lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [Pathfinder] Pod piracką banderą (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/18459-pathfinder-pod-piracka-bandera.html)

Kerm 27-09-2019 17:00

Kwestia tego, czy Jenesarze można wierzyć, pozostała otwarta. Trytonka mogła mówić prawdę, ale mogła i kłamać. Na dwoje babka wróżyła, powiadano. A zdanie się na intuicję mogło wyprowadzić ich daleko w pole. Podobnie jak wystawiła ich do wiatru Lanteri.
Ale Lanteri była (wraz z "Krukiem") była daleko, a jeśli Jenesara kłamała, to łatwiej by było ją dopaść i ukarać za oszustwo. Poza tym fey jako rasa nie mieli najlepszej opinii.
Na razie zatem trzeba było przyjąć wersję trytonki.


Jenesara znała okolicę, zaś wybrane przez nią miejsce idealnie nadawało się na zasadzkę. Wystarczyło się przyczaić i cierpliwie czekać, co Darvan zrobił, wykorzystując czas na bawienie się włosami Manei... i rzucenie na siebie magicznej zbroi.

Thalassia dała się wciągnąć w pułapkę i pojawiła się dokładnie tam, gdzie powinna.
Niebieskoskóra fey obrócona była do nich plecami. Jak przystało na przedstawicielkę nadnaturalnej rasy była całkiem nieźle zbudowana (brak stroju zdecydowanie ułatwiał ocenę), ale - zdaniem Darvana - Manea miała zgrabniejszy tyłek.

Ale nie byli tu po to, by podziwiać kształty Thalassii. Należało wykorzystać to, że czarodziejka zajęta jest rozmową i rzucaniem groźbami.
Darvan postanowił darować sobie rozmowy wstępne i pogróżki i od razu przeszedł do czynów, miast słów rzucając w fey płonącą wiązkę ognia*.

Potem miał zamiar użyć magicznych pocisków.


_______________
* Scorching ray

Tabasa 27-09-2019 18:20

Jenesara zapewniała ich o swoich dobrych intencjach, niemniej słowa pozostawały jedynie słowami. Z drugiej strony, nie mieli za bardzo wyjścia i trzeba było załatwić tę fey, by jakoś wydostać się z wyspy, jeśli oczywiście trytonka dotrzyma słowa. Jasne, mogli zbudować tratwę, ale zanim dopłynęliby do cywilizacji, minęło by pewnie dobrych kilka dni. Nie mówiąc o tym, że na otwartym morzu nie było zbyt bezpiecznie dla ludzi podróżujących tratwą. No i "Kruka" i tak by pewnie nie dogonili.

Dość niechętnie, ale zgodziła się na plan niebieskoskórej. Po tym, jak odpłynęła, ukryła się za skałą z pozostałymi i sprawdziła pistolet. Był załadowany i gotowy do użycia. Poprawiła kaburę, bo wiedziała, że zaraz po wystrzale będzie chciała schować do niej broń i dobyć pirackiej szabli. Nie lubiła czekać, ale teraz niestety musiała. I to długo. No ale w końcu obie kobiety pojawiły się nieopodal skały, za którymi kryła się z przyjaciółmi. Ta cała Thalessia zupełnie nie spodziewała się, że jest wciągana w pułapkę, co więcej, odwróciła się do nich plecami, co było idealnym posunięciem ze strony trytonki. Zanim fey ogarnie, co się wydarzyło, wpakują w nią odpowiednio dużo własnej mocy bojowej. A przynajmniej taką miała nadzieję.

Nie obwieściła ich obecności żadnym chwytliwym tekstem typu "żryj ołów, dziwko!", tylko po tym, jak Darvan zaatakował, wychyliła się zza skały, wycelowała i nacisnęła spust. Z takiej odległości było raczej pewne, że błękitnoskóra dostanie kulkę. Po wystrzale Manea wrzuciła pistolet w kaburę i pobiegła w stronę przeciwniczki, dobywając szabli i atakując z doskoku i z flanki, jak to miała w zwyczaju. Wiedziała, że gdy fey będzie skupiona na innych, ona w ten sposób zada jej więcej obrażeń, jak to zwykle bywało przy ich potyczkach, więc nie było sensu zmieniać taktyki. Liczył się końcowy efekt.


Taktyka w walce:

Tura 1:
- pistolet + ruch

Tura 2 i kolejne:
- thrust (+2d6 of DMG), Evasion ( If she makes successful Reflex saving throw against an attack that normally deals half damage on a successful save, she instead takes no damage)


Sindarin 28-09-2019 12:02

Jamash przystał na plan Darvana i trytonki bez komentarzy - to była w zasadzie jedyna szansa dla reszty jego grupy na opuszczenie tej wyspy, a nie chciał ich tu zostawiać. A nawet jeśli to jakiś głupi żart albo obietnica bez pokrycia, przynajmniej będzie miał się na kim wyładować.

Jenesaria wybrała dobre miejsce na zasadzkę - mogli bez problemu dorwać tą całą Thalessię, zanim fey czegokolwiek się domyśli. Gdy trytonka wprowadzała ich ofiarę w pułapkę, undine dobył broni, których nie miał jeszcze okazji użyć. Dwa bliźniacze sztylety, tym razem pozbawione jakichkolwiek ozdób, wykonane były z brudnoszarego żelaza - jeden z nich zaczął skrzyć się od wyładowań, a po sekundzie obok kapłana pojawił się jego iluzoryczny sobowtór.

Kiedy tylko Manea i Darvan wystrzelili w stronę Thalessi, Jamash rzucił się do przodu, w biegu zmawiając kolejne modlitwy do Besmary. Gdy ciął fey skrzącym się ostrzem, jego skóra przybrała już odcień stali. Zaraz po ataku odskoczył w bok, by ułatwić Manei zajście wroga z drugiej strony - ta wilcza taktyka dotychczas sprawdzała się dla nich bardzo dobrze.
Podczas rozmowy, przed walką, Jamash odpala Trickery (mirror image) i Weather (+1d4 obrażeń od elektryczności jednym sztyletem) blessing (one nie wymagają żadnych słów, więc nas nie zdradzę wcześniej) i wyciąga dwa cold iron daggery.

Tura 1
Swift - Ironskin z fervorem (+4 AC)
Move - podejście, żeby Manea mogła latwo wejść na flankę
Standard - atak sztyletem

Tura 2
Swift - Divine Favor (+2 atak i obrażenia) z fervorem
Fullround - dwa ataki sztyletami, flankując z Maneą

Tura 3
Swift - Sacred Weapon na sztylecie z blessingiem
Fullround - dwa ataki sztyletami, flankując z Maneą


Ranghar 30-09-2019 20:54

Skoro cel był odwrócony plecami Aza szybko rozkazała, aby Abyss wzbił się w powietrze. W tym samym czasie niziołka wyskoczyła zza osłony i pobiegła w stronę przeciwniczki. Wyjęła chłodną różdżkę i wsadziła ją w wodę. W kierunku fey wystrzelił stożek przenikliwego zimna zamrażający wodę, w której stał ich cel. Aza miała nadzieje, że tym sposobem unieruchomi wroga w lodzie i przedłuży czas, w którym przeciwnik będzie wciąż odwrócony do nich plecami.

Tymczasem Abyss agresywnie zapikował z powietrza na nagą kobietę. Wysunął długie poszarpane szpony u nóg i zadał ciosy obiema nogami. W momencie, gdy szpony dosięgły ciała rozszarpując je i powodując wykrwawianie się, z ich czubków wystrzeliło również elektryczne wyładowanie w cel stojący w wodzie. Demon nie zwalniając tempa od razu przyłożył serią z obu skrzydeł w nagą kobietę. Jak się okazało błoniaste skrzydła demona są wzmocnione drugą warstwą skóry z licznymi ostrymi wypustkami, z których również wystrzelił elektryczny atak.

Aza słysząc nadbiegających towarzyszy zaczęła ich klepać po pośladkach, gdy ją mijali.
- Norgorber z tobą i Norgorber z tobą - zsyłając im łaski od samego boga mordu w mającym dokonać się morderstwie. Ohhh, taaaak! Norgorber musi być dumny z ich drużyny. Sekretne układy, oszustwa, zasadzka, morderstwo, bóg Azy musi się w tym momencie uśmiechać pod swoją mroczną maską.

Po rozdaniu łask niziołka łapie za kuszę, by dokończyć rozpoczęty mord z szerokim uśmiechem na ustach.


Tura 1: Niziołka zamraża wodę wokół fey i więzi ją w lodzie
Abyss ma 4 ataki:
Pierwszorzędny: 2x nogi pazury 1d4, bleed +1k6 z wykrwawianiem, energy attacks +1d6 elektryczność.
Drugorzędny: 2x wing buffet 1d4, energy attacks +1d6 elektryczność

Następne tury:
Aza zsyła Guidance na Jamasha i Maneę dodając im +1 w rzutach na attak
Abyss znowu wali nogami i skrzydłami

Później do końca walki strzela z kuszy.


Mroku 01-10-2019 10:51

Działaliście, bo nie było na co czekać. Gdy tylko Darvan wypalił w stronę Thalessi dwoma strumieniami ognia i fey dostała nim w plecy oraz tyłek, krzycząc przeraźliwie z bólu, Manea również wystrzeliła, trafiając niebieskoskórą w ramię. Siła wystrzału odrzuciła ją w płytką wodę, gasząc nieco płomienie trawiące jej ciało jednak chwilę później był już przy niej zduplikowany Jamash, tnąc swoimi ostrzami, rozrywając bok i ramię zaskoczonej czarodziejki, z których buchnęła ciemnoniebieska krew. Aza w tym momencie musiała wstrzymać się z użyciem różdżki, gdyż brała pod uwagę, że mogłaby przy okazji przymrozić undine, a tego w planach raczej nie miała.

To nie był jednak koniec, gdyż z powietrza runął na fey Abyssclaw, który ciął ją pazurami po szyi i piersi, a z paskudnych ran lała się fala krwi. Do tego dołożył wyładowania, które przeszły przez ciało Thalessi i kobieta padła martwa, gdyż nie była w stanie wziąć na siebie aż tylu tak morderczych ataków i choćby odpowiedzieć jakimś swoim. Jej dopalające się ciało pływało do góry brzuchem w płytkiej wodzie zatoczki, a Janesara stała przez chwilę zupełnie zaskoczona, że tak szybko rozprawiliście się z fey.

- Wow, to było coś - powiedziała, przełykając ślinę. - Nie sądziłam, że pójdzie wam tak łatwo. Dziękuję za pomoc! - Wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu.
Zamknęła nagle oczy, koncentrując się i po dłuższej chwili w zatoczce pojawiły się cztery wodne wierzchowce.


- Proszę, tak, jak się umówiliśmy, moje najlepsze hipokampy są do waszej dyspozycji. Zabiorą was, gdzie potrzebujecie się udać, a potem, gdy już nie będą wam potrzebne, wrócą do mnie. - Wyjaśniła. - Mam nadzieję, że będą dobrze wam służyć. Raz jeszcze dziękuję za pomoc, bez Thalessii moje życie stanie się teraz dużo spokojniejsze. Niech Gozreh nad wami czuwa! - Pobłogosławiła was jeszcze, gdy wsiadaliście na nieco śliskie grzbiety hipokampów.


Kerm 01-10-2019 15:03

To nie była walka, to była egzekucja.
Thalessia nie miała najmniejszych nawet szans, co Darvana nie zmartwiło - gdyby fey doszła do głosu, to rozpętałaby się walka, w której - zapewne - padłyby ofiary po stronie 'tych dobrych'.
A tak - obeszło się bez strat.

- Chyba będziesz musiała tu posprzątać, Janesaro - powiedział, przyglądając ciału Thalessii.


Po chwili okazało się, że Janesara mówiła prawdę i miała zamiar odpłacić im przysługą za przysługę. Jednak Darvan był daleki od tego, by od razu wskakiwać na grzbiet morskiego rumaka i ruszyć w pogoń za "Krukiem".

- Czy nie sądzicie, że powinniśmy się przygotować do podróży? - powiedział, spoglądając na pozostałych. - Nie wiemy, jak długo potrwa ten pościg. Powinniśmy mieć coś do jedzenia. Może by trzeba zrobić jakieś polowanie?

Oczywiście Jamash mógł wyczarować wodę, a przywołane przez Azę stwory złowić kilka rybek, ale Darvan nie był foką, by lubić surowe ryby, a na dodatek, gdyby któregoś z tamtej dwójki zabrakło, zrobiłby się mały problem.

Tabasa 02-10-2019 11:08

Element zaskoczenia zawsze odgrywał kluczową rolę w starciach i teraz też tak było. Zbombardowana z każdej strony fey nie miała nawet szans, by dojść do głosu, czy spróbować się choćby obronić. Kilka sekund i było po walce. Manea lubiła takie starcia, zwłaszcza, gdy żaden z jej towarzyszy nie zostawał ranny.
- To się nazywa świetne wykorzystanie elementu zaskoczenia - rzuciła wesoło, chowając swoją szablę do pochwy. - Dobrze, że poszło tak szybko, nie musimy się z nią już użerać.

Janesara dotrzymała słowa i wezwała swoje hipokampusy. Półelfka przyglądała się im z szeroko otwartymi oczyma, gdyż były to piękne zwierzęta, a te, które trytonka chciała im pożyczyć, miały piękne "umaszczenie", jeśli tak można było to nazwać. Na propozycję Darvana pokiwała głową.
- Dobry pomysł. Nie wiadomo, jak daleko jest już "Kruk", a podróż bez jakichkolwiek racji żywnościowych nie wydaje się rozsądne. Możemy się uwinąć do wieczora i potem wyruszyć. Zwłaszcza, że wiemy, gdzie tamci płyną i my wiemy, gdzie płynąć.

Sięgnęła do kieszeni przy pasie i wyciągnęła magiczny kompas, uśmiechając się lekko.
- Możemy coś upolować, pozbierać jakieś owoce... Może ty nam powiesz, Jenesaro, gdzie najlepiej i najszybciej zdobyć tu pożywienie? Mięso, owoce? Bez pakowania się w niepotrzebne kłopoty? - Spojrzała na trytonkę, a potem przeniosła wzrok na hipokampy. - Nie wiem, z jaką szybkością pływają te zwierzaki, ale może nawet uda nam się trochę nadgonić drogi względem statku, jeśli są dość szybkie.
Skończyła swój wywód, czekając na odpowiedź Jenesary i pozostałych.

Sindarin 02-10-2019 17:15

Przynajmniej trytonka dotrzymała danego słowa. Jamash podpłynął do morskich wierzchowców i przyjrzał się im. Jego współplemieńcy nie hodowali nigdy hipokampów – nie zapuszczali się zbyt daleko w morze, więc i nie były im zbyt potrzebne. A szkoda, te bestie byłyby idealne do cichego atakowania i zdobywania statków…

Rozmyślania undine przerwały słowa Darvana. No tak, on potrafiłby przeżyć na własną rękę w głębinach, pozostali niekoniecznie. Jamash wrócił na brzeg i wyciągnął ze swoich rzeczy mapę i przyrządy nawigacyjne. Przez chwilę przeglądał mapy, szacował odległości i coś wyliczał.

- Wodny Kruk wypłynął niedawno, a dopłynięcie do Brightglass zajmie i jemu i nam jakieś trzy dni. Raczej nie dogonimy go wcześniej, ale podróż nie będzie znowu taka długa. – zajrzał jeszcze raz do plecaka - Mam prowiantu na jakieś cztery dni, a wy? Może nie będziemy tracić czasu na zbieranie zapasów, no chyba że dobrze się na tym znacie? – zapytał pozostałych.

Ranghar 04-10-2019 19:51

- Co do prowiantu to mogę przywołać drapieżniki by coś upolowały na wyspie lub w wodzie, ale wtedy trzeba by było to oporządzić i przynajmniej upiec nad ogniem. Wtedy też byłoby trzeba się już zastanowić nad noclegiem, bo raczej słabo wyjdzie nam podróż morskim wierzchowcem pod wieczór na pełnym morzu. -Aza zbliżyła się do ciała przeciwniczki i złapała je za włosy.

- Warto też zastanowić się nad celem podróży lub tym co chcemy osiągnąć. Z jednej strony możemy wrócić do cywilizacji i życie dalej potoczy się swoim rytmem. Z drugiej strony możemy się ścigać z Lanteri, ale co potem? - Niziołka szarpnęła za włosy podnosząc wyżej głowę denatki, po chwili wyjęła nóż z czterema ostrzami z głębi szaty. Powoli zaczęła piłować jej włosy.

- Przepraszamy, ale chyba o nas zapomnieliście, ale nic się nie stało, jakoś sobie wróciliśmy i w razie co jesteśmy do dalszej dyspozycji? - Niziołka parsknęła na samą myśl o zdziwionych minach załogi Kruka i pokiwała głową denatki symulując jej przytaknięcie.

- W czwórkę przejmiemy cały statek zuchwałym abordażem? Chyba łatwiej by było go już zatopić niż przejąć. - Niziołka schowała część ściętych włosów pod szatę, a zaczęła się przyglądać pozostałym częścią ciała. Ostrzem przejechała po policzku denatki. - Hmm, tyle cennych składników, wszystko się zmarnuje, szkoda. - zrezygnowała z zamiaru wydłubania oczu i cenniejszych organów wewnętrznych. Nim dotarła by w jakieś rozsądne miejsce wszystko by się już zepsuło.

Mroku 05-10-2019 09:00


Pomysł z polowaniem nie był sensowny z dwóch powodów - wciąż mieliście w plecakach racje żywnościowe na kilka dni, gdyż do tej pory posilaliście się głównie tym, co otrzymaliście na statku od Balgrima, a po drugie, jakoś niespecjalnie każde z was wiedziało, jak się poluje. Trzydniowa podróż w pogoni za "Wodnym Krukiem" z pewnością nie będzie należała do najwygodniejszych, ale mieliście wszystko, co było wam potrzebne, by się w nią udać. Nocować można było na okolicznych, niewielkich wysepkach, lub przy pomocy tratwy stworzonej przez Jamasha, dlatego nie marnując więcej czasu, pożegnaliście się z Jenesarą, dosiedliście hipokampów i ruszyliście w pościg za Lanteri i jej załogą,

Mimo, iż hipokampy były szybkimi i zwrotnymi wierzchowcami morskimi, nawet płynąc na pełnej prędkości nie byliście w stanie dostrzec okrętu na horyzoncie. Pod wieczór przepływaliście obok niewielkiej, skalno-piaszczystej wysepki, więc postanowiliście zatrzymać się tam na nocleg. Kolejny dzień upłynął wam na wodzie, a Manea co jakiś czas sprawdzała na magicznym kompasie, czy płyniecie w odpowiednim kierunku. Noc zastała was na otwartym morzu, więc tym razem trzeba było skorzystać z tratwy stworzonej przez Jamasha. Jakoś się na niej wszyscy pomieściliście, zwłaszcza, że Darvan i Manea spali wtuleni w siebie, a Aza aż tak wiele miejsca nie zabierała, przez co i Jamash mógł się całkiem nieźle wyspać.

Trzeciego dnia około południa, waszym oczom ukazała się na horyzoncie wyspa Brightglass, którą ochoczo wskazywała igła magicznego kompasu. Jak każda z tego typu wysp na archipelagu, była gęsto zalesiona, a otaczała ją piaszczysta plaża upstrzona kamiennymi klifami. Podpływając bliżej od wschodu, dostrzegliście również zacumowanego przy brzegu "Wodnego Kruka". Żagle miał zwinięte, ale po pokładzie kręciło się kilku szeregowych marynarzy. Przycupnęliście na hipokampach przy jednym z klifów, obserwując uważnie okręt - nigdzie nie było widać Lanteri, czy Gardaxa, jednak zauważyliście Julię poganiającą hardym głosem kilku mężczyzn.


Z waszej perspektywy i oceny sytuacji mogło wynikać, że Lanteri i Gardax musieli ruszyć do dżungli, podczas gdy "Kruk" pozostawał pod opieką Antonovej i na oko tuzina marynarzy. Nie dostrzegliście też nigdzie Beliny ani Jaspera, więc być może oni również wybrali się z panią kapitan na poszukiwanie skarbu. Musieliście zastanowić się, co dalej, gdyż od tej strony nie dało rady podpłynąć do brzegu, nie będąc dostrzeżonym przez ludzi na okręcie, choć można było spróbować dostać się na niego pod wodą. "Kruk" cumował jakieś dwadzieścia-dwadzieścia pięć metrów od was i nie wyglądało na to, by od strony rufy któryś z marynarzy zwracał bardzo uwagę na to, co dzieje się na morzu. Na pewno też nikt nie spodziewał się waszego nagłego pojawienia się, co mogliście wykorzystać jako swój atut.



Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:12.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172