Niestety, ale rozgrywka była dla miasta przegraną, ze względu na zbyt małą ich ilość. Najmniej wiedzieli ze wszystkich, a dwa nocne morderstwa to było za dużo. Nie mieli nawet wystarczającej ilości głosów, by po pierwszej nocy móc coś zrobić. Zostało ich czterech, tak samo jak czterech było złych i jedna Maska. Jak niby mieliby mieć jakiekolwiek szanse? Kiedy, w którym momencie tej rozgrywki? Pierwsza noc to istne strzały, zwykły chybił-trafił, jedyne informacje o innych złych mieli... Źli.

- Spróbujmy kogoś zlinczować i tyle. Mamy jeden podwójny głos, tak samo jak źli, nie możemy zrobić nic innego, niż spróbować trafić w mafię. Alexander sprzedał się już dawno, więc póki co niech sobie żyje. Jego obecność nic nie zmieni, albo trafimy w mafię (ew SK, wtedy będzie tylko jeden kill nocny) albo przegramy. W sumie po trafieniu w SK też będą dwa kille nocne, więc i tak przegrywamy. Nie ma co liczyć na to, że Tymorze uda się poprzez wyliczankę ochronić akurat atakowaną osobę. To zwykłe zgadywanki, procentowa szansa jest zbyt niska.

- Wg mnie Artemis i Emmerich to złe istoty. Obydwoje nic nie wnoszą i czekają aż sami się wykończymy, swoimi paragrafami i rozmowami między sobą. Czasami w bezczelny sposób coś zaproponują i nic poza tym. Emmerich podpiął się pod lincz na Alexandrze, bo i tak nie miało to większego znaczenia, pytanie brzmi czemu nie podpiął się pod lincz na Diodzie, skoro była łatwiejszym celem? Czyżby dlatego, że była przydatnym, nocnym mordercą?

- Nie mamy innej możliwości niż zagłosowanie. Wybierzmy tylko kogoś z tej trójki, olać Alexandra, jest głupi jak but. Takie lamerstwa w życiu nie widziałam.

Myślę, że Artemis to może naprawdę być maska, jeśli tak to i tak może głosować z prawymi istotami aby uniknąć linczu w dzień, a w nocy no nie żartujmy i tak moim zdaniem nie będzie celem pierwszego wyboru, nie po tym jak już się ujawnił. Zresztą co się odwlecze to nie uciecze, zawsze się go zdąży zlinczować. Jeśli zaprawdę Dioda jest Bhaalem (a to może być zasłona dymna) to lepszym celem może być Emmerich. Jeśli chodzi o trzeciego boga nocy, to zastanawiam się nad Pracownikiem Socjalnym. Mam takie przeczucie niejasne.

Emmerich

Łupieżca zaśmiał się radośnie. Miasto przegrało i wszystko było przesądzone? Cóż, jeszcze nie dzisiaj, jeszcze nie teraz; fakt że reprezentował dobre bóstwa wcale nie oznaczał że nie może szukać sojuszników w mniej typowych miejscach. Dużo zależało teraz od jednej osoby i miał nadzieję do niej dotrzeć

- Tak uroczo pewny siebie, proponujesz wygraną Emmerichu? Zatem ja złożę kontrpropozycję! Czas skończyć tą żenadę. Bhaalu, Panie Mordu, to ja mam dla ciebie propozycję. Nauczmy głupców z mafii szacunku dla szlachetnego powołania odbierania życia, zlinczujmy wspólnie Emmericha. Twoim zadaniem jest pozostać w ostatniej piątce, prawda? Otóż zostało nas dziewięcioro, ośmioro jeśli teraz pozbędziemy się Emmericha. W nocy zarówno ty jak i mafia dokonacie swego krwawego dzieła więc nawet licząc że jedno z morderstw zostanie powstrzymane zostanie siedem osób. Lincz na Bane spowoduje że ostatni głosujący również umrze, co da nam dokładnie piątkę. W ten sposób zwyciężysz i ty, i Maska której dobrze gdybyś darował życie by więcej osób doczekało swego szczęśliwego finału i miasto, a jedynymi przegranymi będą głupcy którzy zdecydowali się ogłosić swe zwycięstwo nim byli go pewni

Wcielenie się w rolę Łupieżcy miało swoje plusy, gdyż nie ograniczała go zwykła moralność. Jeśli ma zwyciężyć ramię w ramię z Bhaalem, niech i tak będzie!

Może Emmerich się podstawia, by kogoś pociągnąć na dno razem ze sobą, albo żebyśmy zlinczowali Diodę (bo już baliśmy się to zrobić) i żeby ona wzięła kogoś za sobą... ciężkie jest życie uczciwego obywatela