lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [DnD] Władcy lochów (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/3934-dnd-wladcy-lochow.html)

MistrzGry 23-09-2007 08:29

Antony, Antoni, Farin i Xaphion: - Arena to centrum Atlantydy, miejsce, gdzie wszyscy się zbierają, łączące szereg różnych aren, bazarów, punktów wymiany i tym podobnych. - wyjaśnił żołnierz paladynowi.
Kiedy wreszcie pojawił się oddział obcych żołnierzy, kapitan słysząc groźbę ze strony Xaphiona, rzekł szybko:
- Powstrzymaj się magu od swoich czarów. Nie wiemy, jakiej magii używacie w swoim wymiarze, jednak chcielibyśmy w spokoju zamienić z wami kilka słów... jednak nie w obozie wroga. Czy pójdziecie z nami?

Pozostali: Ruszyliście do jednego z otworów. Stąpając po schodach w dół, zgłębialiście się w mroczną czeluść, gdzieś z oddali jedynie oświetloną nikłą, czerwonawą poświatą. Z tamtąd również docierały do was dziwne odgłosy jakby syczenia. Ruszyliście powoli w tym kierunku, starając się zachowywać jak najciszej. Na szczęście ciemność wokół was dawała osłonę. Kiedy dotarliście do przejścia prowadzącego z korytarza do jakiejś większej sali utrzymanej w podobnym stylu, jak te z podziemii, z których wyszliście, mogliście wreszcie zlokalizowac źródło dźwięków... I w cale wam się ten widok nie spodobał. W kręgu stało kilkanaście budzących grozę istot o skórze w całości pokrytych łuską, podłużnych pyskach, długich językach i czerwonymi oczyma. Wszyscy byli roślejsi niż ludzie. Syki i warknięcia stanowił najwyraźniej ich język, którego dźwięki nigdy by nie wydobyły się z ludzkiego gardła. Przed nimi stał natomiast Krunng'Har, albo ktoś, kto wyglądał identycznie jak czarnoksiężnik, z dokładnie taką samą czarną zbroją, hełmem, rękawicami i płaszczem. Przysłuchiwał się rozmowie tajemniczych postaci, stojąc również w kręgu - po drugiej stronie niż ta, po której wy się znajdowaliście. Zatem najbliższe wam postaci były do was odwrócone plecami. Za Krunng'Harem znajdowało się drugie przejście, przypuszczalnie prowadzące do następnych korytarzy podziemii.

TwoHandedSword 25-09-2007 22:21

- W obozie wroga? Krunng'Har jest waszym wrogiem? Nie chciałbym pomagać nieprzyjaciołom mojego zleceniodawcy. Z resztą, mógłby być niezadowolony z samego faktu, że rozmawialiśmy.
- Co się dzieje? Czemu nie jesteście przy Falsquorze? -
Farin szepnął do Antony'ego i Antoniego. Nie wiedział czemu nie są już w sali z runami ale z aprobatą przyjąłby wieść o rozkazach pozwalających na odwiedzenie Areny. Mimo, że podziemia były przez lata domem Farina, krasnolud dobrze czuł się zarówno na powierzchni jak i w labiryntach, takich jak ten należący do Krunng'Hara, a świat na powierzchni Atlantydy zdawał się być bardzo interesujący.

Cedryk 26-09-2007 15:55

- Proste nasz zleceniodawca okazał się, jakim demonologiem a z takimi nie mam ochoty mieć do czynienia wzywam mroczne siły do pomocy, żadnej przysięgo mu nie składałem, więc nie czuję też się obowiązany mu służyć. Nie wiem jak wy wole się rozejrzeć za kimś, kto bardziej odpowiada moim ideom. – przy czym spojrzał na towarzyszy.

- Z chęcią porozmawiam z kimś otwartym umyśle prowadzacie do swojego pana chętnie się z nim zobaczę – po tych słowach ruszył za żołnierzami.

TwoHandedSword 26-09-2007 17:54

Odpowiedź Antony'ego nie do końca satysfakcjonowała Farina. Zrozumiał, że Krunng'Har okazał się być kimś kto macza palce w mrocznej i niebezpiecznej magii ale nie chciał oceniać go pochopnie.
- Słuchaj, czy mógłbyś mi powiedzieć co dokładnie się stało w tej sali z runami? Krótko i zwięźle. I obiektywnie, rzecz jasna.

Cedryk 26-09-2007 18:35

Paladyn wzruszył ramionami, popatrzył wnikliwie na krasnoluda zanim odpowiedział.

- Najpierw zaczął zamieniać tego więźnia w jakiegoś demona potem wlazł i bez powodu parę osób poraził magią. Kazał kogoś odnaleźć w mieście jakąś kobietę. Nie jestem chłopcem na posyłki wiec zapytałem o co uchodzi i że bez wyjaśnień nie mam zamiaru mu służyć i zrezygnowałem z służby u niego.

dziobon 26-09-2007 21:53

- No... Strasznie ten zleceniodawca potrafi zdenerwować. Raz się mu wierzy i służy, a później traci się do niego zaufanie. Poprostu nie wiadomo z dlaczego on tak nagle wyskoczył z nikąd i zaczął nam rozkazywał jak śmieciami. Nienawidze takich szefów - powiedział Antoni z pogardą. - Naprawdę nie mam już siły do robienia takich głupich misji. Chociaż widzę, że to co zaczeliśmy dopiero zaczyna się rozpędzać. Teraz to już nic nie jest takie klarowne.

Antoniego obieła flustracja dlatego tak bardzo nie w smak mu było znajdowanie się w tym miejsce. Ale z drugiej strony nakręcało go fakt, że zaczyna się dziać jakaś akcja. Jeżeli w pokoju z runami coś się działo, to Antoni porpstu wierzył, że będzie działo się jeszcze więce. W sumie to dobrze, bo napawałby się do tej misji gdyby nie szukał wyzwania. A drobne, dodatkowe potyczki niczemu nie zawadzają.

Noraku 28-09-2007 19:09

Czarodziej spokojnie przysluchal sie rozmowie paladyna z krasnoludem po czym prychnal i wszedl spowrotem do labiryntu
"tylko ten demonolog jest w stanie spelnic moje marzenie o potedze wiec zamierzam stac przy nim. Zreszta dzieki temu moze uda mi sie wypelnic rozkazy mojego prawdziwego pana" pomyslal mag po czym sie usmiechnal



***********************************
przepraszam za tak maly wpis. Wyjechalem na kilkanascie dni i pisze z zagranicy. Prosze na razie traktowac mnie jako NPC. Z gory dziekuje i przepraszam ze nie napisalem tego w komentarzach

Durendal 30-09-2007 21:18

Nabnu tylko rzucił okiem na czarownika w zbroi i dziwaczne stwory i zwyczajnie obrócił się i wyszedł. Zwyczajnie miał dość czarowników w czarnych zbrojach. "Jak tak dalej pójdzie to będę się bał otworzyć butelkę wina żeby on z niej nie wyskoczył" Pomyślał wchodząc po schodach. Chwile później stał już na górze. Westchnął i zaczął rozglądać się za czymkolwiek lub kimkolwiek kto mógłby mu wskazać drogę gdziekolwiek. Aż uśmiechnął się pod nosem kiedy uświadomił sobie jak idiotyczna to sytuacja. Uśmiech na wytatuowanej twarzy wydawał się jakby trochę nie na miejscu, nie pasował. Ale mnicha najwyraźniej to nie obchodziło bo uśmiech trwał.

MistrzGry 30-09-2007 22:48

Kiedy Xaphion zwrócił się w kierunku wyjścia, na drodze niespodziewanie stanął mu oddział żołnierzy z Learrossem na czele. Purpurowa zazwyczaj zbroja przywódcy przybrała niezwykły wygląd pod wpływem tańczących płomieni pochodni. Większość jego żołnierzy wydała okrzyk zaskoczenia, lecz Laerross jak zwykle zachował zimną krew. Chociaż nie... Po przyjaznym powitaniu przez kapitana wrogiego oddziału, stojącego na schodach, doszliście do wniosku, że nie macie pojęcia, co tu się dzieje. Żołnierze Krunng'Hara najwyraźniej również, wybałuszając oczy szeroko ze zdumienia.

- Wreszcie spotykamy się w leżu wroga, Grontherze - powiedział człowiek w purpurowej zbroi, odsuwając się od swoich żołnierzy. Wśród nowo przybyłych dały się słyszeć przekleństwa.
- Tak długo służyłeś u Krunng'Hara, a teraz go zdradzasz? Do diabła z tobą i twoją lojalnością! - jeden z żołnierzy odważył się głośno wyrazić oburzenie, występując przed sprzymierzeńców.
- Jeśli macie głowę na karku, to słuchajcie uważnie - szybko odpowiedział Laerross - a dowiecie się, kto w rzeczywistości jest zdrajcą.
- Niczego nie będziemy słuchać! - odparował inny - Przyszpilujmy tego zdrajcę!
Kilku jego ludzi ruszyło, by zlinczować niedawnego przywódcę.
- STAĆ! - rozkazał człowiek w purpurowej zbroi. Choć sytuacja była niejednoznaczna, większość z jego niedawnych ludzi usłuchała natychmiast polecenia, a reszta, nie widząc poparcia, również wkrótce poszła w ślady niepewnych towarzyszy.
- Powiem krótko - mówiąc to, przemierzył wzrokiem wszystkich wokół, was także nie pomijając. Choć oczy wojownika były ukryte za hełmem, zdawało wam się, że niemal odczuliście ostre jak brzywa spojrzenie na własnych ciałach - kto nie chce się dowiedzieć, co w rzeczywistości tu się dzieje, może odejść lub zrobić cokolwiek innego, jeszcze głupszego. Kto natomiast ma zamiar przejrzeć na oczy, co naprawdę od dłuższego czasu knuje wasz władca, Krunng'Har we własnej osobie, niech pójdzie z nami.
W mrocznym korytarzu nastała pełna niepewności cisza. W powietrzu niemal można było wyczuć narastające sprzeczne uczucia wśród ludzi Laerrossa. Każdy z nich rozglądał się po pozostałych, nie wiedząc, jaką decyzję podjąć.
- A wy - tu zwrócił się do waszej czwórki - czy naprawdę zamierzacie umierać za sprawę, o której nie macie pojęcia, pracując dla kogoś, o kim również nie macie pojęcia? Wiem, skąd pochodzicie, i wiem, jak wam pomóc. Oczywiście, oczekuję w zamian również pomocy. Co zamierzacie zrobić?

Tymczasem Nabnu zostawił swoich towarzyszy w podziemiach, szybko wycofując się. Czuł, że nierealność tego miejsca i nazbyt intensywne przeżycia w ciągu ostatnich dni zaczęły chyba odciskać piętno na jego psychice. Czy tu są w ogóle jakieś dni...? Oto kolejne z wielu pytań, na które nie znał odpowiedzi.
Wśród strzelistych budowli nie było widać niemal żywej duszy... za wyjątkiem oddziału obcych żołnierzy, który uważnie nasłuchiwał dźwięków z wejścia do podziemii Krunng'Hara. Nie zastanawiając się już więcej, szybko ruszył w ich kierunku, w myślach przygotowując pytanie, jakie mógł zadać. Żołnierze, słysząc kroki Nabnu, odwrócili się, uważnie obserwując otoczenie.

Cedryk 02-10-2007 16:47

- Ja już się wypowiedziałem jestem ciekaw tego miejsca. Potrzebuję też więcej informacji. A Krunng'Har nie jest moim panem nie skalałem mu żadnej przysięgi. Prowadź tedy do swojego zwierzchnika żołnierzu. – Anthony zdecydowany był podążać za tym dziwnie przemawiającym człowiekiem.

„Może w końcu na Heironeous’a czegoś się dowiem. Magia, demony portale to nie dla paladyna dajcie mi znanego wroga i cel to wszystko zrozumiem”


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:50.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172