Krasnoludowi sytuacja wydawała się więcej niz dziwna ale cuz miał na to poradzić:"A to pijak! Nie będzie łatwo ściągnąc tych łańcuchów włuz je lepiej szybko w snieg." |
Ogr, jako istota na tyle inteligentna, by przejść przez drzwi ale ich wcześniej nie otworzyć, zamiast posłuchać Orrina wije się dalej i drze się wciąż. Gdy Esthalos znów położył się owinięty przy żarzących się jeszce szczątkach ogniska, przybiega rosomak i prowokacyjnie patrzy na niego chrupiąc ząbkami resztki lodowego rumu. |
Elfa już zaczyna złościć ta cała sytuacja "Cholera! Nie dość, że ten ghul tutaj jęczy i zwija się z bólu to jeszcze do niego dołączył ten ogr..." -Krasnoludzie zróbże coś z tym ogrem, ja trzymam oko na ghulu! |
Orrin przygląda sie łańcuchom i próbuje ocenić jak ciężko byłoby uwolnić ogra:" spróbuj się nie ruszać inaczej ci tego nie ściągne. Ruszasz się ból-nie ruszasz się nie ból" |
Ogr chyba zrozumiał mowę Orrina i zaczyna nad sobą panować. |
Mimo ciężkich warunków Orrin próbuje ściągnąć łańcuchy ogrowi"nie rusz się bo bedzie ból" |
Młody elf, zamyślony, wciąż w półśnie, leży na kocu, jak gdyby zapomniał o otaczającym go zimnie. Po głowie kołaczą się mu myśli o jego rodzinnym domu. Mimo, że przyzwyczaił się już do samotności, podróż jaką odbywał z nowymi towarzyszami, przypominała mu lata jego dzieciństwa. Nagle z transu wybudziły go głośne krzyki, zaniepokojony wstał i nagle jego głowe zajeła inna myśl, bardzo go męczyła, a konkretnie "JAK TU JEST ZIMNO DO CHOLERY!!!" wykrzyczał po czym zaczoł się rozglądać. "Esthalosie, co to za wrzaski?" |
-Hę?- Wyjęknął Esthalos wyciągając głowę spod koca. -Aa wrzaski? To ten cały krasnolud z elfem chyba spotkali jakiś starych znajomych i teraz tam balują- Odżucił koc i dożucił do ognia mrucząć, że spać mu nie dają. Powoli żar zamienił się w małe płomyczki. -No troche lepiej! To co jemy na śniadanie?- Obrócił głowe w stronę towarzysza. Rosomak wciąż tam stał przyglądając się dziwnym postacią. -Ooo może tego małego potworka co? Nie czekając na odpowiedź kompana chwycił koc i z uśmieszkiem ruszył w strone zwierzątka. Skradał się powolutku, żeby go nie wystraszyć trzymając koc tak żeby bez problemu móc w niego złapać Śniadanie. Rosomak przyglądał mu się nie wiedząc o co chodzi dziwnemu jegomościowi z śmiesznymi kolczykami. Gdy był już dostatecznie blisko Esthalos skoczył na rosomoka. |
"Esthalosie przestań...poco męczysz to biedne leśne stworzenie. Jeśli chcesz w moim plecaku, powinno być jeszcze coś na ząb. Ja pójde zobaczyć co u reszty kompanów..." po czym uśmiechnoł się i zaczoł kroczyć w kierunku z którego dochodziły krzyki. |
Eaenoril zauważywszy, że umarlak zastygł bez ruchu, zbliżył się trochę do niego cały czas trzymając łuk w gotowości. Przystaje w takiej odległości, żeby być poza zasięgiem łap ghula i przemawia trochę podniesionym głosem: -Nekromanto, który kontrolujesz te zwłoki, mam nadzieje, że mnie słyszysz...! Co to wszystko ma znaczyć? Dlaczego nas niepokoisz? |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:11. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0