lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [DnD] Władcy lochów (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/3934-dnd-wladcy-lochow.html)

MistrzGry 03-09-2007 15:52

Quillathe, Nabnu, Theodorius: Idąc za elfką w ciemnościach, nieporadni jak dzieci, przeszliście przez jakieś pomieszczenie pełne broni. Nie zwróciliście na nie specjalnej uwagi, gdyż broń już mieliście - magiczną, stworzona przez Krunng'Hara. Jednak nasunęła wam się pewna refleksja, kiedy weszliście w kolejne korytarze - tym razem oświetlone nikłym światłem jakiegoś kaganka z oddali. Uświadomoliście sobie, że nigdy nie widzieliście w tych podziemiach żadnych miejsc do spania. Mało tego, wy sami nawet nie odczuwaliście od tygodnia potrzeby snu. Ciągle jesteście wypoczęci i w pełni sił. Jak to możliwe? Zanim poszukaliście w głowie odpowiedzi, stanęliście przed schodami prowadzącymi w górę. "Nie ma to jak krasnoludzki zmysł wyczucia kierunku pod ziemią u elfki" - uśmiechnęła się Quillathe.

Jednak wychodząc na powierzchnię, nie zauważyliście żadnych drzwi broniących dostępu do włóści czarnoksiężnika, ani choćby jakiejkolwiek straży. Czy tu każdy mógł wchodzić bez przeszkód jak chciał i kiedy chciał? Kolejne zdziwienie wzbudziły w was niezwykłe, wysokie budowle, wznoszące się majestatycznie ku... jasnozielonemu niebu, poprzetykanym ciemniejszymi smugami (czy były to chmury?). Wokół nie było widać żywej duszy. Zrobione z dziwnych, pół-matowych materiałów, odbijających po części świato budynki nie miały wejść. Natomiast w czymś, co mogło być ulicami, znajdowały się wykute weń okrągłe otwory, podobne do tego, którym wyszliście. Być może to one prowadziły do wnętrz? I ciekawe gdzie się podziali mieszkańcy? Patrząc w górę, doszliście do wniosku, że miasto musi być gigantyczne - zakończone ostro okrągłe, kopułowate wieże ciągnęły się wszędzie, dokąd wasz wzrok sięgał.

Antony i Antoni: - Ten zachowuje się dziwnie - powiedział jeden z żołnierzy.
- Patrz na jego rękę! On coś knuje! - krzyknął inny.
- Tak, jesteście spostrzegawczy - zaśmiał się człowiek w fioletowej zbroi - Ten na pewno musi być buntownikiem. Pokażemy mu najszybszą drogę do wyjścia stąd, choć może nie będzie to akurat centrum miasta...
Żołnierzy było około dziesięciu. Wszyscy z brońmi przygotowanymi do ataku. Zauważyliście, że dwóch z tyłu miało około dwumetrowe piki, a jeden kuszę.
- To co, zabijamy, czy na razie jeszcze grzecznie? - zapytał ktoś poważnie.
W odpowiedzi Laerross wybuchnął głośnym śmiechem, podnosząc w górę płonący krwawym płomieniem miecz, a żołnierze szykowali się już do ataku.
- Na razie sobie grzecznie pogadamy - wreszcie powiedział, na co wśród zebranych dał się słyszeć jęk zawodu.
- A więc szukasz centrum miasta?
Zanim którykolwiek z was zdążył odpowiedzieć, wojownik zwrócił się do jednego żołnierzy:
- Zaprowadź tych tutaj do areny.
Na twarzy jego rozmówcy pojawiło się zaskoczenie, jednak nic nie odpowiedział, tylko machnął ręką, abyście zanim ruszyli.
Niedługo trwało, zanim natknęliście się na swoich dwóch zagubionych towarzyszy: krasnoluda i czarodzieja, którzy najwyraźniej biegali po korytarzach w jakimś tylko im znanym celu...

Farin i Xaphion: Wszystko wskazywało na to, że zgubiliście zbiega. Rozmowa z tamtym wojownikiem zrobia swoje, dając wystarczająco czasu kusznikowi, by znalazł bezpieczne miejsce lub uciekł. Jednak zastanawiając się, co robić dalej, oto przed wami pojawiły się znajome wam osoby: paladyn oraz łotrzyk, prowadzeni przez jednego z żołnierzy. Dokąd oni idą?

Noraku 03-09-2007 18:25

Cholera uciekł nam.” pomyślał Xaphion kopiąc w ścianę. „Kiedy znowu spotkam tamtego żołnierzyka wyjaśnię mu w czym przeszkodził.” W oczach czarodzieja można było zobaczyć olbrzymią złość, gdyby tylko ktoś dojrzał jego oczy, ukryte w ciemności kaptura. Rozglądał się na rozstaju dróg myśląc, co zrobić dalej, gdy nagle usłyszał odgłos kroków. Odwrócił się i ujrzał swoich towarzyszy
- Hej Antony, Antoni co tam... – przerwał gdy ujrzał idącego za nimi żołnierza. „ Co do diabła się tutaj dzieje”. Xaphion schował dłonie w rękawy swojego płaszcza i podszedł do żołnierza zatrzymując go w korytarzu. Przed tym wymownie spojrzał na krasnoluda w razie czego oczekując jego pomocy.
- Stój. Co się tutaj dzieje i gdzie zmierzasz z tymi ludźmi?

Durendal 04-09-2007 11:22

-Cholera...
Wyrwało sie mnichowi... Miasto było olbrzymie. Rozglądał się wokół ciekawie. Te wielkie wieże... I dziwaczne otwory w ulicy... To miejsce było niesamowite... Ciekaw był jak bard znajdzie tu tą swoją tawernę... O ile tu są tawerny...
-to co robimy? Rzucił w przestrzeń. Ktoś ma jakiś pomysł?
Dodał po chwili.

Cedryk 05-09-2007 13:15

- O nic nie martw tym panom tylko coś się pomyliło – paladyn spokojnym głosem odezwał się do strażników – wasz dowódca jest zdrajcą sprzeciwiacie się rozkazom czarnoksiężnika macie nas zaprowadzić do centrum miasta, a nie do żadnej areny.

- Jeśli dalej tak będziecie postępowali narazicie się na jego i mój gniew. – spojrzał na nich wzrokiem zdolnym przerazić największego rebajłę.

TwoHandedSword 06-09-2007 21:09

Farin był trochę zdenerwowany z powodu ucieczki niedoszłego zabójcy jego towarzysza. Nie lubił gdy ktoś mu uciekał. W ogóle nie lubił gdy coś mu się nie udawało. Krasnolud chrząknął, co w jego przypadku oznaczało lekkie poirytowanie i zdenerwowanie. Gdy zobaczył paladyna i Antoniego zdziwił się trochę na ich widok i chciał zapytać o sytuację w sali z runami. Mieli zadanie do wykonania, osądzić więzionego w niej człowieka. Zauważył, że jeden z żołnierzy poszukujących jakichś buntowników rozmawia z Antonym i Antonim i nie wygląda na pokojowo nastawionego. Krasnolud miał złe przeczucia.
- Co tu robicie? - zwrócił się do towarzyszy. Farin dostrzegł wymowne spojrzenie Xaphiona i dał mu znać, że zrozumiał.
- Kapitanie, witam ponownie - tu krasnolud skłonił się nieznacznie - Ci panowie razem ze mną i z magiem służą Krunng'Harowi, więc pozwoli pan, że odejdziemy razem z nimi.

Donki 08-09-2007 17:25

Gdy Theo wyszedł na powierzchnię Atlantydy stanął jak wryty. Był zauroczony tym miejscem: piękne wysokie budynki wznoszące się aż do zielonej swery przypominające jakby ludzkie niebo.
- Piękne- mruknął bard, po czym pośpiesznie wyciągnął z kieszeni swojego kaftanu notes. Zeszyt ten służył pierwotnie do zapisywania Imion i miejsc zamieszkania byłych "miłości" muzyka. Teraz zaś znajdowały się tam także zapiski do nowych dzieł które chciał napisać Wearok, a z pewnością poemat o Atlantydzie i o tej podróży spodoba się wielu słuchaczom. Aktor chłonął całym sobą magię tegoi miejsca. Z tego stanu wyrwał gi jednak mnich:
- Cholera...to co robimy? Ktoś ma jakiś pomysł?- rzucił do swoich towarzyszy wojownik.
- To co planowaliśmy- odrzekł Theodorius z lekkim żalem, że przeszkodzono mu w tworzeniu.- udamy się teraz do jakiejś karczmy i tam na spokojnie przemyślimy naszą sytuacje...- zamyślił się przez moment i po chwili dodal- Jak mniemam te dziury obok budynków są swego rodzaju wejściem do nich. Byłoby łatwier rozszyfrować przeznaczenie tych dołów gdybyśmy spotkali jakiegoś przechodnia...ale na to się raczej nie zapowiada...No cóż trzeba wejść do domu któregoś z mieszkańców i zapytać o drogę do tawerny.- rzekł muzyk i ruszył w stronę najbliższej dziury, nie czekając na odpowiedź ze strony jego towarzyszy.

MistrzGry 09-09-2007 10:15

Chciałbym na wstępie zauważyć, że z Antonym i Antonim idzie tylko jeden żołnierz.

Z otworu, do którego zbliżył się bard, doszły do waszych (Quillathe, Nabnu, Theodoriusa) uszu odgłosy wchodzących po schodach jakichś zbrojnych. Po chwili ukazał się waszym oczom oddział kilkunastu osób odzianych w kolczugi i hełmy. Nie przyglądali wam się specjalnie, szybko idąc przed siebie. Zauważyliście, że skierowali się do wejścia, którym wy wyszliście.
- Krunng'Har jest skończony... - usłyszeliście fragment rozmowy żołnierzy.
Wejściem jednak zdołało wejść jedynie trzech zbrojnych.
Tymczasem w podziemiach żołnierz poprowadził czwórkę pozostałych do wyjścia, nie tracąc czasu na zbędne wyjaśnienia, jedynie mimochodem wyjaśniając paladynowi, że Arena znajduje się właśnie w centrum Atlantydy.
Jednak schody prowadzące na górę zostały zablokowane przez żołnierzy w kolczugach, na które nałożone były czerwone tuniki z herbem dwóch żółtych, skrzyżowanych toporów.
- Nie ruszaj się! - szybko powiedział stojący naprzeciwko waszej piątki dowódca do prowadzącego Antony'ego oraz pozostałych żołnierza - Chcę wiedzieć, skąd się wziął ten oto krasnolud z obcych planów?!
- Nie mam pojęcia... skąd ja mam wiedzieć... - odpowiedział żołnierz Krunng'Hara z trwogą w głosie.
- No dobrze. Pójdziecie w takim razie z nami! - powiedział to do was wszystkich, a tymczasem nowo przybyli żołnierze zbliżyli się do was, bacznie obserwując każdy ruch. Gdzieś wśród szeptów pomiędzy nimi wychwyciliście imię "Falsquor"...

Noraku 09-09-2007 15:07

Xaphion spokojnie szedł za żołnierzem prowadzącym ich na zewnątrz. Niespodziewanie, przy wyjściu pojawił się kolejny problem. Żołnierze ubrani w dziwny strój zablokowali wyjście. Tym razem mag wysłuchiwał się rozmowie stojąc z przodu. Gdy nieznajomi ruszyli w ich kierunku usłyszał imię.
Falquor, ciekawe kto to jest
Stanął naprzeciwko dowódcy i nie zdejmując kaptura odezwał się cichym i spokojnym głosem.
- Nie wiem kim jesteś ale radze ci nie wchodzić mi w drogę. Mam zły humor a musze wypełnić jeszcze misję dla mojego pana. Jeżeli zależy ci na swoim zdrowiu puść nas wolno. Mówiąc te słowa Xaphion nieznacznie podniósł jedną rękę i zaczął w niej gromadzić energię magiczną szykując się do rzucenia czaru. „Czas sprawdzić czy moje czary nadal są takie silne jak kiedyś”

dziobon 11-09-2007 23:00

Jeszcze kiedy przemawiali do niego żołnierze, których spotkał na początku zaczął się co raz bardziej denerwować. Nie echciał się bić, może bardziej nie chciało mu się. Tak czy inaczej nie miał zamiary działać, chociaż i tak trzeba byłoby się bronić w razie takiej okazji, więć każdyby się uzbroił na jego miejscu. Ucieszył się trochę gdy powiedzielu mu, że będą z nimi współpracować i nawet tak bardzo się nie nimi przejmowali, gdyż tylko jeden żołnierz ich odprowadzał. A jeszcze gdy dołączyli do niego jego dwaj następni towarzysze byłó czterech na jednego. Nawet dobrze, że nikt nie kwapił się do walki. Może zaskarbimy ich ufność. Był ponieką zadowolony, że żołnierz ich zaprowadzi do miejsca ale już nie był pewny tego, że to co robią jest słuszne w jakimś tam stopniu. Może właśnie złe było, że w ogóle znaleźłiśmy się na tym planie. Może... Hmm, taki los. Trzeba się teraz uporać z problemami. Antoni już zaczynał się rozprężać w czasie gdy wychodzili na zewnątrz. Zanim jeszcze oderwał ręce od oczów, które przed chwilą troche go bolały w spotkaniu ze świtłem z zewnątrz, usłyszał głos kogoś nowego. Był to głos strażnika, który już nie był taki miły jak poprzedni. Nie zbaczając na to co mówił do nich, a dokładnie do krasnoluda, łotrzyk oglądał wielce zachwycający obraz miasta. Aż miał ochotę sobie gwizdnąć z podziwu. Piękne miejsce. Kiedy skończył oglądać widoki obrócił się w strone towarzyszy w próbie pomocy koledze. W końcu nie zostawi krasnoluda na pastwe losu żądnego krwi, stukniętego żołnierza. Choć nawet w tym momenciu nie chciał nic dodawać a bał się, że i tak wszystko pogorszy. Nawet nie przeszłoby mu to imię przez gardło: Krunng'Har

Cedryk 13-09-2007 13:07

- A cóż to jest za Arena oświeć mnie, bo nowym jestem i nie znam tak dokładnie jeszcze miasta – zapytał prowadzącego ich żołnierza.
„Poczekamy zobaczymy, co będzie może w końcu trafimy do kogoś rozsądnego, który nie będzie nas chciał za bardzo wykorzystać”. Pomyślał idąc za wojownikami.

„Na walkę zawsze jest czas, czarnoksiężnicy władcy i inne. Cóż to za przedziwny świat gdzie nie można przyzywać pomocników. Wszyscy wszakże, co jakiś czas z takich stworów korzystają czy są one dobre czy też złe, ale zawsze przyzwane z innych sfer”.
Skoro nikt nie zaczął protestować Anthony postanowił również z tym poczekać zawsze zdąży zaatakować jeśli zajdzie potrzeba.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:52.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172