lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Mafia] Nawiedzony Dom na Wzgórzu (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/18676-mafia-nawiedzony-dom-na-wzgorzu.html)

Nami 01-12-2019 15:32

[Mafia] Nawiedzony Dom na Wzgórzu
 
Nawiedzony Dom na Wzgórzu


Osoba o niezidentyfikowanej tożsamości, zaprosiła grupę ludzi do swojej rezydencji. Plotki o domu krążyły od wielu lat, napawając co niektórych niepokojem, innych zaś fascynacją. Zebrani w dość sporym holu ozdobionym rzeźbami gryfów, czekali aż przywita ich ten, co wysłał im zaproszenie. Mieli na to bardzo wiele czasu, gdyż najwidoczniej gospodarzowi nie spieszyło się aż nadto.
Ogromne schody przyciągały spojrzenie i zachęcały do eksploracji domostwa, mimo iż nie wypadało myszkować, a i nie do końca było jasne, kiedy właściciel zechce łaskawie zejść i wyjaśnić, w jakim celu zebrał tutaj tyle osób i kim oni właściwie tak naprawdę są?

Czas mijał, a synchroniczne tykanie zegara stawało się męczące. Senną aurę przerwał tupot obcasów. Roznoszący się po wysokich pokojach stukot, stawał się coraz bardziej wyraźny, co sugerowało, że ktoś nieuchronnie zbliża się w ich kierunku i być może w końcu wątpliwości zostaną rozwiane, a oni należycie przywitani będą mogli się rozgościć i nie spędzą nocy w holu z powodu braku zainteresowania i pozornie utrzymanej kultury - bo nieładnie myszkować!

Dźwięk obcasów ustąpił, kiedy to z bocznego wejścia wyłoniła się kobieta ubrana w strój sprzątaczki… Bardzo sugestywny strój. Większość z was była wręcz przekonana, że to nie jest typowy uniform do sprzątania, ale niektórym wydawało się, że jest w standardzie i w sumie chyba też zatrudnią sobie pomoc domową, gdy tylko stąd już wyjadą.

- Przepraszam za zwłokę - zaczęła kobieta, która po szybkim przeliczeniu was wzrokiem, uśmiechnęła się półgębkiem - Nazywam się Moira i podczas pobytu w tym domu będziecie kontaktować się tylko ze mną. Zebraliśmy was tutaj z konieczności. Zaproszenie zostało wam wysłane, ponieważ domostwo prawdopodobnie jest nawiedzone. Potrzeba było nam jednak pewności, którą dzięki waszemu pojawieniu się, właśnie otrzymaliśmy - dodała, a tajemniczy uśmiech jedynie się pogłębił.

- Zaproszonych zostało dziewięć osób - wyjaśniła po chwili ciszy dość lakonicznie. Najwidoczniej nie uważała, aby musiała mówić więcej, gdyż zebrani zdążyli zauważyć, że jest ich zdecydowanie więcej. - To oznacza, że wśród was są złe byty, które chcą nam zaszkodzić, albo żądne atrakcji istoty, których nie interesuje los żywych. Nie mniej jednak; rozgośćcie się. Pokoje są na piętrze - rzuciła frywolnie, zakańczając zdanie cichym westchnięciem - I bądźcie ostrożni w nocy. Potrafią się tutaj dziać dość… Dziwne rzeczy. Więcej szczegółów omówimy o świcie. O ile dotrwacie - po tych słowach odwróciła się i z trzymanym w delikatnych dłoniach pędzelkiem do kurzu, odeszła przy dźwięku tupotu obcasów, który ustał nagle i niebywale szybko.
Rozpoczyna się FAZA DNIA 1.

Potrwa ona 28h
do 2 grudnia,
do godziny 20:00

hen_cerbin 01-12-2019 15:50


- Bezpośrednio nie wolno wyjawić mi swej roli, dlatego nie powiem Wam, że rolą szkieletu jest leżenie i straszenie innych - pozbawiony nóg szkielet rycerza (dla przyjaciół - sir Corpse) leżał w korytarzu. Wcześniej leżał w skarbcu smoka, ale nie narzekał na zmianę. Korytarz wyłożony był bowiem grubym, i jak się okazało, całkiem wygodnym dywanem.

Ril 01-12-2019 15:57


Po prostu uwielbiam domowe nagrania wideo, wy też? Szczególnie gdy dom jest nawiedzony. Dzisiejsza zakręcona opowieść, moje drogie kanapowe ziemniaki, jest oznakowana jako "T" - dla telewizji. A może powinno być... terror? Tę straszną bajeczkę można zaliczyć do nurtu boy-meet-ghoul stories. Z tym że tutaj chłopiec to też ghoul. [Sardoniczny śmiech.] Ale nie matwcie się, jeśli to zaczyna śmierdzieć jak zgniły romans, myślę, że tytuł naszej paskudnej historii nie pozostawi wątpliwości co do jej prawdziwego charakteru. Nazwałem ją: "Sprawa zza grobu".

hen_cerbin 01-12-2019 16:08

- Hej Strażniku! Mój kolega, Duch Emmericha opowiadał mi o Tobie i kazał pozdrowić, jeśli spotkam. Także tego, pozdrawiam - szkieletowi nie zamykała się gęba. Dosłownie. Sami rozumiecie - ścięgna, skóra, mięśnie, wszystko to dawno już zgniło i rozpadło się w proch, skutkiem czego żuchwa... Ale może dość już szczegółów.

Ardel 01-12-2019 16:12

- Czemu tu jest tak strasznie? - zapytała drżącym głosem Madeline. - Czemu to przytrafia się zawsze mnie? Tu jest tak, jak w hotelu Oshiro...

pi0t 01-12-2019 17:24

Złote Popołudnie – Andrzej Sapkowski
 
Popołudnie zapowiadało się naprawdę ciekawie, jako jedno z tych wspaniałych popołudni, które istnieją wyłącznie po to, by spędzać je na długotrwałym i słodkim far niente, aż do rozkosznego zmęczenia się lenistwem. Rzecz jasna, błogostanu takiego nie osiąga się ot, tak sobie, bez przygotowania i bez planu, uwaliwszy się w pozycji horyzontalnej byle gdzie. Nie, moi drodzy. Wymaga to poprzedzającej go aktywności, tak intelektualnej, jak i fizycznej. Na nieróbstwo, jak mawiają, trzeba sobie zapracować.

Aby tedy nie stracić ani jednej ze ściśle wyliczonych chwil, z których zwykły się składać rozkoszne popołudnia, przystąpiłem do pracy. Udałem się do lasu Nawiedzonego Dom na Wzgórzu i wkroczyłem weń, lekceważąc ostrzegawczą tabliczkę...
Bez zgubnego w takich razach pośpiechu odszukałem odpowiadające kanonom sztuki drzewo poręcz schodów i wlazłem na nie.


Moira udzieliła sporych wyjaśnień, a na koniec zapraszała do pokoi.
Machnąłem zwisającym z konara poręczy ogonem, co u nas, kotów, odpowiada wzruszeniu ramionami.

Ril 01-12-2019 17:30

Cytat:

Napisał hen_cerbin (Post 860235)
- Hej Strażniku! Mój kolega, Duch Emmericha opowiadał mi o Tobie i kazał pozdrowić, jeśli spotkam. Także tego, pozdrawiam.

Biedaczysko. Też go pozdrów. Był tak realny, jak tylko duch być potrafi. Towarzyszył nam od lat, aż tu nagle przyszedł egzorcysta i tsss, rozwiał się jak para (tzn. duch się rozwiał). Jaki Bóg na to pozwala? Mam nadzieję, że jest mu (duchowi) tam dobrze, w świecie po drugiej stronie, gdzie podobno wszystko jest na opak i zmarli próbują wywoływać żywych.

A, jeszcze jedno. Przekaż mu, żeby nie martwił się o panią Venden. Dopilnuję, aby wdowie po moim serdecznym przyjacielu Emmerichu niczego nie zabrakło. <3




Rewik 01-12-2019 17:37

Jakub przyglądał się pani sprzątaczce z rosnącym zadowoleniem, które przypieczętowywał co jakis czas kęsem kiełbasy. Kiedy odeszła, prócz kilku wymian słów zebranych tu osób, ciszę zmąciła szeleszcząca złowieszczo Trybuna Ludu, gazeta w którą zawinął resztę pęta.

- Taaak... - egzorcysta oblizał wargi, po czym rozejrzał się po zebranych tutaj osobistościach - ... a więc sześciu z was jest tutaj powodem mojego przyjazdu.

Egzorcysta-bimbrownik oblizał wargi, nie wiadomo czy na myśl o tym co zaraz powie, czy na wspomnienie smaku jałowcowej.
- Jest jeden sprawdzony sposób na konfidentów. - Jakub sięgnął ochoczo obiema rękoma pod płaszcz, jak robią na najnowszych, amerykańskich filmach tajni komandosi, celem wyciągnięcia dwóch spluw i rozpoczęcia zabawy. Wyjął jednak spod płaszcza dwie buteleczki samogonu i uśmiechnął się szeroko, bez skrupułów prezentując swoje uzębienie. Głównie w stronę Strażnika i Szkieleta, którzy mieli niejasne dlań koneksje z duchami i ewidentnie mieli coś do egzorcystów.

sunellica 01-12-2019 17:53

Ted miał bardzo zły dzień. Nie dość, że banda zidiociałych Amerykanów urządziła sobie festyn z okazji dnia w którym mieli wypełnić na nim wyrok śmierci. To jeszcze... wciąż mając we wspomnieniach te straszne chwile, obudził się w... więzieniu.

"No nie... znowu?" Pomyślał z rezygnacją, żałując, że po drugiej stronie nie było płonącego piekła, czy sielankowego nieba. Odsiedział dzień, drugi, trzeci... kłódek na jego kracie przybywało. Więzienne żarcie było tak samo paskudne jak je zapamiętał. Czas niemiłosiernie się dłużył. Nie nadszedł żaden list od psychofanki, którą z przyjemnością by zgwałcił, zabił, a później zgwałcił jeszcze raz.
Reporterzy nie pchali się na widzenia. Strażnicy całkowicie go ignorowali, a współwięźniowie jak to współwięźniowie. Dupczyli się gdzieś po kątach, nie zapraszając Bundego na party.

Po 30 latach, 10 miesiącach i jednym tygodniu w końcu stwierdził, że ma dość. Spłaszczył się jak kartka papieru, przecisnął przez wentylator i pozwolił by smrodliwy podmuch wiatru przepchał go przez rurę do strażniczego kibla. Tam udając zepsuty dyspozytor wody, poczekał, aż przyjedzie złota rączka, którą z przyjemnością udusił i okradł z ubrania, po czym ruszył do wyjścia, rzucając na odchodne w kierunku stróżówki.
- Panowie... tego złomu się już nie odratuje... kupta sobie nowy. - Po czym wyszedł głównym wyjściem, przez nikogo nie rozpoznany.

***

Skazany, zabity, a teraz zbiegły zabójca ocenił walory swojej przyszłej ofiary. Pokojówka była zgrabniutka, a jej tyłek był istną ligą narodową, tylko szkoda, że była ruda. Nic to... kiedy już z nią skończy, przefarbuje ją na normalny kolor.

- Dziewięć osób zaproszono, ta? Ktoś tu chyba liczyć nie potrafi, skoro przyszło nas piętnaścioro. - Ted nie martwił się zbytnio nadwyżką w ludziach. Już jego w tym głowa, by zredukować ich liczbę.
Minęło 30 lat, 10 miesięcy i 7 dni odkąd... a nie zaraz, przecież godzinę temu skatował Waldemara od KroplyBeskidu. Eee... to spoko luz, zegar morderstw wyzerowany, można było się zrelaksować.

Col Frost 01-12-2019 19:37

Człowieczek przyglądał się starszemu mężczyźnie w podartej kufajce i czapce uszance. Przekrzywił swoją głowę najpierw na prawo, potem na lewo, a potem zmusił swoją krzywą szyję by umieściła głowę ponownie w pierwszej pozycji. Poprawił krzywe okulary, które nosił na rondzie kapelusza. Mężczyzna w kufajce uśmiechnął się szeroko, gdy światło dzienne ujrzały dwie należące do niego pełne butelki. Szerokość jego uśmiechu była nawet imponująca, ale gdzież mu tam było do człowieczka. Człowieczek zaprezentował własny, prawdziwie szeroki uśmiech, ukazując światu dwa rzędy niezliczonych krzywych zębów.

- Co chcesz z tym zrobić? - spytał zaciekawiony, krzywym parasolem wskazując parę butelek.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:30.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172