- To my tu zadajemy pytania! - Warknął franko dociskając zbira do ściany tak by w pełni naruszać jego "bezpieczną strefę"! Musiał poczuć mało świeży oddech franko bo się skrzywił. - Mów dla kogo pracujesz? Co się dzieje z dzieciakami i czego szuka ten cały Metzger i gdzie ma siedzibę swojego ukrytego laboratorium! |
|
Tommy wzruszył ramionami słysząc pochwałę z ust dziewczyny, oraz odwdzięczył się uśmiechem, czego jednak nie było widać przez kominiarkę. Zaraz potem wbił spojrzenie w podłogę, a jego myśli pogalopowały w nieznanym kierunku. A raczej pogalopowałyby, gdyby z powrotem nie ściągnęły ich odpowiedzi ich więźnia. Czy też jeńca, bo w sumie nigdzie go jeszcze nie zamknęli. Ale to w sumie nie była wojna, przynajmniej nie taka oficjalna, więc nie mógł być jeńcem. No to powiedzmy, pochwyconego... Kim by teraz nie był, Franko od początku miał rację, teraz to było jasne. Eksperymentują na dzieciakach z sierocińców, robiąc z nich jakieś szalejące po ulicach monstra. Ilu jeszcze udało im się zmienić? Chłopak nie wtrącał się w przesłuchanie, stał spokojnie z boku. Wyglądało na to, że zarówno Franko jak i dziewczyna, doskonale wiedzieli o co pytać. |
Jessi słusznie podejrzewała, że Tracy już wyszła przekazując podpisaną umowę reżyserowi. Jej także nie pozostało tu nic więcej do zrobienia. Przekazała podpisaną umowę, schowała kopię i scenariusz i miała wolne. Zdjęcia miały się zacząć za tydzień. Wszystkie przygotowania były już na finiszu. Jej pozostało tylko wykuć rolę. Po zapoznaniu się ze scenariuszem nie było tego mało. Trochę roboty ją czekało. I przymiarki kostiumów. Kolejka ruszyła ze stacji z lekkim opóźnieniem. Mróz i opady śniegu robiły swoje. Weszła z pozostałymi pasażerami do wagonu. Tam było nawet cieplej niż na dworze. Choć to zapewne zasługa ludzi. Ledwo zdążyła z przesiadką na linię A. Gdyby i tam nie było opóźnień, to przez 20 minut by sterczała na mrozie. Ale udało się. Zostało jej tylko trzy przystanki do wysiadki, gdy usłyszała z przodu wagonu: - Bileciki do kontroli! - Ten bilet jest nieważny - powiedział drugi głos. - Wszystkie bilety są nieważna. Będzie mandat. Wyskakiwać z kasy… co się gapisz staruchu? Jessi zobaczyła jak trzech gówniarzy obskoczyło jakiegoś starszego faceta. - Nic ode mnie nie dostaniecie, chyba że po mordzie - odparł starszy facet - Spieprzajcie… Dopiero teraz zauważyła, że facet porusza się o kulach. Jeden z gówniarzy doskoczył i złapał go za klapy kurtki i szarpnięciem postawił na nogi. Kule upadły na podłogę. - Nie podskakuj dziade… - chłopak nie dokończył, poleciał w tył bryzgające wokoło krwią z rozwalonego nosa. Starszy facet najzwyczajniej w świecie przywalił mu z główki. - Nie po to mi Wietnamie ujebało nogi żeby teraz jakieś gnoje mnie okradały. Może i reszta tych ciot z wagony odda wam kasę, ale ode mnie nic nie dostaniecie - krzyknął. Gnojek otarł rękawem nos i wyciągnął z kieszeni sprężynowiec. - Teraz się policzymy dziadu, jesteś trupem. Jego dwaj kumple zaczęli zachodzić faceta od boków, jeden miał kij bejsbolowy, drugi kastet. Starszy facet był na przegranej pozycji, stał z trudem na protezach. Tylko barierkom zawdzięczał to, że trzyma pion. Nie miał szans wyjść z tego cało, a nikt jakoś nie kwapił się mu pomóc. - Jestem tylko kurierem. Przekazuje rzeczy od Metzgera do McNamary i na odwrót. Nie wiem co się dzieje z gówniarzami. Dostają leki i tyle. Tylko ten ostatni zrobił się jakiś… pojebany. Jak wy! - Gdzie Metzger ma siedzibę swojego ukrytego laboratorium! - powtórzył Franko. Tommy i Brooke przysłuchiwali się w milczeniu. - Ukrytego? - facet się zdziwił - normalnie ma klinikę w Tenements. Wszystko na legalu. Powiedziałem wam wszystko puśćcie mnie. - Nie tak szybko - wtrąciła się Brooke - Czym jest projekt Lazarus? - Nie mam pojęcia o czym mówisz dziewczyno. Poważnie. Jestem tylko kurierem. Nie wtajemniczają mnie w swoje sprawy. |
- Nie wieżę ci kundlu - warknął Franko - Uwierzyłem jednemu takiemu sukinsynowi, a ten mnie okłamał i nasłał na mnie zbirów... Wiesz jak to się skończyło? Ten pierdolony alfons zginął! Gazetki o tym ładnie pisały. Ja ci nie grożę, jesteśmy dorosłymi ludźmi wiedzącymi jak pachnie ulica. Groźby nic dla nas nie znaczą. To tylko słowa. Ja ci.. o b i e c u j ę , że jeśli zaraz nie dostaniemy od ciebie czegoś interesującego zakopiemy cię w ścianie tak by wystawała tylko twoja głowa i wrócimy tu jutro, a jeśli to nie wystarczy, to pojutrze... Kid zrób w ścianie dziurę, taką by nasz gość się zmieścił. Zasuniemy na niego szafę później tak by nie skupiał się na przestrzeni tylko na myśleniu nad własną głupotą. Zacznij śpiewać jeśli chcesz ujrzeć światło dnia. Zacznij od tego kto ma nam zrobić krzywdę? Skoro jesteś tylko kurierem i roznosisz tabletki, to twoim zniknięciem nikt się nie przejmie. - Franko wzruszył ramionami - Młoda przeszukaj nam kolegę dokładnie co ma w kieszonkach. - Franko obrócił przesłuchiwanego tak by przyjrzał się jak dzieciak w kominiarce tworzy dziurę w ścianie. Franko dostrzegł w cieniach skrytą postać, zdawała się uśmiechać. Franko czół obecność diabła. Wiedział, że to co zamierza zrobić bardzo by mu się podobało. Ale jeden taki sukinsyn omal nie zabił dziewczyny. Wiele można zarzucić Franko, ale całe życie uczy się na błędach! |
Tommy zawahał się, słysząc Franko. Nie bardzo mu się podobał ten pomysł. Straszenie ludzi to jedno, ale to już podchodziło pod torturę. Znał jednak dobrze jedną z najważniejszych zasad. Nie kłócimy się przy obcych, przy ludziach z zewnątrz stanowimy jedność. I dlatego przeszedł do wykonywania polecenia, choć z pewnymi oporami. Poczekał aż mięśniak odwróci faceta w jego stronę i zaczął "kopać" w ścianie. |
|
Gdy dziewczyna znalazła się poza zasięgiem wzroku bandziora, który przypatrywał się w przerażeniu jak powstaje jego sala tortur. Franko puścił nieudolnie oko do dziewczyny i powiedział. - Tak zamierzamy go torturować! Tommy prychnął, jakby próbował powstrzymać śmiech na widok nieudolnie mrugającego wielkoluda. Ale bandzior się wzdrygnął najwyraźniej, wręcz odwrotnie zinterpretował odgłosy wydawane przez Tommiego. |
- Pojebało was totalnie - wrzasnął Romanow - Chcesz wiedzieć kto was rozjebie? Cyngle McNamary. Ma kilku wojskowych i gliniarzy w kieszeni. Jak ktoś fika to ich wysyła. Jak jesteś tak obyty z ulica to sobie sprawdź. Bruździli i nagle znikli. Co? Brzmi znajomo? - Franko zamarł, to brzmiało znajomo. I uświadomił sobie, że chyba Romanow nie był za wysoko w hierarchii, bo by się połapał, że przykład z alfonsem był lekko na wyrost. Gdyby był wysoko, wiedział by, że to ściema… bo wiedziałby kto dał rozkaz odstrzelenia alfonsa. |
Jessica wyszła z budynku podpisawszy papierki. Udała się jak zwykle na kolejkę. Ledwo zdarzyła się z tym wszystkim wyrobić, bo już prawie odjeżdżał. Szczęście znów było po jej stronie. Nawet nie musiała biec na kolej, tylko szybkim krokiem dotarła na przystanek. W ostatniej chwili weszła pod zamykające się drzwi. Niewiele brakowało - pomyślała dziewczyna, gdy już zasiadła na miejsce. Jak widać dzisiejszy dzień nie mógł skończyć się lepiej. Była zadowolona, że udało jej się dostać główną rolę, ale i zaniepokojona, że tyle roboty będzie musiało ją czekać. Nie licząc przymiarki ciuchów. Zostały tylko trzy przystanki, gdy nagle usłyszała, że będzie kontrola biletów. No super, tego mi było trzeba - pomyślała i przełknęła głośno ślinę. Pogrzebała w torbie, okazało się, że miała bilet, ale nie był ważny. Na domiar złego to jakiś trzech facetów doskoczyło do starszego faceta. Ja to mam pierońskie szczęście - zauważyła jak facet najwyraźniej potrzebował pomocy. Rozejrzała się po składzie spróbowała wypatrzeć hamulec ręczny aby pociągnąć go wtedy pociąg, gwałtownie zahamuje dając jej czas na kamuflaż i dotarcie do kanarów. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:19. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0