- A żesz ty! Puszczaj pokrako! - warknęła Imra zamachując się umagicznionym ostrzem na nieumarlaka. |
Okazało się, iż Arthmyn miał nieco racji, nie decydując się na wejście do środka. Nekromantyczne stwory okazały się agresywne, a zaklinacz cenił sobie dość wysoko swoje zdrowie. Dlatego też Arthmyn, w ramach niesienia pomocy, rzucił ognistym pociskiem w stworka, który atakował Imrę. |
Niewiele myśląc, Umorli zaatakował płód, który go ugryzł. Nieumarłe "maleństwa" to jedno, ale skoro został pogryziony, to mógł się bronić. - A masz pokrako! - wyktzyknął. Najwyraźniej wszelkie wątpliwości wyparowały z niego niczym kamfora. |
Skoro nieumarłe płody postanowiły ich zaatakować, wszelkie wątpliwości zostały rozwiane - trzeba było się ich pozbyć. Kennick doskoczył do tego, który przyczepił się do Imry, płynnym ruchem dobywając magicznego sztyletu, po czym chlasnął abominację, chcąc zerwać ją z wojowniczki. Sadim zaś wezwał na błogosławieństwo Nethysa, by strumień pozytywnej energii zranił obie istoty. |
Imra ze wstrętem rozpłatała potworność. Ta rozpadła się na małe kawałki, które natychmiast zaczęły stawać się potworną breją, której potworny smród poraził potwornie zmysły powonienia i poczuła potworne mdłości… Potworność!. Tymczasem walka z drugim monstrum trwała w najlepsze. Sadim usiłował pomóc krasnoludowi, ale mało go nie trafił, a tymczasem w pierwszym ataku mało nie rozbił sobie stopy, ale na szczęście ognisty pocisk i moc bogów osłabyły istotkę na tyle, że mógł go rozgnieść w kolejnym ataku obryzgując się lepką mazią jak wcześniej Imra. Mniejsze i słabsze młody także umarły i zmieniły się w maź w złojach… |
Imra skrzywiła się jeszcze bardziej niż wydawało się że to możliwe. Jej twarz przybrała zielonego koloru i chwiejnym krokiem wyszła na zewnątrz. - Potrzebuje... świeżego powietrza... - wybełkotała czując jak jej żołądek się ściska a jego zawartość chce wyjść na zewnątrz. Kilka chwil poza pokojem pozwoliło jej odetchnąć z ulgą. Mdłości minęły. - Obrzydlistwo... ale chyba to już mówiłam, prawda? - powiedziała wracając do pokoju i odruchowo zasłoniła twarz chustą, którą wcześniej dostała od Kennicka. Przypomniała sobie o niej dopiero teraz. Zostawiając przeszukiwanie innym po prostu ustawiła się jako czujka w drzwiach wypatrując niebezpieczeństwa. |
Smród był nieziemski, ale nikt nie powiedział, że "zwiedzanie" szpitala będzie tylko i wyłącznie przyjemnością. Dlatego też Arthmyn przekroczył próg gabinetu i, usiłując oddychać ustami, zabrał się za przeszukiwanie pomieszczenia, starając się nie nadepnąć na resztki nekromantycznych doświadczeń. |
Umorli także został w pomieszczeniu, marszcząc nos i rozglądając się wokół. Czy było tu coś cennego? A może jakieś zapiski nekromanty, które rzuciłyby nowe światło na sytuację w szpitalu? |
Smród i resztki nekromantycznych płodów wzbudziły w braciach kolejne z nielicznych wspomnień z dzieciństwa. |
Drużyna przaszukała pomieszczenie. Pierwszym co znaleźli była skrzynka z napisem „tylko w wyjątkowych sytuacjach. Znajdowała się ona za szafką ze słojami i została przyniesiona skądś. W środku było sześć flakoników alchemicznego ognia, tyleż samo wody święconej, zestaw do leczenia, dwie slaszki antytoxyny i siekiera (handaxe) oraz drewniany symbol Desny. Prócz tego znaleźli kilka kartek z konferencji o gobliniźmie niziołczym i hoardyźmie krasno ludzkim… i trochę kalambur. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:46. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0