lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [sesja] Pani Kryształu II (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/1917-sesja-pani-krysztalu-ii.html)

Glyph 10-01-2008 17:04

Anzelm

Wykorzystując ostatnie chwile dziennego światła mężczyzna postanowił w końcu zająć sie swym opatrunkiem. Przycupnął przy brzegu jeziora, niedaleko ich obozu.
Zdjął z reki i zanurzył w wodzie zakrwawioną szmatę, a później wyżymał przez chwilę. Toń wody wokoło zmętniała przybierając lekki brudnawo-rdzawy odcień. Sama szmata nie należała do najczyściejszych. Z początku biała po kilku dniach podróży zszarzała, pojawiły się na niej zielone plamy od trawy i mchu. Utrzymanie jej w czystości, a przy tym wykonywanie codziennych zadań wzajemnie się wykluczało. Dodatkowo po długiej podróży ostało się niewiele czystych kawałków tkaniny, więc i zmiany były bardzo oszczędne.

Jego wzrok przykuły na walające sie nieopodal szczątki zwierząt.
-Noc w tym miejscu może być niespokojna. Drapieżniki również potrzebują wody.-wypowiedział na głos swe myśli.
Wyciągnął przed siebie rękę i obejrzał ją w świetle. Kilka razy pokręcił dłonią w nadgarstku. Wciąż czuł ból, gdy nadszarpnięte mięśnie kurczyły się i rozwierały, ale przynajmniej rana nie otwierała się przy byle zadrapaniu. Obmył dłonie w wodzie. Kawałkiem mokrej szmaty delikatnie oczyścił brzegi rany. Ograniczony dostęp do wodopojów sprawił, że od dłuższego czasu nie wykonywał tej czynności, jeśli nie musiał. Tym też chciał tłumaczyć sobie i innym stan ręki i jej powolne gojenie, ale nawet w fatalnych warunkach powinna się zabliźnić. Cóż w najbliższym czasie miecza w niej nie potrzyma. Nerull się o to postara. Zawinął z powrotem rękę w drugą czystszą szmatę i poszedł pomagać w przygotowaniach do nocy.

Wkrótce miało zmierzchać, dlatego kapłan zabrał się za zbieranie gałęzi na podtrzymanie ogniska. W nocy, nawet w lesie, nikt nie zamierzał szukać po omacku chrustu.

Sayane 14-01-2008 23:13

Zanim słońce schowało się za horyzontem Anzelmowi udało się zebrać wystarczającą ilość drew . Na polanie okazało się jednak, że zmierzch wcale nie zapada tak szybko, jak wydawało Wam się w lesie. Gdy obiad został spożyty a zapas drewna na noc zabezpieczony wyciągnęliście się na trawie dając odpocząć Waszym mięśniom. Kojący szum jeziora, ciche parskanie koni, szmer liści, zapach jagód... Można by niemal zapomnieć o celu, w jakim zjawiliście się na brzegach tego wodopoju. Fosth'ka spaceruje po drugim końcu polany szukając najwyraźniej jakichś ziół i badając leżące na ziemi i w wodzie szkielety. Rozczarowanie faktem, że nie może zabrać choć kilku czaszek ze sobą odbija się wyraźnie na jej, osmalonej słońcem i wiatrem, buzi. Maureen brodzi w wodzie niedaleko czarownicy, chłodząc zmęczone długą jazdą stopy. Phaere zagłębiła się w lekturze jakiejś księgi, Nathiel zaś z beznamiętną miną czyści swoje miecze. Jedynie oczy drowa uważnie rozglądają się wokoło. Jego czujność udzieliła się kapłanowi, który dopiero teraz dokładnie zlustrował otoczenie.

Jezioro, o kształcie nieregularnego okręgu o średnicy około 15-20 metrów znajduje się w niewielkiej niecce. Jeśli macie zamiar polować w nocy, wysoki brzeg stanowi świetną pozycję dla łuczników a księżyc w pełni niewątpliwie zapewni Wam wystarczające oświetlenie. Otaczające dolinkę zarośla tworzą gęstą barierę chroniącą Was przed chłodnym wieczornym wiatrem. Prócz ścieżki, którą tu przybyliście, z doliny wychodzą dwie kolejne, tworząc kształt litery Y. Stojąc na wzniesieniu można dostrzec, że środek jeziora ma odcień granatu i lśni intensywnie w ostatnich promieniach słońca. Najwyraźniej jest ono o wiele głębsze niż mogłyby o tym świadczyć jego rozmiary.

Jest około dziewiętnastej.

Aurora Borealis 16-01-2008 20:45

Fosht'ka

Kręciła się i szperała w trawie i krzakach, nie mogąc przestać. Kruk towarzyszył jej z nudów: co chwilę oznajmiał radośnie odkrycie jakiegoś truchełka, przynajmnije dopóki nie zajął się konsumpcją jednego z nich. W pewnym momencie podniosła jakąś kostkę, leżącą przy brzegu jeziorka i przyjżała się jej uważnie. - Maureen? - zawołała Łowczynię, nie podnosząc głosu. - Może rzucisz okiem na te kostki, jako znawczyni lasu i zwierząt? Widzę ślady zębów na niektórych, choć może mi się zdawać - powiedziała. Stała na brzegu, nie miała najmniejszej ochoty znów wchodzić do wody. - Może będziemy lepiej poinformowani względem istot żyjących w okolicy.. - zerknęła raz jeszcze na kość. Wyobraźnia kazała jej tam widzieć ślady szczęk godnych tygrysa, ale nieczęsto wierzyła swojej wyobraźni. Wolała zapytać eksperta.

Ribesium 16-01-2008 21:23

Maureen wolnym krokiem spacerowała po brzegu. Dawno nie czuła się tak odprężona i zrelaksowana. Gdyby nie obecność mężczyzn chętnie dała by nura w chłodne, przejrzyste odmęty jeziora, by zmyć z siebie niemal tygodniowy brud. Może w nocy, gdy już będzie zupełnie ciemno... - rozmarzyła się. Po chwili jednak przypomniała sobie cel, w jakim się tu znaleźli. Miała nadzieję, że zdoła wykąpać się po oprawieniu złowionej zwierzyny a nie przed. Wbrew swojej profesji Łowczyni nieznosiła zapachu surowego mięsa i zaschniętej krwi. Zwłaszcza zwierząt.

Z zamyślenia wyrwał ją głos Fosth'ki. Podeszła do niej szybkim krokiem, otoczona chmurą drobnych kropel, rozpryskanych przez własne stopy. Nie przesadzaj z tą znawczynią. W tej obcej głuszy może żyć cokolwiek, niekoniecznie występujące w moim świecie. - mruknęła, choć słowa czarownicy schlebiały jej nieco. W końcu kolejna osoba, nawet jeśli nieco bezpodstawnie, doceniła jej zdolności.

Te ślady wyglądają na... ludzkie... - ostatnie słowo ledwo przeszło Maureen przez gardło. Jak to możliwe?! - A w zasadzie podobne do ludzkich... kość zresztą też. Łowczyni rozejrzała się w poszukiwaniu innych, podobnych szczątków, probując ukryć panikę i obrzydzenie. Nieopodal dostrzegła szerokie pasmo zaschniętej krwi. Wyglądała na niezbyt starą. Jednak ślad ciągnął się wyraźnie od lasu w stronę wody. Może jakieś wodne stworzenie - na przykład takie, jakie reszta drużyny widziała w Rangaard - zostało ranne? Albo jakieś ranne zwierze wpadło do wody i coś je zjadło? Odruchowo szybko wycofała się z zasięgu wilgoci. Miała nadzieję, że w tym jeziorku nie ma piranii. Chociaż raczej nie - z pewnością przypłynęłyby zwabione zapachem krwi Anzelma, gdy ten obmywał ranę. Potrząsnęła głową i odwróciła się spowrotem do czarownicy: Nie jestem stuprocentowo pewna, że to ludzkie zęby, ale lepiej będzie, gdy będziemy dzisiejszej nocy bardziej czujni niż zazwyczaj. Chociaż mam nadzieję, że tei'ner nie gryzą. - roześmiała się wymuszenie z własnego żartu i popatrzyła na drugą stronę wodopoju, gdzie mężczyźni oraz Phaere siedzieli na trawie, wygrzewając zesztywniałe od jazdy mięśnie.

Krakov 19-01-2008 21:40

Czyszczenie broni było czynnością tak dobrze mu znaną, że wykonywał ja szybko i precyzyjnie nawet o niej zanadto nie myśląc. Uporanie sie z mieczami nie zajęło mu wiec dużo czasu. Później zajął się kuszą. Dłonie były pochłonięte były usuwaniem z niej wszelkiego osadu zgromadzonego podczas podróży i przechowywania, oczy zaś przeczesywały okolicę bez chwili wytchnienia. Każde drzewo, każdy kamień, każde zagłębienie w ziemi zostały dokładnie zlustrowane.

Wszystko było już zupełnie czyste na długo przed tym, nim skończył wykonywać swą pracę. Nie mając nic lepszego do roboty postanowił przejść się nieco po okolicy. Przemknęło mu przez myśl, że mógłby zapytać czy ktoś nie chciałby mu towarzyszyć. Szybko jednak odrzucił ten pomysł. "Bo i po co?" Spojrzał w kierunku Fosth'ki i Maureen dochodząc do wniosku, że i tak wszyscy mają jakieś zajęcie.

Nie zamierzał sie zanadto oddalać. Chciał tylko dla zabicia czasu poszukać w pobliżu czegoś podejrzanego. W zasadzie czegokolwiek. Nie zawracał już sobie głowy czczymi rozważaniami, ani kontemplowaniem swoich przeczuć - tych złych i tych jeszcze gorszych. Pozostawało znaleźć sobie jakieś zajęcie, a to nie wydawało mu sie wcale gorsze od innych. W końcu ostrożności nigdy za wiele. Szczególnie tutaj...

Lyssea 20-01-2008 00:25

Phaere

Cieszyła się, wreszcie mogła odpocząć od podróży i zająć się, choć na chwilę swoimi sprawami.
Oczywiście nie mogła zapomnieć o swojej księdze sprawdzając czy wszystko w niej jest na miejscu i nie zgubiła żadnej strony. Powtórzyła parę razy ich magiczną treść i wychylając za nich oczy spojrzała na swoich towarzyszy. Wszyscy zajmowali się sobą, wiec drowka już miała powrócić do swojego zajęcia, lecz zauważyła, że Fosht'ka i Maureen zajmują się czymś niedaleko szczątków zwierząt.
Męska część drużyny nie wykazywała się jakąkolwiek chęcią do rozmowy odkąd wyjechali z gospody, dlatego Phaere pomyślała, że być może kobiety coś znalazły. Mimo, iż przez nikogo nieproszona, ruszyła w ich stronę, ze swoja księgą pod pachą. Szła powolnym krokiem, tak jakby od niechcenia, rozglądając się przy tym dookoła, aby sprawić wrażenie nie zainteresowanej ich rozmową.

- Organizujecie sobie "babskie pogaduchy" beze mnie ?- zapytała z podejrzliwym uśmiechem na twarzy. - Nieładnie, nieładnie...- pokiwała palcem.

Drowka miała już dość tego jak traktuje ją praktycznie cała drużyna. Dało się wyczuć na pierwszy rzut oka, że każda osoba darzy ją najmniejszym zaufaniem.
Czasem miewa napady złości, ale przecież to jeszcze nie powód żeby trzymać ją na dystans od siebie.

Aurora Borealis 20-01-2008 14:49

Fosht'ka

Spojrzała na Phaere, szczerząc zęby w uśmiechu. - Maureen podejżewa, że na tych kostkach są ślady ludzkich zębów. Jest więc szansa, że upolujemy jakiegoś na kolację - zachichotała, a myszkujący nieopodal Calcifer spojrzał na nią zainteresowany. - Kość też przypomina ludzką. Co do tego nie byłoby wątpliwości, gdyby znaleźć jakąś czaszkę.. - dodała, zerkając w stronę miejsca, z którego podniosła kość. Zastanawiała się teraz już nie nad tym co, ale też kto żyje w okolicy. Tak na stałe. I czy przypadkiem nie zatrzy,ali się w jakiejś leśnej stołówce.. - Słuchajcie.. Myślę, że dobrze byłoby znaleć miejsce, gdzie jest najmniej szczątków i tam nocować. Gdyby się okazało, że coś lubi tu jadać, nie chciałabym znaleźć się na honorowym miejscu. A po drugiej stronie jeziora może nie będziemy przeszkadzać..

Sayane 21-01-2008 10:05

Maureen usłyszała dziwny dźwięk kilka sekund wcześniej, niż wychwyciły go czułe uszy drowa. Najpierw delikatny, potem coraz bardziej wyraźny, jak gdyby dziesiątki kościanych grzechotek poruszało się na wietrze. Po ciągnącej się w nieskończoność chwili na wschodniej ścieżce pojawił się niewielki oddział szkieletów. Masywna budowa ich kośćca wskazuje, że są najprawdopodobniej szczątkami tutejszych krasnoludów - są barczyste i niemal Waszego wzrostu. Duże kawałki nieźle utrzymanej zbroi zakrywają wrażliwsze części szkieletu, jak piszczele czy kręgi szyjne. Uzbrojenie oddziału jest różnorodne: jeden trzyma dwa zakrzywione, ząbkowane miecze, czterech dzierży ciężkie kusze, dwóch duże halabardy a pozostałych trzech masywne topory.



Gdy nieumarli podchodzą bliżej okazuje się, że nie są w tak dobrym stanie, jakby się mogło wydawać z daleka. Niektórym brakuje poszczególnych kości (białe plamy znaczą całkiem świeże cięcia), jednemu lewej ręki, inny wyraźnie kuśtyka. Jednemu z łuczników z czaszki została jedynie żuchwa, kiwająca się komicznie na resztkach kości. Najwyraźniej stoczyły one niedawno jakaś inną bitwę. Kremowobiałe światełka pulsują rytmicznie w oczodołach, gdy sześć szkieletów równym krokiem schodzi ze ścieżki, kierując się w stronę Łowczyni i kobiet, podczas, gdy czterech kuszników pozostaje na wzniesieniu, powoli naciągając cięciwy.

Phaere, zauważasz, że "budowa" szkieletów różni się od tej, którą znałaś. Kościec podtrzymują nie tylko szare ścięgna ale i - miejscami - dziwne zwoje srebrnego drutu, w klatce żeber zaś jaśnieje czerwony blask, jak gdyby znajdował się tam rozżarzony węgiel.

Las zamarł. Otacza Was cisza, ta sama z jaką wkroczyliście pierwszy raz w dziedzinę tei'ner. Wydaje się, że sama obecność nieumarłych zamraża wokół wszelkie przejawy życia. Kościany oddział powoli zbliża się do kobiet.



Legenda:

Zielony - las,
Szaty - wzniesienie,
Brązowy - ścieżki,
Czarny - rozmieszczenie szkieletów,
Niebieski - jezioro,
Błękitny - bąbelki powietrza, których nikt nie zauważył,
Czerwony - ślady krwi.



Ribesium 28-01-2008 09:49

Widok nadchodzących ożywionych szkieletów sprawił, że Łowczyni zamarła w przerażeniu. Przez moment zdawało jej się, że kości, które przed chwilą identyfikowała obróciły się przeciwko nim. Na Zivilyn... - szepnęła, ale szybko otrząsnęła się z szoku. Wyuczone odruchy wzięły górę nad zaskoczeniem. Szybko oceniła siły zbliżającego się wroga oraz ich własne. Robal był jeden a oni ledwie dali sobie radę. Nieumarłych było dziesięciu - drużyna, rozrzucona po całej polanie, nie miała z nimi szans. Zanim jeszcze kusznicy ustawili się na pozycjach Maureen odwróciła się i ruszyła biegiem w stronę Phaere i Fosth'ki krzycząc: Uciekajcie! Nie znała się na nieumarłych ale miała nadzieję, że biegają wolniej niż żywe stworzenia. A ludzie, oddzieleni jeziorem od wroga będą mieli szanse przegrupować się i obmyślić choć szczątkowy plan obrony. Łowczyni zaryzykowała szybkie spojrzenie w stronę mężczyzn. Liczyła, że wpadną oni na podobny pomysł, zwłaszcza Anzelm. Wydłużyła krok, biegnąc zakosami i nasłuchując świstu pierwszych strzał.

Krakov 29-01-2008 16:07

Nathiel słysząc tajemniczy dźwięk przystanął w bezruchu i nasłuchiwał. Po chwili obejrzał się za siebie z niesmakiem zauważając oddział nieumarłych.
- Vith! - warknął rozglądając się w poszukiwaniu towarzyszy.

Kobiety najwyraźniej zamierzały wycofać się okrążając jezioro i w ten sposób dotrzeć do Anzelma. Drow również mógł tak uczynić. Przyszłoby mu to nawet o wiele łatwiej i niemal bez śladu ryzyka, bowiem nie musiał się zbliżać do napastników. A jednak zamiast tak uczynić, ruszył biegiem w kierunku szkieletów.

Wyglądały dość osobliwie, nawet jak na nieumarłych i ciężko było powiedzieć do czego byli zdolni. Ucieczka była najlepszym co łowczyni i jej towarzyszki mogły uczynić. Trzeba było jednak być przygotowanym na różne możliwości, wiec postanowił osłaniać ich odwrót. Gdy znajdował się już w biegu, zaczął również rozważać jak to uczynić. Jakkolwiek nie byli by opancerzenie - kościotrupy pozostawały kościotrupami. Najlepszym rozwiązaniem wydawała sie więc brutalna siła fizyczna i rąbanie sejmitarem odsłoniętych miejsc. Był jednak pewien mały problem. Właściwie problemy były cztery i każdy z nich miał ciężką kuszę. To skłaniało Nathiela by również pobawić się w strzelca wyborowego. W taki sposób nie uda się zadać im zbyt wielkich obrażeń, ale przynajmniej zwróci na siebie ich uwagę i zyska trochę czasu dla pozostałych.

Pomysł był bardzo ryzykowny, a przez to bardzo kuszący. Drow doszedł do przekonania, że ma pewną przewagę. Jego samopowtarzalna kusza nie byłą byle jaką bronią i liczył na to, że ciężkie zabawki nieumarłych nie mają tak dalekiego zasięgu. Trzymając się tej pozytywnej myśli zatrzymał się w bezpiecznej, jak mniemał, odległości ściągnął z pleców koszę i załadował magazynek.

Kolejną sprzyjającą okolicznością było to, że kusznicy stali na tyłach wroga. Ci, którzy stali z przodu, znajdowali się na granicy efektywnego zasięgu strzału Nathiela. To dawało mu nadzieję, że on sam znajduje się poza ich zasięgiem. Pozostawało mieć nadzieje, że jego karkołomny plan nie jest pozbawiony sensu (w co sam momentami wątpił widząc dziesięciokrotną przewagę liczebną) oraz że uda mu się bez szwanku wycofać.

Tak czy inaczej nie było już odwrotu. Mroczny elf uniósł broń, wycelował i wypuścił kilka bełtów w kierunku stojących najbliżej umarlaków dzierżących topory i miecze.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:50.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172