lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Autorski] Mystia: Na ratunek królowi (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/16313-autorski-mystia-na-ratunek-krolowi.html)

Ranghar 10-08-2016 21:29

Olaf, Kargul i Esmond

Olaf szybko postanowił uzdrowić zaklęciem Kargula zasklepiając witalną mgła rany krasnoluda. Krew przestała lecieć, a głębokie rany zasklepiły się zostawiając świeże bolące blizny. Następnie kleryk ruszył do Esmonda wtykając mu w usta buteleczkę. Pobladły i spocony mag łapczywie pił napój. Poczuł mrowienie, gdy napój trafił do brzucha. Rana na wysokości łokcia stopniowo przestawała krwawić, gdy ciało powoli zaczęło się zasklepiać. W miejscu zaschłej krwi pojawił się duży, gruby strup. Ból zmalał, ale nie znikł. Rana została ustabilizowana, ale mag został pozbawiony ręki.

Axim i Acelia

Axim dobiegł do wyrwy wypalonej zaklęciem, dym i pył już opadł na tyle, że był w stanie zobaczyć elfkę naprzeciwko niego. Z piersi kobiety sterczała strzała, ona zaś osunęła się opierając ścianę. Wydawała się być w jeszcze cięższym stanie niż kapłanka, którą zostawił. Złapała za sztylet i zamarła w bez ruchu jak ranne zwierzę przyparte do muru. Zza drzwi wyskoczyła mała postać z łukiem w ręku. Jasno zielony goblin o posturze ludzkiego dziecka wyskoczył tuż przy Aceli, która pchnęła na oślep sztyletem w jego kierunku. Ostrze wbiło się w prawe oko, goblin zaskrzeczał i zawył. Machnął łukiem w biodro dziewczyny, wypuścił go z rąk, zrobił parę kroków i osunął się martwy na ziemie. W mieszkaniu rozległ się tupot stóp i coś się przewróciło.

Sybill
Kobieta wypiła miksturę i położyła się czekając na skutki leczenia. Znajome uczucie ciepła rozpłynęło się po brzuchu, miłe mrowienie uśmierzające ból wystąpiło koło ran zasklepiając je, zostawiając świeże, bolesne blizny. Gdy już poczuła się lepiej schowała leżące obok bandaże.

Wszyscy
Gdzieś na północy za barykadą rozbrzmiał donośny róg orków.

Adi 11-08-2016 12:44

Elfka cały czas czuła przeszywający ból w okolicach piersi, gdyż miała wbitą strzałę. Usłyszała goblina i po chwili go zobaczyła, trafiła zielone paskudztwo prosto w oko. a ten osunął się martwy na ziemię. Usłyszała jeszcze kogoś, ale była na tyle obolała, że nie mogła zlokalizować źródła dźwięku. Złamała strzałę, by jej nie wyciągać, bo sobie zrobi większe kuku i spróbowała się podnieść na równe nogi.
Ah, masz ci los. Pierwszy lepszy potwór, a ja leżę ze strzałą w piersi. No cudownie - pomyślała dziewczyna uśmiechając się pod nosem. Dobrze, że już goblin nie żył. przynajmniej był to plus całej tej akcji. Kilka chwil później usłyszała róg orków, co nie zwiastował niczego dobrego.

Kerm 11-08-2016 15:01

Esmond miał wrażenie, że o włos wywinął się śmierci, co wcale nie znaczyło, że był z tego zadowolony.
Może śmierć przyniosłaby mu spokój, a nie życie kaleki? Po co komu jednoręki mag, który nawet nie zdoła sobie zawiązać butów?

Jednak, jak powiadano, póki życia...
Może bogowie mieli jakieś swoje plany i dlatego zostawili go przy życiu? A może to był przypadek? Lub lekcja, która miała go nauczyć rozumu?
Skoro jednak ocalał, to może powinien spróbować nie stracić życia? Posłać do piachu jeszcze kilka zielonych stworów?

- Musimy jak najszybciej znaleźć te receptury - powiedział, podnosząc się powoli z ziemi.

Avitto 11-08-2016 17:54

Magik miał rację. Nawet nieco podłamany przedwcześną radością chochlik by się nie kłócił. Tam w głowie głaz był gorący, ale dalej wyglądał solidnie. Olaf nie dyskutował. Wyrzucał sobie, że bez rozmysłu krzyczał dookoła. Magia Sargieva była lipna, niewarta nawet dwóch miedziaków. Było ich tutaj trzech, po Acelii, Sybill i Aximie ani śladu. Do tego krzyki zwabiły orków zza północnej barykady.
- No nie wyłgamy się z tego łatwo. Trzeba działać, Esmondzie. Kargul, - rzucił kapłan, przechodząc nad kompanem - żyjesz? Jak się znam na ranach to pora wstawać, bo Ci nie te członki się zrosną ze sobą. - Postawił kolejny krok w kierunku zamkniętych drzwi. - Na początek sprawdźmy tutaj. - Złapał wygodnie sztylet, a następnie pociągnął za uchwyt.

Akcje:
1, 2 - ruch na kwadrat przed niebieskim domem
3 - otwarcie drzwi


MTM 11-08-2016 18:05

Axim warknął, zamachując się mieczem. Miał zamiar odszukać receptury, a trafiał tylko na rannych towarzyszy broni. Orkowie zadęli w róg. Czas ich operacji dobiegał końca.
Jarnar rozejrzał się. Miał w zasięgu trzy budynki, w których mógł znajdować się ich cel. Na pewno nie zdołałby już przeszukać je wszystkie, ale co najmniej jeden był jeszcze w stanie przetrząsnąć na szybko. Jedna trzecia szansy na sukces. Lepsze to niż nic.

Elfka chwiała się na nogach ciężko ranna. Powaliła jednego goblina, jednak najemnik słyszał już następnego. Czy czarodziejce uda się ponowić swój skuteczny atak, nim ten ją dopadnie? Aximowi nie podobała się ta cała sytuacja. Czuł na sobie presję czasu. Z jednej strony wykonanie zadania, z drugiej natomiast kompani. Czy w pobliżu byli następni?
Zostawił kapłankę, to prawda. Ale najpierw znalazł jej schronienie i medykamenty. Czy mógł zostawić Acelię na pastwę losu?

- Te zielone chujki zaczynają mnie już wnerwiać... - mruknął, puszczając się pędem w stronę dziewczyny.


Zaatakuje goblina w środku i postara się go wykończyć na miejscu. Rozkaże elfce wycofać się na południe do Sybill. Jeśli ta nie będzie w stanie się poruszać, pomoże jej wejść do warsztatu, gdzie postara się jej udzielić pomocy i może przy okazji odszukać jakąś recepturę. Wcześniej jednak zatrzyma się na zewnątrz i zakrzyknie na całe gardło: "Wycofujcie się na południe!".

Mag 12-08-2016 18:48

Usiadła na blacie prostując się. Rozmasowała bolącą bliznę. Spojrzała na pozostawione przez Axima bandaże. Dobry był z niego gość, a ona chciała to tak parszywie potraktować. Pokręciła głową.

Sięgnęła po tkaniny i zabrała je. Wstała, wzięła do ręki swój miecz na którym wciąż jeszcze nie zdążyła zaschnąć orcza krew.
"Przecież nie będę tu siedzieć i czekać na niego"

Ostrożnie otworzyła drzwi i wyszła z chatki kierując się na północ.

Avitto 13-08-2016 13:51

Gdy kapłan już był przy drzwiach jego uszu doszedł okrzyk. Głos znajomy. I nakazywał wycofanie. Bez zwłoki Olaf odkrzyknął.
- Jesteśmy tutaj! Trzech nas! Ostatni dom i wracamy!

Spaiker 14-08-2016 09:28

Gdy Kargul nabrał wystarczająco świadomości po tym co się stało, i sił by całkiem nie stracić przytomności przy próbie w stania, byli w jakimś pokoju.
Olaf nawoływał kogoś, obok stał Esmond.

-Jak bardzo mamy przejebane, i co z tym robimy? -Zapytał w stając i pokazując że topór jeszcze jest wstanie nosić.
Choć wolał by nie sprawdzać czy jest wstanie nim machnąć.

Ranghar 25-08-2016 18:27

Axim minął Acelię i wpadł na pokoje. Tam czekał na niego zaczajony goblin ze sztyletem w ręce. Axim zamachnął się mieczem odcinając prawą dłoń ze sztyletem i wbił ostrze pod żebra. Goblin przeraźliwie zapiszczał, odruchowo próbował ugryźć wojownika w kolano, ale skruszył sobie tylko zęby, gdy mężczyzna dobił go potężnym ciosem z kolana w twarz.

Następnie mężczyzna zawołał na cały głos do kompanów w okolicy i wciągnął do środka Acelię, która pomogła przeszukać mu pomieszczenie. Znaleźli jedynie 20 sztuk złota, które rozdzieli po 10 dla każdego. Acelia jakoś jest w stanie się poruszać i funkcjonować, ale każda kolejna rana może być śmiertelna.

Sybil ruszyła się i dotarła na środek placu. Zauważyła jak Axim wnosił ranną Acelię do drzwi naprzeciwko.

Kargul i Esmond widzieli na chwilę świat w zwolnionym tępię, gdy Olaf otwierając drzwi od niebieskiego domu wrzeszczał na całą parę do towarzysza gdzieś za nimi. W mieszkaniu coś drgnęło i zerwało się na równe nogi. Nim krasnolud zdążył zareagować zobaczył atakującego go orka i goblina. Ork zamachnął się toporami i uderzył nimi w łokieć i żebra. krew trysnęła z obu ran (zostaje 1 punkt życia). Goblin naciągnął cięciwę i wystrzelił z małego łuku. Strzała mignęła tuż przy lewym oku kleryka rozcinając lekko skórę.

Wszyscy: Z północy słychać nadciągające orki, są przed barykadą.


Avitto 25-08-2016 20:31

Magia Sargieva to bardzo zawiła siła była. Pierwszy raz dziś był jej wdzieczny, w końcu nie wrzuciła go bezpośrednio do tego domostwa, pełnego zielonoskórych, a na pewno mogła. Obecnie miał jednak inne, absorbujące problemy, już łącznie trzy, wszystkie obficie krwawiące. Najbardziej bolący z nich, pocięte prostowniki lewej ręki, były sprawką kolejnego orka na jego drodze. Krasnolud wyglądał jak lewestronnie skatowany, zlany od policzka w dół zmieszaną krwią. Najspektakularniej buchała ta ze szpary w rozciętym pancerzu skórzanym.
Olafa na szczeście ciosy nie ścięły z nóg - jedynych nieuszkodzonych części jego ciała. Postanowił zrobić z nich użytek. Cofał się podpierając o mur po drugiej stronie uliczki, cedząc jednocześnie przekleństwo.
- W imię Grungniego, który orczych bogów gwałci morgenszternem w ich tłuste odbyty, oddaj mi swe siły gówniany stojaku na broń! Żebyś czuł pragnienie nawet po wypiciu beczki piwa i głód po wielkiej uczcie! - Kapłan z utęsknieniem wyglądał czerwonej mgiełki, mając nadzieję, że dzięki mocy inwektyw przybierze ona postać śmigłej strzały leczącej energii. Krzyki zza barykady nie pozwalały nabrać pewności siebie. Suwając się po ceglanej elewacji z nożem w sprawnej dłoni starał się jednak nie wyglądać na pozbawionego nadziei. Nade wszystko postawił sobie utrzymać jedność grupy.
- Wyjazd stąd, wszyscy! Bijcie i do odwrotu! Na południe, szukać portali. - Niechcący ściszył głos w przypływie bólu z wytężonego korpusu.

Akcje:
1 - użycie wyssania życia z orka na sobie
2, 3, 4 - ruch w linii prostej na południe



Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:00.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172