Daichi Kaburagi poklepał jeszcze raz Migmara po głowie: - Ano, pobiegłeś na całej petardzie i się wywaliłeś. I może dlatego, że na całej petardzie. I co miał teraz zrobić z dzieciakiem? Zignorował gadkę Zaheera, ale przy Jinorze wywrócił mu wnętrzności. Czy te Pijeby Powietrza muszą zawsze dramatyzować?! Niby co Jinora chce tym osiągnąć? Za dużo miał ostatnio styczność z maniakami wielkości, więc może dlatego jego ręka zadziałala z automatu i wymierzył kobiecie cios z liścia: - Weź nie dramatyzuj! Co ty osiągniesz, hę?! Królową świata się znalazła... - |
Aiko stała w milczeniu. Było jej bardzo żal Migmara, ale co mogła dla niego zrobić? Zastanawiała się, czy go nie przytulić, ale widocznie miał jakiś intymny moment z Daichim i nie chciała im go psuć. Zaczęła tkać wodę ze swoich bukłaków, gdy Jinora zaatakowała Zaheera. Nie chciała z nią walczyć - po cześci dlatego, że była wnuczką Awatara Aanga, po cześci dlatego, że wydawała się być potężna, niebezpieczna i o nieznanych mocach - ale gdyby miało do tego dojść, to postanowiła, iż będzie broniła siebie i innych. - Proszę - zaczęła - zostaw jego duszę w spokoju. Nie chcę walczyć i wiem, że nie musimy tego robić. Porozmawiaj z nami na spokojnie, dobrze? - spytała. |
Daichi uderzył Jinorę. Nagle duch opadł a dusza powróciła do ciała. Przywódczyni zachodniej świątyni popatrzyła na Daichiego zaskoczona. Potem z jej nosa pociekła krew i opadła w drgawkach. Kay zdążył ją chwycić mocno. - Zawsze tak ma, gdy to nadchodzi. Wsadźcie jej coś między zęby i pomóżcie przytrzymać. Powino być dobrze – powiedział prawnik. |
Daichi przeszedł z wytrzeszczania oczu na widok ducha w przewrócenia nimi z pogardą: - I jeszcze może powiecie, że ZAWSZE jak mówi coś przykrego to duch? A w ogóle, to skoro doprowadza się do takiego stanu, to sugerowałbym odstawienie robienie za naczynie dla duchów na dłuższy czas. W międzyczasie zdjął pasek. - Dobra, to nie może być nic twardego, bo inaczej połamie sobie zęby. W skórę zęby się wbijają. Ale jak znowu zacznie coś wygadywać to nie obiecuję, że znowu nie dostanie po papie... -wycedził. - Hej, Aiko da się jej jakoś wyrównać żyłę wodną czy coś, proszę? Jasne mogę ją przytrzymać, ale jedyne techniki leczenia Tkaniem Ziemi są z reguły niekomfortowe i bardzo bolesne |
- Przytrzymaj ją - to było pierwsze, co Aiko powiedziała. Uklęknęła przy Jinorze i zaczęła, jak tylko mogła, pomagać jej w tym, co wyglądało na atak padaczki - Schowaj pasek, to mit, że może sobie odgryźć język - wyjaśniła, po czym umieściła głowę poszkodowanej na swoich kolanach i przytrzymała ją, tak, by w drgawkach nie zrobiła sobie żadnej krzywdy. |
- Dobra, dobra będzie bez pasa... Ty tutaj jesteś uzdrowicielem... - westchnął Daichi. - Nikt mi nie narzekał jak było z pasem. I na serio paniusia powinna przystopować z przyjmowaniem duchów w ciele, skoro doprowadziło ją to do takiego stanu. Wszyscy myślą, że są z tych mądrzejszych, że akuat oni zapanują kończą jako najgorsi narkomani. |
Kay uśmiechnął gorzko - Gdyby to było proste, proszę nie być tak surowy innych. – rzekł ponurym głosem. Udało opanować Jinorę i położyć ją na łóżku. - Nigdy nie miała dwóch ataków w tygodniu. Pozwolicie, że teraz się nią zajmę? – zapytał prawnik. Zaheer wstał i uśmiechnął się szeroko. - To było zaskakujące… Widzę, że nie tylko ja odkryłem… swoje duchowe powołanie Tymczasem zza drzwi usłyszeli głos Kohaku. - Co tam ta się dzieje? – zapytała. - A nic, tylko Jinora została opętana i zaatakowała Zaheera. – odparł Hideki także zza drzwi. - Czyli teraz dla mnie rzecz zwyczajna, a tak w ogóle to czemu podsłuchujesz? – Zapytała surowo młoda tkaczka. - Nie podsłuchuje tylko słucham (teraz powiedział zdecydowanie głośniej) jak moja genialna siostra znowu ratuje sytuację. A ty co tu robisz? - Ja chciałam… sprawdzić czy z tatą wszystko w porządku. Asami rzuciła w stronę drzwi poirytowane spojrzenie. Potem dała znak aby wszyscy, nie licząc zaheera, poszli za nią do kuchni, mijając zdezorientowane dzieciaki. - Tu Kuni nie ma podsłuchu. – popatrzyła na Migmara – Jeśli naprawdę Kora żyje i Jorogumo jest w to zamieszana – zamknęła oczy i odetchnęła ciężko – Nigdy nie uciekniemy od przeszłości. Zaraz idziemy do tego cholernego lichwiarza, więc jeśli macie pytania… |
- Żadnych pytań, przynajmniej ode mnie - powiedziała Aiko. Bardzo pragnęła pomóc i widziała, że dla pani Sato to wszystko musiało być ciężkie, chciała więc ją wesprzeć i być kompetentna w tym, co robi. |
- To jak często miewa te ataki normalnie? - głos Daichiego ociekał sarkazmem.- Każdy narkoman zaczyna od tego, że uważał, że będzie mądrzejszy od pozostałych, a kończy się już różnie. Jesli coś ci utrudnia egzystencję to znak, że robi się niebezpiecznie. Wy wiecie jakie głupoty odwaliłem po alkoholu zmieszanym z sokiem z kaktusa? Lepiej, żebyście nie wiedzieli. Ale ja lata temu przestałem i do tej pory wole nie tykać soku z kaktusa. Organizm na to potrafi bardzo dziwnie zareagować. Z euforią, ale z w ykonaniem bardzo dziwnych akcji. -spojrzał na córkę wzdychając- Kre... Kohaku, ja sam nie jestem pewien co z tego wychodzi po za faktem, że pani Asami wzięła na siebie za dużo i czuje się odpowiedzialna za zbyt dużo spraw. A pewne osoby czują się za mądre i za ważne żeby prosić o pomoc, bo nikt widocznie nie zrobi lepiej od nich. - zazezował na Jinorę, wobec której odczuwał coraz mniej symapatii. |
Migmara cała ta sytuacja zszokowała milczał przez dłuższy czas w końcu powiedział - No to już wykryliśmy przed czym, mamy uratować Pierwszą Córkę im dłużej nad tym myślę tym bardziej jestem przekonany że ta wizja to naprawdę był księżyc- Westchnął. -Aiko może twoi znajomi z Duchowego Bractwa mogliby pomóc mi i Mistrzyni Jinorze z duchami które nas opętały ? - Pani Asami pójść pójdę, ale na szpiega się nie nadaje a jeżeli nie zrobimy czegoś z duchem który mnie opętał to będzie problem bo stracimy zaskoczenie |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:33. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0