|
14-07-2014, 22:57 | #1 |
Reputacja: 1 | No dupy to jego taboretowanie nie urwało. A wręcz mało jemu samemu nie urwało gdy dziadek zmyślnie zastawił się stołem, który tak przygwoździł bojanową stopę do desek, że ten omal sam się tym taboretem w łeb nie strzelił. Widać było, że staruch skoczny był jako małpa jaka. Tylko ki chuj ją z postronka spuścił??? Oooo... właśnie! Zamiast na wycierucha na flegmę, może by go jednak ozdobą Łba zrobić? Mógłby na przykład na wejście gości robić im... - Uaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! - wydarł się dziko magus i skoczył na Bojana, zdaje się by rozkwasić mu nos. Nie. Wycieruch będzie lepszy. - Uaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaargh !!!!!!!!!!!! - odwrzasnął dziadowi w twarz wykidajło, by pokazać mu jak się poprawnie powinno terroryzować wroga krzykiem dodając do tego oddech zrodzony z własnych trzewi gdzie zaległy cebula z samogonem, oraz ślinę, której bryza towarzyszyła gardłowemu "argh" jakiego zdecydowanie zabrakło w krzyku Magnusa. A potem wyrwał buta z pułapki i raz jeszcze zamachnął się by pierdolnąć dziada taboretem w łeb.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
15-07-2014, 01:39 | #2 |
Reputacja: 1 | Podkradam się od tyłu do Bojana i wbijam mu ostrze w zadek.
__________________ Pływał raz po morzu kucharz w rękach praktyk był onana a załoga się dziwiła skąd w kawie śmietana |
15-07-2014, 02:39 | #3 |
Reputacja: 1 | O bogowie! Jaki smród! Oplotłem nogi wokół bojanowego pasa i odchyliłem się całą resztą przed ciosem w łeb. Zupełnie jak jaka bezpruderyjna tancerka! Olaboga, oby nikt z Akademii tego nie widział... Ale jeżeli Bojanowi przy okazji taboret na łeb spadnie to czemu by nie. |
15-07-2014, 04:35 | #4 |
Northman Reputacja: 1 | Huan z namaszczeniem wzniósł kielonek do góry dumny z siebie, że kropelki nawet nie uronił przy polewaniu. Do nosa przystawił szkiełko i poniuchał aromat nie spiesząc sie wcale, gdy wtem nagle, błysk na Sali, miły, milusi przykuł jego całą uwagę, że nie patrząc już na drinka, machnął setkę w gardziel, przełknąwszy i chuchnąwszy już w szalonym biegu. Gnał niczym hart spuszczony ze smyczy lub najszyby Z Królewskiej Poczty goniec Strusiek Pędziwiatrus. Oto stary magus wisiał na Bojanie jakieś wygibasy czyniąc, lecz Huan nie wnikał, co w tej pozycji robią.. Dziad z rzycią wypiętą na kroczu wykidajły wygięty niczym struna w drugą stronę ku ziemi niczym sąsiedniego burdelu Kama Sutra, co ją kilka dni temu obracał Huan na wszystkie sposoby, których w życiu by nie wymyślił, że są możliwe... Złodziejaszek ważniejsze miał zadanie, gdyż na ratunek śpieszył wisiorowi, który dyndał u szyi Magnusa mamiąc blaskiem przeglądających się w nim świec. W pełnym pędzie przeleciał obok dwójki chcąc zerwać błyskotkę naszyjnika, nie bacząc, czy rzemień ją na szyi dziadka trzyma, czy łańcuch. Czy łeb przy tym zerwie, czy gardło poderżnie nie wiedział, bo nie myślał o tym. Musiał mieć ten, magiczny amulecik być może, teraz, natychmiast i już! - Mój ty cenny.. - szepnął w locie wyciągnąwszy bez pardonu rękę po amulet.
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill |
15-07-2014, 19:46 | #5 |
Reputacja: 1 | Po pozorowanym omdleniu od razu zerwał się do góry i mimo bólu głowy uważnie rozejrzał poświęcając całą swoją uwagę ruchom przeciwnika. Widząc co tamten zamierza Hans spróbował precyzyjnie wyślizgnąć się z uchwytu zanim na jego kostkach szaklająco zacisną się śmiertelne kleszcze wielkich łap. |
16-07-2014, 01:16 | #6 |
Reputacja: 1 | - Złodziej! Łapać złodzieja! - zawołałem. O la boga, ale wstyd. I jeszcze oberwałem taboretem po głowie. Oj będzie wstyd. Gdyby nie ten zasrany złodziejaszek który spróbował przebiec i zerwać mój bezwartościowy amulet to bym może mógł udać, że już mam dość i nie ma co mnie dobijać. Ale nie! Bezczelność! Spróbowałem pochwycić ręce Huana, aby przytrzymać go w miejscu. Może ktoś łaskawy spuści mu przysłowiowy wpierdol? - Mój wisior! ODDAWAJ SKURWYSYNU! - wydarłem się. Ostatnio edytowane przez Stalowy : 16-07-2014 o 01:18. |
16-07-2014, 22:50 | #7 |
Reputacja: 1 | Podsumowanie IX tury Wciąż drący ryja Magnus przyskoczył do Bojana z zamiarem wyjechania z grzywki. Na takie dictum acerbum wykidajło odruchowo odpowiedział tym samym - wydarł się wniebogłosy. Ciężko powiedzieć, kto był górą, jeśli chodzi o decybele, ale o wykidajle mówiono, że leci mu z jupy, jak od konia z dupy, więc nie dziwota, że zaczadzony czarodziej zapomniał po co przybiegł i nie był w stanie skończyć swojego ataku. Zamiast tego zszokowany skoczył na Bojana i oplótł go nogami w pasie. Nic dobrego z tego jednak nie wynikło. Nie dość, że od swego oblubieńca oberwał w łeb taboretem, to jeszcze kiedy sobie dyndał, dyndał też jego wisior a to przykuło uwagę złodziejaszka Huana, który jak błyskawica przyskoczył do splecionej w uścisku pary i pociągnął wisior. Sznur nie puścił, zaś zsiniały czarodziej odpadł od wykidajły. Odpadł tym łatwiej, że Bojan, zdradziecko trafiony przez Długiego w zadek, gwałtownie wypchnął biodra. Barbarzyńca Shackleton postanowił przygotować się do ponownego wykonania straszliwego szaklającego uderzenia. W tym celu ucapił za nogi nieporadnie próbującego się wymknąć Hansa i zaczął huśtać nieszczęśnikiem wyczuwając środek ciężkości i inne istotne parametry. Pogodzony z losem żak postanowił wykorzystać sytuację i zaczął wczuwać się w broń dwuręczną. |
16-07-2014, 22:58 | #8 |
Reputacja: 1 | - Thyy... khurrrwa... - wysapałem - zhhhłooodzihieju! No co za bezczelność. Zakręciłem ręką, raz, drugi i trzeci i spróbowałem tak rozkręconą piąchą walnąć złodziejaszka hakiem od dołu w podbródek. A masz! |
17-07-2014, 04:13 | #9 |
Northman Reputacja: 1 | Siła nigdy mocną stroną złodzieja nie była. Orzesz dziadu..żeby ci tak hemoroidy popękały... dyszał Huan za nic nie mogąc zerwać z szyi amuletu opierającego się dziko jegomościa. - Jam chciał go tylko ratował przed ubrudzeniem w plwocinach! – łgał w zaparte nie wypuszczając naszyjnika i siłując się dalej. Jednak widząc kręcone zaciśniętą pięścią młyńce dziadka, zrobił błyskawiczny unik niczym wahadełko, aby uniknąć spotkania kułaka z podbródkiem... ... i od razu powracając wyprowadził szybką, kontrę z prostego puknięcia wskazującego palca prawej ręki w wytrzeszcz lewego oka podduszonego Magnusa!
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill |
17-07-2014, 12:01 | #10 |
Reputacja: 1 | "To się dzieje gdy fala nie do powstrzymania spotyka się z murem nie do poruszenia" - pomyślał Hans zamykając oczy i akceptując swoje przeznaczenie. Skoro nie mógł pokonać Shackletona to przynajmniej się do niego (nieoficjalnie) przyłączył i rozluźnił swoje ciało zachowując jednocześnie ostrożność i dostosowując się do ruchów miłośnika bigosu tak, aby samemu nie zmienić się w bigosu przy lądowaniu. |