|
"We are the shadow that kills, the hidden death that none suspect" - Corvus Corax
|
- Nosz pękaj, psia dupa - warknął Grzmot ponownie biorąc zamach. Tym razem odrąbał większy kawał kości, który z łoskotem opadł na ziemię. Droga stała przed nimi otworem. Oczy zabłysły mu na widok zbrojowni. Co jak co ale był wielkim wielbicielem wszelkich narzędzi mordu i zagłady. Przeczuwał jednak, że są też obserwowani. - Na ciche podejście nie ma już raczej szans. Zbierajmy się szybko i skończmy robotę tutaj. Coraz mniej podoba mi się to przeklęte miejsce. |
- Czekamy na nich tutaj czy idziemy za nimi? - Balkazar zadał pytanie towarzyszom w pomieszczeniu. W czasie oczekiwania na odpowiedź ork podszedł do jednych ze zwłok, podniósł kuszę i załadował ją. Balkazar do tej pory nie traktował tego typu broni poważnie, ale z dziwną łatwością nią operował. - Skierować broń w kierunku celu i zwolnić spust. Na takim dystansie nie powinno stanowić to żadnego problemu - pomyślał. Akcje: Pierwszy wróg w polu widzenia oberwie z kuszy, która zaraz potem zostanie ciśnięta w kolejnego wroga (fabularnie, a nie jako atak) i w jej miejsce Balkazar znowu będzie używał tarczy. Reszta deklaracji zgodnie z sugestią Jarnara |
Drużyna A Kobiety pomogły przejść starcowi to bezpiecznego pokoju w pobliżu zejścia do piwnicy. - Nazywam się Elgal, moja córka Cinnar została zabrana przez pół-elfa, który nas zaatakował wraz z zielonymi. Proszę znajdźcie ją, nim zrobi jej krzywdę - głos mu się łamał i zanikał. Oparł się o chłodną ścianę w pokoju i odprowadził wzrokiem dwie kobiety. Walkiria wraz z akolitką dołączyła do reszty drużyny przy zejściu. W ręce trzymała zwyczajnego pluszowego misia. Pewnie znalazła go przy jakimś ciele i wzięła z sentymentu lub z chęci obdarowania nim jakiegoś dziecka. Axim, Draug, Balkazar i Rag z ulgą odnotowali dołączenie brakujących towarzyszy i wspólnie zeszli ostrożnie do piwnicy. Gdzieś w piwnicy roznosiły się bolesne krzyki kobiety. Była bita, jeśli nie gorzej. Jej głos ucichł, a zapanowały jakieś przyśpieszone męskie głosy. Axim spojrzał w kierunku, z którego dobiegały głosy. Wschodnia ściana była częściowo rozwalona ujawniając przejście na bardziej tajny korytarz. Sybill i Pluszek czuli, że zbliżają się do przedmiotu promieniującego niebiańską energią. Wykrywalna energia dobiegała z kierunku rozbrzmiewających głosów. Balkazar spojrzał przed siebie na drugi widoczny korytarz. Stały taczki i beczki z piaskiem i węglem. Nie było widać przeciwników. Drużyna O Grzmot pośpieszył towarzyszy i wraz z Erskine otworzył drzwi i wszedł do zbrojowni. Drzwi głośno zaskrzypiały przyprawiając o ciary i alarmując najbliższe otoczenie. W głębi pokoju ukazał się duży stół narad z licznymi krzesłami. Po prawej leżały dwie duże drewniane skrzynie wypełnione zbrojami strażników. Przy ścianach w całym pokoju stały stojaki z bronią. Ryfui przesunęła się o parę kroków zrównując z Esmondem. W ręku trzymała łuk gotowa do akcji. Powoli doczłapał się do nich Olaf wraz z Kargulem. Widząc, że jest bezpiecznie zaczęli się przesuwać w stronę zbrojowni, gdy z prawej strony korytarza usłyszeli hałas. Coś zbiegało z pobliskiej wieży. Kroki pojawiały się coraz bliżej, ale trudno było dostrzec cel. W końcu w zasięgu wzroku pojawiła się grupka 4 humanoidów. Ich szara skóra, była trudna do zauważenie w ciemnościach. Pozbawieni oczu, z dużymi nosami i mięśniami zaatakowali grupkę przy celach. Harpia gotowa do walki wystrzeliła strzałę z łuku trafiając pierwszy cel w pierś. Przeciwnik wrzasnął i oparł się o ścianę będąc ciężko rannym. Trzech pozostały zaczęło machać maczugami i toporami w grupę przeciwników. Pierwszy zamachnął się potężnie w Olafa trafiając go w tors. Pancerz rozbłysł magiczną energią zbywając topór, obudził w sobie ukryty potencjał +1 do punktów ruchu i magii. Drugi przeciwnik zamachnął maczugą w Ryfui. Uderzył w pancerz po którym broń ześlizgnęła się i rozryła lewe udo harpii (-3PŻ). Trzeci przeciwnik zamachnął się maczugą w Esmonda. Jadnak tarcza i pancerz dobrze się spisały amortyzując cios bez szkody. Czwarty wciąż się wił, próbując coś zrobić ze strzałą w piersi. |
Co za dużo, to niezdrowo. Dla niektórych walka była przyjemnością, ale Esmond zazwyczaj nie przepadał za sytuacjami, gdzie zbrojny po zęby osiłek usiłował zrobić mu krzywdę, używając różnorakich śmiercionośnych narzędzi. Od walenia się po pyskach i robieniu za tarczę byli inni, a nie magowie. - Sir Erskine, zabij ich - powiedział. Szkielet, znajdujący się za plecami przeciwników powinien dobrze się spisać. Mag natomiast wycofał się za plecy Kargula i Olafa. Z tego miejsca posłał w najbliższego szaroskórego garść lodowych sztyletów. Esmond - 2 kratki na zachód |
- Ktoś nas celowo męczy przed spotkaniem! Krasnolud nie dawał sobie i przewnikom odetchnąć i rąbał toporem raz za razem. Kątem oka zauważył rany harpii. - Szlag. Zostawcie jednego, Ryfui oberwała! |
|
- To chyba dobiegało stamtąd - Axim odpowiedział na uwagę Sybill, wskazując wschodni korytarz. Ruch: Ostrożnie wschodnim korytarzem. Atak z zaskoczenia w pierwszego przeciwnika, jeśli się taki pojawi. |
"He who stands with me shall be my brother." - Brother-Captain Gabriel Angelos Plan paladyna odnośnie zaskoczenia kogokolwiek spełzł na panewce. Co prawda mógł jeszcze zażartować z Walkirii i się po prostu nie poruszać, ale chyba to nie byłoby uczciwe po tym jak go przedstawiła reszcie drużyny. Skradanie. W razie pojawienia się przeciwnika poprawka po ciosie Axima - rzut szklanym sztyletem. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:38. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0