie tak ma być? Może jest członkinią jakiejś niebezpiecznej masochistycznej sekty? Tak czy inaczej wygląda na całkiem przyjazną jeżeli brać pod uwagę psychopatów ze statku. Żadnych tam wypytywań o cokolwiek związanego z załogą tego przeklętego statku. Ot zwykłe pogaduszki jaktam, co tam - o pogodzie, o tym, że na bosaka lepiej czuje się podłoże, czy o pracy. Jeżeli bosa panienka jest tu dłużej to jeśli ma ochotę może dać jakieś rady do życia na łajbie, ale o żadne rady Shackleton nie będzie zabiegał.

Qumi 05-10-2012 22:41

- Mogą się obudzić jeśli zaczniesz z nich ściągać ubrania - to dość niewygodne i ciężkie zadanie ściągnąć ubranie z nieprzytomnego. - rzucił Kallen.

- No nic panowie. Nie wiem czy się przedstawiłem już wam, ale jestem Kallen. Znam się nieco na pracy na takiej łajbie, więc jeśli macie jakieś pytania to dajcie znać. A teraz... czas wziąć się do roboty i zjeść śniadanie... nawet jeśli będzie gorsze od kurewskiej karmy dla świń. - westchnął.

Elf ruszył na śniadanie podczas, którego, gdy odnosił naczynia, rzucił do kucharza.

- Całkiem niezłe to pańskie ścierwo, panie. Dużo lepsze niż te, które miałem na poprzedniej łajbie. - odparł z szacunkiem, bo naprawdę nie było takie złe.

Dalej zabrał się na robotę na statku. Czyszczenie podłogi było oczywiście tylko jednym z wielu czynności, które robił na statku. Trzeba było sprawdzać ewentualnie liny, posprzątać kajuty i inne mniejsze czynności.

Wśród tłumu ludzi na statku jego uwagę przykuła kobieta pracująca przy olinowaniu. Ktoś może zwróciłby uwagę na to, że chodziła cały czas na boso - ale nie elf. Kobieta była dobrze zbudowana, co normalne gdy ma się taką pracę, ale i była dość urodziwa. Elf podszedł do niej zaintrygowany i zaczął rozmowę.

- Całkiem ładny dzień, aż trochę szkoda że trzeba go spędzić na tej łajbie... - westchnął.

- Jestem Kallen, choć pewnie już to wiesz - kto w końcu nie widział wczorajszego przedstawienia? Ciebie też tak tu sprowadzili?


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:47.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172