Areon wrócił zza kotary poprawiając pas. - Mają tu przewiewny kibel, za tą szmatą - powiedział - jak Essenic pójdzie się odlać, to go w łeb. A tam ktoś z nas w łódce będzie czekał. Wtedy drania na łódkę i na ciemnicy na rozmowę. |
Makhar, spoglądający od czasu do czasu z niesmakiem na nalany mu trunek zwany szumnie piwem, skinął głową Berwynowi. |
Makhar musiał się trochę nagimnastykować, żeby udało mu się niepostrzeżenie dodać dozę mikstury nasennej do piwa, które zamierzali wręczyć Essenicowi. Ze swoimi kuflami, stągwią piwa i zaprawionym piwem dla najmity pokonali dystans od kontuaru do opustoszałego stolika. Zupełnie nic sobie nie robiąc z wrogich, a równocześnie zaciekawionych spojrzeń trzech zakapiorów, rozsiedli się, pogrążeni w głupawej rozmowie na temat różnic w kształtach cycków u kobiet z różnych nacji. Ani Essenic, ani jego kompani za bardzo nie garnęli się do przyłączenia do rozmowy, do której zresztą i tak nikt ich nie zapraszał. Temat biustów w końcu umarł i naturalnie przeszedł w jakiś inny. W tym czasie Essenic wypił kolejne piwo i rąbnął glinianym kuflem o stół tak silnie, że w ręce zostało mu tylko ucho. - Zamknijcie mordy, psie syny! - warknął. - Wypierdalać od tego stołu! Nikt was tu, kozojeby nie zapraszał! |
Nomad bardzo wczuł się w odgrywanie zapijaczonej mordy zachłannej na wszystkie cycki w okolicy. Nawet w momencie kiedy jego cel zapałał do niego nienawiścią Arslan jak to zwykła "pijaczyna" zaśmiał się ochrypłym głosem i pociągnął kilka łyków piwa wylewając je jednocześnie na swoją brodę i tors. - Pani jak już to koniojebca hahaha. Gdybyś widzioł jakież konie kiedyś posiadłem. Ach... Ta szczerze jednak mówić inni podobno lubisz się zakładoć. Może nowy zakłod? Może o to kto pirwszy kufel piwa? - Arslan wypowiedział zdania krzywo i niby pijacko, ale też podsunął pod nos Essenica zatruty kufel i wyczekiwał na jego odpowiedź. |
- Stawiam na mojego kompana - powiedział gromko Areon kładąc monety na stole - Nie boisz się chyba? - zapytał Essenica, a do kompanów Essenica rzekł - Na waszym miejscu stawiał bym na mojego kompana. Jeszce nie spotkałem nikogo kto by chlał szybciej niż on. |
Makhar spojrzał zimno na bezczelnego opoja, powstrzymując narastającą irytację. Dlaczego on, adept Czarnego Kręgu, miałby wysłuchiwać obelg żałosnego pijaczyny w tej cuchnącej dziurze. Powstrzymał się jednak jeszcze przed daniem lekcji Essenicowi, przynajmniej na razie, widząc że jego kompani próbowali kontynuować podstęp. |
Co prawda sytuacja nie do końca układała się tak, jak się tego spodziewał Berwyn, ale - bez wątpienia - zdołali przyciągnąć uwagę Essenica. Na dodatek obyło się bez modobicia. Przynajmniej na razie. Teraz wystarczyło tylko skłonić tamtego do wypicia piwa, a potem... potem to się okaże. Trudno było cokolwiek planować, skoro nie można bylo przewidzieć, co się stanie dalej. Berwyn nie odzywał się, a swe działania ograniczył do dołożenia garści srebra do tej, która znajdowała się na stole. |
Nim przebrzmiały wszystkie wypowiedziane przez bohaterów słowa, Essenic zerwał się na nogi i cisnął kuflem, który miał opróżnić wprost w twarz Arslana. - Do mnie gnoju cudzoziemski będziesz jadaczką kłapał?! - wrzasnął. Hyrkańczyk odruchowo starał się zejść z drogi nadlatującego kufla i ciągnącej się za nim fontanny piany. Dystans był zbyt mały, aby taka akcja całkowicie się udała. Kufel wyrżnął Arslana w czoło, roztrzaskując się i zalewając go i znajdujących się obok towarzyszy piwem wymieszanym z krwią z rozciętego czoła. Nomad zachwiał się i runął na podłogę. W Domu Lwów natychmiast zapanowała cisza. Essenic i jego kompani z jednej strony stołu a awanturnicy z drugiej, przez chwilę mierzyli się wzrokiem. Potem zasyczały wyciągane z pochew miecze. Pozostali klienci usunęli się pod ściany, tak aby nie ucierpieć w szykującej się jatce. Karczmarza chcącego załagodzić sytuację, zagłuszono i wygwizdano. Zaczęto obstawiać wyniki, zabrzęczały monety, rozległy się podniesione głosy i krzyki. |
Cywilizacja! Areon nawet nie westchnął. Zerwał się niczym pantera. Jego krzesło poleciało w tył i wywaliło się z trzaskiem, ale nikt i tak na to nie zwracał uwagi. Kopnął stół w kierunku przeciwników i wydobywszy miecz ruszył na kompana Essenica. Ich wszak do niczego nie potrzebowali więc i hamować się nie musiał. |
-Zapijaczeni kretyni, nie macie pojęcia z kim zadarliście!- Syknął Makhar, odskakując tak by być za plecami lepiej radzących sobie w walce wręcz kompanów. Ich plan się nie powiódł i trzeba było sięgnąć po starą sprawdzoną przemoc.... przynajmniej nie będą musieli pić całą noc w tej spelunie. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:08. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0