Arthmyn przez moment rozglądał się dokoła, a potem przeniósł wzrok na doktora. - Z pewnością pan będzie nam mógł wiele rzeczy wyjaśnić, doktorze - powiedział. - Jak rozumiem, zna pan nas z czasów, gdy byliśmy, jak to pan określił, w katatonii? Może pan coś opowiedzieć? Na przykład jak się tu znaleźliśmy? |
"[...]one mnie słuchały i nie oceniały, były moimi przyjaciółmi!" - na te słowa Imra wybałuszyła oczy. ~ Taki sam szaleniec jak reszta.~ pomyślała. Z zewnątrz uśmiechnęła na siłę. Znowu wydawało jej się, że sama oszaleje od tego dziwactwa. Pokręciła jednak do siebie głową. - A ten, doktorku gdzieś prywatniej tak by można? Bo nie wiem jak wy, ale Zalandus może widzieć, ale specjalnie nie mam ochoty prywaty robić przy tych czu... khm... tych pacjentach. - powiedziała puszczając nieprzyjemne spojrzenie jednemu z nich. - No i ten, Imra Orirel dla przypomnienia. |
Doktor podrapał się po brodzie. - Tak Elbourne, przepraszam, ale od kiedy to się stało, to nie przespałem więcej niż godzinę... W gruncie rzeczy lepiej wyglądacie niż ktokolwiek z nas, jak radzicie sobie z koszmarami? Co do moich pacjentów, im możecie zaufać, nikt tu... Nie plotkuje z tymi, którzy niepowinni. |
- Przepraszam... - zaczął Umorli, powoli czując, że coś mu się układa w głowie - Czy jeśli się prześpimy, zaczną nas dręczyć koszmary? Czy może chodzi o Koszmary - podkreślił to słowo, tak, by było wiadomo, że jest pisane Wielką Literą - Czy coś nam tu grozi? Em... poza oczywistymi zagrożeniami? - wyjaśnił szybko. |
Imra nieufnie obrzuciła pacjentów. - Dopiero drugi dzień jesteśmy na nogach. W sumie coś mi się śniło, ale nie wiem co. Wszystko się miesza z wracającymi wspomnieniami. Ciężko uwierzyć we wszystko co poddaje umysł. Może to tylko zwidy a może prawda. Wojowniczka nie była specjalnie zadowolona, ale uznała, że zaryzykuje. - Hrabia Haserton Lowls chyba nas w to wpakował. Kojarzycie to miano? |
Arthmyn przez moment przyglądał się doktorowi. - A ja nie pamiętam - powiedział - czy coś mi się śniło. Nic a nic. Z pewnością więc nie były to koszmary, bo te bym zapamiętał. |
|
- Sny… – doktor westchnął – Są różne, ale zawsze jest w nich obecny człowiek w łachmanach. Musicie rozumieć… Te sny są prawdziwe. Czujesz ból gdy cię torturuje, tak jakby było to naprawdę. Każdego, i te tortury wydają się trwać godzinami. Są jak prawdziwe, a czasem są prawdziwe… Niektórzy nie budzą się – doktor pokręcił głową i uśmiechnął się rozpaczliwie – Haserton Lowls… bywał tutaj. Czasem zostawał na noc. Mówił o dziwnych rzeczach, jak chwalenie leczenia bardzo… podejrzanymi lekami otwierającymi umysł. Szczerze, to był dosyć głupim człowiekiem, a pacjentami się brzydził, po za Zandalusem . Niedawno przysłał tu też jakąś książkę dyrektorowi… Ciekawe co się z nim stało? |
- Czyli już go tu nie ma? Od jakiego czasu? - spytał Umorli - I czy nie wiadomo nic o tej książce? Może być ważna... - dodał po chwilce namysłu. |
Jeśli sny miały być takie paskudne, to Artmyn miał nadzieję, że ledwo zaśnie, to ktoś go obudzi. Oczywiście sny mogły przynieść odpowiedzi na różne pytania, ale nie za wszelką cenę... - On, znaczy Haserton, bywał tutaj przed tą... tragedią, ale podczas niej go nie było? - spytał. - A tę księgę chyba warto by przejrzeć. Gdzie ją można znaleźć? - Zandalus był tu jako pacjent? - zadał kolejne pytanie. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:06. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0