Axim z uniesionym mieczem spojrzał po swoich towarzyszach, po czym skinął im głową. Widząc czającego przy winklu Balkazara zrozumiał, że więcej zielonych nadchodziło z tamtej strony. Nie robiąc więc hałasu podszedł do orka, stając u jego boku. Dysząc cicho, zajrzał mu w oczy. Ruch: Czeka na ruch Balkazara i atakuje pierwszego niezajętego orka |
|
"No beauty shines brighter than that of a good heart" - Unknown Pluszowy miś przez moment jeszcze się wpatrywał w Walkirię po czym zrobił w jej kierunku kilka niepewnych kroków. Od kiedy pamiętał napotykał złe istoty, które musiał powstrzymać przed robieniem krzywdy innym. Widział istoty skrzywdzone, których serca zostały zakute w łańcuchy żalu i rozpaczy. Nie napotkał dotąd nikogo kto by świecił tak ciepłym i pięknym światłem. W pewnym sensie widok kogoś takiego o oszołomił i onieśmielił. To było nowe doświadczenie i całkiem... inne niż to co dotąd mógł ujrzeć. I od razu został uznany za przyjaciela... rozpoznała w nim kogoś podobnego sobie... Włożył szklane odłamki za pasek i wyciągnął nieuzbrojoną łapkę do kobiety... po czym Pluszek pokonał dzielącą ich odległość paroma szybkimi krokami i przytulił się do nogi Walkirii. - Inni walczą. Nikt was nie chroni. - powiedział swoim głosikiem - Ja was ochronię. |
Balkazar najpierw spojrzał na Axima, a potem na Rag. Gdy oboje skupili na nim uwagę wziął głębszy oddech. - No to na trzy - uprzedził poprawiając uchwyt na młocie. - Raz... Dwa... Trzy - wypowiadając ostatnie słowo wyskoczył zza drzwi w kierunku pierwszego z brzegu orka i uderzył go młotem. Akcje: mamy czterech przeciwników więc jakby MG chciał rozegrać dwie tury to deklaruję atak również na kolejnych. |
|
"Stay vigilant, brothers" - Battle-brother Hieronimus Ograniczona mimika pluszowego misia nie pozwalała oddać pełnej radości Pluszka na gest Walkirii. To było prawie jakby znów miał swojego człowieka. - Stąd będziesz miał lepszy widok, mój obrońco - powiedziała Pani o Płonących Oczach i postawiła go na stole. Pluszek odpowiedział skinieniem. Poprawił chwyt tarczy, przykucnął i zasłonił się nią. W drugą łapkę ujął szklany odłamek, niczym nóż do rzucania gotów, w każdej chwili, wpakować go w pierwszego goblina lub orka, który się nawinie. |
Drużyna A Strażnicy zbliżyli się czujnie do zakrętu. Axim pierwszy ruszył do ataku, zamachnął się Wyzwolicielem i coś nieprzyjemnie zgrzytnęło mu w ręce. Pomimo słabszego ataku ostra krawędź miecza spisała się bez zastrzeżeń, przecięła łuk brwiowy, nos i usta przeciwnika. Ork wrzasnął i cofnął się z bólu, jego twarz wyglądała bardzo źle, krew i flegma zalewały ją co raz mocniej. Przeciwnik sięgając do pokładów swojej złości, aż cały drgał miotany bólem, furią i siłą. Zamachnął się na tors żołnierza z ogromną siłą, ale ten zasłonił się tarczą. W momencie, w którym broń uderzyła tarczę, błysnęło światło. Pojawiła się ściana jasnego światła odgradzająca walczących od siebie. Miecz nie mógł przebić światła, ork po jej drugiej stronie także wykonał zamach, ale nic nie wskórał. Po kilku chwilach światło zamigało i przezroczysta bariera zgasła. Balkazar w tym czasie wyskoczył na drugiego przeciwnika z młotem w dłoni. Silne uderzenie trafiło zielonego orka prosto w pierś gruchocząc mu klatkę piersiową. Struga krwi wylała się z ust i runął martwy na ziemię. Rag wysunęła się w następnej kolejności i celnym strzałem z łuku trafiła przeciwnika w gardło. Przeciwnik Axima z jękiem złożył się w pół. Trzeci, ostatni ork z oszczepem w ręce rozejrzał się po co rusz nowszych przeciwnikach wyskakujących zza zakrętu. - Skurwiele – wyjęknął i odwrócił się plecami zbiegając po schodach w dół. – Szefie jesteśmy atakowani! Szefie! – jego krzyki odbijały się po korytarzach piwnicy. Draug wyskoczył odbijając się ręką od ramienia Axima i będąc w powietrzu rzucił sztyletem w uciekającego ork. Sztylet przebił prawe ramię przeciwnika zmuszając go do opuszczenia miecza w trakcie ucieczki. Przy ciałach przeciwników leżą bronie orczej roboty: 2 miecze typu falchion +4 obrażenia, 2 oszczepy +3 obrażenia, 2 kusze +3 obrażenia, 4 topory +3 obrażenia. Sybill w tym czasie uzdrowiła mężczyznę przywracając mu więcej zdrowia. Paskudne bąble na twarzy trochę się cofały i łagodniały. Zostaną mu na pewno ślady po poparzeniach, ale nie będzie już przynajmniej wyglądał jak czerwone, zdeformowane monstrum. Regenerująca się tkanka zaczęła powoli wypychać szkło z ciała, które wcześniej groziło zostaniem na zawsze. Akolitka pomogła powoli stanąć starcowi na nogi. -Dziękuje Pani, po stokroć dziękuję! – wykrztusił z siebie zdartym od krzyków głosem. Drużyna O Olaf aktywował magię pierścienia zbliżając się do wielkiej kościstej dłoni stojącej mu na drodze. Jego sylwetka pokryła się światłem i wystrzelił jak magiczny pocisk uderzając w przeszkodę. Kości z suchym trzaskiem pękły i rozsypały się po podłodze. Zachodnia barykada została pokonana. - Fiu, fiu, ale pierdyknąłeś – Kargul z uznaniem podziwiał robotę krewniaka. Esmond wystrzelił z laski z podobnym skutkiem do wcześniejszego ataku. Kolejny palec barykady został pokonany. Grzmot rąbnął bronią w barykadę, raz za razem wycinając kolejne partię kości. W końcu ukazał się zarys drzwi naprzeciwko podpisany tabliczką „zbrojownia”, korytarz rozbiegał się również w lewo w głąb wiezienia i w prawo w stronę kolejnej wieżyczki. |
Trzask, prask i po problemie. Kościane palce łamały się jak zapałki i wnet droga na wschód stanęła otworem. W podobny sposób runęła bariera zagradzająca drogę powrotną. - Świetna robota. - Esmond pochwalił swoich kompanów. - Rewelacyjny jest ten pierścień, Olafie - dodał, nie komentując faktu, iż właściciel pierścienia mógł go użyć dużo wcześniej. - Sir Erskine, możesz sprawdzić, co się kryje za tymi drzwiami? - Mag wskazał na drzwi oznaczone interesującym napisem, sugerującym, że za nimi może się kryć ciekawe wyposażenie. Co prawda oręża mieli pod dostatkiem, ale od przybytku głowa nie boli. Na dodatek w zbrojowni nie tylko miecze mogły się znajdować. |
- Wreszcie coś wymyśliłeś - Harpia uśmiechnęła się do Olafa, tym razem już bez żadnych podtekstów, ot zwykły uśmiech. Gdy barykada trzasnęła w cholerę, Ryfui odskoczyła nieco w tył, zasłaniając się przy okazji skrzydłem... po chwili można było ruszać dalej. Zbrojownia brzmiała ciekawie, jednak nie powinni raczej pchać się tam całością, kobieta postanowiła więc zostać na straży, pilnując korytarzy z łukiem w dłoni. - Nie będziemy się tam pchali do środka wszyscy, ale miło by było, gdyby przy znaleziskach nie zapominano o pozostałych - Odezwała się do towarzyszy chcących zbadać ową zbrojownię, po czym na chwilę wyszczerzyła do nich kiełki. Ruch: 2x prawa, po czym stoi na rozgałęzieniu korytarzy i pilnuje teren. |
W przeciwieństwie do towarzyszy Olaf nie tryskał zachwytem ani entuzjazmem. Choć magia przyjęła na siebie cały impet uderzenia i wszystkie części ciała krasnoluda były całe, nieobite i zdolne do dalszego użytku o tyle jego głowa musiała jeszcze przywyknąć do przyspieszenia magicznego pochodzenia. Nagłe przemieszczenie się przez solidną przeszkodę wprawiło błędnik Olafa w stan palpitacji. Było to przyczyną powolnego tempa, w jakim podążał za kompanami a także brakiem komentarza z jego strony. Pomału dochodził do siebie starajac się mieć wszystkich w polu widzenia. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:29. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0