|
- Nie wiem po co mi to - stwierdził krasnolud, klepiąc swój młot - Ale jeśli Cię to uszczęśliwi... - dodał, wyciągając dłoń po flaszki. |
- Tak bardzo pewny jesteś, że twoja broń wszystko załatwi? Na Pharasmę... Śmierć sama po ciebie ręce wyciągnie. Dziękuję - Imra skomentowała zachowanie krasnoluda i podziękowała zarówno za butelki jak i tamtą maść. Mimo wszystko zapach był tak obrzydliwy, że jej wrażliwy żołądek tego nie wytrzymał. - Może ktoś z ocalałych ją wyznaje? Uch, zobaczmy pozostałe pokoje. Im szybciej rozpracujemy co tu do cholery się dzieje tym szybciej będziemy mieć pewność co jest prawdą, a co nie. |
Arthmyn obejrzał symbol, jednak ani on, ani miano "Pieśni Sfer" niewiele mu mówiły... do czego natychmiast się przyznał. Schował buteleczki, po czym spojrzał na Imrę. - Masz rację, chodźmy stąd - powiedział. - I zamknijmy za sobą drzwi, żeby ten smród nie rozlazł się po całej okolicy. |
Nasza dzielna drużyna wyszła z pomieszczenia. zostawiając za sobą smród… Weszli do kolejnego, gdzie ich nozdrza zostały zbrukane kolejnym, znacznie bardziej znajomym… W niewielkim na poły zawalonym biurze na stosie odpadków siedział szczurak jak Geny, tylko znacznie grubszy, ubrany w pelerynę z bardzo niegdyś białego obrusa i koronę z zardzewiałych sztućców. - Witajcie szlachetni panowie… i Pani. Jest Mamby Pierwszy Wypaśny, imperator tego zamku. Wnioskuję, że zabiliście moje sługi? Szkoda Genny, była moją córośnienicą. Czy może ubijemy interes? |
- Czym..? - Imra szepnęła z miną totalnego zagubienia. Istota jaką widziała była tak groteskowa i przerysowana, że nie do końca wierzyła w jej istnienie. A może oni wszyscy jednak oszaleli? A może to wszystko jest nieprawdą? Może zwyczajnie jednak jej samej się się przywidują te wszystkie rzeczy? Razem z jej towarzyszami? Chwila nagłej paranoi i szaleństwa pojawiła się i minęła tak samo szybko jak się pojawiła. Imra odchrząknęła i wyprostowała się. W sumie byłą winna śmierci tejże Genny i uznała, że powinna się pierwsza wypowiedzieć. - Jeśli jesteś równie kłamliwy co twoja latorośl to najpierw musiałbyś udowodnić swoje intencje nim cokolwiek byśmy z tobą omawiali - powiedziała ostro patrząc z góry na pokrakę. W tym momencie prezentowała całą sobą swoje szlacheckie pochodzenie. Osądzające spojrzenie, sztywna postura, stanowczy ton. Wszystko czego niektórzy mogli nie znosić w tego typu osobach. |
Widok był zaskakujący, chociaż w zasadzie w tym miejscu nic nie powinno dziwić. Z drugiej strony... raczej niezbyt często można było spotkać szczurowatego stwora, którego korona zrobiona była ze sztućców. Prawdziwa podróbka władcy... Na razie jednak nie chciał się odzywać, czekając na odpowiedź Mamby-Spasionego. |
Umorli otworzył buzię I zamrugał oczami, nie do końca wierząc w to, co widzi. Ten cały potworek… czy on tak na poważnie? Imperator? Po chwili Umorli zdał sobie sprawę z tego, iż ma otwarte usta i je zamknął. Zważył młot bojowy w dłoniach, dalej mrugając. Ciężko, oj ciężko mu było uwierzyć w to, co mu podpowiadały oczy. Imperator zamku… Bogowie, miejcie litość! |
|
Szczórzak rozsiadł się szeroko i podrapał po brzuchu. - Cała Genny, nie wiedziałem czy ją zjeść czy zrobić jej młode. Wiecie, była moją ulubienicą, bo jej matką była moja siostra. Aby z nią kopulować musiałem zabić tatkę, ale w sumie i tak bym to uczynił. Co mogę wam dać? No moją wspaniałą osobę. Nie dość, że jestem całkiem zdolnym zaklinaczem, to jeszcze dużo wiem na temat krain snów…. Bo jesteśmy w krainach snów wiecie, co nie? Eh, nie dawno zjadłem ostatniego różowiaczka, poczęstowałbym was. Co więc robimy? – zapytał. Arthmyn i Sadim wykryli magię w stosie odpadków, pierścieniu na ogonie stwora i niewielkimv”berle” przy jego pasie. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:18. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0