lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [sesja] Pani Kryształu I (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/1227-sesja-pani-krysztalu-i.html)

zaluk 30-03-2006 22:17

Bast

Wstaje i nie chcąc być nie uprzejmy...
[user=1509,345]
Nie komentuje zachowania staruszka, zmienia dla Sylvana kompres i zagaduje do dziadka
-Ja musze już się powoli zbierać, może mógłbyś jeszcze tylko obejrzeć moje ramie lub chociaż doradzić kto mógłbym to zrobić, nie chce ryzykować poważniejszej kontuzji...

Nie mam pomysłu jak dalej ładnie to narracyjnie napisać ale gdy zostaje załatwiona sprawa ramienia udaje się do karczmy gdzie kłade się do łóżka i wstaje dopiero na śniadanie:p
Może jutro to jakoś ładnie w słowa ubiore a na razie spać ZZZZZZZZzzzzzzzzzzzzzzzZZZZZZZzzzzzzzzzzZZZZZZzzzz z

[/user]

Ribesium 01-04-2006 00:07

Maureen

Sen nie przyniósł jednak oczekiwanego ukojenia. Prawdę mówiąc był ciężki i męczący. Łowczyni mogłaby przysiąc, że śnił jej się jakiś koszmar, lecz na szczęście nie mogła go sobie przypomnieć. Pod powiekami czuła piasek i na dodatek przemarzła pod cienkim kocem. Zmusiła się jednak do wysiłku i otworzyła oczy. W sali panował półmrok, lecz nie było już ciemno. Widok za oknem wyraźnie zwiastował niedalekie nadejście poranka. Dziewczyna podniosła się do pozycji siedzącej i, siedząc na skraju łóżka, przeciągnęła się. Nagle świadomość powróciła. "Nic dziwnego, że źle spałam. Nie uspokoję się, póki nie odzyskam mojego łuku". Energicznie wstała i nalała część wody z dzbanka do miski po czym umyła twarz i ręce. Otrzeźwiło ją to całkowicie. Za oknem robiło się szaro, a potem poróżowiało. Maureen spojrzała na łóżko, na którym leżał Anzelm. Widok ten rozczulił ją. Spał tak spokojnie, a jego twarz, za dnia poważna i zatroskana, była łagodna i rozluźniona. "Nie będę go budzić. Niech przynajmniej jedno z nas się wyśpi". Łowczyni doprowadziła do porządku ubranie po czym bezszelestnie doszła do drzwi i otworzyła je mając nadzieję, że nie zaskrzypią. Na szczęście były dobrze naoliwione i po chwili dziewczyna wymknęła się ze świątyni podążając w kierunku plaży...

Sayane 01-04-2006 15:52

Bast: Starzec zamyślił się na chwilę: O tej porze zwykle medycy już spią, wyjąwszy nagłe wypadki, ale w tych okolicznościach może kogoś znajdziesz w świątyni. Hmmm... Powiem Sylvanowi o Twojej uczynności gdy się obudzi. W takim razie wypocznij, młodzieńcze, i odwiedź mnie jeszcze czasem. Hmmm. hmmm.... Ruszyłeś więc, pożegnawszy się, w dół schodów do powoli pustoszejącej sali modlitw, gdzie jeden z adeptów poinformował cię, iż wszyscy medycy są na mieście, uspokajając rozhisteryzowane panny i sercowe staruszki. Poradził podwiązać rękę na temblak by nie obciążać barku i odesłał do domu. Hm, do domu... Powędrowałeś więc do "Kichającego Smoka", gdzie sił starczyło Ci jedynie na obudzenie Sama, wyciągnięcie od niego klucza do pokoju i walnięcie się w ubraniu na łóżko.

Phaere, po uporządkowaniu swych myśli zasnęłaś bez problemów, kojona mruczeniem Tiloupa; wcześniej upewniwszy się raz jeszcze czy zamknęłaś drzwi i okno oraz wsadziwszy sztylet pod poduszkę. Po Twoim odejściu Nathiel i Fosht'ka również udali się do swoich pokoi, mrucząc coś o niebezpiecznym rozdzielaniu się w takich okolicznościach. Lecz mara została zniszczona - nic się nie powinno stać...

Świt wstawał powoli, snując się mgłą po ulicach miasta. Było niemal ciemno, gdy poranne modły w świątyni dotarły do wyczulonych uszu Maureen, wyrywając ją ze snu. Anzelm spał spokojnie i głęboko - widać przeżycia dnia poprzedniego oraz wyczerpanie organizmu jakie sobie zafundował dało o sobie znać, przeważając nad rozsądkiem i myślami. Wyszłaś ze świątyni przez orgód i ruszyłaś w stronę plaży, mijając ziewających rybaków wlokących się na nabrzeże, straż własnie zmieniającą wartę i dopiero co otwartą bramę. Wczesna pora umożliwiła Ci również zebranie sporej liczby muszelek, których nie miały okazji znaleźć miejscowe dzieciaki i wrzucenie do wody rybki, ktora nie zdążyła przed odpływem, a która odwdzięczyła Ci się okruchem bursztynu leżącym w pozostałej po niej kałuży. Łuk leżał tam, gdzie porzuciłaś go poprzedniego wieczoru. Cięciwa co prawda zawilgła, ale nie wygląda by miała bezpośredni kontakt z morską wodą. Wasze ślady są już mniej wyraźne niż wczoraj, roztrącone przez wiatr, wilgoć i odciski jakichś zwierząt czy ptaków.

Anzelm: [user=1078] W ciągu nocy przysypiałeś jeszcze kilkakrotnie, budzony bólem ręki lub koszmarami, w których Rashka krzyczał o Twojej zdradzie, ojciec patrzał z wyrzutem gdyż go nie obroniłeś, a nieznany głoś z ciemności śmiał się szyderczo na argument o mocy Zivilyn. "Sam mnie tu sprowadziłeś, nie uciekniesz więc ode mnie!". I tylko obecność łowczyni przy twoim boku uspokajała Cię za każdym razem i powstrzymywała przed zerwaniem się z łóżka i uciekaniem gdzie nogi poniosą. W końcu nad ranem zasnąłeś kamiennym snem, nie dręczony bólem ni majakami.[/user]

Frosty 01-04-2006 18:33

Anzelm

Promienie słońca obudziły mnie wpadając przez okno. Przetarłem oczy. Ptaki śpiewały za oknem w rytm szumiącej fontanienki. Najwyraźniej spałem dość mocno. Byłem sam. Czemu Maureen nie obudziła mnie? No mniejsza z tym, zapewne spotkamy się wszyscy w karczmie na śniadaniu. Wstałem powoli przeciągając się. Nalałem trochę zimnej wody. Dzień zapowiada się całkiem pogodny... Po krótkiej chwili stałem już w pełni ubrany i gotowy... Wypadało by zostawić po sobie względny porządek. Rozprostowałem koc na łóżku, rozejrzałem się, czy wziąłem wszystkie rzeczy i wyszedłem. Nie ma sensu iść teraz do Sylvana, by podziękować mu za nocleg. Jeszcze nie raz będzie ku temu okazja. Myśląc tak skierowałem swe kroki do gospody...

Nadel 01-04-2006 20:22

Nathiel

Otworzyłem lewe oko, nic nie widzę, otworzyłem prawe oko, nic nie widzę... hmmm no tak przecież jestem pod kołdrą... Wygramoliłem się z pod kołderki... No już jasno się zrobiło, wreszcie. Coś bym zjadł dobrego, tylko co. Może Sam coś wymyśli... Cóż ciekawe co nam przyniesie dzisiejszy dzień, bo wczorajszy był pełen niespodzianek. Wstałem umyłem się, ubrałem, zabrałem wszystkie moje rzeczy, mogą się przydać, w końcu niewiadomo kogo bądź co napotkamy dzisiaj na swojej drodze. Zamykam drzwi. Z sejmitarem u boku, pasem noży idę do jadalni. I po drodze rozglądam się za Samem.

Aurora Borealis 02-04-2006 15:21

Fosht'ka

Wieczorem: Powiedziawszy dobranoc wszystkim znajomym spotkanym po drodze do pokoju weszła do niego. Nie oglądała go prawie wcale. Gdy zauważyła łóżko, poczuła ze zdziwieniem, że jest bardzo śpiąca. Zdjęła więc tylko torbę, szalik, płaszcz i buty, po czym walnęła się na łóżko i zamknęła oczy. Calcifer, po czterech minutach niezmordowanego dziobania w ucho i policzek swej pani, zdołał ją jeszcze na chwilę rozbudzić. - Zęby - podpowiedział. Wstała więc i (mimo zimnej wody, brrr!) umyła ząbki. Sprawdziła jeszcze, czy okno jest dokładnie zamknięte, po czym zawinęła się dokładnie w kołdrę i zasnęła.

Obudziła się, jak to miała czasem w zwyczaju, nadal dokładnie zawinięta w okrycie, ale na podłodze. Pozbierała się, omiotła maślanymi oczami pokój i otworzyła okno. Było już chwilkę po wschodzie Słońca, w mieście nie było jeszcze gwaru. Nie budząc kruka ucałowała go w czarny łebek i wyszła cicho z pokoju, kierując się do jadalni.

Sayane 02-04-2006 21:12

Nathiel, Fosht'ka: zjawiliście się w jadalni niemal równocześnie z Anzelmem, który blady i z podkrążonymi oczyma wchodził dopiero do karczmy. Maureen już tam była, rozpoczynając właśnie śniadanie, i gdyby nie jej reakcja powitalna na widok kapłana nie poznalibyście go pewnie - ogolony i z krótko ostrzyżonymi włosami wyglada jak inna osoba. Po jakimś czasie na dół zeszła również Phaere, niosąc śpiącego Tiloupa, i ziewający Bast z ręką na temblaku.

Gości mało, widać niewiele osób śniada poza domem; tylko kilku amatorów wyskokowych trunków o poranku rozmawia w kącie sali. Sam postawił przed Wami solidne porcje śniadaniowe - wyboru potraw nie macie - i zabraliście się z apetytem do jedzenia. Krótka noc nie przyniosła Wam zbytniego wypoczynku, umysły macie jednak świeższe niż wczoraj (brak kar do Roztropności) a i ciała gotowe do trudów walki czy podróży. Po skończonym posiłku rozparliście się na krzesłach, popijając zamówione trunki - nareszcie razem i nie niepokojeni przez nikogo.

zaluk 02-04-2006 21:27

Bast

Po skończonym posiłku zwraca się do zebranych przy stole członków drużyny
-Mam małą prośbe, czy któreś z was zna się troche na medycynie? Jak widzicie mam drobny problem z ręką i nie wiem czy to naprawdę coś poważnego czy może tylko jakaś błachostka... Skończywszy czeka na odpowiedź i przeklina się w myślach za wczorajszą brawure.

Lyssea 03-04-2006 17:38

Phaere
Anzelm, co Ci się stało ?- zapytała kapłana widząc zmiany w jego wyglądzie. Rzeczywiście na pierwszy rzut oka nie przypominał siebie sprzed jednego dnia. A tak w ogóle to gdzie wczoraj byliście, jeśli to nie tajemnica? - Dodała po chwili. Bast, udało Ci się odzyskać pamiętnik? A może się czegoś nowego dowiedziałeś?- zwróciła się do pół-elfa, nie zwracając uwagi na jego pytanie. Tiloup przebudził się czując zapach jedzenia. Kot zaczął zjadać resztki jedzenia.

zaluk 03-04-2006 20:06

Bast

-Tak odzyskałem pamiętnik leży w moim pokoju. A nowych informacji nie mam prócz tego że Sylvan najwyraźniej wyczuwa zło czy inne zagrożenia... Odpowiedział na pytanie drowki, nie zwracając uwagi na to że zignorowała jego pytanie, w końcu czego można się spodziewac po drowach, chociaż Nathaniel jest chyba inny...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:18.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172