lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [DnD] Władcy lochów (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/3934-dnd-wladcy-lochow.html)

TwoHandedSword 02-10-2007 20:58

Farin bez dłuższego zastanowienia stwierdził, że nie będzie służył żadnemu demonologowi. Tak jak zapewne większość jego towarzyszy, nie chciał mieć już nic wspólnego z Krunng'Harem. Za to jak najbardziej chciał, jak wyraził się Laerross, przejrzeć na oczy. Skoro Krunng'Har jest jakimś niebezpiecznym intrygantem warto byłoby dowiedzieć się o nim czegoś więcej.
- Skoro tak mówisz, chodźmy. - Farin zwrócił się do Laerrossa - Tylko proszę powiedz mi skąd tyle o nas wiesz i na czym ma polegać ta twoja pomoc... i pomoc, której my mamy ci udzielić.

Durendal 06-10-2007 19:06

Nabnu podszedł do żołnierzy miękkim kocim krokiem. Zmierzył ich chłodnym spokojnym spojrzeniem. Po czym powiedział wypranym z emocji głosem:
-Jeśli szukacie Krunng'Hara to jest tam.
Wskazał kciukiem na wejście do podziemi za sobą.
-Rozmawia w jakimś dziwacznym języku z jeszcze dziwniejszymi człekokształtnymi jaszczurami. A ja bardzo byłbym wdzięczny gdybyście w zamian za te informacje powiedzieli mi co tu sie do jasnej cholery dzieje.
Kiedy skończył skrzyżował ręce na piesi i zamarł w oczekiwaniu.

MistrzGry 06-10-2007 20:00

- A zatem ci, którzy zdecydowali się, chodźcie z nami - rzekł Gronther - A reszta niech nawet nie próbuje sztuczek.
Wydał następnie rozkaz żołnierzom i skierowali się spowrotem do wyjścia. W tym samym momencie Nabnu mówił żołnierzom o czarnoksiężniku. Jednak zanim ktokolwiek zdążył mnichowi odpowiedzieć, pomiędzy tłum przepchnął się zakuty w purpurową zbroję Learross.
- Słyszałem, że mówiłeś coś o Krunng'Harze? - zapytał Nabnu.
- Powiedział, że ukrywa się podobno w tamtych podziemiach - wyręczył od odpowiedzi mnicha żołnierz, z którym ten przed chwilą rozmawiał.
- Świetnie! - krzynknął Gronther, który podążył za rycerzem - Zatem nie traćmy czasu. Ten drań zaraz nam odpowie na nasze pytania.
- Każda osoba się przyda, która potrafi walczyć. Choć byłem jego podwładnym, nie mam pojęcia, jakimi sztuczkami może dysponować ten władca - dodał Learross.

Cały orszak ruszył w kierunku wkazanym przez wyznawcę Myrkula. Wraz z nimi było kilkunastu niedawnych żołnierzy czarnoksiężnika, trzymając się raczej z tyłu, ciągle niepewni swojej decyzji.

Wraz z Laerossem i dowódcą Grontharem wszyscy przekroczyli próg ciemności...

Zadeklarujcie, kto wchodzi do podziemii, a kto czeka na zewnątrz.

TwoHandedSword 06-10-2007 21:35

Farin kiwną głową Laerrossowi. Miał coraz więcej pytań, ale na razie postanowił milczeć. Był podwładnym Krunng'Hara przez bardzo krótki czas i nie dowiedział się niczego o jego możliwościach, ale skoro Laerross, który pracował dla niego dużo dłużej również nic nie wiedział, czarnoksiężnik musiał być naprawdę niebezpieczny. "Już niedługo zobaczymy czy taki magik straszny jak go malują, zobaczymy." Farin oparł topór o ramię i zaciskając dłonie na rękojeści ruszył za żołnierzami.

Noraku 07-10-2007 08:39

Xhapion przysłuchwiał się rozmowie żołnierzy i swoich byłych towarzyszy
"Głupcy, jeżeli Krunng'Har jest chociaż w połowie tak silny na jakiego się zapowiada to zmiecie ich w trymiga" Widząc żołnierzy zmierzających w stronę podziemi ruszył biegiem starając się ich wyprzedzić. (gdyby próbowali mnie zatrzymać używam czaru wezwanie potwora. ) W czasie biegu czarodziej wołał w myślach " Krunng'har, mam nadzieje że mnie słyszysz, pozwól mi się do ciebie dostać. W twoją stronę zmierza bunt moich dawnych towarzyszy oraz twoich żołnierzy". Zależnie od odpowiedzi, lub jej braku, czarodziej skierował się albo do sali w której widzieli powieszoną postać albo tam gdzie wskazał czarnoksiężnik

Durendal 07-10-2007 13:20

Nabnu spokojnym ruchem zdjął płaszcz, złożył go starannie i położył obok wejścia do podziemi. Mocne, sprężyste mięśnie harmonijnie pracowały pod wytatuowaną skórą. Mnich oczyścił umysł z myśli, koncentrował sie by osiągnąć pełną harmonie ciała i umysłu. Jak rycerz przed walka ogląda i ostrzy swój miecz tak on idąc za żołnierzami napinał i rozciągał kolejne partie mięśni by móc wykorzystać w pełni ich możliwości. Był gotów do walki, do zabijania. Lekko zacisnął pięści. Wiedział że za chwilę rozpęta sie piekło, czuł to przez skórę, podpowiadał mu to jego instynkt wyczulony latami treningu i medytacji.

Cedryk 09-10-2007 16:05

"Co to za Myrkul nie słyszałem o takim bogu chociaż szkolonym w teologii, nie podoba mi się to wszystko. Nic podążę za nimi, ale nie będę się wtrącał do walki wszakże mieli nas zaprowadzić do kogoś, kto coś wie a nie napuszczać na naszego, nawet nie byłego, bo nic mu nie obiecywałem pracodawcę.”
To postanowiwszy Anthony podążył niezdecydowany za żołnierzami dzierżąc miecz w dłoni.

dziobon 10-10-2007 14:23

Nie podobała się Antoniemu tamci żołnierze. Za bardzo się wywyższają. "Co oni o sobie myślą, że kim są?" Tak mysląc słuchaj dalszej rozmowy, gdy dotarło do jego słuchu, że mają zawrócic aby spotkać się z jego byłym panem i rozprawić się z nim. Antoni nie raczył zostawać, nie myślać nad postępowaniami ani chwile. Od razu podążył za całym oddziałem uzbrojonych mając nadzieję, że niedługo coś w końcu się rozwiąże i wyjaśni. A i od razu (jeżeli doszłoby do bitwy) odpłaciłby za to co stało się przedtem, w komnacie z runami, bo pamięta nadal jak ich "pan" potraktował ich wtedy.

Z rosnącym podnieceniem szedł wyjmując ze swojej pochwy miecz. Starał uspokoić zmysły ale czuł, że zbliża się nieoczikawne, ale nie drażniłl go to. Przeciwnie, nakręcał się z każdym kolejnym krokiem.

MistrzGry 13-10-2007 18:13

Xaphion szybko wbiegł pomiędzy żołnierzy, przechnął się po schodach w dół, by wreszcie przegonić orszak i pobec w ciemność.
- Temu to się spieszy do walki - skomentował dowódca.
Jednak gdy czarodziej tylko przekroczył próg przejścia korytarza, odrzuciła go w tył potężna siła. Przez moment pojawił się nagły, biały błysk oślepiającego światła. Czarodziej przeleciał kilkanaście metrów, uderzając plecami o tarcze żołnierzy, a następnie stracił przytomność.
Żołnierze chwilkę się zawahali, jednak presja tych, którzy byli z tyłu i chcieli zobaczyć, co spowodowało niespodziewany, głuch huk, sprawiła, że ci na przedzie musieli brnąć dalej.
Zapaliło się kilka pochodni i oczom zgromadzonych ukazały się dwa brutalnie rozszarpane ciała, których fragmenty rozrzucone walały się po posadzce. Po chwili rozpoznaliście, głównie po strzępkach ubrania, że byli to wasi niedawni towarzysze: elfka oraz człowiek-bard.
Będąc wystarczająco blisko, usłyszeliście, jak mruknął pod nosem do siebie Learross:
- Nie podoba mi się to...
Chyba coś jeszcze chciał powiedzieć, jednak w momencie, kiedy ostatni żołnierz wszedł na schody, te nagle się rozstąpiły... podobnie, jak po chwili również i cała podłoga! Pod waszymi nogami powstała pustka. Spadliście w dół... wystarczająco długo i niespodziewanie, by dotkliwie poobijać się. Jeden z żołnierzy tak pechowo upadł, że uderzył głową o zapaloną pochodnię, która nie zgasła, zderzając się z posadzką na dnie. Krótki kontakt z ogniem wystarczył, by część płaszcza, włosy, a następnie cała twarz i głowa zamieniła się w żywe źródło światła. Ten zaczął wydzierać się jak potępiony. Któryś z bardziej opanowanych żołnierzy przeciął głowę nieszczęśnika na pół, jednak wrzask poszkodowanego zdążył zbudzić Xaphiona.

Rozejrzeliście się po pomieszczeniu. Schody i podłoga wyżej powróciła do swojej poprzedniej pozycji, stanowiąc obecnie sufit niższej kondygnacji, zawieszony na wysokości około 3,5 metra od podłogi. Znajdowaliście się w jakby dużej klatce bądź celi, dookoła otoczonej wąskimi kratami. Gdyby nie pochodnie, prawdopodobnie panowałaby tu nieprzenikniona ciemność. Kilku żołnierzy podeszło do krat, by zbadać, co znajduje się dalej - jednak nie zauważyliście tam niczego szczególnego, jedynie kolejne korytarze.
- Niech ich Pani Bólu pochłonie - zaklął Learross - Jakieś pomysły, co dalej?

Durendal 13-10-2007 21:21

Nabnu zerwał się z ziemi jednym rzutem ciała. Czuł że to miejsce nie należy do bezpiecznych. Spojrzał na Learrosa i powiedział:
-Nie ważne ile byśmy myśleli i jak kombinowali to myślę że te kraty raczej nie dadzą się ruszyć. Ale trzeba spróbować.
Nabnu spokojnym krokiem podszedł do krat. Schylił się lekko i chwycił kratę. Po czym powoli zaczął ciągnąć do siebie i do góry najwyraźniej z zamiarem odgięcia krat od podłoża. Stopniowo ciągnął coraz mocniej, jego stopy wpierały się w podłogę, mięśnie ramion i grzbietu coraz mocniej napinały pod wytatuowaną skórą. Twarz mnicha pozostała kamienna i spokojna mimo że musiał wytężać wszystkie siły. Jego sylwetka przyciągała oczy. Pot spływał mu po czole ale nie poddawał sie i ciągnął coraz mocniej. Jego umysł był skoncentrowany i spokojny, oczyszczony z wszelkich emocji.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:54.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172