lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [płaszcz i szpada] Terra Nova Incognita (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/10959-plaszcz-i-szpada-terra-nova-incognita.html)

Piter1939 13-06-2012 14:41

Piotr zauważył, że Robin zajęła dogodny punkt obserwacyjny. Postanowił poczekać na to co krzyknie im dziewczyna, choć już wcześniej był zdecydowany, by ruszać na drugą stronę wyspy. Gdy tylko ich towarzyszka poinformowała ich o tym co widzi, wykrzyknął:

-Za mną! Trzeba pomóc naszemu towarzyszowi!

Tak naprawdę miał jednak ochotę na łup w postaci chociażby głowy jaszczura, dzięki czemu spodziewał się zdobyć uznanie wicekróla i reszty mieszkańców koloni. Co do taktyki zamierzał celnie strzelać z muszkietu i nie angażować się w walkę wręcz, jeśli nie będzie to konieczne.

abishai 15-06-2012 18:47

Robert miał złe przeczucia. Strasznie złe.
Biegnięcie przez dżunglę, której nie znali by ratować towarzysza (o ile wśród ludzików, których wypatrzyła Robin, był Ryan). Atak bez planu, bez pomysłu, bez ... Dużo było tych braków. Zbyt wiele by wymieniać. Niepokojąco zbyt wiele.
Ale gdy grupa ruszyła w kierunku owej batalii, szlachcicowi nie pozostało nic innego jak podążyć (na samym końcu, bo pchanie do pierwszego szeregu, obecnie Marsaca nie kusiło) za resztą.
Nie po to by uratować Ryana, a by dopilnować by panienka Robin nie zrobiła sobie krzywdy, lub ktokolwiek inny jej nie skrzywdził.

Sirion 16-06-2012 01:04

- No co za uparte bydle! - Krzyknął wyraźnie zirytowany Ryan, kiedy jaszczur wskoczył do łódki - Powinnaś się spróbować się z nim dogadać. Jak na razie sądzę, że macie sporo podobnych cech, wiesz? - Rzucił w stronę Rosy.

Cóż, walka na małej przestrzeni nie była czymś o czym aktualnie marzył - trudno było unikać zębów i pazurów bestii.

- Spróbujmy rozkołysać łódkę, ty w jedną stronę, ja w drugą. Być może bestia straci równowagę i się nam wystawi...

Wystarczyło jedno dobre cięcie, aby skończyć ten pojedynek. Albo dwa szybkie ciosy pazurów...

necron1501 17-06-2012 15:23

Abelardo chwycił szpadę ofiarowaną przez pirata akurat w momencie, kiedy jaszczury nabierały prędkości. Co jak co, ale prędkości można by im pozazdrościć. Niestety dość boleśnie przekonał się jeden z jego nowo poznanych kompanów będąc rozpruwanym przez ostre jak brzytwa szpony.
Nie było jednak czasu na udzielenie pomocy, stwór należał do wybitnie zadziornych, ponieważ błyskawicznie obrócił się w ich stronę.
Trzymając broń pewnie w ręce, krzyknął do majtka:

- Postarajmy się go okrążyć, ty z lewej ja z prawej! -Miał tylko nadzieję, że potrafił odróżnić strony.
Ruszył zgodnie z ustaleniem na prawo od stwora, starając się go dziabnąć w odpowiednim momencie.
Trzymał jednak na oku szpony oraz dosyć sporych rozmiarów kły, aby móc w odskoczyć kiedy będzie trzeba.

JanPolak 18-06-2012 00:53

Ryan Shatterland, Abelardo Saavedra

Rozkołysać łódkę! Plan Ryana, wcielony w działanie, dał efekty bardzo… efektowne. Na rozhuśtanym, trzęsącym się pokładzie, wśród wierzgających nóg, łap, świszczących ostrzy i furkoczącego takielunku trwał zażarty bój. Wreszcie łódź przechyliła się tak ostro, że wszyscy walczący stracili równowagę. I tu dała się poznać przewaga ludzi - mając chwytne dłonie, mogli uczepić się czegoś, gdy zaś raptor bezradnie ześlizgnął się do wody. I tu okazało się, że…

- One nie potrafią pływać! - krzyknęła Rosa, patrząc na tonącego jaszczura.

Tymczasem Abelardo i piracki majtek zmierzyć się musieli z następną bestią. Jeden w lewo, drugi w prawo, uskoczyli, zadając ciosy. Jaszczur wybrał cel - pirata - i popędził za nim przez pokład!

- Aaaaa!!! - krzyczał marynarz.

Krzycząc, złapał wiszącą linę i z rozpędu odbił się i wielkim łukiem przefrunął na stronę Abelarda. Potwór zawrócił, zły, że ofiara uciekła mu sprzed nosa, po czym skoczył na obu przeciwników.


- Aaaaa!!! - wrzasnęli obaj i panicznie uniknęli ataku, zadając raptorowi kolejne cięcia.

Jaszczur, coraz bardziej rozszalały, rzucił się teraz ku Saavedrze. Iberyjczyk uciekał przez pokład, złapał kolejną wiszącą linę i rozhuśtał się, przelatując w pobliże mostku stateczku. Bestia wciąż była za nim! Nagle Iberyjczyk uświadomił sobie, że za plecami ma już tylko ścianę mostku.

- Aaaaa!!! - zakrzyknął raz jeszcze.

- Raaaa!!! - zawył raptor, unosząc szpony do ataku.

I w tym momencie Saavedra znalazł lukę w gardzie potwora. Klinga weszła przez oko, sięgając mózgu.

Dwaj przeciwnicy nie żyli, lecz trzeci zbierał się z pomostu, gotów do walki. Tym razem na jego spotkanie wybiegł Ryan.

- One nie potrafią pływać! - krzyczał.

Shatterland zamienił rapier na wiosło i ciosami takiego oręża spychał gada do wody. Razy spadały na pokryty łuskami łeb, jaszczur cofał się, lecz wreszcie uchwycił zębami drążek wiosła. Potrząsnął, a Ryanem szarpnęło, zrzucając go do jednej z przycumowanych łódek. Awanturnik walnął głową w maszt, aż zahuczało i padł nieprzytomny.

- Unikać też nie potrafią - dał się słyszeć głos Rosy, która pojawiła się za raptorem. Z pistoletem w ręku.

BUM! Pojedynczy strzał w głowę uśmiercił zwierzę i zakończył walkę.

~*~

Z dumnej załogi piratów pozostała tylko kapitanka i jeden marynarz. Piracki stateczek miał uszkodzony ster. Łupów nie było. Krótko mówiąc, łupieżcza rajza okazałą się niewypałem. Rosa, chcąc jak najszybciej odpłynąć z wyspy, nakazała ukraść i przygotować do drogi zacumowaną przy pomoście barkę.

- A co z nimi zrobimy? - dopytywał się jej ostatni załogant.

- Ryana na pokład. Opatrzeć i pilnować. Skoro chciał płynąć ze mną, to proszę bardzo, niech spotka się z Cieniem. A tego grajka…

Podeszła do Abelarda:

- Nie mam ludzi, by cię pilnować. Z resztą w bujdę o twym bogactwie nie wierzyłam ani przez chwilę, choć byłą wygodna, by łudzić moje psy. Jakby nie patrzeć, pomogłeś w walce, więc trochę łotrowskiej wdzięczności ci się należy. Jesteś wolny! Płyniesz z nami jako mój załogant, albo zostajesz na wyspie. Wiedz, że na wyspie działa oddział unijnych sił specjalnych. Pewnie chętnie się dowiedzą, co w ich opustoszałej kolonii robi uzbrojony Iberyjczyk. Hahaha!

Robert Arthur de Marsac, Robin de Briosse, Anthony Robinson, Piter de Banx

Bohaterowie ruszyli na północ, gdzie mieli nadzieję dotrzeć do Ryana i Rosy Blade. Przez dżunglę biegła całkiem niezła droga, a w podróży nie napotkali żadnych niebezpieczeństw. Po drodze Anthony Robinson wyglądał coraz bardziej niemrawo, co raz sięgał do schowanej w zanadrzu butelki i zdawał się bardziej koncentrować na jej zawartości, niż na misji. Tym niemniej wkrótce dotarli do północnej przystani na Wyspie Jaszczurek.

Przystań składała się z pojedynczego pomostu. Cumowało tam kilka małych łódek, jedna barka i piracki stateczek. Stan miejsca wskazywał na niedawną walkę - krew, zniszczenia, wymywane na brzeg zwłoki raptorów, rozrzucone mięso i jeden martwy pirat. Na scenie pozostały cztery żywe osoby. Pierwszą był piracki majtek, który kończył szykowanie barki do wypłynięcia. Drugą - Ryan, żywy, choć nieprzytomny, leżący na pokładzie barki, przykryty kocem i z opatrzoną głową. Trzecią byłą Rosa Blade, rozmawiająca właśnie z czwartym obecnym - młodym mężczyzną o dość zmizerniałym wyglądzie.

Nikt z obecnych nie zauważył jeszcze zbliżających się bohaterów.

Piter1939 18-06-2012 11:01

-Szanse są wyrównane-rzekł Piotr
Przygotował sobie pozycje, biorąc na cel pirata przygotowującego statek do wypłynięcia.
-Ja i panienka będziemy ubezpieczać was z tyłu-tym razem Piotr zwrócił się do de Marsaca i Anthonego.
-Pokażcie się im i zmuście ich do poddania. W razie gdyby okazali się chętni do walki możecie liczyć na wsparcie. Idźcie środkiem my z Robin ustawimy się na skrzydłach by mieć czyste pole ostrzału.

Vantro 20-06-2012 21:24

Robin posłuchała Piotra. Zajęła dogodną pozycję, tak by nikt jej nie zasłaniał piratki. Nałożyła strzałę na cięciwę, wycelowała i stojąc z gotowym do strzału łukiem czekała aż wyznaczeni do negocjacji mężczyźni wezmą się do dzieła.
Jednak cierpliwość nie była jej mocną stroną, a pamięć podsunęła obrazy z negocjacji z wczorajszego dnia. Niezbyt im się ona udała, a na końcu i tak stoczyli bój z piratami... po co, więc czekać?
Nabrała powietrza w płuca i wrzasnęła:

- Poddajcie się, mamy was na muszce. Oddawajcie nam naszego towarzysza. Ale to juuuuuuuuuuuuuuuż!!! - i wymierzyła w potężny biust piratki i to wcale nie dla tego że był taki imponujący, i tak przyciągał spojrzenia mężczyzn, (nie to co jej), wcale a wcale. Przynajmniej tak dziewczyna przekonywała w myślach samą siebie.

JanPolak 21-06-2012 13:41

Na taki okrzyk dwójka piratów zareagowała w sposób bardzo różny. To znaczy majtek stanął jak wryty z miną "teraz to mam przerąbane". Zaś jego kapitanka błyskawicznie objęła rozmawiającego z nią mężczyznę. Mężczyzna może by i się ucieszył z objęć piersiastej piratki, gdyby ta przy okazji nie położyła mu sztyletu na gardle i nie wykorzystała jak żywą tarczę.

- Jeden wasz strzał, a książę Saavedra zginie! - krzyknęła Rosa.

Po czym rozejrzała się wkoło i kontynuowała:

- Ale oddać Ryana? Sam chciał z nami płynąć. Teraz co prawda ranny, ale wyleczę go sobie, popłyniemy na małą wyspę, zamieszkamy razem i będziemy mieć dwa tuziny dzieci! Na pewno chciał mi się oświadczyć, ale wiesz, mała, jak to jest z męską inicjatywą. Hehe... - tu śmiech piratki był histeryczny, jak u osoby zapędzonej w róg. - Dobra, czego wy w ogóle od nas chcecie, poza tym, że nas zabijacie?

abishai 21-06-2012 16:30

Plan z dzieleniem sił, był równie dobry jak... każdy inny plan. Mieli wszak przewagę liczebną, a to duży.
Zresztą pomysł Banxa miał jeden ważny atut po swej stronie. Uzbrojony w broń krótką Marsac musiał walczyć na pierwszej linii, by być skutecznym. Trzymając w dłoniach dwa ciężkie pistolety dubeltowe ruszył w kierunku statku mając Anthonego tuż za plecami.
Podkradał się mając zamiar dopaść przeciwników, zanim ich zauważą.
Co prawda, zapewne szybko zostaną wykryci, ale cóż...czyż tego nie zakładał plan muszkietera ? W tym punkcie obie taktyki były zbieżne.

Niestety... Robin szybko pokrzyżowała oba plany. Szlachcic więc zamiast się skradać, wyprostował się i wymierzył oba pistolety w kierunku Rosy, mówiąc z uśmiechem zimnym i bezlitosnym.- Ależ proszę bardzo... Nie krępuj się. Zabij księciunia. Nie znam tego człeka i jego żywot jest mi całkowicie obojętny.
Spojrzał na struchlałego majtka dodając.- Możesz stawiać opór panienko, ale oboje wiemy, że wtedy zginiesz. Po prostu poddaj się, ty i twój kamrat. A ocalicie skórę.
Wzruszył ramionami dodając.- Obecnie, chcemy łajby i wszystkiego co na pokładzie. Tak sobie myślę, że wszelkie atuty są po naszej stronie. Przegrałaś na całej linii kobieto.

JanPolak 21-06-2012 18:48

- Chyba tak - przyznała piratka - To może inaczej: zabiję Ryana, księciunia też... z resztą zabiję wszystkich, którzy staną na mojej drodze, póki sama nie zginę. Co do łajby, to wybacz, ale na niej nic nie ma, bo dopiero ją ukradłam. Albo niech twojej chuderlawej koleżance będzie - możecie wziąć Ryana. I tak dostał w łeb, bez ruchu leży i do płodzenia dwóch tuzinów dzieci się teraz nie nadaje. Hehehe - śmiała się coraz bardziej nerwowo, histerycznie.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:03.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172