lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [DnD 3.5 FR] (18+) Żar krwawej nocy. (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/9015-dnd-3-5-fr-18-zar-krwawej-nocy.html)

Kovix 13-09-2010 15:42

Kurwa!

Dant krzyknął przeciągle z bólu, kiedy ostrze rozorało mu klatkę piersiową. Rana była długa i głęboka, koniecznie wymagała szybkiego uleczenia. Ale teraz Dant starał się skoncentrować na zaklęciu, o którym pomyślał na ułamek sekundy przed oberwaniem z miecza…

Niewidzialność – trzeba się wycofać, zanim kolejne ciosy zabiją kiepskiego w walce wręcz zaklinacza.
Przezornie Dant odchylił się nieco i zaczął czarować w niekonwencjonalny sposób – było to nieco trudniejsze i wymagało odpowiedniego skupienia, ale nie prowokował tym przeciwnika do wymierzenia mu ciosu podczas rzucania zaklęcia.

Udało się! Dant wypowiedział ostatnie słowo – wyzwalacz, wykonał ostatni gest i zniknął.
Widział lekko zaskoczoną minę przeciwnika, ale wiedział, że nie wytrąci to całkowicie agenta z równowagi. Gdyby zaczął ciąć na oślep w kierunku Danta, byłby totalnym głupkiem, bo naraziłby się na atak ze strony mniszki.

Nie myśląc wiele, Dant zdecydował się zbiec w najbezpieczniejsze dla maga – za plecy wojownika. Stamtąd będzie mógł bombardować wrogów pociskami nie obawiając się, że sprowokuje jakiś atak.
Przemknął za Cerre i obok lady, ustawiając się za Kanem.
______________
Użycie czaru ‘Niewidzialność’ w trybie defensywnego czarowania i ruch na pole H4

Ryo 13-09-2010 16:21

Nagle towarzysz Dant zaginął w akcji. Rozpatrujmy owy "przypadek" - dla zranionego zaklinacza rozwiązanie okazało się dobre, natomiast dla mniszki... nie rozwiązywało zbyt wielu kwestii. Biorąc pod uwagę, że oponenci wpadli bez zaproszenia (bezczelność), przerywając niekulturalnie diabelstwu konsumpcję piwa (foch) oraz płosząc towarzysza do kufla, Cerre wyjątkowo nie spodobała się ta sytuacja.
Musiała odstawić piwo na bok. Ostrzeżenie Danta odnośnie nieproszonych gości niestety się sprawdziło - przeciwnik o dziwo nie chciał się dołączyć do libacji, a na chętnego do pogawędy nie wyglądał bynajmniej; jego koledzy zaś, których tu przyprowadził, pewnie nie potrafią się obchodzić z damami. A to peszek...

Nóż rzuciła za ladę. Może karczmarzowi bardziej się przyda - nie, żeby kobieta była szczególnie hojna. Musiała się nadmiaru śmieci pozbyć, a tych się nawaliło do karczmy zdecydowanie za dużo. Kilka z nich bardzo rzucało się w oczy i zanadto bardzo psuło wystrój wnętrza. Jeden z nich zagrażał miedzianowłosej i znajdował się zbyt blisko, żeby można było go spokojnie zignorować.
Gdyby chociaż na nich nie polowali, to spokojnie nawiązałoby się pożyteczne kontakty. A tak - teoria spaliła na panewce... Sztylet wbił się w ścianę, a mężczyzna znalazł się w zasięgu pięści. Efekt: Oberwał [3] w twarz. Okoliczności tylko w połowie sprzyjały pozbawieniu jegomościa zębów - bowiem dostał pierwszą; druga pięść Cerre niechybnie chybiła.
To się jednego śmiecia pozbyłam, pora na kolejnego, mruknęła złowrogo pod nosem.
- To, co? Chcesz mnie teraz zbić?

__________
Przeciwnik III: stracił 3 PW.

Jendker 13-09-2010 17:09

Podejrzenia okazały się jak najbardziej słuszne. Nowy sojusznik uciekł, mimo tego że półork był szybszy od zwyczajnych ludzi. To była prosta przyneta mająca go sprowadzić do wioski. Ale Takshor nie miał zamiaru połykać tej przynety. Miał zamiar pociągnąć linkę tak by rybak wpadł do wody. Kolejny element pojawił się w wiosce. Dwaj strażnicy chciel go aresztować. Było tylko jedno wyjście. Wyciagnął szybko swoje topory,a potem obrócił je palcami tak by rękojeści były skierowane do strażników.
-Dobrze, ale idziemy prosto do kapitna, idę sam spokojnie, a wy dobrze opiekujecie się moimi maleństwami.-Powiedział z niewinnym uśmiechem.

Strażnicy, nieco zakłopotani, spojrzeli na siebie. Oboje mieli zajęte ręce...
W końcu jednak jeden z nich schował swoją broń i wziął topory od Takshora, z wyraźną radością.
- Dzieciaki się ucieszą... pierwszy przestępca któregośmy schwytali... - powiedział do siebie, po czym wspólnymi siłami odeskortowali półorka na posterunek straży, mieszczący się w budynku naprzeciw karczmie...
Kiedy ją mijali, Takshor mógłby przysiąc, że wewnątrz gospody panuje jakieś głębokie poruszenie... jednak nie miał czasu się nad tym zastanawiać.
W końcu stanął przed kapitanem Greive, w tym samym pomieszczeniu, gdzie poprzedniego dnia przybył z "darem" od druidów.
- Ach, bardzo dobrze. - powiedział kapitan na widok tropiciela. - Wy dwaj, zostańcie tu.
Strażnicy stanęli po dwóch stronach drzwi. Sam Greive siedział przy biurku i przez chwilę stukał palcami o blat.
- Panie Flameleaf, czemu sprawia pan nam tutaj tyle problemów, hm? - spytał w końcu. - Mam tu zeznania świadków na pańskie występki... ale może chciałby się pan przyznać do nich? Skoro i tak sam się poddał?
-Oczywiście, jak tylko dowiem się jakie to sprawki. Bo ostatnią noc spędziłem w jaskini goblinów, do której wpadłem podczas poszukiwań towarzysza naszej rudowłosej przyjaciółki. Ba spotkałem go tam nawet. Problem w tym że ten człowiek zabiłby mnie na miejscu. Gdyby oczywiście był tym za kogo się podawał. Mam więc pewność że to nie on. Pytanie kto pana robił w wała, panie Kapitanie?
Greive zwęził oczy i skupił wzrok na półorku.
- Nie wiem co ty kombinujesz. - powiedział wstając. - I szczerze mówiąc mało mnie to obchodzi, bo słabo ci to wychodzi. Mam zeznanie tropiciela Kaldora Daretta, że konspirowałeś zarówno z goblinami, jak i z druidami. Ha, mam więcej niż zeznania... - w ręce mężczyzny pojawiła się sakiewka, którą półork poprzedniego dnia przekazał kapitanowi od druidów. - Wiesz co to jest? Oczywiście że wiesz, jakże by inaczej... problem w tym, że nasz zaklinacz, który był tak miły i to zbadał, też wie. A skoro on, to i ja. Wszyscy teraz wiemy, że próbowałeś sabotować naszą niewielką, acz bardzo cenną społeczność na rzecz druidów przy pomocy paraliżującego proszku.
- Zasadniczo kapitanie, czy ja wyglądam na kogoś tak głupiego by wpakować się tu teraz, dobrowolnie? Odpowiedź jest prosta, nie. Gdybym chciał mógłbym przecież ten proszek sam rozmieścić, wsypać do jadła w karczmie. Ba, mógłbym wejśc do tej wioski niezauważony i wyjść. Problem w tym że pan Kaldor jest rasistą. Co najmniej. Radziłbym więc sprawdzić co się porabia w tym momęncie w wiosce. Bo mam wrażenie że jeżeli krew już się nie polała, to zaraz się poleje. A ja tu będe grzecznie siedział.- Cała wypowiedź mówił tonem, jak gdyby zwracał się do debila
- Kaldor jest ostrożny. - odparł Greive natychmiast. - Martwi się o naszą społeczność. Zresztą tak jak ja. Nie wiem co mogłeś, a czego nie mogłeś zrobić z tym proszkiem. Grunt że wpadłeś. Wpadłeś w gówno tak śmierdzące i tak głębokie, że potrzebowałbyś chyba cudu, żeby się z niego wygrzebać.
- Na twoje szczęście nie mamy chwilowo w wiosce kata. - dodał po chwili przeglądając papiery na swoim biurku. - Posiedzisz więc kilka dni w naszym areszcie do czasu, aż nie przybędą oddziały ze Scornubel. Staniesz wtedy przed sądem wojskowym i najprawdopodobniej będą cię łamać kołem. Chciałbyś coś dodać?
Tropiciel zdążył przyjżeć się pokojowi i obmyślić pierwszą część planu, wystarczającą narazie.
-Tak, dwie rzeczy. Po pierwsze, jest pan idiotą. A po drugie, uwielbiam to robić.- I z niepochamowana radością rzucił się biegiem by wyskoczyć przez okno. Sprężył się przed skokiem i osłaniając przedramionami twarz, wyskoczył rozbijając szybę. Nie wszystko poszło jednak jak bo maśle. Półork zachaczył kolanem o framugę - nie upadł mordą na ziemię, ale noga z pewnością na tym przedsięwzięciu boleśnie ucierpiała.

-Kurwa, no to nici ze spacerku z chłopakami Greiva.
Kiedy wylądował już za oknem, z obolałym kolanem i zrezygnowany, Takshor usłyszał krzyki kapitana Greive i po chwili ujrzał dwóch ludzi wychodzących z posterunku, by go pojmać.
- Ciekawa próba. - powiedział Aleksander. - Szkoda, że nieudana, nieprawdaż?
Po tych słowach rozkazał swym ludziom zaprowadzić półorka do aresztu - był to budynek tuż obok posterunku. Wewnątrz mieściło się kilka cel z żelaznymi kratami. Dziwne - drewniane pomieszczenia i metalowe kraty...
Zabrali Takshorowi resztę jego rzeczy, z pieniędzmi włącznie, po czym zamknęli go w jednej z owych cel. Strażnicy nie zabrali tylko zbroi półorka.
Siedział teraz zamknięty w areszcie, pod nadzorem innego członka straży, który siedział przy drzwiach do budynku.

Tropiciel zdecydowanie nie był zachwycony z obrotu sprawy. Nie pozostawało mu nic innego jak opatrzeć nogę i odpocząć, czekając na jakąś okazję. Położył się na pryczy i wpatrywał w sufit. Czarne myśli krążyły dookoła. Przewijały się przez nie mękki kapitana, jak tylko go dorwie, jeden spalony las pewnych zafajdanych druidów, jeden zaklinacz nabity na swój kostur i jeszcze pare innych równie przyjemnych rzeczy. Gdy miał nadejść sen, zamiast niego nadeszło olśnienie. Takshor wybuchł głośnym śmiechem. Sytuacja z niezbyt ciekawej wydawała się teraz idealna. Po chwili zasnął.

Kerm 13-09-2010 20:06

To było okropne uczucie...
Człowiek stoi i nie może się ruszyć. W dodatku po raz drugi w tak krótkim ostępie czasu...

Bared próbował się poruszyć, ale nawet nie mógł mrugnąć okiem. Słyszał, i to aż za dobrze, triumfujący okrzyk Hagareta i miał bolesną świadomość, że za chwilkę szef agentów potraktuje go niczym ćwiczebną kukłę, mając nawet czas na wypatrzenie, ba, na wymacanie najbardziej wrażliwego miejsca w zbroi.

Było gorzej, niż gdyby spętano go linami. Z tego jeszcze może zdołałby się wyzwolić, ale z magicznych więzów?
Tu zręczność do niczego nie była przydatna. Ani nawet ukryty w rękawie ostry nóż.
Jak to mawiał znajomy mag? Silna wola?
Czy miał silną wolę? Może i miał. Potrafił się w wielu sytuacjach opanować i nie ulec pokusie. Ale czy o coś takiego chodziło?
Trzeba było spróbować...

I nagle poczuł, że może się ruszać.

_____________________________
Bared wyzwala się z paraliżu

Gettor 15-09-2010 21:20

Druid zamarł w bezruchu – był wyraźnie niezdecydowany, czy nawet… zamyślony? Wydawał się nie zwracać najmniejszej uwagi na jego otoczenie, co w ogniu walki mogło być dla niego bardzo, bardzo niebezpieczne.

Mężczyzna walczący z Aranonem zagroził jego życiu, gdy czarnoksiężnik próbował użyć swoich mocy, a teraz wykonał kolejne cięcie swoim mieczem, jednak zrobił to bardzo… amatorsko[7]. Ten cios nie był nawet blisko zranienia Aranona!

Jego towarzysz, który właśnie otrzymał cios od Cerre, splunął na bok i z wściekłością zaatakował mniszkę. Najwyraźniej zdawało mu się, że nieuzbrojona będzie łatwym celem dla jego sztychu[13], jednak diablę było dlań zbyt zwinne by tak po prostu dać się trafić.

Przeciwnik walczący z Kanem wrzasnął z bólu, gdy wielki wojownik wbił weń swe ostrze. Zorientował się wtedy, że walczy z kimś być może potężniejszym od siebie – postanowił więc potraktować go jak godnego przeciwnika.
Zamarkował[17] cios w prawe ramię Kane’a, jednak ten przejrzał jego zamiary i nie dał się oszukać[23].
Jednak na tym się nie skończyło – agent przybrał defensywną postawę i wyprowadził ostrożny atak w wojownika. Jak się można było spodziewać - niecelny[7].

* * *



_______________________
Bared: koniec unieruchomienia
Agent II : pozostało 27 PW
Agent III : pozostało 22 PW
Agent II : używa atutu Wyszkolenie w walce (-4 atak ; +4 KP)

Aegon 15-09-2010 21:55

Aranon ponownie rozpoczął inwokację, której słowa brzmiały podobnie, albo nawet tak samo, jak poprzednie. Przyłożył się do pchnięcia mieczem, a jego dłoń i broń znowu zalśniły nieziemskim, fioletowym światłem. W oczach pojawiła się iskierka furii - pochodna demonicznych mocy.

Miecz elfa uderzuł szybko i celnie. Aranon trafił [22] przeciwnika upuszczając mu sporo krwi [15].

Fioletowy blask przeszedł zaś z miecza na ranę agenta powodując jeszcze więcej bólu. Aranon nie lubił zadawać bólu, ale mimo to na jego twarzy pojawił się uśmiech.

Gettor 15-09-2010 22:59

Hagaret nie był w stanie ogarnąć całego chaosu, który zapanował w karczmie - z jednej strony Dant gdzieś zniknął, z drugiej dwóch jego ludzi zaczynało krwawić.

Jednak on był skoncentrowany na Turionie, który właśnie go zranił.
- To ma być ogień!? - krzyknął odrzucając różdżkę na bok, w stronę Bareda, nieświadom faktu, iż łotrzyk właśnie wyzwala się z jej mocy.
- Już ja ci pokażę płomienie, starcze! - to mówiąc, zaczął... czarować! Pomimo zbroi[6], którą nosił, szło mu to całkiem sprawnie.

Już po chwili z obu jego rąk wystrzeliły ogniste promienie - jeden skierowany na Turiona[23], a drugi na Kane'a[5].

Hagaret ewidentnie skupił się na pierwszym przeciwniku, gdyż tylko ten atak trafił i to wcale celnie - druid został uderzony w prawy bark, przez co przechylił się nieco w tą stronę i wrzasnął z powodu palącego bólu[9].

Tak jak poprzednio, ci z towarzyszy, którzy znali się na magii, rozpoznali czar bez trudu - był znany jako płomienny promień... a jeśli Hagaret zdołał wyczarować takich dwa naraz, to oznaczało jedno.

Starli się z kimś, kogo nie docenili - Hagaret z pewnością miał w zanadrzu zaklęcia potężniejsze niż to przedstawione.

W międzyczasie, w całym ogniu walki, dało się słyszeć... krzyk. Wrzeszczała jakaś kobieta, jej głos zaś dochodził z góry. Bohaterowie obawiali się, że wiedzą kto to, lecz w środku starcia nie bardzo mogli zareagować.

________________________
Turion : pozostało 12 PW
Różdżka upuszczona przez Hagareta leży teraz na polu zajmowanym przez Bareda - może ją podnieść jako akcję ruchu.
Agent I : pozostało 25 PW

Elthian 17-09-2010 16:17

Kane spostrzegł zmianę w postawie przeciwnika. Miał ponownie do dyspozycji swój najpotężniejszy atak, wymagał tylko... Trafienia.

Wojownik jednak nie miał szczęścia. Przeciwnik bez problemu sparował [8] atak.

Kane mógł mieć nadzieję iż jego oponent ponownie wymierzy niecelny atak...

Kovix 17-09-2010 20:24

Dant znalazł się za plecami wojownika na chwilę po tym, jak ten wyprowadził niecelny cios. Tutaj czuł się o wiele bezpieczniej, z dala od wymachujących mieczami tajniaków.

Od razu postanowił rozpocząć zaklęcie, by pomóc mniszce, walczącej z agentem.
Podczas czarowania przez głowę przemknęła mu myśl, jaki burdel tu wywołał… Trzeba będzie pewnie zapłacić za sprzątanie, a także Baredowi… Może Greive’owi też?

Z ręki zaklinacza pomknęły w kierunku agenta dwa pociski magicznej energii, godząc w jego bark i lewą rękę. Miał nadzieję, że Cerre szybko wykończy delikwenta, bo rana paliła go bardzo i chciał mieć kilka sekund na łyknięcie mikstury leczniczej.
Jednocześnie zaklinacz zdawał sobie sprawę, że zaklęcie niewidzialności straciło swoją moc i on sam mógł stać się celem ataków na dystans.
______________________________________
Użycie czaru "Magiczny Pocisk" - 7 punktów obrażeń

Ryo 17-09-2010 20:53

Czy to atmosfera zrobiła się gorętsza, czy to sprawa kobiety czy też... zaklęcia? Przeciwnik Cerre nie spodziewał się chyba w tej chwili otrzymania tak ciepłego przyjęcia... odmowy dania złapania się żywcem. Z tym, że mniszka była pewna, że taki ognisty pocisk to nie jej robota.

Obecnie czekało ją poważniejsze wyzwanie. Mężczyzna wciąż nie chciał grzecznie umrzeć, co oznaczał, że miedzianowłosa będzie musiała mu w tym pomóc. Czy jednak okoliczności będą temu sprzyjać? Może oponent pokusi się o ofertę tej drugiej strony życia i przekona się, że jacuzzi pełne lawy nie jest aż takie złe? Hotel "Piekło" także nadawał się do mieszkania - w końcu spełniał wymagania odnośnie kilku ciemnych gwiazdek...
Niestety - tym razem twarde pięści kobiety nie sprostały [5] wymaganiom odnośnie celności [12], zaś panicz nie zmienił zdania - jak na złość nadal chciał żyć na tym padole pełnym ścierwa i (w mniejszy stopniu) łez. Była zła i zaczynała się coraz bardziej wściekać, że taki śmieć umyka procesowi utylizacji.

Tym bardziej, że nie ona zamierzała tu nadaremnie ginąć, a "spłacanie długu" nie był tu suchym pretekstem do ocalenia własnej skóry oraz towarzysza/y...
----------
Przeciwnik III: Spudłowane


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:54.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172