lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [PFS, 18+] Shades of Ice (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/18930-pfs-18-shades-of-ice.html)

Kerm 30-07-2020 09:31

Jakimś dziwnym trafem pani sierżant nie wspomniała o jednej rzeczy. No i jej relacja różniła się nieco od tego, co opowiedziała sąsiadka Skagni'ego. Banda czarno odzianych osobników miałaby być lokalnymi zbirami? Ciekawe...
- Z tego co wiem, Rognvald należy do Pathfinderów, ale jest tylko historykiem - powiedział Tirian. - Jak mógł się komuś czymkolwiek narazić? Każdy naród, klan czy rodzina mają co prawda swoje sekrety, ale żeby podpalać komuś dom?
Pokręcił głową z niedowierzaniem.
- "Chudy Pies" i "Rogaty Hełm?" - Spojrzał na Huldrę. - Odwiedzimy je przy okazji?
- Ale nie powiedziała nam pani, pani sierżant - ponownie przeniósł wzrok na Rafartę - najważniejszego. Co się stało ze Skagnim? Zaginął?

Umbree 30-07-2020 12:31

Pani sierżant im nie ufała, ale tego można się było spodziewać. No i straż rzeczywiście niewiele zrobiła, żeby odkryć sprawców porwania Skagniego. I jeszcze to sprytne pytanie o miejsce, w którym się zatrzymali - pewnie tak w razie czego, gdyby im nagle Huldra i Tirian przypasowali do sprawy.
- Jeszcze nigdzie się nie zatrzymaliśmy - powiedziała. - Poznajemy miasto, pewnie coś znajdziemy do wieczora. Może w tym “Chudym Psie” albo tej drugiej gospodzie się zatrzymamy - spojrzała przy okazji na zaklinacza. - A w razie czego wpadniemy tutaj pojutrze, może do tego czasu coś pani odkryje.

Może teraz, gdy było jakieś zainteresowanie Skagnim sprawy pójdą do przodu, choć nie łudziła się zbytnio. Zdrowy rozsądek podpowiadał jej, że jeśli sami nie znajdą tego Hjorta, to na straż nie mają co liczyć.
- Nie wiemy nic, co mogłoby pomóc - skłamała bez mrugnięcia okiem. - Liczymy, że straż odkryje, co stało się z przyjacielem naszego znajomego.
Nie miała już więcej pytań, więc po wszystkim ruszyła z Tirianem do wyjścia. Przynajmniej nazwy tych gospód były jakimś punktem zaczepienia, choć to jeszcze żaden przełom w sprawie nie był. Oby Lauga i Eladamri mieli lepsze wieści dla nich...

Ayoze 31-07-2020 08:03


Rafarta uniosła brwi na słowa o zatrzymaniu się w wymienionych przez nią gospodach.
- Nie wyglądacie na takich, co by się zlękli paru typów w ciemnej bramie, ale radzę wam nie zapuszczać się we dwójkę w tamte miejsca. Szybko możecie zakończyć swoją wizytę w Trollheim na okolicznym cmentarzu. - Uśmiechnęła się ponuro. - To dwie najgorsze gospody w mieście i nie lubią tam obcych, a ja bym już nie chciała dzisiaj zlecać moim ludziom zabezpieczania zwłok na miejscu zbrodni. Taka delikatna rada od kogoś, kto wie, gdzie lepiej nie chodzić w pojedynkę, czy nawet we dwójkę.

Przeniosła wzrok na zaklinacza.
- Co do pańskiego pytania, panie Zhan, uznajemy pana Skagniego za zaginionego. Wygląda na to, że został porwany, ale raczej nie dla okupu, bo jak wspominałam, nie ma w tym mieście żadnej rodziny, ani znajomych. Tu chodzi o coś poważniejszego i staramy się dowiedzieć, o co. Być może o jakiś rodzaj zemsty, skoro należał do Pathfinderów. Na ten moment jednak nie potrafię udzielić więcej informacji. Może za kilka dni coś się zmieni. Muszę wracać do pracy, żegnam państwa. I proszę nie szukać kłopotów, to my jesteśmy od wyjaśnienia tej sprawy.
Skinęła głową i oddaliła się, więc postanowiliście wrócić do karczmy i podzielić się informacjami z resztą drużyny.



- No i to się mnie podoba - rzucił wesoło ulfeński woj, zgarniając monety ze stołu i wrzucając do wewnętrznej kieszeni płaszcza. - No to teraz słuchają. Ja żem człowiek honorowa i ludzi naciągać nie próbuje, a pomóc tylko. Ja słyszałam o tych, co wy szukają. Hjort przybyła do Trollheim jakiś czas temu, jak cała jego wioska została wymordowana na wybrzeżu arkadyjskim. Ludzie mówiły, że on nienawidzić Pathfinderów… no wiedzą, ta organizacja taka. Podobno to one wymordowali jego lud a on miał być jarlem. Te tradycyjne wojowniki z wybrzeża to poważne bestie - nie chciałbym być jednym z ich celów. Nigdy żem go nie widziała i nie chce…

Rozejrzał się, czy nikt nie podsłuchuje.
- A ta kobieta, Runa, to ona nie stąd. Chelishanka, tak mówią. Parę tygodni temu ona werbować zbirów w Starym Kwartale do jakiejś roboty. Wiem, bo sam się chciał nająć, ale piniondze nie takie było. Ja za drobne nie robie. Wysoka baba, czarne włosy ma. A piękno, jak ta tutej sikorka. - Wyszczerzył się do Laugi. - Ale jak mata co do niej, to lepiej z tuzin chłopów najmijta, bo ona sie otaczała taaaakimi wielkimi bysiorami - rozłożył ręce na boki. - Nic wiency nie wiem, ale możeta jeszcze popytać w Starym Kwartale. Tyle że uważejta, bo tam niebezpiecznie.

Skinął wam głową i zmył się od stolika. Przysłuchujący się monologowi Eladamri nie wyczuł, by Ulfen w którymkolwiek momencie ich okłamał. Zwłaszcza, że pewne elementy układanki zaczynały do siebie pasować.




Pół godziny po rozmowie z Ulfenem, do karczmy dotarli Huldra z Tirianem. Wymieniliście się informacjami i wyglądało na to, że wszystkie tropy prowadziły do Starego Kwartału. Karczmarz zapytany o dzielnicę wyjaśnił, że to najstarsza i najbiedniejsza część Trollheim, gdzie po zmroku, a nawet w ciągu dnia lepiej się nie zapuszczać, gdyż w najlepszym przypadku można tam skończyć jedynie obrabowanym.

Patrole straży są tam bardzo rzadkie, oprócz tego nikt tam nie współpracował z organami ścigania a sama dzielnica zdawała się mieć własny, odrębny od narzuconego przez włodarza miasta kodeks. Tym bardziej nie dziwiło was, że sprawa Skagniego nie posuwała się do przodu, skoro straż miejska nie mogła nic z tamtych ludzi wyciągnąć.

Wy za to mieliście dwa tropy w Starym Kwartale - “Chudego Psa” i “Rogaty Hełm”. Pytanie tylko, kiedy zamierzaliście się do nich wybrać i od którego zacząć. Za oknami zrobiło się już zupełnie ciemno, a wy odczuwaliście powoli trudy intensywnego dnia. No i jeśli sierżant Rafarta mówiła prawdę, a nie miała powodu by kłamać, to żadnego z tych miejsc nie warto było odwiedzać tylko we dwójkę. Choć decyzja co do wszystkich niuansów i tak należała do was.


Kerm 31-07-2020 18:13

Pod jednym względem Rafarta miała rację - nocleg w jednej z tych podejrzanych karczm mógłby się źle skończyć. Na przykład mogłyby ich zeżreć pchły, wszy lub karaluchy. Mogliby też dostać zatrucia pokarmowego. Między innymi od nadmiaru żelaza w diecie. Co nie znaczyło, że mieli sobie odpuścić odwiedziny w tych przybytkach.
Silni, zwarci i gotowi na najgorsze.

- Nie sadzisz - zwrócił się do Huldry, gdy opuścili progi siedziby straży miejskiej - że opis porywaczy, przedstawiony przez Rafartę, był dość ciekawy? Ktoś kłamał - albo ona, albo ta sąsiadka. No chyba że lokalni najemni zbóje - zacytował panią sierżant - jako swój strój rozpoznawczy noszą czarne stroje. Nie sądzę, by na podstawie tego można było kogokolwiek rozpoznać.
- Mam wrażenie, że straż po prostu nic nie robi w tej sprawie - dodał. - Skagni nie ma krewnych ni znajomych, nikt nie siedzi strażnikom na karku i ich nie pogania. Odłożą do spraw niezałatwionych i zapomną.
- Jeśli Lauga i Eladamri nie będą mieli innych informacji, to jutro by trzeba się tam wybrać - zaproponował. - Robi się już ciemno, a poza tym obiecałem ci cały ocean wódki i piwa, prawda? - Uśmiechnął się.

* * *

To samo (to znaczy propozycję wybrania się do Starego Kwartału, a nie wspólną libację) zaproponował, gdy zapoznali się z informacjami, jakie zdobyli kompani.

Obca 01-08-2020 13:23

- Rozumiem że nie interesuje cię spacer po zmroku po szemranej części miasta by to od razu sprawdzić? - Lauga zapytała elfa z pyszałkowatym uśmieszkiem. Ten przytaknął i kobieta skinęła na karczmarkę by ta podała im kolejny dzban wina. Jak czekają to czekają.

- Rozumiem obawy ale wydaje mi się że poradzilibyśmy sobie. - Dodała na koniec tematu i poczekała grzecznie na resztę towarzyszy. Po wymienieniu informacji Lauga udała się do swojego pokoju by się wyspać i na świeżo kolejnego dnia zacząć kolejny etap poszukiwań.

Umbree 01-08-2020 16:22

Huldra uśmiechnęła się paskudnie na słowa Rafarty.
- Spokojnie, pani sierżant, nie dostarczymy dzisiaj pani dodatkowej pracy w dzielnicy, do której pani ludzie nie lubią się zapuszczać - rzuciła pewnym głosem. - My kłopotów nie szukamy, ale bardzo często same nas znajdują.
Resztę informacji przemilczała, bo było tak, jak myślała - straż nic nie robiła, żeby znaleźć Skagniego. Tirian też sobie zdawał z tego sprawę; porozmawiali chwilę, gdy opuścili budynek straży.
- Hjort mógł im załatwić jednolite ubrania do tej roboty, może nawet chciał, żeby wyglądało na to, że to ktoś inny zaatakował dom Skagniego - odpowiedziała. - Co do pracy straży, to pełna zgoda. Widziałeś, ilu mieszka tutaj ludzi. Jak się jeden nie znajdzie, w dodatku taki, co nikt po nim nie zapłacze, to po co się przemęczać. Z braku dowodów i świadków można każdej sprawie łeb ukręcić, zwłaszcza jak się nic przy niej nie robiło.

Na słowa o alkoholu uśmiechnęła się lekko.
- Ocean wódki wypijemy, jak się już historyk znajdzie. To będzie dobre zwieńczenie tej sprawy. Dzisiaj tylko kilka kolejek i do spania, bo jutro pewnie będzie trzeba obić parę ryjów, żeby się czegoś dowiedzieć. No i być w dobrej formie, jeśli to takie owiane złą sławą miejscówki. - Nie wyglądała na taką, co by się przejmowała słowami pani sierżant. Zawsze wychodziła z założenia, że musi sama się o czymś przekonać na własne oczy, zanim zacznie wierzyć w opowieści. W końcu różni ludzie różnie reagują na różne rzeczy.

* * *

Na szczęście Lauga i Eladamri mieli lepsze wieści. Udało im się dowiedzieć, jak wołają na Hjorta i nazwisko Runy, oprócz tego trop prowadził do tego samego miejsca, o którym mówiła Rafarta, więc to nie był zbieg okoliczności.
- Hjort chce się zemścić na Pathfinderach za wyrżnięcie swojej wioski? Przecież to się kupy nie trzyma, z tego co wiem, Pathfinderzy nie robią takich rzeczy. No chyba, że to była wioska czcząca jakiś zakazany kult czy inne badziewie, a on potem rozpuścił plotę, że Organizacja zaatakowała niewinnych ludzi. Tak na mój prosty, dziki rozum - powiedziała do pozostałych i skrzywiła się, gdy chwyciła za dzbanek, w którym wcześniej było wino, a teraz zostało tylko parę kropli. - Kto mi alkohol wydudnił, hę? Bo sam na pewno nie wyparował… - Spojrzała po Laudze i Eladamrim. - Ale wracając, dla mnie to śliska sprawa. Zobaczymy, czego jutro uda nam się dowiedzieć w tych dwóch gospodach. Przygotujcie się na każdą ewentualność, skoro jest tam ponoć tak źle.

Posiedziała trochę z kompanami w głównej sali, a gdy poczuła, że rozkłada ją zmęczenie, zabrała klucz do pokoju i od razu walnęła się na łóżko. Jutro czekają ich pewnie nie lada atrakcje, więc wolała być wypoczęta i w dobrej formie.

psionik 02-08-2020 15:50

Nie wydawało się, żeby ulfen chciał ich oszukać, choć nie mówił płynnie we wspólnym, musiał myśleć nad tym co mówił. Miał czas przemyśleć, ale Eladamri był skłonny mu zaufać. Uśmiechnął się do Laugi, gdy zostali ponownie sami
- Spacer po zmroku nie stanowi dla mnie problemu, ale nie widzę sensu by się tak spieszyć i chodzić nieprzygotowanym - odpowiedział. - Magia jest bardzo przydatna, zaklęć jest wiele, a nasze ciała ograniczone. Przygotuję się na jutro odpowiednio. Trzymaj - dodał wyjmując z sakiewki kilka monet. - Za wytrzymanie z tym typkiem.
Posiedzieli jeszcze jakiś czas przy winie i rozmowie zanim wrócili Huldra i Tirian. Niestety nie mieli dużo informacji. Trochę sprzecznych w stosunku do tego co sami ustalili, ale Eladamri uznał to w gruncie rzeczy za normalne. Na miejscu straży również nie zdradzałby szczegółów śledztwa postronnym, a co więcej, kazał ich obserwować po wyjściu. Podał Huldrze swój dzbanek - Twój posłużył za zapłatę za informację. - odpowiedział dziewczynie protekcjonalnie, jakby samo stwierdzenie dziewczyny było obraźliwe.

- Trochę to naciągana historia z Hijortem, przyznaję, ale póki co nie mamy nic lepszego. Może doszło do jakiś starć i Pathfinderzy byli w jakimś stopniu zamieszani, niekoniecznie w mordowanie całej wioski, ale może to wystarczyło takiemu człowiekowi jak Hijort. Pewnie dowiemy się niedługo.

- Dziwne, że żadne z nich nie jest miejscowym. - rzucił sam do siebie dopijając wino. Zebrał się razem z innymi ruszając do swojego pokoju.
Przywołał swoją księgę zaklęć przygotowując się do kolejnego dnia. Zanim położyć się na odpoczynek chciał przygotować swoje ciało i umysł. Zaklęcia były czasochłonne zajmując około godziny każde, jednak mogły okazać się konieczne, szczególnie w tak niebezpiecznym miejscu wymagającym zarówno sprawności umysłowej, jak i zdrowia.

Ayoze 03-08-2020 08:01

Noc minęła bez żadnych atrakcji i rano wyspani pojawiliście się w głównej sali na wspólnym śniadaniu. Zjedliście jajecznicę z łososiem i zebraliście się do drogi. Zamierzaliście odwiedzić Stary Kwartał i zacząć od “Rogatego Hełmu”, którego nazwa kojarzyła się nieco bardziej militarnie od drugiej z “poleconych” karczm. Od razu po wyjściu uderzyło w was mroźne powietrze i sypiący śnieg. Miasto było zupełnie białe, choć nie przeszkadzało to lokalnym w przedzieraniu się przez zaspy, by załatwiać swoje sprawy. Kilka zagadniętych osób wskazało wam drogę do Starego Kwartału, który mieścił się w głębi lądu, za Dzielnicą Węglarzy. Po niespełna czterdziestu minutach marszu znaleźliście się na miejscu i od razu dało się dostrzec zmianę. Budynki były niższe, większość z nich w opłakanym stanie, a po ulicach szwendali się wychudzeni, przemarznięci ludzie. Część z nich rozgrzewała się przy ustawionych tu i ówdzie koksownikach, a niemal wszyscy mijani przechodnie przyglądali się wam, jakby za chwilę mieli się na was rzucić. W powietrzu wyczuwaliście niechęć i niemal wrogość, zwłaszcza, że nikt z tutejszych nie chciał wam wskazać drogi do “Rogatego Hełmu” i dopiero za piątym razem udało się nakłonić kogoś, by was tam pokierował.

Siedzibą dla “Rogatego Hełmu” był dwupiętrowy budynek o wątpliwej konstrukcji, mocno pochylony w stronę odchodzącej z prawej strony alejki. Zalegający wokół śnieg mieszał się z brązową breją otaczającą jedyny schodek prowadzący do drzwi, które połatane były tu i ówdzie świeżymi deskami i ozdobione ciemnymi plamami, będącymi zapewne krwią. Wszystkie okna zostały zabite deskami, przepuszczając jedynie gdzieniegdzie światło do wewnątrz Byliście kilka kroków od wejścia, gdy drzwi otwarły się energicznie, wypuszczając na zewnątrz kakofonię okrzyków, śmiechu oraz zapach taniej gorzały zmieszanej z gryzącym dymem tytoniu. Ogromny Ulfen cisnął przez drzwi dwóch nieprzytomnych, pobitych mężczyzn, którzy wylądowali w błotnistej brei i wrócił do środka. Nad drzwiami dostrzegliście zniszczony szyld, kołyszący się na dwóch łańcuchach, jednym krótszym od drugiego. Nosił wyblakły wizerunek hełmu z dwoma groteskowo dużymi rogami.

Przeskoczyliście breję przy wejściu i weszliście do środka. Główną, nisko sklepioną salę rozświetlał kandelabr wiszący pośrodku pomieszczenia i kilka latarenek rozstawionych tu i ówdzie, choć światło z trudem przebijało się przez gęsty dym. Prawie wszystkie stoliki były zajęte, a rozmowy urwały się nagle, gdy tylko się pojawiliście. Kilkunastu mężczyzn przyglądało wam się ponuro i byli już (lub nadal) pijani, choć było jeszcze przed południem. Po krótkiej ciszy zaczęły się obelgi i nieprzyjemne żarty skierowane w waszą stronę, chociaż przez mrok i zadymienie głównej sali ciężko było jednoznacznie stwierdzić, z których ust padały. Jedno było pewne - nie byliście tutaj mile widziani. Stojący za barem ogolony na łyso Ulfen o długiej brodzie zaplecionej w warkocze również przyglądał się wam nienawistnie.
- Czego tu szukacie, psy? - mruknął we wspólnym. - Nie obsługujemy obcych, a za chwilę możecie skończyć jak ci dwaj, co ich pewnie mijaliście, jak wchodziliście. Więc albo stąd wypierdalacie, albo wam pomożemy. - Mężczyzna oparł się dłońmi o blat szynku, wpatrując się w was.

Zauważyliście kątem oka, że sześciu mężczyzn siedzących przy stolikach za wami podniosło się z krzeseł. Bitka wisiała w powietrzu niczym paskudny dym gryzący gardło.


psionik 03-08-2020 09:46

Eladamri skończył medytację zanim słońce wzeszło. Szczególnie tu, na północy oznaczało to jeszcze zanim pojawiła się charakterystyczna dla Absalonu i cieplejszych klimatów szarówka. Umył się ubrał i zanim rozpoczął dzień od kolejnych kilku sztuk z książki jaką dostał od Solberga przygotował się do czekającej go wizyty. Później należało przygotować odpowiednie zaklęcia na wizytę w miejscu, mogącym być bardzo nieprzychylnym. Eladamri widział mordercze umiejętności obu partnerek, toteż nie skupił się na zaklęciach ofensywnych, a przynajmniej nie stanowiły one podstawy jego repertuaru. Skończywszy przygotowania zszedł na dół i poczekał na resztę. Jak na istoty ciągle spieszące się wszędzie, ludzie mieli zaskakujący zwyczaj długiego spania, co niezmiernie frapowało elfa, jak to zostało wymyślone?

Gdy ruszyli wnet okazało się jak wygląda północ. Zimno i śnieżno, toteż dobrze, że elf miał ze sobą ciepłe ubrania. Nie chciał marnować zaklęć na czary, które mogłyby poprawić komfort podróży, jednak zdecydował się poprzedniego dnia na inny zestaw magiczny. Minęło sporo czasu zanim dotarli do mordowni kilka razy gubiąc się w okolicy, która faktycznie rządziła się własnymi prawami, ale stali i podziwiali szyld. Minęli w drzwiach dwóch wychodzących jegomościów i elf przyjrzał się dokładniej ich kieszeniom zanim wyjął różdżkę i otoczył się ochronnym polem magii. Następnie rzucił proste zaklęcie i wszedł z pozostałymi do środka.

Środek niczym go nie zaskoczył, był dokładnie taki jak się spodziewał. Zdjął kaptur odsłaniając splecione na ulfeńską modłę gęste blond włosy. Sytuacja była napięta i mogła albo eskalować bardzo szybko, albo równie szybko się rozładować. Jedno było pewne - coś trzeba było zrobić, a wzmocniony magią elf był w dość dobrej pozycji. Nie okazując strachu kiwnął na karczmarza zagadując w bezbłędnym lokalnym dialekcie, czym zaskoczył chyba wszystkich:
- Obcy, jak obcy. - mruknął - Mamy robotę do zrobienia, ale jeśli moja kamratka musi najpierw komuś wpierdolić to wystawcie kogo tam macie i miejmy to z głowy. - rzucił klepiąc Huldrę w ramię. Oparł się spokojnie o blat czekając na reakcję.

Przed wejściem do speluny: Mage armor z różdżki i cultural adaptation na siebie, żeby zniwelować niechęć do obcych.
W środku dyplomacja (+16?)


Kerm 03-08-2020 12:34

Noc minęła spokojnie - najwyraźniej nikt jeszcze nie słyszał o nowo przybyłych i związanych z nimi (potencjalnymi) problemami, albo też ich przeciwnicy doszli do wniosku, że wystarczy poczekać, a ofiary same wpadną im w łapki.
Czy tak miało się stać już teraz, tego Tirian nie wiedział, ale był przekonany, że pakują się w kłopoty - takie lub inne. A że przed kłopotami warto było się zabezpieczyć, więc po śniadaniu Tirian 'przyodział' zbroję maga. Nie gwarantowało to co prawda bezkarności, ale zwiększało szansę uniknięcia obrażeń.

Stary Kwartał wyglądał jeszcze gorzej, niż pogoda, a ta zdecydowanie nie przypadła Tirianowi do gustu. A chociaż niezaczepiani dotarli do “Rogatego Hełmu” (być może miejscowym zbirom nie chciało się wystawiać nosów z chat), to scena, na jaką natrafili przy wejściu, nie napawała optymizmem.
W środku zostali przyjęci tak, jak to zapowiadała sierżant Rafarta. A jeśli chytre zagranie Eladamri'ego by nie zadziało i doszłoby do walki, Tirian miał zamiar użyć najpaskudniejszej posiadanej przez siebie magii, nawet gdyby cała buda miała iść z dymem.

Najpierw zbroja maga, później grease, gdyby tamci rzucili się całą grupą.




Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:38.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172