lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [Conan BRP] Skarbiec Thedipidesa (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/16828-conan-brp-skarbiec-thedipidesa.html)

Lord Melkor 03-04-2017 10:04

Makhar syknął w irytacji kiedy jego cios sztyletem nie odniósł pożądanych efektów. Ale jego towarzyszom szło lepiej i byli w stanie zranić demona, chociaż ten walczył z godną istoty z otchłani zawziętością.

Czarownik ponowił więc atak, mając nadzieję na dobicie tej istoty.

Kerm 03-04-2017 12:07

Berwyn trzymał z całej siły swego 'jeńca', bez skrupułów wykorzystując w tym celu niektóre elementy jej budowy.
- Spokój! - syknął jej do ucha, na wszelki wypadek wzmacniając uchwyt i powtarzając polecenie we wszystkich znanych sobie językach.
- Jacyś nożownicy napadli na siedzibę i zrobiło się zamieszanie - odparł na pytanie Cataliny. - Gość kupca przywołał jakieś paskudztwo i musieliśmy uciekać. A Thedipides jest w rękach pozostałych.

Draugdin 03-04-2017 17:18

Draugdin walczył za całą pasją jaką zwykł wkładać w tą czynność. Z przelotnym przerażeniem, które zostało momentalnie zastąpione gniewem czy też nawet wściekłością zauważył jak szpony stwora przeszły bez najmniejszego oporu przez ostrze jego miecza. Wiedział, że nie był to może oręż z najwyższej, a co tam pewnie nawet nie był ze średniej półki, ale, żeby aż taka tandeta. Z drugiej strony cieszył się że to nie było jego przedramię na przykład.
Stęknął z bólu gdy szpony zagłębiły się w jego piersi. Cieszył się jednak, że przecież mogło być znacznie gorzej. Pal licho gówniana stal pomyślał odrzucając kikut miecza po czym w furią zaczął okładać stwora pozostałym mu toporem.

Cohen 04-04-2017 22:01

Theo zatoczył się, wyrwawszy ostrze z... cóż, z czegokolwiek, czym była wyglądająca na chmurę maszkara z humanoidalnym orzechem w środku.
Mimo, iż on sam i wielki Vanir obaj zranili potwora, ten nie ustępował.
Zawył i odciął się, sieknąwszy wielkoluda tak, że dodał dekoracje z jego krwi na murze i Aquilończyku.
Theo sapnął, otarł twarz przedramieniem, po czym oportunistycznie wykorzystując fakt, że stwór skupił swą uwagę na jego towarzyszu, ponownie znalazł się za jego plecami i ciął, chwyciwszy miecz oburącz, by tym razem zaatakować mocniej i z większym impetem.

xeper 05-04-2017 22:20


Makhar po raz wtóry przekonał się, że trafienie sztyletem poruszającego się, walczącego wroga może stanowić problem. Po prostu haniebnie chybił, i gdyby to przeciwko niemu stawał demon, to teraz miałby doskonałą okazję, żeby wypatroszyć wychylonego i wystawionego na ciosy Stygijczyka. Na szczęście demon walczył z Draugdinem...

Topór w ręce Vanira był zaiste okrutną bronią, ale poza umiejętnościami we władaniu orężem trzeba było mieć jeszcze trochę szczęścia. Tego Draugdinowi zabrakło i mimo furii z jaką walczył, nie udało mu się po raz kolejny dosięgnąć szybkiego, uchylającego się przed ciosami demona.

Theo krążył wokół piekielnego strażnika starając się być cały czas za jego plecami. W dogodnym momencie, trzymając oburącz miecz zadał pchnięcie, które miało być tym decydującym. I gdyby nie naturalna odporność demona na ciosy zadawane zwyczajną bronią, byłoby po walce. Miecz ugrzązł głęboko w ciele istoty, która natychmiast po ciosie szarpnęła się i odwróciła, wyrywając miecz z rąk Aquilończyka i pozostawiając go bezbronnego. Theo mógł tylko starać się uniknąć szponiastych łap zmierzających w jego kierunku. Odskoczył w tył... Jedno ramię przeszło bokiem, cios drugiego cisnął nim o ścianę, po której osunął się niemal nieprzytomny brocząc krwią z rozciętego ramienia.

Sytuację wykorzystał Vanir, chwytając oburącz topór i spuszczając go na miejsce, gdzie powinna znajdować się głowa demona. Rozległo się przerażające, mrożące krew wycie, które gwałtownie się urwało. Czarny obłok zafalował i rozwiał na setkę pasm, które uleciały we wszystkich kierunkach, niknąc w powietrzu, wnikając w podłogę, sufit i ściany. Na miejscu, gdzie powinno leżeć ciało pozostała tylko czarna, oleista plama i miecz Aquilończyka.


- A gdzie kosztowności? Złoto? Diamenty? - zapytała Catalina, jakby nie rozumiejąc co tłumaczył jej Bossończyk. - Nie wierzę! - Ignorując mężczyznę, przebiegła obok niego wbiegając do atrium. W tym momencie rozległ się przeraźliwy krzyk śmiertelnie ranionego demona, któremu zawtórował krzyk przerażenia Zamoryjki. Dziewka w rękach Berwyna zaczęła wyrywać się ze zdwojoną energią, gryźć i kopać.

Lord Melkor 06-04-2017 13:50

Makhar dysząc ciężko przez krótką chwilę wpatrywał się w pozostałości nieludzkiego strażnika, zdziwiony, że kupiec był w stanie przywołać tego rodzaju istotę, niepokoił go też ten czarnoksiężnik w pobliżu. Ale nie było czasu na wahanie, wygrali śmiertelne starcie, lecz jego towarzysze byli w złym stanie, szczególnie aquilończyk. Makhar doskoczył do niego, sprawdzając czy jest w stanie udzielić mu szybkiej pomocy.

-Draugdin, zanieś kupca do stajni i sprawdź czy Berwyn tam jest....urwał dostrzegając stojącą w wejściu i rozdzawiającą usta Catalinę. - Co tu robisz?

Kerm 06-04-2017 15:32

Co za dużo, to niezdrowo. Tak powiadają i Berwyn czasami w to nawet wierzył. Teraz jednak, gdy pozostała już tylko jedna panienka, poskromienie jasnowłosej złośnicy było już tylko kwestią doboru odpowiednich środków.
Plan był bardzo prosty - związać i zakneblować Brythunkę kawałkami jej własnej sukni.
To, że w wyniku tej operacji dziewczyna pozostałaby w bardzo skąpej odzieży, nie robiło na Berwynie zbyt wielkiego wrażenia. Widywał już dziewczyny mające jeszcze mniej na sobie.

Draugdin 06-04-2017 17:47

- I jesteś mi winny miecz ty niedomyty pomiocie z piekła rodem. - Krzyknął Draugdin w ślad za znikającym pokonanym stworem. W jego żyłach buzowała krew, adrenalina i szaleństwo. Dobra walka tym bardziej, że zwycięska i przeżyli. Byli poturbowani i ranni, ale żyli.

Pozytywnie nakręcony tym bardziej ochoczo zaczął pomagać towarzyszom. Łupu może i nie było, ale mieli jeszcze zakładnika. Może nie wszystko stracone i da się coś z niego wycisnąć i zebrać jeszcze może jakieś łupy.

Cohen 08-04-2017 22:05

- Ha, to mu pokazałem! - oświadczył głośno Theo, tocząc dookoła błędnym wzrokiem.
Jęknął, stęknął, po czym spróbował się podnieść, wykorzystując do tego ścianę w sposób, który według niego wyraźnie mówił, że jej wcale nie potrzebuje i robi to tylko dlatego, że tak jest szybciej.
- Lepiej, żeby skurwiel zostawił po sobie coś naprawdę fest... - urwał, zogniskowawszy w końcu spojrzenie i dostrzegając pozostałości potwora. - No cóż, na wszystko można znaleźć jakiegoś frajera. A to, było nie było, są doczesne szczątki autentycznego demona. - stwierdził w końcu, po czym uklęknął wolno, wydobył jakąś pustą, niewielką szklaną buteleczkę i zaczął nią zbierać oleistą substancję.

xeper 08-04-2017 22:39


Makhar długą chwilę oglądał pokąsaną rękę Aquilończyka. Nie wyglądało to zbyt dobrze. Pierwsze objawy ukąszenia przez kobrę były widoczne. Nie minie kilka minut i jad zacznie działać z pełną mocą, a wtedy Theo niemal na pewno umrze. Chyba, że gdzieś w domu znajdowała się odtrutka na jad kobry. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie trzymałby węża, nie zabezpieczając się w ten sposób przed, nawet przypadkowym ugryzieniem...

Draugdin, nieco obolały po walce z demonem podniósł jęczącego kupca i wyszedł do stajni. Tam spotkał Berwyna, który siedząc okrakiem na złotowłosej, niemal nagiej młodej kobiecie, krępował ją kawałkami sukni, a dziewczyna wciąż starała się wyrwać i wywrzaskiwała coś, co jednak skutecznie zagłuszał wepchnięty jej do ust knebel.

Theo, po tym jak Makhar obejrzał jego pogryzioną rękę, wziął się za zbieranie wsiąkającej w podłogę substancji. Tymczasem Stygijczyk rozmawiał z Cataliną.

- Co to było? - Zamoryjka była wciąż przerażona widokiem demona. Chwilę zajęło jej ochłonięcie. - Co tu robię? Upewniam się, że wywiązujecie się z umowy. A raczej, że się z niej nie wywiązujecie! - szybko wrócił jej animusz. - Mieliście zdobyć skarb, a nie rozwalać dom i porywać tego gnojka! Myślałam, że przyjdę i po prostu odbiorę swoją część nieco szybciej niż się umawialiśmy. Ale widzę, że nic z tego nie będzie...

Chwyciła się pod boki, poprawiając rozerwaną suknię i gładząc poczochrane włosy. - Oczywiście nie udało się Wam odnaleźć skarbca, co? - zapytała przechadzając się po atrium. Przez chwilę wpatrywała się w rozwaloną ścianę, po czym wolno, uważnie weszła do pomieszczenia, z którego wypadł demon. - A to co? - mruknęła.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:37.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172