Umorli uśmiechnął się niepewnie. Przypomniał także sobie o rannym towarzyszu i znów przeklął pod nosem. - Uzdrowić Cię? - spytał Kennicka, podchodząc do niego ze swoim świętym sybmolem. |
Kennick wstał ciężko z ziemi i otrzepał się, krzywiąc z bólu. Na pytanie Arthmyna wyszczerzył się, co robiło piorunujące wrażenie. |
Imra była niezadowolona, a niezadowolenie to było dwojakie. Nie chciała aby Kennick robił za przynętę, a mimo to bestia akurat jego porwała. Chciała zabić bestię kiedy dostrzegła co się dzieje, ale to nie jej atak ją powalił. Potem nagle wszyscy się rzucili aby pomóc teflingowi i zabrakło dla niej miejsca. |
Umorli podszedł do Kennicka i wyciągnął swą rękę. Położył ją na ranie towarzysza i błysnęło z niej złociste światło, gdy moc Bogini przepłynęła przez paladyna i zaczęła leczyć jego przyjaciela. - Lepiej? - spytał, patrząc na swe dzieło. |
Rany Kennicka się zasklepiły się. Na podwórzu była już mgła, choć widzieli, że gęsto rósł tu topinambór i było trochę krzewów pomidorów. W jednym miejscu ziemia była na poły rozkopana przez ghoule. |
Resztki potwora zniknęły, a do ich dyspozycji było całe podwórze pełne jedzenia. - Z głodu nie zginiemy - powiedział Arthmyn. - Ale jeśli chodzi o sprawę ducha, to na tym się nie znam. |
|
|
- Ja również mogę się pomodlić do mojej boskiej patronki... em, po tym, jak pomogę z wykopaniem zwłok - powiedział Umorli, patrząc zatroskanym wzrokiem na miejsce pochówku. |
- Tylko czym my chcemy go wykopać? Ma ktoś z was łopatę? Czy rękoma zamierzamy grzebać w ziemi? - Zapytała wojowniczka, której, szlacheckie rączki nie chciały się niepotrzebnie brudzić. - Mam tylko te toporki, ale pożytek może być z nich żaden. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:06. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0