lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [BRP] Nóż Czarnoksiężnika – cz. 4 – Pustkowie (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/18543-brp-noz-czarnoksieznika-a-cz-4-a-pustkowie.html)

Marrrt 08-01-2020 21:44

Accipiter również się odpowiedział powitaniem. Ręce obmył. Z poczęstunku skorzystał jakkolwiek na zbyt słodkim mu się wydał i czym prędzej wychylił puchar wody. Reakcje wychodzących uznał za ciekawe i utwierdził się w przekonaniu, że Jusuf czuje się na tym odludziu jak... baklawa w miodzie. Dawał, lub odbierał ludziom swą łaskę zależnie od kaprysu. Dało się to zrozumieć. I właściwie to nawet poza możliwościami włamania do tych włości, ciekawiło go też co sam Jusuf wyjawi z tajemnicy jaka spowijała jego wspólną z Saadim przeszłość. I ostatecznie postanowił, że nie wspomni, że duch Saadiego planował zabicie Jusufa. Wszak duch nie musiał się im z niczego spowiadać i jedynie kazał się zaprowadzić.

Kadzidła powąchawszy, skrzywił się i postanawiając nie pozbywać się swego znoju, zaprosił doń Okaryjkę.
- Zechcesz się Kibrio okadzić przed audiencją?

Obca 09-01-2020 11:18

Kibria, tak niecierpliwa w korytarzu idąc do kolejnej sali właściwie powłóczyła nogami. Jakby całkowicie zmieniła zdanie co do przebywania w tym miejscu.
Minęła strażnika oceniając go i musiała uznać że sama by sobie z nim nie poradziła. Jeśli by ją przyłapał.
Już w pomieszczeniu uznała że ewentualna kradzież pewnie byłaby warta zachodu, bogate wnętrze i poczęstunek. “Nie ma to jak rozmiękczyć swoich gości uprzejmością.” Pomyślała idąc za przykładem towarzyszy i obmywając dokładnie ręce i twarz.

Odwróciła się do Accipitera słysząc jego propozycje. Uśmiechnęła się odwracając swoją uwagę od oceniania kosztowności w pokoju. Nachyliła się nad kadzią wdychając dym paroma spokojnymi oddechami. Siwy dym otulił głowę złodziejki zostawiając zapach kadzidła na jej kapturze i szalu przy szyi.
- Gość nie powinien zbytnio wybrzydzać, a ciebie zachęcam do spróbowania Russumańskich kadzideł to nie to co te wasze siano z imperium. - Skomentowała, odchylając się z kadzi i podchodząc do miejsca ustawienia kielichów z wodą i przekąsek. Nie była osobą która marnowała darmowe ‘prezenty’. Łapiąc parę różnych smakołyków zwróciła się do dwójki głównych potrzebnych tutaj ;ludzi.
- Co koniec końców chcecie powiedzieć naszemu “Potężnemu w Sztuce Magii i Szczodremu Gospodarzowi”?-

Marrrt 11-01-2020 00:10

- Zapytamy go o ducha, który się do nas przyczepił w Al'Geif i kazał się do niego przyprowadzić - odparł legionista możliwie cicho, ocierając usta z wody - Może nam co opowie. Albo każe wypędzić. Tak czy inaczej Kibrio, rad bym gdybyś przypatrywała się i przemyślała jak się tu dostać.... bez audiencji.

Nie miał wątpliwości, że Okaryjka już widziała kilka wejść i wyjść. Widział jak się wspinała. I jak rzucała nożami.
Sam bacznie się przyglądał liczebności straży i ich uzbrojeniu.

Avitto 11-01-2020 12:26

Torstig w dalszym ciągu był nadąsany i trapiony niewesołymi myślami. Trójka jego towarzyszy postąpiła przodem a jemu odźwierny rzucił pytające spojrzenie.
- Tu czekać - rzucił i stanął plecami do najbliższej ściany.

xeper 13-01-2020 20:43

Kiedy już skorzystali z zaproponowanych przez odźwiernego drobnych przyjemności, ten skłonił się nisko. – A więc starcze nie wejdziesz z nimi? – zapytał Torstiga, a gdy ten odburknął coś niezrozumiale, znów się skłonił pokornie. – Zechciej więc umilić sobie czas, wypoczywając – wskazał na jedne z ukrytych w arkadach drzwi i zaklaskał. Natychmiast pojawił się smagły chłopak, ubrany w proste, lniane szaty. – Khimli wskaże Ci drogę do komnaty.

- Zechciej Panie podążyć za mną
– służący pokłonił się przed Relhadem, gestem zapraszając do podążenia za nim. Tymczasem Jusuf poprowadził pozostałą trójkę ku galerii. Mroczne przejście, w momencie w którym postawili stopy na posadzce rozświetliło się, a stojący na jego końcu dwaj półnadzy strażnicy, wypięli muskularne torsy i zaprezentowali broń. Obaj liczyli dobrze ponad cztery łokcie wzrostu, mieli prymitywne twarze, małe oczka i pokaźne brody. Giganci byli Shaerami, przedstawicielami prymitywnego ludu z północy, słynącego ze swego okrucieństwa i waleczności. Ponoć nawet Wielki Sułtan miał straż złożoną z samych przedstawicieli tej rasy, co świadczyło, że można na nich polegać i że nie są tani.

Shaerowie rozstąpili się przed Jusufem, a ten skinął dłonią i drzwi rozwarły się samoistnie. Za nimi była okrągła komnata, spowita w świetle jakie wpadało przez rozmieszczone na ścianach okna. Jej centrum zajmowała niecka, wypełniona wodą. Koncentryczne kręgi pojawiały się i znikały, gdy pływające w sadzawce złote rybki, podpływały tuż pod powierzchnię. Ściany komnaty przyozdabiał złotogłów i niezwykłej piękności arrasy. W równych odstępach stały dymiące kadzielnice, z których smużki dymu wznosiły się ku górze, tworząc pod sufitem aromatyczną, kadzielną chmurę. Na środku sadzawki znajdowała się wyspa, a na niej samotne, wysokie drzewo z rozłożystymi konarami, pokrytymi jaskrawozielonym listowiem. Pod drzewem, na wygodnym leżaku, wachlowany przez dwie całkiem nagie, piersiaste ghagańskie niewolnice wypoczywał staruszek.

- Ojcze – zawołał Jusuf i starzec powoli podniósł się, kierując wzrok na petentów. Odległość dzieląca starca od awanturników nie była duża, ale ten wyraźnie zmrużył oczy, co pozwalało sądzić, że ma już problemy ze wzrokiem.

- Niechaj Fahim, Jedyny Bóg obdarzy Was… - zaczął mówić sahir, ale nagle przestał i jeszcze baczniej spojrzał na gości. Chrząknął. Niewolnice wciąż falowały wachlarzami i biustami. – Nie jesteście Rusanamani, więc powitanie nie na miejscu… Jestem Jusuf ibn Jusuf, mędrzec i Wasz uniżony sługa. Cóż Was sprowadza w me skromne progi?

Thoer opowiadał, to co zaplanował, a Jusuf słuchał. Nie przerywając. Wpatrując się zmrużonymi oczami w legionistę. A kiedy ten skończył, zapadła cisza.
- Więc to Wasza opowieść. I co z niej wynika? Z jakim problemem się borykacie? – zapytał wreszcie sahir, przerywając milczenie. Powierzchnia stawu drgnęła, dymy z kadzielnic zafalowały w powietrzu.

Marrrt 14-01-2020 09:04

Tym razem legionista nie śpieszył się z odpowiedzią. Na próby onieśmielania zdążył się uodpornić już dawno temu. Poza tym nadal zachodził w głowę jak młody Jusuf otworzył tamte drzwi, na które co i rusz spoglądał i teraz i w trakcie opowieści.
- Wynika z niej pozbawiona sensu śmierć naszej towarzyszki Zahiji, sahirze. Szmat sułtanatu przemierzyliśmy, by na samym końcu pożegnać ją nie wiedzieć nawet w imię czego umarła. Czy zechcesz powetować nam jej stratę? Wyjaśnisz co cię z owym duchem wiąże?

Obca 14-01-2020 10:25

Liwia rozglądała się po pomieszczeniu, wyglądało jak komnata wyjęta rodem z sułtańskiego pałacu. Włącznie z ochroną. Która zdaniem złodziejki będzie największym problemem, no może poza czarami gospodarza. Dziewczyna miała mała styczność z magią poza “wróżbitami” owszem samootwierające się drzwi były niezłą sztuczką ale trudno było powiedzieć ile w tym było magi a ile sztuczki.
Na słowa ‘ojcze’ dziewczyna dyskretnie porównała ile z czarownika widzi w mężczyźnie który ich przyjął. Jeśli ‘talent magiczny’ płynie wraz z krwią to mają dwóch czarowników nie jednego.
Dziewczyna pozwoliła się wypowiedzieć legioniście w końcu on miał więcej znanych sobie faktów z historii jakie mógł wykorzystać na ich korzyść.

Kerm 14-01-2020 10:46

Cedmon na razie się nie odzywał, ograniczając się do obserwacji. Bogactwo, strażnicy, magia... to brzmiało ciekawie i niepokojąco
Pozwolił, by to Ianvs prowadził rozmowę. A przynajmniej większą jej część.

- Ów duch chciał się koniecznie z tobą zobaczyć - dodał, gdy okazało się, iż Jusuf-senior nie wszystko pojął z przemowy legionisty - a więc w pewien sposób z twego powodu zginęła nasza towarzyszka.

xeper 20-01-2020 20:23

- Wielki Saadi znany również jako Nir-Xul-Ant-Kher jest martwy. Prawdziwie martwy… - w słowach Jusufa znać było zadumę. Ale i ulgę. – Śmierć Waszej towarzyszki to z pewnością niepowetowana strata dla wszystkich, którzy ją znali, ale równocześnie to najlepsze co mogło nas wszystkich spotkać. Saadi był magiem. Nefer-Inet o wielkich możliwościach, talencie i wiedzy. Właściwie nie powinienem nazywać go jego przybranym imieniem, tylko tym prawdziwym, khaankharańskim mianem rozbrzmiewającym w mrokach starożytności. Był antyczny, niemalże wieczny. Swoją jaźń z pomocą odrażających rytuałów przelewał w kolejne ciała, aby przedłużyć swoją egzystencję. Znał potężne inkantacje, którymi podczas krwawych obrzędów okładał swoje ciało. A ja zostałem wybrany aby pokonać to monstrum…

- Nie jest istotne, kto mnie wybrał. Wysłano mnie, zaopatrzonego w stosowną wiedzę i zasoby bym pobierał nauki u Nir-Xula. Abym wkradł się w jego łaski, zdobył zaufanie i uwolnił świat od jego osoby. Nie dano mi do zrozumienia w jaki sposób miałbym to uczynić, więc dodatkowo musiałem poznać największe sekrety magii demonów i nekromancji, by być w stanie zrealizować swój cel. Kosztowało mnie to wiele lat. W końcu jednak posiadłem sekrety Saadiego i przygotowałem wszystko, by go zniszczyć. Jednak on mnie przechytrzył. Zamiast zginąć, zdołał przenieść swoją jaźń do artefaktu. Zapowiadając przy tym, że mnie zniszczy. Miał wielu wiernych uczniów i wielkie wpływy w wielu miejscach. Musiałem uchodzić, licząc na to, że taki sposób jego osłabienia wystarczy. Ależ byłem głupi… Zdołał się uwolnić… Chciał się zemścić. I teraz, gdy spadł w przepaść, nie zdążył przygotować się na przeniesienie jaźni, mogę uznać, że zadanie zostało wykonane. Tylko czy znów nie postępuję pochopnie? A jeśli mu się udało? Jeśli duch Nir-Xula zdołał uchwycić się czegoś w tym świecie, to znaczy, że przybędzie tu i się zemści. Nie z Wami, a z kimś innym. A skoro wiedział, gdzie podążać by mnie odnaleźć, to znaczy, że muszę stąd odejść. Znaleźć nowe miejsce do życia, którego jak mniemam wiele mi już nie pozostało…

- Dobrze mi było w Hedeb, spokojnie. Moja sława mędrca niosła się szeroko i daleko, ale zbyt zadufany się stałem. Zbyt nieostrożny. Synu!
– zakrzyknął ze swojej wyspy do czarnobrodego, któremu przyglądała się Kibria. Byli podobni. Pokrewieństwo widoczne było jak na dłoni. – Daj tym ludziom, wszystko czego zażądają. A potem powiadom starszych z Hedebu, że wyruszam w podróż i przez jakiś czas mnie nie będzie...

Kerm 21-01-2020 10:14

I, jak się okazało, szczerość i uczciwość się opłaciły.
Chyba...

- Nie da się ukryć, że duch Saadi'ego, czy też Nir-Xua, nie był miłym towarzyszem - powiedział Cedmon. - A pomaga ma tyko wtedy, gdy chodziło o jego skórę. Czy też raczej osoby, którą opanował. Mam nadzieję, że już nie wróci. Ale ostrożność - spojrzał na Jusufa - to najlepsze wyjście. A że nie wiemy, dokąd wyruszysz, to z nikim się tą wiedzą nie podzielimy - dodał na wypadek, gdyby Jusuf, w ramach całkiem rozsądnej ochrony swej osoby, postanowił pozbyć się niewygodnych świadków.

Spojrzał na towarzyszy, zastanawiając się nad tym, o jaką nagrodę poprosić za dobre wieści.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:58.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172