Zamieszanie za plecami Berwyna umilkło, za to aż za dobrze słychać było narzekania Cataliny. A to znaczyło, że sytuacja w jakiś tam sposób się uspokoiła i można było wrócić do pozostałych. Berwyn dokończył krępowanie Brythunki, upewnił się, że knebel nie wypadnie, po czym postawił dziewczynę na nogi. Chciał przedstawić kompanom swoją nową znajomą. |
Draugdin poturbowany ale z grubsza biorąc w miarę cały niósł już kupca ponownie próbując oddalić się z miejsca potyczki celem jak najszybszego opuszczenia wraz z towarzyszami posiadłości gdy nagle zatrzymały go w miejscu słowa "A to co?" Zatrzymał się i obejrzał we wskazanym kierunku. Czyżby rzeczywiście był tu jakiś skarbiec. Jeśli tak to może jednak ich poświęcenie oraz odniesione rany nie były nadaremne. |
Makhar był zirytowany postawą Cataliny. Odezwał się do niej syczącym tonem, okazując swoją irytację. |
- Zatem ten cholerny gad w szopie tylko ją wynajmował? - warknął Theo do Cataliny. - Idę przeszukać jego pokój, teraz nie ma już co bawić się w subtelności. Dokończmy szybko robotę i spadamy, zanim ten burdel przyciągnie kogoś o naprawdę nikczemnym charakterze, jak na przykład przedstawicieli prawa i porządku. - po czym jak powiedział, tak zrobił, udając się nie do końca pewnym krokiem do prywatnych komat kupca. |
Ze związaną jak baleron blondynką, Berwyn wszedł do atrium, ale nikogo tam nie zastał, poza leżącym na ziemi, nieprzytomnym kupcem. Przeszedł więc dalej, wchodząc przez dziurę w ścianie do sypialni. Tam, wokół wyrwy w podłodze zgromadziła się większość jego kompanów i ich pracodawczyni. Brakowało tylko Aquilończyka. Theo wparował szybko do sypialni Thedipidesa. Czuł, że zaczyna mu brakować czasu. Tracił kontrolę nad swoim ciałem. Ciężko oparł się o framugę i ogarnął wzrokiem pomieszczenie. Jego centralną część zajmowało łoże z baldachimem, na którym w nieładzie porozrzucana była jedwabna pościel i poduszki. Pod ścianą stały spora skrzynia i wysoka, sięgająca sufitu drewniana szafa. Theo zabrał się do przeszukiwania mebli. Przez jego ręce leciała bielizna, koszule, pantalony, surkoty, suknie, halki, szarfy i kaptury. W dwóch szkatułkach ukrytych na dnie skrzyni znalazł tylko srebrne monety, ale ani śladu odtrutki. Być może Catalina mówiła prawdę i to naprawdę nie był wąż Thedipidesa... Dziura w podłodze była wybita od spodu, o czym świadczyły walające się wokoło kawałki desek podłogowych, rozdarty dywan i rozbity szezlong, który wcześniej musiał stać nad szybem i popękana, odrzucona na bok kamienna płyta. W dół wąskiego, pionowego przejścia, mającego nie więcej niż metr średnicy wiodły żelazne klamry wmurowane w kamienną ścianę. Na dole, jakieś trzy metry poniżej podłogi leżały potrzaskane resztki drewnianych drzwi. - To tutaj - szepnęła Catalina pochylając się nad dziurą. - To jego skarbiec. Otwarty... Bez strażnika... - Po tych słowach przełożyła nogi nad krawędzią dziury, oparła się o pierwsze stopnie i zaczęła schodzić. |
Nieprzytomni mają to do siebie, że po jakimś czasie odzyskują przytomność. Zazwyczaj. Berwyn nie sądził, by kupiec był jakimś wyjątkiem od reguły, a gdyby doszedł do siebie, mógłby wszcząć alarm, uciec, na dodatek ze 'zdobyczą' Berwyna. Dlatego też pogranicznik postąpił z kupcem tak, jak z dziewczyną, a potem na powrót zamknął drzwi do posiadłości. Dopiero gdy się upewnił, że jego jeńcy nie uciekną, ruszył na poszukiwanie swoich kompanów. |
|
Draugdin podjął się tego polecenia dość ochoczo. Był poturbowany jak i reszta ekipy, a adrenalina przestawała już krążyć w żyłach w takiej ilości jak wcześniej więc zaczynał odczuwać zmęczenie. Chwila odpoczynku przy pilnowaniu jeńcó mu nie zaszkodzi. - Jasne, czemu nie. Tylko jak jednak znajdziecie skarbiec to nie dzielcie łupów beze mnie dobrze. A jak wpadniecie w nowe kłopoty to ja tu jestem jakby co, Wystarczy zawołać. - Odkrzyknął do towarzyszy. Chętnie by usiadł na chwilę, jednak wiedział, że to jeszcze nie czas na takie rozluźnienie. Jeszcze nie btli bezpieczni więc należało zachować czujność. |
Theo zgarnął znalezione monety i opuścił sypialnię kupca, klnąc pod nosem. Kończyły mu się opcje i nie bardzo miał pomysł ani czas, by dogłębnie przestudiować problem. Po chwili zastanowienia, postanowił przeszukać samego Thedipidesa i jego kochankę. Potem powlókł się z powrotem do nowo powstałego przejścia, które zawdzięczali demonowi. |
Theo, czując na karku oddech śmierci przystąpił do związanej dziewczyny i nie bacząc na jej nieme protesty, dokładnie ją obmacał. Poza przyspieszającymi krążenie krwi w żyłach kształtami znalazł przy niej pękatą sakieweczkę wypełnioną drogocennymi kamieniami. Zaraz potem przestąpił nad związaną i wziął się za przeszukiwanie kupca. Efekt był mizerny, przy wciąż nieprzytomnym Thedipidesie Theo nie znalazł nic wartego uwagi. Odtrutki wciąż nie było... Tymczasem Zamoryjka, a w ślad za nią Stygijczyk zeszli po stopniach w dół. Potrzaskane resztki drzwi zalegały na dnie szybu, z którego otwierało się przejście do maleńkiego, mającego wymiary zaledwie pół metra na metr pomieszczenia. Ściany piwniczki od podłogi do sufitu wypełniały drewniane półki. A na półkach spoczywały drewniane skrzyneczki. Wszystkie jednakowe, o takich samych wymiarach i wykonane według tego samego wzoru. [media]http://cdn.og-cdn.com/lg/715857/painted-small-coffer-northern-europe-early-17th-century.jpg[/media] Będąca z przodu Catalina, zagradzająca Makharowi wejście do wnętrza, sięgnęła po jedną ze skrzynek, wyciągnęła ją i postawiła na podłodze. Skrzynka nie miała zamka, ani żadnego mechanizmu zamykającego. Podniosła wieko. - Och... - z jej piersi wydobyło się ciche, przeciągłe westchnienie. Znieruchomiała kobieta wpatrywała się w zawartość skrzynki. Makhar wychylił się i spojrzał ponad jej ramieniem. I również westchnął. Wnętrze wypełniały złote monety, wymieszane z biżuterią i drogocennymi kamieniami. Stygijczyk spojrzał na półki - poza tą na ziemi, było tu jeszcze szesnaście takich pojemników. - Bogaci... Jesteśmy bogaci... - szeptała Zamoryjka. Drżącymi rękami ściągnęła kolejną skrzynkę. Wewnątrz znajdowały się wypełnione czymś sakiewki oraz sztaby złotego kruszcu. Po chwili na stosie stanęła trzecia skrzynka. Catalina otwarła i tą. - A to co? - spytała. Tym razem w środku nie było nic, poza kryształową butlą wypełnioną jakimś złotym płynem. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:45. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0