lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [WoHF 5E] Wyspa Grozy: O krok od zguby (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/16320-wohf-5e-wyspa-grozy-o-krok-od-zguby.html)

Asmodian 05-08-2016 21:50

- Nieeeeee...... - Katon był bardzo przybity zniszczeniem jednej z mikstur. Kiedy zobaczył ślady spalonego pergaminu, przylgnięte do mokrej ścianki skrzyni siadł na kamieniu, wściekły na siebie i złośliwy los niweczący jego wysiłki. Nie mógł być zły na chłopaków. Ciągnęli linę bardzo sprawnie. Wściekać się mógł jedynie na siebie, bo znów nie docenił przeklętej rośliny, która tak wrednie unikała jego ognia tak długi, iż opalił dokładnie całą jej jaskinię.
-Dobrze, że choć to ocalało.... - mruknął badając ciekawie ciecz w glinianej butelce.
- Zobaczmy..... - czarodziej położył miksturę przed sobą i siadając w pozycji lotosu rozpoczął prosty rytuał.
-Magiczna. Ciekawa szkoła. Ale jej właściwości poznamy nieco później. Coś mi się przypomniało.....- Katon wysłał impuls do swojego sługi, nakazując mu przyniesienie wszelkich resztek z rozsypanego skarbu i wszelkich przedmiotów nie będącym kośćmi lub kłączami.

Dopiero kiedy reszta awanturników przeliczała zdobyty skarb, czarodziej przyglądający się uważnie skrzyni chwycił za urwany w czasie szamotaniny z rośliną kawałek kłącza
-Jeszcze się policzymy, chwaście - zachichotał pod nosem chowając szczepkę do sakwy.
detect magic na miksturę


Dust Mephit 06-08-2016 12:56

Spojrzałem na zdenerwowanego elfa. Nie umknął mi jego błysk w oku gdy patrzył na kawałek kłącza w swojej dłoni.

-Być może szybciej niż myślisz Katon. – Wskazałem palcem ku niebu – Niedługo zacznie się ściemniać. Powinniśmy szybko znaleźć miejsce na obóz, a ta jaskinia będzie się świetnie do tego nadawać. W innym razie jesteśmy zmuszeni błąkać się w nocy po dżungli. Wiem, że dla Ciebie to nie problem, ale w takim deszczu większość z nas będzie niemal ślepa. Jaskinia nie jest duża więc mogę ją wychłodzić w stosunkowo krótkim czasie. Takie tropikalne rośliny bardzo źle znoszą zimno. Wystarczy trochę cierpliwości i w najgorszym razie zapadnie w letarg, a wtedy nie będzie już unikać strzał... ani ognia.

trmv 06-08-2016 18:08

Wszystko szło znakomicie. Wywołane przez magików pandemonium skutecznie rozprawiło się z pnączami parszywego chwasta. Gdy wszystkie zostały już przepalone, Awe przychylił się do pomysłu Katona, aby ten oczami chowańca zbadał jaskinię oraz zobaczył co dzieje się na polu walki (która to rozgorzała na dobre sądząc po dochodzących aż tutaj okrzykach minotaura). Przez ten czas diablę musiało jednak pilnować zarówno jaskini, jak i kompana, który przez ten czas był głuchy, ślepy i kompletnie bezbronny.

Do uszu siedzących w pobliżu jaskini piratów dotarły okrzyki zwycięstwa obwieszczając koniec toczonej przez piratów potyczki. W odpowiedzi Katon krzyknął, ze w jaskini jest jakiś skarb, który trzeba spróbować wyciągnąć. Awe trochę żałował, że najwyraźniej zainfekowani przez roślinę ludzie, nie mogli być uratowani przez proste zwęglenie pnączy rośliny. Nie żeby zależało mu na tubylcach - miał ich jeszcze całą wioskę i nie potrzebował ani jednego więcej. Jednak miał nadzieję na to, że w ten sposób uda się im wywrzeć odpowiednie wrażenie na dzikusach. Teraz mógł co najwyżej jako trofeum przynieść im wianek z tych pięknych żółtych kwiatków... albo głowę jednego z ich współplemieńców.

Rozmyślania przerwała mu dochodząca z polany sprzeczka między Jackiem a Gurthakiem. Wyglądało o to, że już zaczęli się spierać o podział łupów. Ech... Awe pokręcił głową i przyłożył otwartą dłoń do twarzy. Jak dzieci. Choć nie widział tej sceny, to był pewien że sprzeczka dotyczyła jakiś śmieci, które tubylcy z upodobaniem zawieszali na sobie, czy wtykali we wszystkie otwory ciała, nazywając to ozdobami, czy może trochę miedzi. Wyraźnie było widać, że wszystkim ocalałym z morskiej tragedii nadal mocno doskwiera stres związany z sytuacja, w której się znaleźli i jeszcze sporo wody upłynie, zanim oswoją się z tym w jakiej sytuacji się znaleźli.

Rozmyślania zaklinacza przerwało wyłonienie się z zarośli znajomej sylwetki Anlafa, za którym kolejno zaczęli pokazywać się pozostali piraci. Oscar wyglądał na mocno poobijanego, ale Widać było, że zostały już na niego rzucone zaklęcia lecznicze, dzięki czemu rany i siniaki na jego ciele dosłownie nikły w oczach. Reszta kompani prezentowała się też nie najgorzej, choć wielu z nich było obryzganych dziwną czarną krwią zabitych.

- Piękna robota panowie i panie! Miło, że wpadliście na ognisko, niestety kiełbasa już się skończyła... - rzucił Awe do zbliżających się towarzyszy szczerząc przy tym zęby. - Czeka na nas jeszcze turniej przeciągania liny z nagroda niespodzianką. - dokończył mrugając w stronę piratów.

Chwilę później, dzięki szczypcie magii, linie i prawie ćwierć tony rogatych mięśni tajemnicza skrzynia z impetem wyfrunęła z jaskini, razem z kawałkiem tego przeklętego chwasta, który co rusz zaskakiwał Awe nowymi zdolnościami. Bo kto to widział żeby rośliny chodziły? Wszystko wskazywało, że ta kupa zielska sprytem przewyższała niejednego z ludzi, których Awe miał nieszczęście spotkać w swoim życiu.

Widząc zawartość tajemniczej skrzyni Awe roześmiał się mając w pamięci sprzeczkę kompanów sprzed kilku minut. Wewnątrz kufra dosłownie roiło się od monet. Choć przytłaczająca większość zawartości była miedziana, całkiem gęsto jaśniały w niej miłe dla oka i duszy srebrne i złote akcenty. Diablę podobnie jak większość ludzi, którzy od pokoleń nie mieli problemów z pieniędzmi, nie widział w nich nic specjalnie podniecającego, a przede wszystkim środek do realizacji innych dużo bardziej zajmujących celów. Pomimo to jego oczy rozbłysły na widok szczęśliwego znaleziska. W obecnej sytuacji bardzo potrzebowali środków umożliwiających handel z tubylcami, a nawet jeśli nie pojęli oni jeszcze idei pieniędzy (czego się trochę obawiał) to wnioskując po ich obsydianowych broniach i kościanej biżuterii, dzikusy nie potrafiły same wydobyć i wytopić metali - a w tej sytuacji monety będą miały sporą wartość jako łatwy do obróbki, świetnej jakości surowiec do wyrobu wyjątkowej, jak na te warunki broni jak i biżuterii. Zgodnie z tym rozumowaniem warto było zabrać ze sobą cały skarb - mimo, że przytłaczająca ilość miedzianych monet ważyła swoje.

- To chyba dobry pomysł Anlaf. Szczególnie, że wtedy pozbylibyśmy się cholerstwa raz na zawsze. - Awe zwrócił się do druida. - Choć nie wiem w jaki sposób możemy wyeliminować zagrożenie jakim jest ten pyłek, którym ta roślina ogłupia. Tam musi być go pełno, a sam mróz raczej mu nie zaszkodzi. A nie mamy pewności czy kiedy skończymy z tym chwastem to pyłek stanie się nieszkodliwy - szczególnie wdychany przez nas całą noc. Natomiast jeśli się pospieszymy możemy zdążyć z powrotem jeszcze przed zmrokiem. Łupem podzielilibyśmy się już w obozie- teraz szkoda na to czasu. Choć od razu powiem, że część powinniśmy zostawić na nasze wspólne wydatki. Płyniemy teraz wszyscy na tej samej łodzi... nawet bardziej niż przedtem.
W razie czego ja dam radę zanieść do obozu albo całą tę miedź, albo sam kufer. A myślę, że warto go wziąć, bo jest poniekąd naszym trofeum. Własnie, skoro mowa o trofeach... Muszę coś sprawdzić.


Wysłuchawszy wypowiedzi pozostałych, Awe podszedł jeszcze przyjrzeć się upolowanemu przez 'zachwaszczonych' kamatlanowi. Widok był wyjątkowo nieprzyjemny. To co ręce i zęby tych dzikusów zrobiły z tym dumnym i potężnym niegdyś zwierzęciem było odrażające. Czarownika interesowało jednak co innego - czy ostało się coś co mogłoby posłużyć mu za trofeum, które będzie mógł pokazać tubylcom po powrocie.

Awe sprawdza czy ostało się cokolwiek odpowiednio charakterystycznego dla kamatlana - ogon, uszy, głowa węża itp. - co mogłoby posłużyć mu za trofeum. Myślę, że ogon byłby OK, a dodatkowo jest mała szansa na to, że został zjedzony


MatrixTheGreat 06-08-2016 19:50

- Ratowałem wasze magiczne dupska! W czasie jak wy szeptaliście tu sobie wierszyki, ja za was zbierałem obsydian pod żebra! - ale Katon po prostu wyrwał linę z rąk zaskoczonego i oburzonego chłopaka.

Gdy Awe rzucił pomysł targania skrzyni, Oscar zaproponował mu pomoc, niezależnie, czy zdecydują się wracać jeszcze teraz, czy o poranku. Zapowiadało się, że tym razem główną rolę w uporaniu się z chwastem odegrają "magiczni" członkowie drużyny.

Oscar już miał odezwać się na temat podziału łupów, gdy poczuł delikatny, ciepły dotyk Eresz.
- Nie, to znaczy t-tak. Tak, jestem cały, nic mi nie jest... - powiedział, zaskoczony i jednocześnie zadowolony niespodziewanym zainteresowaniem jego osobą.

Dust Mephit 06-08-2016 21:50

-Nie trzeba się martwić o pyłki Awe. Pogoda jest dziś po naszej stronie. Powietrze jest wilgotne od deszczu, a w jaskini musi być teraz naprawdę goraco. A jak już ją schłodzimy to pyłki opadną na dno razem z wodą, która się tam skropli. Czas działać przyjaciele! – Zawołałem z uśmiechem.

Pochyliłem się niedaleko wejścia do jaskini powtarzając zaklęcie w regularnych odstępach czasu celując w jej środek. Minuty mijały, a z jaskini zaczęły wydobywać się kłęby pary. Kiedy zastąpił je powiew lodowatego powietrza zwróciłem się do maga.

-Katon, czy możesz sprawdzić w jakim stanie jest teraz ta roślina?

Asmodian 07-08-2016 13:00

- Jest opalona i chowa się w rogu jaskini, mniej więcej w tym miejscu. Jak ostatnio zerknąłem przez chowańca, wyglądała na przestraszoną, choć możliwe, że nie jest inteligentna a jedynie postępuje według prymitywnego instynktu przetrwania- czarodziej wskazał druidowi mniej więcej położenie rośliny względem otworu jaskini.
-Tam jest ciemno. Mogę wyczarować oświetlenie i umieścić je gdzie chcesz, jeśli twoje zaklęcie wymaga widoczności. Pomogę Ci inną sztuczką, która nie wymaga ognia -

Dust Mephit 07-08-2016 16:20

- Naprawdę cwane z niej bydlę jak na roślinę.

Podszedłem do wejścia jaskini. Na jej ścianach zaczął osadzać się już szron. Kiedy to zobaczyłem kąciki ust drgnęły mi w uśmiechu. – Role się odwróciły. Tym razem czas gra na naszą korzyść. Jeżeli roślina nie wykona żadnego ruchu to wkrótce obumrze w tym mrozie. Odczekajmy jeszcze chwilę. Może sama zdecyduje się wynieść z jaskini.

Wytężyłem wzrok skupiając się na wejściu, choć nic nie mogłem dostrzec – niczego nie widzę, chyba jednak przyda się jakieś oświetlenie – dodałem prosząc czarodzieja o trochę światła.
W międzyczasie rzuciłem kilkakrotnie czar by mieć pewność, że temperatura wciąż jest odpowiednio niska i próbując zbliżyć centrum zaklęcia do miejsca, które wskazał Katon.

- Jeżeli chwast nie wyjdzie do nas będziemy musieli go dobić wewnątrz – mówiąc co uklęknąłem przy niewielkiej kałuży maczając w niej koszulę i przewiązując sobie wokół ust i nosa – środek ostrożności na wypadek gdyby miała jeszcze resztki sił by stawiać jakiś opór.

Fyrskar 07-08-2016 16:57

Reeter spokojnie przespacerował się pomiędzy truchłami opętanych przez roślinę tubylców, zbierając wystrzelone przez siebie strzały. Nie przejął się specjalnie całym zajściem, ani ranami towarzysza. Nie dbał też póki co o podział skrzyni, mając na uwadze, że i tak błyskotki bardzo im się tutaj nie przydadzą. Jeśli część drużyny zamierza bawić się w wyrywanie chwastów, był gotów poczekać na efekty; nocowanie w jaskini wydawało się przynajmniej w teorii sensowne, o ile uda się ją oczyścić. Miał co prawda niemiłe odczucie, że lepiej by zrobili wracając, ale Katon i Anlaf raczej nie zamierzali rezygnować ze swojego planu. Włóczył się tym samym w pobliżu towarzyszy, starając się wypatrywać ewentualnego zagrożenia.

Asmodian 07-08-2016 19:40

Katon wziął do ręki jeden z pocisków od procy pożyczonej od Awe, ułożył go na dłoni i pomerdał nad nim palcami drugiej, inwokując zaklęcie światła. Świetlisty pocisk przekazał niewidzialnemu słudze, każąc zanieść go prosto na środek jaskini i trzymać dopóki nie zgaśnie.

- Masz światło. Możesz zaczynać - czarodziej cofnął się o kilka kroków, przepuszczając druida, ciekawy, jakimi mocami dysponuje.
light na pocisk - reszta jak w poście


Dust Mephit 07-08-2016 22:00

- Dobrze, zabijmy to cholerstwo. Przydałoby się jakieś silne ramie w razie gdyby ta roślina jednak nie dała za wygraną. Na wszelki wypadek załóżcie coś mokrego na twarz jeżeli chcecie za mną wejść. Podejdziemy z lewej strony w bezpieczniejszej odległości.

Powoli przecisnąłem się przez wejście i ostrożnie przeszedłem kawałek trzymając się lewej strony jaskini. Sklepienie było niskie, jednak już po paru krokach było dość wysoko by móc pod nim swobodnie chodzić. Szron pokrywał ściany po obu stronach, a zimno było przejmujące. Jaskinia wydawała się pusta. Wiedziałem jednak, że niebezpieczeństwo może czaić się tuż za rogiem. Zatrzymałem się na chwilę nasłuchując. Cisza. Wychyliłem się więc zauważając kawałek kłącza błyszczącego od kryształków lodu. Nie dostrzegłem jednak żadnego ruchu. "Wpadła w letarg albo jest martwa" pomyślałem z nadzieją i ruszyłem dalej wzdłuż ściany by sprawdzić rezultaty zaklęcia.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:21.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172