lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [płaszcz i szpada] Terra Nova Incognita (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/10959-plaszcz-i-szpada-terra-nova-incognita.html)

abishai 22-06-2012 17:02

-Księciunia zdążysz. Ryana... nie bardzo. Myślę, że zdążę cię nafaszerować ołowiem zanim się do niego zbliżysz.- rzekł w odpowiedzi spokojnym acz charczącym (jak zwykle) tonem Marsac oceniając sytuację i trzymając piratkę na muszce.-Powiem krótko. Nie widzi mi się takiej ładnej pannicy wieszać, ale puścić cię wolno nie mam zamiaru. Zresztą zostawienie cię tutaj to by i tak wyrok śmierci nieprawdaż? Łajbę bierzemy ze sobą. Ciebie i tego tam... też.- wskazał lufami jednego pistoletu majtka Rosy też.-Ale nie usnę spokojnie, jeśli będziesz miała broń w dłoni podczas tego rejsu. Dlatego się poddacie i oddacie wszelaki oręż. O swoją cześć możesz być bezpieczna. My nie bandyci, co by branki gwałtem brać. Dopłyniemy do portu i tam puścimy was wolno. A co dalej zrobisz, twoja sprawa. Podobnie jak jego.

necron1501 22-06-2012 18:29

On to miał życie. Prześliczna klatka piersiowa pani kapitan to wystarczająca nagroda za załatwienie paskudnego stwora. Co prawda nóż przy gardle trochę niszczył urok sytuacji, ale nie można mieć wszystkiego. Nie miał pojęcia kim jest ta banda wyskakująca za krzaków jak banda zbirów, lecz nie można im odmówić przewagi. Co gorsza, on był pomiędzy dwiema, chyba znającymi się grupami. Po prostu ekstra.

- Pani kapitan, myślę że kapitulacja jest jedynym rozsądnym rozwiązaniem - zaczął, starając się utrzymać spokój - Jest ich więcej, a moje życie chyba ich zbytnio nie obchodzi, jakiż ten świat nieuczciwy! - zdał sobie jednak sprawę, że nie czas na melodramaty, więc dokończył szybko -[i] Proszę złóż broń. Ten ponury typek wygląda na honorowego, a szkoda by było, aby taka śliczna istotka jak pani kapitan opuściła ten świat -[i] No i oczywiście szkoda by było aby taki wielki poeta jak Abelardo opuścił ten świat. Miał jednak wrażenie, że nie jest to odpowiedni argument. Następnie zwrócił się do zabijaków:
- Nie żebym popierał piractwo, ale nie radzę jej zabijać! - krzyknął dość niepewnie - Łajba jest uszkodzona, a nie wyglądacie mi na takich co potrafiliby ją naprawić ! - miał nadzieję że dobrze usłyszał kiedy siedział pod pokładem.

JanPolak 23-06-2012 16:33

Są ludzie, którzy się nie poddają. Może są zbyt odważni, może zbyt głupi, a być może są jak szczury, które zapędzone w róg walczą najbardziej zawzięcie.

Wydarzenia na przystani potoczyły się w błyskawicznym tempie. Abelardo poczuł napięcie mięśni kapitanki i nagłym zrywem zablokował sztylet wymierzony w jego gardło. Rosa chciała najprawdopodobniej uśmiercić go, a potem uciec... gdzie? Do wody? A może sama nie wiedziała już, dokąd ucieka. Teraz jednak spletli się w zapasach, uniemożliwiając Robin strzał.

Ostatni z pirackich majtków na ten widok dał susa za osłonę relingu. Kula Piotra świsnęła tuż nad jego głową i chybiła. Rozbójnik przetoczył się w bezpieczne miejsce i dobył pistoletu.

Saavedra i Blade wciąż siłowali się, gdy wtem mężczyźnie udało się odepchnąć przeciwniczkę. Sytuację wykorzystała ukryta łuczniczka, posyłając strzałę w obfity biust piratki. Grot sięgnął serca, a ostatnie słowa Rosy Blade były tak plugawe, że ich nie przytoczymy.

Tymczasem pozostający przy życiu pirat zdążył oddać jeden niecelny strzał, po czym kule de Marsaca zakończyły jego żywot.

I to był koniec piratów na Wyspie Jaszczurek i ich niezwykle pechowej przywódczyni.

Na pobojowisku bohaterowie znaleźć mogli: piracki stateczek z uszkodzonym sterem, przygotowaną do drogi barkę, parę szalup i bardzo nędzne zapasy piratów. Oraz Ryana - nieprzytomnego, z wielkim guzem na głowie, ale za to opatrzonego i wygodnie ułożonego pod kocem. A także Abelarda Saavedrę - młodego Iberyjczyka, który nie wiadomo, co tu właściwie robił.

- Bwah! Poszła na dno! - skomentował głos z krzaków.

Zaś z innych krzaków słychać było odgłosy świadczące o żołądkowych perypetiach Anthony'ego, który wypił za dużo i całą ostatnią walkę zignorował.

Piter1939 23-06-2012 20:30

-Walka zakończona i nasze zadanie raczej też, myślę, że możemy wracać. Przydałaby się nam głowa jaszczura, jako dowód, że one naprawdę istnieją i mogły istotnie przyczynić się do zniknięcia osadników. Interesujący jest też nasz mości książe ale w czasie podróży powrotnej, będziemy mieli okazję się bliżej poznać... -De Banx zakończył swą wypowiedz uśmiechnąwszy się pod nosem.
Zapowiadał się powrót w całkiem niezłym stylu. Po wyczyszczeniu i przeładowaniu swego muszkietu, był gotów do drogi powrotnej.

Vantro 25-06-2012 20:20

- Ja tam żadnej głowy odcinać nie zamierzam, ani jej wozić ze sobą. - zarzekła się od razu Robin krzywiąc nosek na samą myśl o noszeniu odciętej głowy jaszczura.
Zerknęła w stronę mężczyzn i dodała: - A indianie? Przecież to nie jaszczury nafaszerowały tamtego trupa strzałami... Ja jeszcze idę zobaczyć co w tych budynkach zbrojowni się kryję. Tam na wschodzie. - - machnęła ręką w kierunku w którym wypatrzyła budynki i odwróciła się na pięcie raźno ruszając w tamta stronę.

abishai 26-06-2012 20:31

Kwaśna mina Roberta świadczyła o braku entuzjazmu co do całej sytuacji. Nie dość, że szkoda mu było śmierci ślicznotki jaką była Rosa, to jeszcze zdawał sobie sprawę, że... w przeciwieństwie do dwójki denatów szlachcic nie miał pojęcia o żeglowaniu. I wątpił, by mieli je jego towarzysze.
Szkoda było statku, tym bardziej że Marsac wolałby wracać płynąć dookoła wyspy niż narażać się na wędrówkę poprzez dżunglę pełną jaszczurów i Indian i zapewne jeszcze innych okropieństw.
Słowa Banxa skwitował kwaśnym uśmiechem i niewyraźną wypowiedzią.- To odetnij łeb któremuś z martwych jaszczurów i po sprawie.
Po czym z miną galernika ruszył za panienką Robin dopilnować, by dziewuszka nie wpakowała się w tarapaty. Obeznanie z "księciem" pozostawił muszkieterowi i Anthony'emu jako że sam nie był człekiem towarzyskim z natury.

necron1501 27-06-2012 23:07

Abelardo przyglądał się ze smutkiem martwej pani kapitan. Niech Piekło pochłonie całą tą sytuację. Takie piękno zmarnowane! Co gorsza, jego nowo poznani towarzysze nie wyglądali na żeglarzy, więc z drogi morskiej nici. Natomiast spacer przez dżunglę pełną tych stworów nie brzmiał zbyt zachęcająco.
Potrząsając głową nad głupotą ludzką, zszedł pod pokład w poszukiwaniu swoich rzeczy. Na swoje nieszczęście, jedyne co znalazł to jego ukochana lutnia, trochę podrapana ale wciąż brzmiąc tak jak należy. Zarzucił sobie pasek od lutni przez plecy i wyszedł na pokład. W tym czasie płaska jak deska dziewczyna zdążyła już zniknąć, wraz z tym zimnym typkiem.
Młodzieniec postanowił lepiej poznać swoich nowych towarzyszy podróży, o ile się go nie pozbędą oczywiście.
- Witam wszystkich, dzięki za ratunek. Jestem Abelardo Saavedra, miło mi - jako że brakowało ładnych pań w okolicy, nie uczynił typowego, głębokiego skłonu, jedynie skinął głową.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:53.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172